Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wakacje w Orebiču

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Danka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 749
Dołączył(a): 16.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danka » 03.07.2007 20:39

toudee napisał(a):Relacja w formie skróconej - potem będzie rozbudowana ale na razie brak czasu.
Wróciliśmy wczoraj pobyt - Orebić - 17.06-30.06 w sumie 27 osób - 8 samochodów z czego 2 dojechały później
trasa - Ostrów Wlkp. - Wrocław - Boboszów - Ołomuniec - Brno - Mikulov - Wiedeń - Graz - Maribor - (autostrada) Zagreb - Dugopolje (koniec autostrady) wracaliśmy już od Šestanovaca - Jadranka - Ploče (prom) - Trpanj - Orebič.
Nocleg tranzytowy w Okotelu w Karlsdorf niedaleko Grazu
pobyt - apartamenty rezerwowane przez 2 agencje turystyczne w kwietniu.
Warunki w apartamentach super ceny od 40 - 55 euro (w droższych w cenie wliczona klimatyzacja)
- wycieczki - Mostar - Mieđugorje - Kravica (na raz)
Korčula


Ston - z konsumpcją ;->
Dubrovnik - również z konsumpcją.
4 wycieczki pod wodę
zdjęć prawie 800 MB (w trakcie obróbki)
koszty w fazie obliczania (trochę będzie)
Spotkani Cromaniacy - Danka
Naklejek na samochodach (prócz mojej) nie widziałem.
to na razie chyba tyle.




my też meldujemy się w kraju , wróciliśmy dzisiaj...

dzięki za miłe spotkanie , pozdrowienia dla żony...
Ostatnio edytowano 03.07.2007 20:41 przez Danka, łącznie edytowano 1 raz
arekwroc
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 715
Dołączył(a): 19.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) arekwroc » 03.07.2007 20:41

toudee czekam na dłuższą relację z pobytu, koniecznie z fotkami.
Za nieco ponad miesiac też się tam wybieram :D
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 20:50

To na razie początek:

Każdą opowieść należy poprzedzić wstępem więc trzeba napomknąć jak to z tym naszym wyjazdem do Orebiča było.
Plany snuto już po powrocie z ubiegłorocznych wakacji we Vrsarze.
Wszelkie pytanka o możliwość wyjazdu były jednak ucinane przez moją "połówkę" krótkim - "albo budowa albo wyjazd". Nie można temu stanowisku odmówić racji, no ale cóż skoro Jadran nęcił, a zimowe miesiące zaostrzają tęsknotę za tym co w CRO najpiękniejsze słońcem, ciepłą wodą i widokami.
Dzielnie w drążeniu tematu wspomagał mnie kuzyn. Przy każdej okazji delikatnie sondował stan mojej małżonki w temacie wyjazdu.
Działania te przyniosły w końcu pożądany skutek - w kwietniu decyzja - OK jedziemy ale warunek ten wyjazd jest ostatnim przed ukończeniem budowy (tak miało już być w ubiegłym roku). Umowa to umowa przystałem na warunki.
Chciałem odwiedzić Pelješac - był to jedyny rejon Chorwacji którego jeszcze nie "zaliczyliśmy". Było trochę marudzenia, że daleko.
Początkowo stawiałem na Žuljanę, ale po konsultacjach z kuzynem nasze kobiety stwierdziły, że muszą mieć promenadę wysadzaną palmami do prezentacji świeżej opalenizny.
Przy takich warunkach pozostał tylko Orebič.
Rozpocząłem poszukiwania jakiegoś lokum na dwutygodniowy pobyt.
W tzw. międzyczasie "pocztą pantoflową" rozeszła się wieść, że jednak w tym roku jedziemy do CRO. Rozpoczęły się wizyty - "jedziecie - to może i my pojedziemy" - i tak kumpel z pracy powiedział innemu kumplowi z pracy. Kuzyn puścił farbę swoim znajomym.
Zrobiła się z tego niezła wycieczka - na termin 17.06-30.06 zdecydowały się 22 osoby (7 rodzin, 6 samochodów), na termin 22.06-30.06 (2 rodziny, 2 samochody). Przy takiej liczbie osób rozważałem wariant wynajęcia autobusu ale pomysł padł - niezależność na miejscu okazała się istotniejsza.
W trakcie poszukiwać trafiłem na stronę agencji "Orebič Tours" (www.orebic-tours.hr)
Negocjacje trochę potrwały ale ostatecznie udało się dograć możliwość noclegu dla części naszej grupy.
Według starego powiedzenia "szewc bez butów chodzi" nocleg dograłem dla wszystkich poza mną i kuzynem.
Poszukiwania stawały się coraz bardziej nerwowe i znów strzał w internet okazał się "strzałem w dziesiątkę" - agencja "Pelješac info" (www.peljesac.info) znalazła dla nas dwa apartamenty.
W pierwszej z wymienionych agencji korzystaliśmy z apartamentów Andro, Tomislav, Maza, Vesna - ceny od 42 euro (2+2) do 56 euro (4+2). W drugiej - apartamenty - Grego za 45 euro i Nada za 40 euro
Po załatwieniu apartamentów pozostał tylko problem znalezienia noclegu tranzytowego i tu pojawił się kłopot - dotychczasowe miejsce z którego korzystaliśmy - motel Podlehnik w Słowenii okazał się być zamknięty.
Poszukiwania noclegu w Słowenii - oczywiście za rozsądne pieniądze spełzły na niczym. Generalnie Słoweńcy nie odpowiadali na emaile - dlaczego - zachodzę w głowę do dzisiaj. Może przerażała ich wielkość grupy.
Ratunkiem okazało się Cro Forum i namiar na Oekotel w Karlsdorf niedaleko Grazu (www.oekotel.com). Rezerwacja przebiegła bez jakichkolwiek problemów.
Czyli dograliśmy wszystko i z utęsknieniem czekaliśmy na dzień wyjazdu.
Konwój sformowaliśmy we Wrocławiu przy Auchan. Kuzyn jak zwykle miał problemu aby wyrobić się na godziny wczesnoranne, więc samodzielnie sformował jednosamochodową grupę pościgową.
Ostatnio edytowano 03.07.2007 21:10 przez toudee, łącznie edytowano 1 raz
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 20:55

