Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Pudelkowe wędrówki po górach

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010
Pudelkowe wędrówki po górach

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2015 11:15

:!: Z założenia wątek zbiorczy różnych moich wyjazdów w góry - czasem krótszych, czasem dłuższych, ale zawsze niepowtarzalnych ;)

Październik w górach to często szansa na ładną pogodę, kolorowe drzewa i... niskie temperatury. Wszystko mieliśmy, jednego więcej, innego mniej ;)

Pierwszego dnia miesiąca spotykam się z moim przyjacielem Andrzejem (ksywa: Eco ;)) o godzinie 14-tej pod Biedronką... Pociąg przywiózł mnie na miejsce o kwadrans za wcześnie - z czymś takim jeszcze się nie spotkałem :!: To chyba dobry znak?? Ładujemy się do auta aby ominąć korki i z dwoma krótkimi przerwami jedziemy aż do Jesenika (Freiwaldau), gdzie zostawiamy samochód w miarę bezpiecznym miejscu niedaleko dworca kolejowego.

Mamy jakieś pół godziny, więc na szybko szukamy jakiegoś lokalu - kierowcę bardzo suszy ;) Udaje nam się znaleźć świetną spelunkę, gdzie leją piwo z ośmiu kranów! Nie lubię tak pić z zegarkiem w ręku, ale co zrobić?

Wracamy na dworzec i ładujemy się do zatłoczonego autokaru - linia kolejowa w kierunku Šumperka nadal jest w remoncie. Pościskani jak zwierzęta na ubój docieramy do Horní Lipovej (Oberlindewiese); wychodząc niemal zabijam jakąś kobiecinę plecakiem ale w końcu zostajemy sami :)

Mimo, że jest dopiero po 17-tej, słońce już powoli schodzi za góry i czuć spadającą temperaturę...
Obrazek
Obrazek

Podchodzimy asfaltem do stacji kolejowej - choć pociągi obecnie nie jeżdżą to budynek jest otwarty i można kupić bilety. Czyli odwrotnie niż w Polsce.
Obrazek
Obrazek

My jednak nabywamy bilety nie kolejowe, lecz wstępu do mini-muzeum, poświęconego samej linii kolejowej - wybudowana w 1888 roku z racji swej krętości i przewyższeń w górskim terenie nazywana jest Śląskim Semmeringiem. W środku eksponaty z dawnych lat dla miłośników kolejnictwa i nie tylko.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Można przybić pieczątkę Czechosłowackich Kolei Państwowych.
Obrazek

Po wyjściu na zewnątrz widać, że temperatura nadal się obniża, a słońce trzyma się jeszcze tylko na szczytach.
Obrazek

Przed nami kolejny cel - Leśny bar. Idąc do niego mijamy wiadukt kolejowy oraz... wypożyczalnię kijków trekingowych i drewnianych :D
Obrazek

Po pół godzinie jesteśmy na miejscu!
Obrazek

We wiacie można nabyć kiełbaski, chleb, jest keczup i musztarda. Są słodycze i pamiątki. Napoje dla dzieci i to co najważniejsze - piwo chłodzone bezpośrednio ze strumienia.
Obrazek
Obrazek

Nie znaleźliśmy tylko czegoś mocniejszego, choć kieliszki stały... Za wszystko płacimy wrzucając kasę do skarbonki i samemu wydając sobie resztę. Cudowny wynalazek, w Polsce niemożliwy do zrealizowania, a przynajmniej nie na długo.

