Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
Aglaia napisał(a):Takie rzeczy mogą zdarzyć się naprawdę wszędzie. Jedyne miejsce, w którym nas okradziono w czasie rozlicznych wojaży to ... Split w Chorwacji ale było minęło wyciągnęliśmy wnioski i nie rozpamiętujemy.
Niby wszędzie, ale przykrą prawdą jest, że Europa Zachodnia w szybkim tempie 'poprawia' swój stopień prawdopodobieństwa, że to akurat tam się w dużych miastach może zdarzyć ... jest to jednak głębszy i szerszy temat na zupenie inną dyskusję ... tak czy siak moja generalna zasada jest taka, że bezpieczeństwo parkowania Niunia, czy to w nocy czy w ciągu dnia podczas zwiedzania, wymaga szczególnej troski, czasem nawet połączonej z dodatkową opłatą parkingową ... na marginesie, w Splicie właśnie w 2021 parokowaliśmy Niunia gdzieś wśród lokalsów, zdala od turystycznych parkingów, i nic się nie stało ...
Aglaia napisał(a):Barcelonę bardzo lubię - byłam 3 razy i jakby mi ktoś zaproponował żeby pojechać czwarty to bym nie odmówiła. Jednak żeby poczuć się tam naprawdę fajnie warto odejść z dala od typowo turystycznej trasy i pobyć dłużej niż jeden dzień. I tak - przyznaję się - jestem wielbicielem kiczu i brzydoty architektury Gaudiego . Chociaż Sagrada nie jest moim obiektem.
Jak to mówi ludowe przysłowie, nie to ładne co ładne, a co się komu podoba ... i to niech będzie puentą dla uroków Barcelony ... acz fakt, że dłuższe poznanie na uboczu głównych szlaków turystycznych pozwala na spojrzenie z zupełnie innej perspektywy ... pomaga też słońce, którego dla nas zabrakło ...
Dziś dzień wolny od Niunia, względnie dzień wolny dla Niunia ... z buta ruszamy z pokoju do dworca kolejki podmiejskiej w Sabadell, dalej kolejką do Barcelony, i potem długaśny spacer po samym mieście, tak znacząco rozreklamowanym na całym świecie ... pogoda nie rozpieszcza, niby nie pada, ale w porównaniu do Maroka panuje ziąb niczym w Polsce na majówkę ... turystów wszędzie masa, acz odchodząc trochę w bok z głównego szlaku można poczuć 'zwykły' klimat miasta ... a więcej to już trzeba zobaczyć samemu, do czego zapraszam ..
Przed nami już stricte tranzytowy etap tej wyprawy, wszak jakoś z tej pochmurnej Hiszpani do słonecznej Polski musimy się przedostać ...
Mimo tego plan jest taki, aby ten tranzyt możliwie sensownie uatrakcyjnić ... stąd też rodzi się pomysł, aby zahaczyć o Szwajcarię, w której żaden z Niedźwiedzi do tej pory w życiu nie był ... ponownie do głosu dochodzi strategia rozpoznania bojem nowych destynacji wyprawowych, aby mieć pojęcie czy w przyszłości warto tam wybrać się na dłużej na bardziej szczegółowe zwiedzanie ...
Dziś zatem plan zakłada dotarcie do Genewy i może jakiś spacer nad jeziorem wieczorową porą, o ile pogoda dopisze ... pogoda nie dopisuje, w drugiej części dnia pada, na miejscu też szału nie ma, a że i docieramy tam letko zmęczeni, to już pomysłów na spacery nie ma ... ale trasa ciekawa widokowo, do powtórzenia przy lepszej pogodzie ...
PAP napisał(a):Dziś dzień wolny od Niunia, względnie dzień wolny dla Niunia ... z buta ruszamy z pokoju do dworca kolejki podmiejskiej w Sabadell, dalej kolejką do Barcelony, i potem długaśny spacer po samym mieście, tak znacząco rozreklamowanym na całym świecie ...
Nasza Barcelona przypadła w pandemicznym czasie więc zwiedzanie było luksusowe, ludzi akurat tyle, żeby stworzyć klimat, a nie deptać sobie po piętach . Należę do tej grupy, która się Barceloną zachwyca , spędziliśmy tam 4 dni i ani jednego nie żałuję.
PAP napisał(a):Przed nami już stricte tranzytowy etap tej wyprawy, wszak jakoś z tej pochmurnej Hiszpani do słonecznej Polski musimy się przedostać ...
Wracaliśmy przez Francję z noclegiem w Bordeaux . Tylko sobie narobiłam smaka na to miasto, bo nijak się nie da go zwiedzić podczas jednego popołudnia .
PAP napisał(a):Dziś dzień wolny od Niunia, względnie dzień wolny dla Niunia ... z buta ruszamy z pokoju do dworca kolejki podmiejskiej w Sabadell, dalej kolejką do Barcelony, i potem długaśny spacer po samym mieście, tak znacząco rozreklamowanym na całym świecie ...
Nasza Barcelona przypadła w pandemicznym czasie więc zwiedzanie było luksusowe, ludzi akurat tyle, żeby stworzyć klimat, a nie deptać sobie po piętach . Należę do tej grupy, która się Barceloną zachwyca , spędziliśmy tam 4 dni i ani jednego nie żałuję.
PAP napisał(a):Przed nami już stricte tranzytowy etap tej wyprawy, wszak jakoś z tej pochmurnej Hiszpani do słonecznej Polski musimy się przedostać ...
Wracaliśmy przez Francję z noclegiem w Bordeaux . Tylko sobie narobiłam smaka na to miasto, bo nijak się nie da go zwiedzić podczas jednego popołudnia .
Witaj ...
No w tym wymiarze pandemia miała swoje plusy ... pamiętam jak w 2020 byliśmy w Istambule, to były totalne puchy i panowie na Grand Bazaarze płakali, że ledwo na czynsz zarabiają ... w 2021 już było dużo więcej turystów, choć to jeszcze był rozkwit pandemii ... w tym roku Istambuł ominiemy szerokim łukiem, więc raczej się nie przekonamy jak to teraz wygląda ...
O ile w Maroku checkpointy Policji czy Żandarmerii były zlokalizowane prawie na każdych rogatkach większego miasta, to miało się poczucie, że są one tam celem zapewnienia bezpieczeństwa, choć może cel władz był trochę inny ... o tyle wjeżdżając do Genewy, przedzierając się przez istny las fotoradarów ustawionych wszędzie gdzie się dało, można było odnieść wrażenie, że jest się w państwie policyjnym, niczym z powieści Orwella ... pogoda, jak pisałem uprzednio, nie rozpieszczała, zatem pierwsze wrażenia z tego miasta 'nie urywały' ...
Ale Szwajcaria to przecież jest kraj policyjny ;-) .
Jak dla mnie najgorszy kraj w Europie na jazdę tranzytową. Też kiedyś popełniliśmy ten błąd - chyba wracając/jadąc do Prowansji. Do Genewy dotarliśmy tak umęczeni, że sił starczyło nam tylko na rozbicie namiotu. Rano trzeba był się szybko zbierać bo na campie bodajże po 10 był zakaz jeżdżenia samochodem. Autostrady pamiętam jako wąskie i kręte. Lokalsi z tempomatem ustawionym na max. 105/h - za to po przekroczeniu granicy z Niemcami/Francją już nie mieli oporów żeby wyciskać ze swoich maszyn ile fabryka dała .
Chętnie bym tam kiedyś pojechała na wakacje ale jako kraj tranzytowy - nigdy więcej
Aglaia napisał(a):Ale Szwajcaria to przecież jest kraj policyjny ;-) .
Jak dla mnie najgorszy kraj w Europie na jazdę tranzytową. Też kiedyś popełniliśmy ten błąd - chyba wracając/jadąc do Prowansji. Do Genewy dotarliśmy tak umęczeni, że sił starczyło nam tylko na rozbicie namiotu. Rano trzeba był się szybko zbierać bo na campie bodajże po 10 był zakaz jeżdżenia samochodem. Autostrady pamiętam jako wąskie i kręte. Lokalsi z tempomatem ustawionym na max. 105/h - za to po przekroczeniu granicy z Niemcami/Francją już nie mieli oporów żeby wyciskać ze swoich maszyn ile fabryka dała .
Chętnie bym tam kiedyś pojechała na wakacje ale jako kraj tranzytowy - nigdy więcej
Witaj ...
Uroki tranzytu przez CH, i to nie po autostradach, to dopiero będą kolejnego dnia i w kolejnym odcinku ...
Ale jedno potwierdzam już teraz ... było to KRETYŃSKI pomysł i nigdy więcej do powtórzenia ...
PAP napisał(a):Uroki tranzytu przez CH, i to nie po autostradach, to dopiero będą kolejnego dnia i w kolejnym odcinku ...
Ale jedno potwierdzam już teraz ... było to KRETYŃSKI pomysł i nigdy więcej do powtórzenia ...
PAP
Teraz rozumiem dlaczego google, pomijając winietę, omija Szwajcarię szerokim łukiem (dosłownie) i wyznacza trasy dookoła . Dzięki za szczerość, takie wskazówki są na wagę złota .
Pogoda bez szału, a szkoda by gdyby była bardziej słoneczna to byłoby sympatyczniej ... ale co zrobić ...
Na początek mały przejazd przez centrum Genewy ... miał być mały spacer nad jeziorem, ale jest to akurat środek długiego weekendu, więc ulice nad jeziorem pozagradzane i wyłączone z ruchu, więc finalnie odpuszczamy sobie, i w sumie dobrze, tą część programu ... samo miasto, a zwłaszcza nowsze dzielnice, robi dość ponure wrażenie, zwłaszcza na tle kolorwego Maroka ... pytanie kto się na kim wzorował, ale jako żywo przypomina mi NRDowski Berlin z lat 80tych, czyli pogoń za betonowym modernizmem, pozbawionym ducha i klimatu ...
Jednak największą 'atrakcją' jest 'policyjność' i 'nadopiekuńczość' aparatu państwowego Szwajcarji ... pomijając juź mnogość radarów i absurdalnych ograniczeń prędkości w mijanych wioskach i miasteczkach, czasem nawet do 30 km/h, na każdym kroku widać nadgorliwą dbałość o bezpieczeństowo ... idealnym przykładem są szlabany na torach tramwajowych na przedmieściach Basel, opadające kiedy przez skrzyżowanie przejeżdża tramwaj ... na tle 'wolnej marokanki' z jaką mieliśmy sposobność obcować przez prawie dwa tygodnie w Maroku, to 'przesterowanie regulacjami i ograniczeniami' bardzo rzuca się nam w oczy ...
Jedziemy więc wolno i dostojnie, by żadnych płatnych fotografii z tej krainy sobie nie uzbierać ... poznawczo super ... ale tranzytowo, mając w perspektywie jeszcze przejazd tego dnia przez całe Niemcy, nigdy więcej ... jak pisałem w poprzednich postach, pomysł istnie KRETYŃSKI to był i wszystkim szczerze odradzam ...
Niemieckie autostrady jako to niemieckie autostrady ... niby tu i tam można pojechać ile fabryka dała, ale za chwilę są kilometry wykopków modernizujących drogę i ograniczenie do 80 km/h, więc w bilansie wychodzi na to samo co jazda przez nie rozkopaną Hiszpanię czy Francję posiadającą klasyczne ograniczenia ...
Przejazd z zachodniej Szwajcarji do północnej oznacza zmianę języka na znakach i w eterze z francuskiego na niemiecki ... jest tam i ciekawie zespolona transgraniczna aglomeracja obejmująca szwajcarską Basel i niemieckie Lörrach ... że akurat w tym miejscu granica nie biegnie po rzece, to gdyby nie budynki celne obu państw stojące przy granicy, po samej zabudowie trudno by było się zorientować, że przekracza się granicę państwową ...
PAP napisał(a):Na początek mały przejazd przez centrum Genewy ...
Jednak największą 'atrakcją' jest 'policyjność' i 'nadopiekuńczość' aparatu państwowego Szwajcarji ... pomijając juź mnogość radarów i absurdalnych ograniczeń prędkości w mijanych wioskach i miasteczkach, czasem nawet do 30 km/h, na każdym kroku widać nadgorliwą dbałość o bezpieczeństowo
Ale centrum Genewy jest super Byliśmy na majówkę w Szwajcarii i akurat ja odbieram zasady ruchu i ograniczenia jako niezwykły tego kraju. Nie nazwał bym tych ograniczeń absurdalnymi. Trzeba się mentalnie przestawić (albo całkowicie zgadzać wewnętrznie ) z zasadami i tyle. Mnie to bardzo odpowiada, jak jest ograniczenie do 30, to sie jedzie 30. Żaden debil nie zap.suwa Co do transferu przez ten kraj, jazda bocznymi drogami może być uciążliwa, ale na autostradzie jest limit 120 i jedzie się super. Co prawda winieta roczna to 40CHF, ale za to widoki
PAP napisał(a):Na początek mały przejazd przez centrum Genewy ...
Jednak największą 'atrakcją' jest 'policyjność' i 'nadopiekuńczość' aparatu państwowego Szwajcarji ... pomijając juź mnogość radarów i absurdalnych ograniczeń prędkości w mijanych wioskach i miasteczkach, czasem nawet do 30 km/h, na każdym kroku widać nadgorliwą dbałość o bezpieczeństowo
Ale centrum Genewy jest super Byliśmy na majówkę w Szwajcarii i akurat ja odbieram zasady ruchu i ograniczenia jako niezwykły tego kraju. Nie nazwał bym tych ograniczeń absurdalnymi. Trzeba się mentalnie przestawić (albo całkowicie zgadzać wewnętrznie ) z zasadami i tyle. Mnie to bardzo odpowiada, jak jest ograniczenie do 30, to sie jedzie 30. Żaden debil nie zap.suwa Co do transferu przez ten kraj, jazda bocznymi drogami może być uciążliwa, ale na autostradzie jest limit 120 i jedzie się super. Co prawda winieta roczna to 40CHF, ale za to widoki
pozdrawiam, Michał
Witaj ...
Genewa jak i sama Szwajcaria zdecydowanie zasługuje na ponowne i bardziej spokojne zwiedzenie ... i pewnie przy lepszej pogodzie wypadnie lepiej ...
Co do 'policyjności' i 'nadopiekuńczości' tego kraju to zdanie nie zmieniam ... rzecz jasna każdy kraj rządzi się wg swoich własnych zasad i jeżeli lokalni wyborcy akceptują taki stan rzeczy, to jest to i ich wybór i prawo ... odwiedzić i wyrobić sobie swoje zdanie to jedno, ale mieszkać tam na codzień w tym 'ordungu' z całą pewnością bym nie chciał ... ale oczywiście Ty masz prawo mieć swój odrębny punkt widzenia i absolutnie tego nie podważam ....