będę dzielił na mniejsze części - są problemy z wyświetlaniem.

Wyjechaliśmy około 7.45. Kierowaliśmy się na Boboszów. Na czas jazdy otrzymałem od kumpla CB-radio. Teraz twierdzę, że posiadanie takiego urządzonka w autku podczas jazdy grupą samochodów jest nieodzowne. Jako, że znajomy miał w samochodzie GPS-a został wyznaczony na przewodnika. GPS szczególnie przydaje się na początkowym odcinku trasy u naszych południowych sąsiadów. Oznakowanie szlaku - szczególnie do Polski - u braci Czechów pozostawia wiele do życzenia.
Trasa przebiegała z Boboszowa na Ołomuniec, Brno, Mikulov (obiadek), Wiedeń i Graz. Na tym zakończyliśmy pierwszy dzień. W Okotelu dopełnienie formalności, po czym spacerek na nieodległą stację benzynową (z wjazdu do hotelu trzeba się kierowac w lewo) przy której znajduje się bar - piwo do poduszki i powrót do hotelu.
Rano śniadanko w formie "szwedzkiego stołu" - smacznie i do woli.
W dalszą trasę ruszyliśmy ok. 7.30.
Z Grazu na Maribor i dalej do Chorwacji. Autostradę Chorwaci dociągnęli już niemal do samej granicy. Jest jeszcze trochę ograniczeń związanych z budową ale oglądając ich tempo pracy zapewne szybko się z nimi uporają. Ciągle aktualne pozostaje pytanie dlaczego Słoweńcy nie próbują pociągnąć autostrady z Mariboru do Krapiny.
Jedziemy i tu zaskoczenie GPS nie potrafi "myśleć przestrzennie" mając do czynienia ze skrzyżowaniem wielopoziomowym, traktuje je "na płasko". Konsekwencją tego faktu była wycieczka po Zagrzebiu. Ignorując niektóre wskazania maszynki udało się nam jednak opuścić miasto. Potem jeszcze kilka razy nacięliśmy się na ten numer GPS-a zwanego przez właściciela "Jadzią".
Autostradą dotarliśmy do Dugopolja i potem na Jadrankę. Tu jak zwykle wyprzedzanie innych pojazdów graniczyło z cudem. W kolumnie pojazdów docieramy do Ploče.