Podobno w weekendy bywa już tutaj jakaś obsługa z racji naporu ludzi, zdarzały się kradzieże. Ale w tygodniu całkowita samoobsługa. Nam się trochę udało, bo rodzinka z dziećmi rozpaliła przed nami ognisko i pozostało nam tylko dołożyć drewna (kupa klocków do rąbania i siekiera leży obok). Mamy własny wuszt, więc korzystamy tylko z miejscowego chleba i przypraw.
Obrazek

Po jakimś czasie podjeżdża samochód, wychodzą dwie osoby - chyba opiekunowie. Pytają się czy zostajemy, czy idziemy dalej, po czym trochę sprzątają, chowają część piw, ale zostawiają kilka, gdyby nam się jeszcze zachciało i odjeżdżają ;)

Chęć może by była, ale zrobiło się niemal całkowicie ciemno, więc wkładamy plecaki i wchodzimy bezszlakowo ostro pod górę Martwą Doliną (Mrtvé údolí). Czyżby ktoś tu umierał z braku piwa?

Na końcu dochodzimy do szlaku rowerowego, który trawersując bardzo się rozciąga - znajduje się tam Horní bar. Na niektórych mapach określony jest jako kolejny leśny bar, ale w praktyce to tylko strumień lecący na drewniany pojemnik, gdzie można samemu wsadzić sobie piwo. Na upalne dni jak znalazł.
Obrazek

Dalszą część drogi pokonujemy szybko - szlak jest szeroki, przewyższenia nieduże. Robimy jeszcze krótki postój przy wiacie Mates, gdzie klimaty jak z szopki betlejemskiej ;)
Obrazek

Wreszcie kwadrans po 21-szej wchodzimy na Smrk (Fichtlich), a właściwie na rozdroże szlaków niedaleko tej góry. Jest tutaj wiata, nieco szersza od poprzedniej, miejsce na ognisko i granica - słupki stoją kilka metrów obok. Andrzej już kiedyś tu spał, więc dobrze zna okolicę. Czujemy, że robi się coraz bardziej zimno, więc szybko rozkładamy namiot i idziemy na polską stronę po drewno... tam w ogóle jakoś bardziej syfiato, jakby wszyscy wychodzili za potrzebą do Rzeczpospolitej ;)

Drewna jest dużo, w miarę suche, więc już wkrótce robi się fajnie.
Obrazek
Obrazek

Przy ogniu ciepło, ale kilka metrów dalej lodówka... ostatnio noce są w tej części Sudetów na minusie i tak zapewne będzie i dzisiaj. Plecak Eco od strony lasu już zaczyna robić się powoli biały - czujemy się trochę jak w "Pojutrze" - jeśli nie dołożymy do ognia, to zamarzniemy ;)
Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58937
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 09.10.2015 14:02

Moje klimaty. :) Będę zaglądał.

Pozdrawiam,
Wojtek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2015 14:36

taki zaglądacz to cała przyjemność dla autora :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.10.2015 14:49

Jesioniki to moje ulubione czeskie góry :) Często tam bywamy, a od 5 lat obowiązkowo na sylwestra (zresztą zawsze nocujemy w samym Jeseniku 8)) Są to głównie wyjazdy narciarskie, ale wędrówki górskie też mamy tam zaliczone - m.in. na Keprnik, Šerak i na Pradziada :)

Bardzo fajny wątek :) Będę stałym gościem.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2015 15:12

akurat teraz zacząłem od gór czeskich (konkretnie to Rychlebskich - Smrk to ich najwyższa góra, ale Jeseniki też będą), lecz łażę w różne miejsca... :)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2015 18:28

Noc faktycznie jest zimna, nawet mój śpiwór nie daje całkowicie rady, ale to też moja wina, bo nie ubrałem podwójnych fuzekli... Wstajemy dość późno, zwłaszcza, że organizm jeszcze trawi nocne rozgrzewacze ;) Ale pogoda - miodzio, choć chłodno.
Obrazek
Obrazek

Widoki stąd są tylko na polską stronę - na Śnieżnik.
Obrazek

Słupki graniczne zaraz obok obozowiska - rzecz jasna jeszcze z D i CS.
Obrazek

Prawie jak Clint Eastwood, nawet fasole mamy ;)
Obrazek

Zostawiwszy plecaki idziemy jeszcze zobaczyć właściwy szczyt Smrka - najwyżej góry Rychlebów, położony kilkaset metrów dalej.
Obrazek

