1 sierpnia (niedziela): Płyniemy do DubrownikaWstajemy trochę wcześniej, żeby zdążyć na statek, a i tak na niego poczekamy
Šipanska Luka przed 10:00 jest bardzo spokojna:
W Suđurđu już większy ruch, niedawno przypłynął prom:
My jednak będziemy płynąć statkiem Postira, który powinien już być, ale wiadomo, jak to bywa z chorwacką punktualnością (różnie, choć z roku na rok lepiej
)
Siadamy na "naszej"
fjakowej ławeczce, na której spotykamy tych samych panów co kilka dni temu
Znowu wyciągamy książki i trwamy wszyscy we wspólnej lekturze
Polako, polako...Orientujemy się, że opóźnienie wynika z silnego wiatru. No ładnie, to nas wybuja na pokładzie
Może przynajmniej będzie się przyjemniej chodziło po Dubrowniku
Jakieś 15 minut po czasie płynie Postira:
Ludzie cierpliwie czekają na wejście na pokład:
bo najpierw trwa rozładunek towarów:
Zastanawiamy się, co jest w workach po mące, bo na pewno nie mąka. Pani z łatwością bierze pakunki jedną ręką
Zresztą chleba na wyspie chyba nie pieką, przynajmniej nie na szerszą skalę; pieczywo też przypłynęło Postirą
W końcu wsiadamy na pokład i odpływamy:
Przyjemnie wieje
:
Niestety, nie popłyniemy od razu do Dubrownika; musimy zgarnąć ludzi z innych wysp. Pierwszy jest Lopud:
Sporo chętnych na wycieczkę, ale niedługo zobaczymy zdecydowanie większe tłumy...
Szybko poszło, Lopud zostaje za nami. Tutejszy
samostan pięknie się prezentuje od strony morza:
Podobnie jak kościół św. Michała (według innych źródeł - Świętej Trójcy):
Biegam od jednej burty do drugiej i pstrykam, chociaż trochę rzuca mnie po pokładzie
:
Mijamy się z fishpicnickowym statkiem. Dość gęsto tam:
Po chwili dopływamy do wyspy Koločep:
Drugi przystanek to, na szczęście, ostatni na naszej trasie. Przybicie do falochronu może być problematyczne, bo nabrzeże jest w remoncie:
Jednak wszystko przebiega sprawnie - obsługa na lądzie (który jest wyspą
) chwyta cumy, panowie z Postiry rzucają trap i kilku turystów wchodzi na pokład.
Nikt na Koločepie nie wysiada.... Ta wysepka jest zdecydowanie mniej popularna niż Lopud, ale również wydaje mi się ciekawa i gdybyśmy zostali na Šipanie dzień dłużej, pewnie też byśmy tu przypłynęli
Szczególnie interesujące wydają się południowe brzegi Koločepu - klify, plaże, jaskinie... Tylko, żeby tam dotrzeć, trzeba by się "przespacerować", co w upale nie byłoby zapewne miłą przygodą
No ale zaraz będziemy się smażyć w Dubrowniku, więc i na tej wysepce dalibyśmy radę
Żegnamy się z Koločepem, nieuchronnie zbliżamy się do celu... Znowu biegam między jedną a drugą burtą
Stały ląd:
Wyspa Daksa:
Samotny biały żagiel
i dubrownickie hotele:
Jest i Most Franja Tuđmana:
Pstrykamy na cztery ręce
:
I coś dla odważnych - skoki na bungee:
W wielu sytuacjach uważam się za odważną
, ale bungee to nie dla mnie
No way! Statek Dubrovnik stoi tam, gdzie powinien
:
bo oto zbliżamy się do portu Gruž. Tylko czy my jesteśmy w dobrym miejscu i czy naprawdę chcemy tutaj być?
Co tu się wyprawia
:
Takich tłumów dawno nie widziałam. Wszyscy chcą się dostać na pokład Postiry:
Moment, ale przecież dla nas to idealnie!
Okazuje się, że płynięcie do Dubrownika w niedzielę było świetnym posunięciem - większość
lokalsów, ale i turystów mieszkających w "perle Adriatyku" ucieka z miasta na okoliczne wysepki, czyli na Elafity. Więcej Dubrownika dla nas
Takich pustek się nie spodziewaliśmy, ale o tym w kolejnych odcinkach. Na pewno będzie ich kilka