Obrazek
Okrętujemy się na Prom i niemal po godzinie znajdujemy się w Trpanj na Pelješacu.
Trasa z Trpanj do Orebiča zajmuje ok. 20 minut - malownicze widoczki szczególnie już przed Orebičem. Cena za samochód odobowy z kierowcą i pasażerem ok. 150 kun. W Ploče przy przystani restauracyjka gdzie wciągnęliśmy nawet smaczną pizzę.
Około 20.30 docieramy do miasta i kierujemy się do agencji "Orebič Tours". Po telefonicznych uzgodnieniach pracownica czekała na nas cierpliwie podprowadzając część samochodów pod poszczególne apartamenty. My dysponując adresami dotarliśmy samodzielnie do naszych baz - Grego i Nada. Apartamenty na parterze dwóch sąsiadujących ze sobą budynków. Każdy dysponował dwiema sypialniami, dużym salonem, dużą kuchnią z jadalnią i łazienką.
Obok apartamentów sklep spożywczy naprzeciw - po drugiej stronie głównej ulicy piekarnia i bankomat - czyli wszystko co potrzebne do życia.
Dzień zakończyliśmy na rozpakowaniu klamotów, żarełku, piwku, kąpieli (prysznic) i spanku.
Ostatnio edytowano 08.07.2007 21:04 przez toudee, łącznie edytowano 3 razy
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 20:58

dalszy ciąg

Pobyt rozpoczęliśmy od plażowania. Z planu Orebiča jaki znalazłem w internecie wynikało, że będziemy musieli trochę spacerować do najpopularniejszej plaży - Trstenicy. Z apartamentu ok. 15 minut nieśpiesznym spacerkiem nadmorską promenadą. Zresztą Orebič położony jest po obu stronach głownej drogi biegnącej dalej do Viganji. Przy wylocie z miasta droga ta schodzi w stronę morza stanowi dojazd do przystani promowej na Korčulę. W miejscu gdzie znajduje się postój dla pojazdów oczekujących na prom przechodzi w nadmorską promenadę z obiektami architektonicznymi z których słynie Orebič - "domy starych wilków morskich".
Obrazek
Obrazek
Przy promenadzie ruch zaczął się dopiero w drugim tygodniu naszego pobytu - otwierano kolejne knajpki, rozłożyły się stragany z tzw. "pierdołami".
Trstenica to raj dla dorosłych i dla dzieci - nadmorska promenada pnie się przy niej w górę. Do ścieżki przy plaży prowadzą schody - ścieżka usytuowana ok. 2 metrów nad poziomem plaży można rozłożyć sprzęt na murku w cieniu drzew.
Obrazek

Obrazek
Na plażę zejście po kilku schodkach i do wody. W wodzie małe łachy piasku i żwirku poprzeplatane są "językami" skalnymi schodzącymi do morza. Dno opada łagodnie. Po kilkunastu metrach już zaczynają się podwodne skałki głazy - jest co obserwować. Można zapuścić się w stronę miasta - tam jest już typowe skałkowe wybrzeże jakiego pełno w CRO. Czasem przeplatane krótką plażą ze żwirku. Po lewej stronie od naszego miejsca plażowania z wody wystawały skały. Zapuściłem się kiedyś w ich pobliże. Dno w tym miejscu opadało łagodnie natomiast od skał biegł język skalny. Próbowałem płynąć wzdłuż niego ale jego końca nie było widać - ciągnął się w głąb zatoki. Pomimo tego, że po obu jego stronach było już głęboko, w niektórych miejscach nawet już trochę oddalonych od skał wyłaniających się z wody, można było stanąć na głazach.
Muszę stwierdzić, że pierwszy raz widziałem w Chorwacji takie "zjawisko" geologiczne - biegnące po dnie po linii prostej skały ginące w głębokiej wodzie Adriatyku.
Obrazek
Naprzeciw plaży malownicza wysepka z latarnią morską.
Trstenica to było nasze stałe miejsce plażowania.
Gdy już zadomowiliśmy się na miejscu zrobiliśmy konsylium co zrobić z dwoma tygodniami naszego urlopu w Orebiču - wprawdzie wiadomo, że na urlopie każdy jest samodzielny, samorządny i najważniejsze samofinansujący się, ale coby nie było nieporozumień uzgodniliśmy i rzuciliśmy propozycje miejsc wartych zobaczenia - Mostar, Mjeđugorje, wodospady Kravica, Korčula, Ston, Dubrovnik, Mljet
Przyjęty program wskazywał na konieczność aktywnego spędzania czasu, szczególnie, że musiał zostać uzupełniony o co najmniej 4 nurkowania które zamierzaliśmy "zrobić" w Chorwacji.
Co niektórzy "przebąkiwali" coś o możliwości wejścia na Sv.Ilja, co dodatkowo podkręcało atmosferę.
Ostatecznie okazało się, że program został zrealizowany niemal w pełni - poza Mljetem i Sv. Ilja (w ostatnim przypadku zadanie zrealizowane w części).
Ostatnio edytowano 08.07.2007 21:01 przez toudee, łącznie edytowano 3 razy
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 21:00

