Grecja 2021: Donoussa, Naxos, Ateny

tony montana napisał(a):szkoda że osmiornica u Captaina taka sobie

Też było nam szkoda, bo nastawialiśmy się na pyszną , taka przecież powinna być u kapitana
Generalnie jednak, podczas naszego pobytu na Donoussie, wyboru dań z ryb i owoców morza nie było. To przez ten wiatr zapewne, bo łódki rybaków były "uziemione" w porcie.

Teren przy źródełku Mersini ocieniony jest olbrzymim platanem .

W zbiorniku wodnym pływały rybki, a za płotem rosły bananowce .

dangol napisał(a):Teren przy źródełku Mersini ocieniony jest olbrzymim platanem .

Bardzo mi się podobają platany. A ten pięknie rozłożył swoje konary nad źródełkiem.
Musi chyba dobrze chronić przed słońcem.

Oczywiście że dobrze chroni , tyle że w wietrzny dzień słońce dokuczliwe nie było . Ale i tak fajnie było posiedzieć pod platanem, bo takie drzewo na Donoussie to ewenement

Z Mersini szlak nr 3 prowadzi do plaży Livadi oddalonej o niespełna kilometr. Różnica wysokości to 162 m, zejście zajmuje około pół godziny, dość strome podejście kilka minut więcej.



Początkowo ścieżka obniża się z widokiem na zatoczkę Vatos (Βάτος), dostępną zapewne tylko od strony morza. Wzgórze „przed nami” na mapie Anavasi oznaczone jest jako Kladaria.







Wkrótce szlak skręca we właściwym kierunku



Zaczynając zejście, nie mieliśmy jeszcze sprecyzowanego ostatecznego celu plażowania. Pamiętałam z relacji KOL’a, iż w pobliżu Livadi jest jeszcze jedna fajna plaża - Fykio.
Początkowo w grę wchodziło dojście do obu tych plaż, ale im byliśmy niżej, tym bardziej utwierdzaliśmy się w tym, iż co za dużo , to niezdrowo (dla zwyrodnień w kolanach, oczywiście ).



Jedna plaża w zupełności wystarczy.

Już widać Livadi (Λιβάδι)…



Pięknie prezentuje się z góry!



Na dole zapewne też byłoby fajnie, a po plażowaniu moglibyśmy podejść do szosy „na skróty”, trasą pokazaną kiedyś przez KOL’a, bez konieczności powrotu do Mersini.





Ostatecznie jednak wybraliśmy zejście na mniej popularną Fykio, licząc na to, iż tam bylibyśmy zupełnie sami….

Patrzę na lazury, ale widzę też na zdjęciach Was tak różnie ubranych.... Wiatr był dla Ciebie tak zimny czy tak mocny, że jesteś cała pozasłaniana ciuszkami?

piekara114 napisał(a):Patrzę na lazury, ale widzę też na zdjęciach Was tak różnie ubranych.... Wiatr był dla Ciebie tak zimny czy tak mocny, że jesteś cała pozasłaniana ciuszkami?

Ja jestem zmarźlakiem no i trochę leniwcem - nie chciało mi się przystanąć na ścieżce zejściowej i zdjąć długiego rękawa. Pod platanem tego nie zrobiłam, bo tam chłodno było . Na zejściu do plaż północny wiatr nie był dokuczliwy, więc takie odzienie nie było nawet dla mnie konieczne , w drodze powrotnej grubsze ciuchy będą w plecaku

Nadrobiłam zaległości
I coraz bardziej podoba mi się taka mała wysepka, co to ją można na nogach obejść i auto niepotrzebne

Gdy dwa lata temu wracaliśmy z Koufonissi, byliśmy niemal pewni, że kolejny grecki wypad też musi być na malutką wysepkę. Po Donoussie zapadła decyzja, że koniecznie musimy zawitać na wszystkie Małe Cyklady, nawet na tę "najgorszą" według croplowych ekspertów. W długie zimowe wieczory muszę zgłębić ten pomysł, zaczynając oczywiście od Ich relacji

Z rozwidlenia ścieżek ruszyliśmy w kierunku Fykio (Φύκιο), oddzielonej cypelkiem od Livadi. Trasa nie jest wprawdzie oznakowana, ale oczywista .

Na końcu wyraźnej ścieżki znajduje się wybetonowane miejsce, zapewne czasem cumuje tam jakaś niewielka łódka. Zastaliśmy tam grupkę młodzieńców próbujących złowić jakieś ryby.









Ryby nie brały , więc panowie wkrótce zrezygnowali, a my pobliską plażę mieliśmy tylko dla siebie .

Ta plaża baaaardzo mi się podoba. Livadi - nazywa się tak samo jak moja ulubiona w Albanii .

Na Livadi w czasie tych wakacji ostatecznie nie poszliśmy... Fotki obejrzane w internetach wskazują jednak na to, iż plaża jest bardzo ładna , więc warta spaceru. Urlop jednak był za krótki, żeby dotrzeć wszędzie, nawet na małej wyspie. No bo dni błogiego lenistwa też były potrzebne