Jest słupek, to zapewne on. Choć jak mówił RobertJ - przesunięto go dla turystów, powinien być dalej w lesie.
Obrazek

Wracając mamy widok na Czarną Górę (Schwarzer Berg), która całą noc świeciła na nas czerwoną lampą.
Obrazek

Smrk to także granica Moraw i Śląska, a w przypadku tego ostatniego - dawnych posiadłości biskupów wrocławskich.
Obrazek

Pierwszy piątkowy odcinek jest przyjemny - głównie w dół oraz dużo w miarę płaskiego. Z daleka widać np. Brousek na czesko-polskiej granicy.

Obrazek

A także Jeseniki: Šerák (Hochschar), Keprnik (Köpernik Glaser) i Vozkę (Fuhrmannstein) - które odwiedziłem w sierpniu.
Obrazek

Las nadal głównie jest zielony, tylko czasami pojawi się więcej kolorów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W południe dochodzimy do chaty Paprsek. Z daleka wygląda to jak cała osada.
Obrazek

Schronisko w 1932 roku wybudował Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein i nosiło ononazwę Schleslerhaus (Slezský dům), więc prawie jakbym był w domu ;)
Obrazek

Dziś bardzo tu hotelarsko, choć wystrój ładny i jedzenie smaczne.
Obrazek

Do tego widoki z tarasu na Jeseniki.
Obrazek

Zejście w dół szlakiem jest ciężkie dla kolan - prowadzi obok wyciągu, gdzie trwają już prace przygotowawcze do sezonu.
Obrazek
Obrazek

Następnie wpadamy na nowiutki asfalt. Nowiutki dosłownie, bo wylewany chyba tego samego dnia, gdyż ekipa drogowców nadal pracuje. Lepi się do butów i śmierdzi - paskudztwo!
Obrazek

Przy drodze stoi dawny pomnik poległych, a dzisiaj pomnik zanikłych wsi Gross Würben (Velké Vrbno) oraz Adamsthal (Adamov). Tzn. wsie jeszcze niby istnieją, gdyż stoi tam kilka domów letniskowych i tym podobnych, ale stanowią promil dawnej wielkości.
Obrazek

Co jakiś czas mijamy też krzyże, które niegdyś stały wśród domów.
Obrazek
Obrazek

Liczyliśmy, że uda nam się kawałek podjechać stopem, lecz najpierw ruch był zerowy, a następnie złapaliśmy... pół stopa. Pół, bo kierowca miał tylko jedno miejsce. Zostało nam więc nużące maszerowanie.
Obrazek

Przy dużym składzie drewna szlak w końcu odbija w las. Tu z kolei znajdują się pozostałości wsi Klein Würben (Malé Vrbno): rozwalająca się stodoła...
Obrazek

(jest w stanie takim jak humor Andrzeja ;) )
Obrazek

...kapliczka...
Obrazek

...i zarośnięte ruiny domów wśród drzew.
Obrazek

Po chwili odpoczynku gramolimy się pod górę na przełęcz obok szczytu Kutný vrch. Stamtąd znów mamy widok na Šerák oraz Keprnik.
Obrazek

Przy przełęczy szeroka polana, na której spotykamy kijkowców - oprócz kilku pań na początku nowego asfaltu to jedyni osobnicy na własnych nogach, jakich dziś widzieliśmy. W okolicy pełno też czechosłowackich schronów - na zdjęciu jeden z nich po prawej, w kępie drzew.
Obrazek

W lesie kolejny.
Obrazek

Z boku dołącza szutrowo-żwirowa droga... wydaje się pusta, lecz w pewnym momencie mija nas chyba z pięć samochodów - tutaj stopa złapalibyśmy w drugą stronę bez problemów! W dodatku bezpiecznie, bo mierzą prędkość!
Obrazek

Jeszcze trochę, jeszcze momencik... i widać zabudowania Brannej (Goldenstein). Od tej strony jeszcze do niej nie właziłem.
Obrazek

Zahaczamy o cmentarz, zachęceni starą bramą... jakieś 90% nagrobków jest niemieckich, powojennych prawie nie widać. Przy murze piękny pomnik poległych.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na rynku prowadzę Eco do znanego mi już browaru, w którym byłem w sierpniu... tym razem są dwa lane piwa (wtedy było jedno) - doszło ciemne, warzone we wrześniu. Smakuje kapitalnie! Na minus zaś to, że w ciągu nieco ponad miesiąca ceny wszystkiego zdążyły już pójść w górę!
Obrazek

Samochód przed remontowanym zamkiem stoi dokładnie w tym samym miejscu co w sierpniu - może to atrapa? :D
Obrazek

Autobus powrotny mamy też ten sam co w lecie - o 17.23. Jest pustawy, więc wygodnie wracamy do Jesenika, zrzucamy bagaże do auta (nie przebili nam opon :) ) i suniemy do drugiego browaru restauracyjnego, o którym mówiłem Andrzejowi. Ten także po raz pierwszy testowałem w sierpniu. Tam ceny bez zmian, choć piwo ciut słabsze. Siedząc w ciepłej sali sączymy jeszcze smaczną jabłkówkę i czekamy na trzecią osobę z naszej kompanii, która wkrótce dotrze :)
Obrazek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.10.2015 18:37

Pudelek napisał(a):Dziś bardzo tu hotelarsko, choć wystrój ładny i jedzenie smaczne.
Obrazek

I bardzo dobre piwo :mrgreen: Lubię Holbę :)

O Branną kiedyś zahaczyliśmy, ale o browar niestety nie ;) Pewnie niedługo znowu poniesie nas w tamte rejony, więc nadrobimy :)

Rychlebskie hory też jeszcze przed nami.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.10.2015 18:40

browar jest młody, ruszył ledwo w 2013 roku, więc mogło go tam nie być jeszcze :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.10.2015 18:43

Pudelek napisał(a):browar jest młody, ruszył ledwo w 2013 roku, więc mogło go tam nie być jeszcze :)

Nie było, bo Branną odwiedziliśmy w Wielkanoc 2012.

Ale samochód stał w innym miejscu ;):

Obrazek

Więc chyba to nie atrapa :D
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 09.10.2015 23:31

:D świetnie się z Wami spaceruje...
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 11.10.2015 15:28

Przed godziną 21 dociera do Jesenika nasza koleżanka Neska... zastaje nas w czarnej d..e, czyli w momencie kiedy szukaliśmy na mieście jakiegoś otwartego marketu, aby kupić piwa na kolejny dzień. Udało się, ale przez to wszystko bidula musiała czekać na strasznym, pustym dworcu ;)

Jako że jest trzeźwiutka, prowadzimy ją do hospudki z ośmioma kranami, którą poznaliśmy dzień wcześniej. Zawalona ludźmi, widać, że miejsce jest popularne, ale udaje nam się usiąść przy barze :)
Obrazek

Następnie bierzemy nasze bagaże z samochodu i ruszamy się na miejsce noclegowe - do lasów nad uzdrowiskiem Lázni Jeseník.
Obrazek

W sumie nie szło się źle, w dodatku jest znacznie cieplej niż w poprzednią noc - mijany termometr wskazywał około 10 stopni. Przed północą docieramy do dużej i fajnej wiaty przy źródłu Priessnitza - Priessnitz Quelle (Priessnitzův pramen). Nawet nie trzeba rozstawiać namiotu, choć w środku spokojnie by się zmieścił.
Obrazek

Znam ją z ubiegłego roku, kiedy krążyłem po wielu okolicznych źródełkach i od razu wydawała się dobrym miejscem na nocleg. Samo źródło wyglądało wówczas tak:
Obrazek

Niewiele z niego leci, lecz na upartego można umyć zęby albo twarz. Co prawda do dezynfekcji jamy ustnej mieliśmy świetną bułgarską miętówkę, ale jednak co pasta to pasta ;)