ciag dalszy

Pierwsza z wycieczek to popołudniowy wypad na Korčulę.
Obrazek
Trzeba uważać aby nie kupić biletów na prom samochodowy. Sprzedawane są w biurze przy banku i poczcie opodal przystani promowej. Wsiadając na ten prom dopłyniecie do Korčuli-Dominće a stamtąd czeka was spory spacerek do starego miasta.
Bilety na statki pasażerskie kupujecie bezpośrednio na pokładzie. Statki przybijają po prawej stronie starego miasta patrząc od strony morza. Cena biletu 12 kun dorośli i 6 kun dzieci (od 3 do 12 lat).
Na transport trzeba oczekiwać cierpliwie. My udaliśmy się na przystań. Czekamy a na 10 minut przed odpłynięciem statku żadnego ruchu na wodzie. Akurat podpłynęła - jak to określiła moja małżonka łupinka z turystami. Powodowani lekką paniką godzimy się na przepłynięcie "łupinką" cena 12 kun od dorosłych dzieci nie płacą. Dla mnie łódź spoko, ale co się nasłuchałem do żony... Właściciel zaproponował łyczek rakiji - skorzystałem i moja reakcja na marudzenie zelżała.
Zwiedziliśmy stare miasto w całości - oczywiście z chałupą Marko Polo.
Obrazek
Miejsce piękne. Moje prywatne określenie to Mały Dubrovnik. Niewątpliwie warte zobaczenia.
Obrazek
Mostar, Mjeđugorje, wodospady Kravica to wypad jednodniowy - wyjechaliśmy ok. 9.00. Do Mostaru dotarliśmy ok. 12.00. Po drodze brak jakichkolwiek problemów czy niespodzianek - nie licząc korku w Metkoviču - niezsynchronizowane światłą wstrzymywały ruch tworząc korek.
Po wjechaniu do Mostaru kierujemy się w stronę starego mostu. Prowadziłem grupę tak, że niemal objechaliśmy całe centrum i trafiliśmy na parking niemal u wylotu głównej ulicy miasta biegnącej do mostu.
Parking płatny. Można płacić w kunach, euro lub bośniackich markach - zapłaciliśmy w kunach 5 za godzinę
Po wyjściu z samochodu żar lał się z nieba. Właścicielka naszych apartamentów przestrzegała nas przed upałem ale nie sadziłem, że będzie aż tak duży - 42 stopnie. Wszyscy dzielnie go jednak znieśli.
Do spraw religijnych mam podejście dość obojętne ale to co mnie zaskoczyło to górujący nad miastem na jednym ze wzgórz krzyż. Nie znam kolei losu które doprowadziły do jego ustawienia ale w mieście tak "wymieszanym kulturowo" jak Mostar wolałbym aby go nie było lub obok niego ew. naprzeciw stanął krzyż prawosławny i co ważniejsze półksiężyc. Ale to tylko takie moje przemyślenia. Widok ten odebrałem jako lekki zgrzyt - ale zaznaczam nie znam dobrze lokalnych uwarunkowań.
Obrazek
Przy głównej ulicy wszystko to co niezbędne do zobaczenia - jeszcze trochę śladów wojny sprzed kilkunastu lat, meczety, przylegające do nich stare muzułmańskie cmentarze - właśnie ten oddech orientu był dla mnie najbardziej nęcący.

