Nic tam nie pływało,chociaż piździło niemiłosiernie!
Generalnie sporo wiało ( choć w
bofortach nie potrafię tego określić.
Kiedy się zaczęła główna "atrakcja" wieczoru, my już siedzieliśmy sobie wygodnie na tarasie wspólnie z gospodarzem,popijając co nieco.
Jak się dowiedzieliśmy pływał on po
wszystkich morzach świata,jako.............oficer.
Ni chu......nie potrafiliśmy się dowiedzieć czy chodziło o marynarkę wojenną,żeglugę pasażerską.....Na każde pytanie uzyskiwaliśmy jedną i ta samą odpowiedź

ficer.
Wtedy jeszcze uznaliśmy,że być może nie chce o tym rozmawiać...Ot,tak sobie napomknął....
Jak się później okazało............nie pierwszy i nie ostatni raz....
"Nauczony" i "doświadczony" przez Rambo

,który oferował nam pomoc w uzyskaniu dostępu do wszelakich atrakcji w pobliżu jego miejsca zamieszkania,pytamy czy gdzieś w okolicy jest możliwość "załapania się" na [i]fish picnik[i].
Ponieważ jego mina (

) wyraźnie wskazuje,że nie ma pojęcia o co pytamy, próbujemy to jakoś inaczej to wytłumaczyć....
Ponieważ ( jak już wspomniałem na wstępie

) mój angielski z każdą następną szklanką robi się coraz lepszy

w końcu udaje się dojść do porozumienia.
Jednak ,ku naszemu nieopisanemu zdziwieniu, uzyskujemy odpowiedź,że w rejonie Rażnij nikt nie organizuje tego typu rzeczy
Co prawda nie posiadałem żadnej wiedzy żeby podważać kompetencje Drażena w tym temacie,ale nie wydawało mi się to możliwe.
No ,bo jak?Rogoźnica,Trogir rzut beretem,łódka przy łódce stoi i...........nie ma fish picników???
No,ale skoro tu mieszka to chyba wie lepiej nie......
Jak się później okazało................NIE!
No dobra.
A ryby?Można tu gdzieś kupić świeże ryby??
E......też nie!
Są trzy możliwości.
Albo gość sobie z nas jaja robi,albo faktycznie niczego tu nie ma,albo......nie ma o tych rzeczach bladego pojęcia!
No,ale mówi,że się na tym zna,więc..............
Ok.Nie ma to nie ma.Tzn.tak mówię,bo już nie mam ochoty o nic pytać! Sam se znajdę!
Po chwili jednak mówi,że jeżeli chcemy to on nam może.........zrobić ryby
Ręce mim opadły,ale się nie zrażam.
Jeszcze nie.
Więc go pytam-JAKIE RYBY

Te których nie ma
Wtedy pada pytanie na jakie mamy ochotę.
No,se myślę......może wreszcie dojdziemy do jakiegoś porozumienia..
Mówię,więc,że nie mamy jakichś specjalnych wymagań....Ot,zwykłe rybki moczone wcześniej w oliwie z ziółkami.....Czyli tzw.standard
Moja nadzieja na nić porozumienia prysła jak bańka mydlana!
Otóż znowu nie ma pojęcia o czym mówię!
Ponieważ trochę mnie to już zaczynało męczyć,podejmuje jeszcze jedną próbę.
Pytam - jakie ryby mógłby nam polecić.....
Wtedy pada odpowiedź:
niebieskie
Nie,no k......wymiękłem na maxa!
Nie wiem co było dalej bo poszedłem spać.
Śniło mi się piękne,choć "bezrybne i bez-statkowe" morze.Choć może jednak z rybami?
Nie wiem.
Niebieskie były.
