Geneza tegorocznego wyjazdu
Uczestnicy tegorocznej wyprawy to Maciek i Ola, czyli ja i moja dziewczyna
Zasoby naszych portfeli i rachunków bankowych były również studenckie, dlatego cierpliwie czekaliśmy na obniżki cen pod koniec sierpnia. Sierpień się kończył, a ceny ani drgną
Rozpoczął się wrzesień, a czas zaczął nas naglić, bo 20 września Olę czekał egzamin. W poniedziałek, 3 września postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę - uznaliśmy, że pojedziemy do poleconego biura podróży i wybierzemy jakąkolwiek ofertę last minute do jakiegokolwiek kraju, która zapewni nam akceptowalne standardy w cenie do 2 tys. zł/osobę. Po przedstawieniu i wydrukowaniu nam kilku ofert przez miłą Panią z biura, usiedliśmy podłamani w samochodzie i ze zrezygnowaniem kartkowaliśmy owe marne świstki i katalog, widząc jak grube (dla nas) pieniądze musimy wydać za kilka dni w naprawdę nieciekawych warunkach
Decyzja i przygotowania
Kiedy nasze zrezygnowanie sięgało zenitu, nagle na głowę spadło mi jabłko
Ola w Chorwacji jeszcze nigdy nie była, nie pojechała też nigdzie "w ciemno", ale na szczęście moje odważne dziewczę bez wahania ucieszyło się na perspektywę nadciągającej przygody
Byłem już w Chorwacji w ciemno w 2009 roku, jednak wtedy mój dwutygodniowy wyjazd był poprzedzony kilkutygodniowym wertowaniem archiwum cro.pl i najciemniejszych zakamarków google. Wszystko zagrało jak należy, zahaczyłem o Jeziora Plitvickie, Dubrovnik i Brelę i nigdzie nie miałem problemów ze znalezieniem noclegów, mimo że miałem ze sobą tylko jedną kartkę A4 z podstawowymi zwrotami po chorwacku
W tym roku absolutnie nie było czasu na większe analizy, przez te 3 doby codziennie do 4 w nocy z oczami na zapałkach wertowałem Internet w poszukiwaniu celu naszej podróży i starałem się wycisnąć jak najwięcej z pozostałego czasu. Nie było to łatwe, ponieważ równocześnie trzeba było spisać niezbędne przybory, ewentualnie je zorganizować, przygotować niesprawdzony jeszcze samochód do podróży, zaplanować i zrobić zakupy oraz milion innych rzeczy, które powoli sprowadzały mój mózg do postaci warzywa
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że najtrudniejszym zadaniem w planowaniu podróży było znalezienie interesujących plaż. My preferujemy raczej "dziksze" plaże, nie lubimy brzegu równego jak od linijki i ludzi poukładanych na leżakach jak śledzie
Po wstępnych ustaleniach założyliśmy sobie 10 noclegów, po pięć w dwóch różnych miejscach, co by nie zapuścić korzeni
W tej chwili mogę powiedzieć tyle, że mieliśmy świetne wakacje, których na pewno nie mielibyśmy decydując się na jakiekolwiek zorganizowane wczasy proponowane nam w tej cenie przez biuro podróży (nie mówiąc już o czasie trwania). Przez 11 dni zahaczyliśmy m.in. o Pulę, Kamenjak, Brsec, Rovinj, Motovun, Groznjan i Hum.
O dłuższe podsumowanie, włącznie z kosztami, postaram się na koniec mojej opowieści, a w międzyczasie zasypię Was tonami zdjęć i opisów, jeśli ktoś będzie miał cierpliwość czytać moje przydlugie wypociny

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)

.png)
.png)