Obrazek
Wrażenie to pogłębił u mnie w pewnym momencie głos muezina dobiegający z jednego z minaretów. Pełen odlot. Piękny widok to również koryto Neretvy biegnącej przez miasto.
Weszliśmy do meczetu Koski Mehmed Pasha.
Obrazek

Chciałem ściągać buty ale poinformowano nas, że nie jest to konieczne. Opłata za wejście do meczetu i osobna za wejście na minaret.
Obrazek

W jakiej wysokości nie pamiętam ale nie były to duże koszty w sumie chyba ok. 10 kun. Dopłata jednak warta przeznaczonych na nią pieniędzy. Całe miasto jak na dłoni.
Obrazek
Przed starym mostem - który był tzw. "gwoździem programu" - kramiki z wyrobami "orientalnymi" pośród których zauważyłem takie pamiątki jak hełmy wojskowe (kilka z oznaczeniami JAL, której zapewne tu nie lubią zbytnio), maski pgaz, bagnety, długopisy zrobione z łusek różnego kalibru.
Weszliśmy na most - znałem jego wygląd z opowiadań i z reportażu który kiedyś oglądałem na Planete. Może powiedzie, że podchodzę o tego w sposób zbyt egzaltowany ale właśnie ten most jest dla mnie symbolem odradzania się życia w mieście które tak mocno ucierpiało podczas wojny.
Ostatnio edytowano 09.07.2007 06:46 przez toudee, łącznie edytowano 5 razy
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 21:01

Wklejam część poprzedniego postu ponieważ nie została wyświetlona.
Obrazek
Po moście przechadzało się dwóch skoczków. Nikt jednak nie kwapił się aby wyskoczyć z kasy i zobaczyć jak spadają w nurt rzeki. Z tego co zauważyłem to ich działalność jest "zinstytucjonalizowana" - w jednej z baszt prowadzących na most mieści się stowarzyszenie skoczków do wody.
Przechodzimy za most, kilka spojrzeń na kramiki i wracamy - dzieciaki już trochę marudziły - przemykamyod cienia do cienia.

ciąg dalszy na dzisiaj tyle

Kończymy wycieczkę po Mostarze i jedziemy do Mjeđugorje. Droga wije się pod górę serpentynami, ale jej stan jest dobry. Po dotarciu do miasteczka odwiedzamy kościół. Wewnątrz modliło się kilka osób. Podobno aby liznąć coś z atmosfery tego miejsca trzeba przyjechać tu na wieczorną mszę w której uczestniczą osoby, które doświadczyły objawienia.
Obrazek
Miasteczko dobrze przygotowane na odwiedziny pielgrzymów. Toalety za "co łaska", pomoc medyczna na miejscu, przygotowane zacienione miejsca odpoczynku.
Dla osób związanych z religią katolicką wizyta w tym miejscu wiąże się niewątpliwie z dużym przeżyciem. Jak mówi mój znajomy można na "full" naładować akumulatory.
Wizyta w kościele nie zajmuje nam zbyt dużo czasu - odpuszczamy sobie wejście na Križevac i do miejsca objawień.

Jedziemy na Kravicę.
Obrazek

Po upałach każdy marzył już o zamoczeniu się pod wodospadami. Od Mjeđugorje biegnie w stronę granicy chorwackiej droga dobrej jakości. Z mapy wynikało, że po dojechaniu do drogi Čapljina i dalej do Metkovića trzeba skręcić w prawo. Nie wzięliśmy pod uwagę, że po przejechaniu wiaduktem nad ostatnią z wym. dróg i zjechaniu w dół trzeba skręcić w lewo - nadłożyliśmy trochę drogi i musieliśmy zawrócić. Zjazd nad Kravicę oznakowany dobrze. Za miejscowością Studenci drogowskaz - skręca się w lewo. Na końcu asfaltowej drogi parking ale jeśli zdecydujecie się tam zostawić samochód czeka was spacer do wodospadów. Z informacji zaczerpniętych z forum wynikało, że należy obawiać się drogi biegnącej w dół do wodospadów - jadąc samochodem. Obawy były nieuzasadnione - być może drogę poszerzono swobodnie wyminą się dwa auta. Na zakrętach dużo miejsca do parkowania.
Obrazek
Wodospady przepiękne - w sam raz dla leniuchów. Nie trzeba łazić jak w PN Krka - chociaż mnie odpowiadał ten spacer. Wskakujecie do wody a wokół spadające kaskady.
Obrazek