Planowaliśmy zrobić sobie obok ognisko. Potem w knajpach Andrzej stwierdził, że jemu się nie chce, po czym we wiacie ponownie nabrał ochoty. Z suchymi gałęziami też nie ma tu problemu, więc rozpalamy ten niewielki snop światła wśród kompletnej czerni.
Obrazek

Nieprzenikniona czarna ściana daje do myślenia mojemu zmysłowi słuchu - wydaje mi się, że ktoś nadchodzi, a to znowu, że słychać odgłosy jakieś imprezy... ale nic z tego - cisza, przerywana jedynie wiatrem. Noc wcześniej było słychać na Smrku ryczące jelenie, tutaj widać nie dotarły.

Sen był stanowczo krótki, bo do 6 rano... Nadal ciemno, ale z każdą minutą zaczyna się poszerzać pasmo szarości - wchodząc na szlak powrotny nie musimy już zapalać czołówek. Nad uzdrowiskiem już zupełnie jasno, pięknie widać Pradziad.
Obrazek

...i Zlaty Chlum, choć to wygląda bardziej na zachód słońca.
Obrazek

Po drodze ma dwa grupowe spotkania: najpierw w lesie kilka metrów od nas przechodzi stadko dzików, co najmniej trzy sztuki. Zatrzymujemy się, aby im się przyjrzeć i one też stają, wydając podejrzane chrząknięcia. Idziemy dalej, one też - na szczęście w przeciwną stronę ;) Potem mija nas ze trzydziestu chłopa z jakiegoś rajdu - zaopatrzeni w mapy i kartki gnają gdzieś przed siebie. Na drzewach też widać oznaczenia - zdaje się, że jakaś "pradziadowa 100-ka", czy coś w tym stylu.

W uzdrowisku wsiadamy w autobus miejski - jedzie ledwo kilka minut, ale zaoszczędzamy pół godziny schodzenia w dół. Następnie musimy wejść w autokar dalekobieżny - wydaje się, że nie powinno być problemów, ale na dworcu czeka już dziki tłum. W większości polskojęzyczny, część osób wrzeszczy i zachowuje się tak, jakby pierwszy raz byli za granicą i w ogóle dziwowało się światu... Wbrew moim obawom udaje nam się wejść do środka, a nawet zająć miejsca siedzące. Ekipa głośnojęzyczna okazuje się być z Głuchołaz - na szczęście w środku trochę cichną, z kilkoma rozmawiamy, a nawet dostajemy po czymś słodkim do wypicia ;)

Wysiadamy we wiosce Malá Morávka (Klein Mohrau); zmieniliśmy kraj na morawsko-śląski oraz góry z Rychlebów na Jeseníky.
Obrazek

Zarówno ta miejscowość, jak i osada Karlov pod Pradědem (Karlsdorf), tworzące jedną gminę, pełne są starych drewnianych i murowanych domów. Co chwila jest na czym oko zawiesić.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ładne, lecz chciałoby się gdzieś usiąść przy kufelku... niestety - Karlov to typowa miejscowość narciarska, gdzie poza sezonem większość lokali zamknięta na głucho.
Obrazek

W końcu sprytne oko Eco wynajduje jakąś knajpkę - formalnie jeszcze jest zamknięta, ale właściciel już się tam krząta i sprzedaje nam piwo. A w środku - jak w słynnej restauracji w Rejviz.
Obrazek
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.10.2015 18:16

W międzyczasie idealnie niebieskie niebo zaczyna zaludniać się chmurami... to spełnia się marzenie Neski, która narzekała, że czyste niebo jest nudne! Na razie jeszcze nie wygląda to źle...
Obrazek

Idziemy niespiesznie bardzo pokręconymi szlakami, spotykając coraz liczniejszych rowerzystów oraz grzybiarzy.
Obrazek

Na rozdrożu szlaków Mravencovka nagle pojawia się kolejny towarzysz - RobertJ!
Obrazek

Byliśmy w kontakcie już od wczoraj, wariat noc spędził na grani z aparatem a teraz wyszedł nam naprzeciwko. Co prawda trochę nie dogadaliśmy się którym szlakiem wchodzimy, ale jeszcze przyspieszył i dogonił nas właśnie tutaj ;) Na dzień dobry informuje, że zaraz spieprzy się pogoda, bo idzie zły front z Austrii. I faktycznie - nie minął nawet kwadrans, a już zrobiło się niefajnie...
Obrazek
Obrazek

Co też można znaleźć przy ścieżce? Na przykład szczypce do miażdżenia jajek (powinny być wypróbowane na tych, co wykrakali złą pogodę ;)).
Obrazek

Przy ruinach chaty Alfredka robimy sobie dłuższy postój, bo gdzieś tam idzie do nas Michał (już piąta osoba do ekipy ;)). Chata, wybudowana jako Alfredhütte - dawny pałacyk myśliwski rodziny Harrachóv, spłonęła w Wielkanoc 2002 roku. Na niektórych znakach jeszcze jest wymieniona jak turistická chata.
Obrazek

Znalazłem informacje, że już kilka lat przed pożarem była zamknięta i zdewastowana, a właściciel dobrze ją ubezpieczył... trochę to przypomina historię Petrovej boudy z Karkonoszy.
Obrazek

Przerwa się przeciąga - Michała nie widać, więc wypijamy po domowym piwie przywiezionym przez Neskę. Temperatura spada.
Obrazek

W końcu decydujemy się iść dalej, tylko Andrzej zostaje czekając na Michała. Robert prowadzi nas koło wielkich mrowisk i drażni zwierzęta ;)
Obrazek

Na główny grzbiet Jeseników wdrapujemy się zaskakująco szybko - przynajmniej ja spodziewałem się ostrego i męczącego podejścia. Pogoda rozwiewa nadzieję na wieczorną poprawę... cholera, mieć tyle czasu bezchmurne niebo, a podczas głównej atrakcji wyjazdu takie coś! :|
Obrazek

Przed zimnem chowamy się w schronie przy źródłu Jelení studánka. Fajna, choć ponoć często bywa tak oblegana, że nie można wbić się do środka na nocleg, jeśli człowiek przyjdzie zbyt późno.
Obrazek

Michał i Eco dochodzą do nas bardzo szybko, więc ekipa w komplecie. Komplecie niespodziewanym, bo spotkanie z Robertem i Michałem było nieplanowane i spontaniczne ;)
Obrazek

(fot. aparat Michała)
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 19.10.2015 10:04

Miejsca schodzone przez Ciebie w dotychczasowych odcinkach są mi w większości dobrze znane, chętnie do nich wracam, także wirtualnie :) .

Pudelek napisał(a): Przed nami kolejny cel - Leśny bar

Byłam tam dwukrotnie, w późnojesienne weekendy. Nie wiem jak w sezonie, ale wówczas również nie było tam żadnej obsługi z prawdziwego zdarzenia, nie licząc tego ze rano ktoś dowiózł świeże pieczywko i kiełbaski , rozpalił ognisko, rozniecił ogień w kominku…
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 19.10.2015 10:17

podobno w weekendy jest już stała obsługa, która nie tylko się zajmuje "ogarnianiem", ale też patrzy ludziom na ręce... niestety, miejsce jest teraz dość popularne, również wśród ludzi z Polski, i łatwo dostępne, więc rośnie także liczba złodziei :|
TJL
Croentuzjasta
Posty: 207
Dołączył(a): 04.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) TJL » 19.10.2015 10:39

No niestety bywa tak, jak piszesz. Jednak turyści z Polski są w zasadzie jedynie w weekendy, co potwierdza, że wtedy właśnie pojawia się stała obsługa.
Pozdrawiam,
Tomek
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Pudelkowe wędrówki po górach
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone