Nefer napisał(a):maslinka napisał(a):Nefer napisał(a):Oprócz tego jedno pytanie: jakie przewyższenie mieliście do pokonania z parkingu, wspinając się na ten pierwszy szczyt

Właśnie sprawdziłam

917 metrów

Ładnie, prawie kilometr w pionie

.
Będzie jeszcze małe podejście na Popadiję, ale więcej zejścia, bo szczyt jest trochę niższy od Talijanki.
4 sierpnia (środa): Wśród zielonych łąk - dokończenie wycieczkiSchodzimy z Talijanki, jest dość stromo, co dobrze widać na tym zdjęciu:
Mijamy się z parą Niemców, których widać teraz podchodzących na "Włoszkę". Szczyt zupełnie inaczej prezentuje się z tej strony - nie jest szpiczasty; to rozległy zielony "dywanik":
Wygląda na niezwykle miękki

Owieczki bardzo się rozlazły

:
Przed nami szczyt Popadiji (2030 m):
na który musimy jeszcze trochę podejść:
Słupek z jednej strony oznaczony został literami SFRJ:
co oznacza Socjalistyczną Federacyjnę Republikę Jugosławii. Z drugiej strony słupa mamy Albanię. Można więc powiedzieć, że idąc tym granicznym szlakiem, po raz pierwszy jesteśmy w Albanii

"Wyrastająca" z tyłu Talijanka i dalej Karanfile:
Jest tak!

:
Czyli super!
Granica prowadzi d alej grzbietem, ale szlak schodzi niżej.
Teraz będzie najbardziej stromy odcinek, co odczują nasze kolana:
Musimy zejść na przełęcz, gdzie siedzi pasterz

:
I gdzie odpoczywa koń

:
My też odpoczywamy na tym zejściu niemal tyle, co na podejściu

Trzeba dobrze patrzeć pod nogi, a widoki rozpraszają
Czasami więc siadamy

:
Docieramy na przełęcz Ћафа (Ćafa)

(Małż nauczył się serbskiej/czarnogórskiej cyrylicy, ja ciągle mam z nią problem

W szkole nie uczyli nas już rosyjskiego...)
A tu taki piękny koń:
Pewnie przyjechał na nim pan, który teraz siedzi sobie na skałkach i ... gra na fujarce

:
Niezły czad!

Kiedy myślisz, że już nic cię nie zaskoczy, pojawia się gość z fujarką

Mamy podobne miny, jak wtedy, gdy w Durmitorze (już wysoko na szlaku) podszedł do nas pan sprzedający bilety do parku narodowego, z kasą fiskalną
Tylko tutaj obrazek jest bardziej klimatyczny

Gość uśmiecha się do nas, pozdrawiamy się, bardzo miłe spotkanie

Nie dziwię się, że usiadł akurat na tych skałach. Widok z nich ma spektakularny:
W tym miejscu musimy zejść ze szlaku, żeby zapętlić i wrócić na parking. Jak widać, ścieżka jest bardzo wyraźna, momentami wyraźniejsza niż oznaczenia szlaku, których musieliśmy wypatrywać:
Wyprzedza nas para Niemców, która jeszcze niedawno "wbiegała" na Talijankę:
Chodzą szybciej niż my

Spróbuję policzyć osoby, które spotkaliśmy przez cały dzień. Podchodząc na Talijankę, wyprzedziliśmy jedną parę, która potem zajęła albański wierzchołek (ci z parasolką); schodząc, minęliśmy kolejną parę - Polaków i tych Niemców. I na końcu, prawie przy parkingu, spotkaliśmy sześcioro rodaków, którzy dopiero zaczynali wędrówkę, planowali oglądać zachód słońca na Talijance

)
Poza tym widzieliśmy z daleka dwoje turystów i z bliska - pana z fujarką

Czyli 13 spotkanych osób plus dwie widziane z daleka. Przez cały dzień, na początku sierpnia

Chyba niezły wynik
Zmęczenie trochę daje nam w kość, ale to już końcówka. Żegnamy się z zielonymi łąkami i kontrastującymi z nimi białymi skałami:
Ścieżka pnąca się w prawo to szlak na Valušnicę:
My schodzimy do lasu, więc przez jakiś czas nie będzie widoków. Za to spotykamy konika polnego

:
Ostatnie metry wędrówki i widok na Očnjak (2185 m):
Dolina Grebaje już w cieniu:
Kiedy docieramy na parking:
jest przed 18:00. Wycieczka zajęła nam trochę ponad 6,5 godziny, ale dużo czasu spędziliśmy na szczycie Talijanki

Przeszliśmy 17 km, łączne przewyższenie: 1320 metrów. No i zdobyliśmy dwa dwutysięczniki, w dwóch krajach
Mapka trasy:
Jesteśmy zmęczeni, ale zachwyceni widokami, przyrodą oraz pustkami w tym pięknym zakątku świata