Woda trochę zimna ale po kilku minutach było OK. Prawdopodobnie to lekki szok termiczny po upale w Mostarze.
Po lewej stronie możliwość wejścia pod wodospad - naturalne bicze wodne. Kamienie są płaskie można na nich usiąść i "umartwiać" ciało spadającą wodą.
Obrazek
Przy jeziorku dwie restauracyjki gdzie można coś przekąsić. Ceny jak na to miejsce normalne.
Ostatnio edytowano 09.07.2007 06:47 przez toudee, łącznie edytowano 3 razy
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 03.07.2007 21:03

Przepraszam, ze przerywam ale skasuj te różne " ” &#8211" i wpisz coś aby dało sie przeczytać, zdjęcia mile widziane. :D :)
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 03.07.2007 21:05

Pisałem w Wordzie i po wstawieniu na forum tak mi pozamieniało cudzysłowy i takie tam inne. Postaram się to zmienić.
Zdjęcia są jeszcze w obróbce wrzucę je do Foto Cro Clubu
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 04.07.2007 06:08

Czytając twoją relację wracaja miłe wspomnienia sprzed miesiąca. Czy przed meczetem w Mostarze był mały "Turek' ze spojrzeniem mówiącym: "ja wam kęsim, kesim" ? :D
Pozdrav
bosek1
Globtroter
Posty: 43
Dołączył(a): 29.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) bosek1 » 07.07.2007 12:54

byłem w Orebicu praktycznie w tym samym czasie ( 18-29) . Byc może się gdzieś nawet minelismy po polaków to na każdym kroku można spotkać.
Orebic jest świetny zreszta jak cały Peljesac. Warto pojeździć i pozwiedzać. Nam udało się odwiedzić Trpanj, Loviste, Stone, Divna, Viganj, Korculę, Dubrovnik. Żałuje tylko że nie udało sie pojechać na Mljet ale to nastepnym razem zrobimy.pozdr
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 07.07.2007 19:59

Buber napisał:
Czy przed meczetem w Mostarze był mały "Turek' ze spojrzeniem mówiącym: "ja wam kęsim, kesim"

Nie widzieliśmy tego "egzemplarza"
Nie wykluczone, ze nie zwróciłem naniego uwagi, przyznam się , że po Mostarze chodziłem niemal z otwarymi ustami z zachwytu. Dla mnie był to numer 1 naszego tegorocznego wyjazdu do Chorwacji.
Trochę opóźniłem się z dalszymi częściami relacji - już to nadrabiam.
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 07.07.2007 20:00

Następny w kolejce był Ston - wycieczka krajoznawcza połączona z konsumpcją.
Połaziliśmy trochę po murach - część z nich niedostępna trwał remont.

Obrazek
Ston to mała senna miejscowość Z atrakcji jakie tam można "posmakować" w przenośni i dosłownie to fortyfikacje, solanki - wstęp płatny i oczywiście mule.
Obrazek
Po zejściu z murów i podejściu do miasteczka - zapuszczeniu się w uliczki, natychmiast przechwycił nas "naganiacz" z restauracji. Ceny nie były wysokie więc zdecydowaliśmy się zasiąść za stołami. Początkowo mieliśmy zamawiać każdy dla siebie, ale ostatecznie kelner przekonał nas, że skoro każdy chce zamawiać mule i kamenice (czyli ostrygi) taniej będzie jak zrobimy zamówienie grupowe. I w ten sposób rachuneczek wyniósł ok. 1400 kun, może wydawać się dużo ale objadało się 15 osób więc suma sumarum wyszło po niecałe 100 kun na głowę.
Ostrygi takie sobie - pochłonąłem dwie ale dla mnie żadna rewelka. Do zjedzenia się nadają ale ich wielbicielem nie zostałem. Za to mule... coś wspaniałego zaserwowano nam je w sosie czosnkowym i pomidorowym. Porcje były tak duże, że nie zdołaliśmy wszystkich zjeść. Do tego winko - aha na wejście w knajpce podano butelki rakiji, anchois (chyba tak się pisze) oraz podany elegancko w muszlach pasztet rybny do tego chlebek - pyszotka.
Szczerze polecam - restauracja Sorgo. Mają swoją stronę internetową www.restoran-sorgo.com. Obżarci i opici opuściliśmy Ston.
Obrazek
Ostatnio edytowano 08.07.2007 20:51 przez toudee, łącznie edytowano 1 raz
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 07.07.2007 20:02

Kolejny wypad to zwiedzanie Dubrovnika. Byłem w nim dobrych kilka lat temu - w 2001 roku podczas pobytu w Kaštel Luksić.
Obrazek
Do Dubrovnika wyjechaliśmy o godz. 8.30. Dojazd do miasta nie sprawił nam problemów. Zaczęły się one później - poszukiwanie miejsca do zaparkowania samochodów. Wybraliśmy się 5 autkami i ostatecznie okazało się, że znalezienie miejsc dla takiej liczby pojazdów to niezłe wyzwanie. Jako, ze jechałem ostatni w naszym konwoju wyszedłem na tym najgorzej. Przez około godziną krążyłem wokół starego miasta. Nareszcie znajomi zablokowali zwolnione miejsce niedaleko bramy Pile i można było rozpocząć zwiedzanie. Parking płatny 5 kun za godzinę. Parkingi - ten na którym parkowałem jak i inne w pobliżu murów wyposażone w automaty parkingowe. Podczas poprzedniej wizyty nie udało mi się obejść starego miasta murami obronnymi.

Obrazek
Cena biletu trochę mnie zaskoczyła - 50 kun dla osób dorosłych jeśli dobrze pamiętam 20 kun dla dzieci - chociaż z drugiej strony to "tylko" ok. 30 zł za "wapniaka".
Wycieczka po murach warta wydanych pieniędzy widok na miasto i to co wokół niego wspaniałe.
Obrazek
Oczywiście "zaliczyliśmy" wszystkie "żelazne" punkty turystyczne miasta. Niedaleko bramy Ploče - w pałacu Sponza (chyba tak się nazywa) wystawa poświęcona obrońcom Dubrovnika. Warto tam zajrzeć na chwilę zadumy.
Potem obiadek w jednej z licznych restauracyjek. Wybór jest ogromny a "naganiacze" atakują turystów już na Stradun.
Obrazek
Obrazek
Pełnego planu pobytu w Dubrovniku nie udało nam się zrealizować.
Planowałem wejście na Srđ oraz wycieczkę na Lokrum. Gdy dojechaliśmy do Dubrovnika byliśmy niego wkurzeni poszukiwaniem miejsc parkingowych - grupa uległą rozbiciu - trochę czasu nam zajęło zanim się wszyscy zeszliśmy. Gdy pokazałem znajomym Srđ i zaproponowałem wejcie na nią część pukala się w czoło i stwierdziła, że za żadne skarby. Na mapie miałem zaznaczoną ścieżkę na wzgórze. Nijak nie mogłem jej wypatrzyć pomimo, że skorzystałem z lornetki kuzyna. Lokrum natomiast nie wypaliło ponieważ kilka naszych pań w tym przypadku również pukało się w czoło, że za żądne skarby nie wsiądą na statek o wielkości poniżej "Batorego". Na nic zdały się argumenty, że przecież płynęliśmy już na Korčulę - nie i już. No cóż jest powód aby do Dubrovnika wrócić po raz kolejny.
Obrazek
Ostatnio edytowano 08.07.2007 20:50 przez toudee, łącznie edytowano 1 raz
aquavitae
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 406
Dołączył(a): 21.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) aquavitae » 07.07.2007 22:26

Jakbym czytał swoje przygody z roku 2001 :-)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wakacje w Orebiču - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone