Grecja 2021: Donoussa, Naxos, Ateny

Kościółek Panagia i Agios Ioannis (Παναγιά & Άγιος Ιωάννης) - zwany też Panagitsa & Ai Giannis - stoi na czubku wzgórza około 70 m ponad poziomem morza.
Początkowo była tylko kaplica Panagia zbudowana w 1892 r., drugą część dobudowano w 1908 r., obie kaplice łączy wspólny dzwon… Żadna nie była otwarta, nie udało się zobaczyć wnętrza.















Przy zachodzącym słońcu zapewne jest tu pięknie … No ale jakoś nie chciało nam się tu wrócić ani tego dnia, ani żadnego kolejnego

Zeszliśmy na drogę jezdną, skąd jest taki oto widok na zatokę Kedros (Κέδρος)







Przy plaży znajduje się fajny bar. Tym razem jednakże nie zatrzymaliśmy się w nim, śpieszno nam było na plażę . Zanim jednak pokażę zrobione tam fotki, kilka słów o „dzikim campingu” na Kedros. W necie widziałam sporo zdjęć z licznymi namiotami postawionymi pomiędzy plażowym barem a drogą asfaltową biegnącą powyżej, a także na samej plaży.
Tym razem namiotów nie było, za to w wielu miejscach przy szutrówce (schodzącej od asfaltu do baru) pojawiły się tabliczki o zakazie campingowania . Być może z powodu covida?



Na samej plaży wyraźnie jednak ktoś (konkretnie jakiś murzyn z jasną towarzyszką) cały czas koczował, więc ten zakaz tak kategorycznie nie był przestrzegany . Może tolerowanie nie miałoby miejsca, gdyby grono biwakujących było liczniejsze?

dangol napisał(a):37euro za prom do cena od głowy w jedną stronę.

Biorąc pod uwagę odległość wyspy to wg mnie cena całkowicie ok, zwłaszcza jak porówna się z innymi trasami morskimi...
Jedyne co mi się nie podoba to czas dostania się na wyspę: lot, oczekiwanie, prom i cały dzień w plecy. Osobiście na razie te dalsze wyspy zostawiam i skoncentruję się na tych, gdzie można się dostać samolotem, idealnie w czasie jesiennych wypadów na tydzień...

dangol napisał(a):Są tam dwa nieduże sklepiki spożywczo-przemysłowe (mini-market niedaleko kościoła oraz sklepik połączony z przyporową tawerną "To Kyma"), jarzyniak, piekarnia oraz sklepik Nautilus z artykułami różnymi, głównie książkami i odzieżą(raczej dla turystów, niż miejscowych).

Aż musiałam... U nas się mówi warzywniak

Bardzo, bardzo fajny apartamencik.

Wasza nazwa knajpki bardzo mi się spodobała

Plaża Kedros jest długa i piaszczysta. Ładnie jest na niej, ale w wietrzny dzień niekoniecznie przyjemnie. Plażujący zazwyczaj nie mają na sobie strojów kąpielowych, ale jak ktoś własnej golizny pokazywać nie lubi, to spokojnie też tu znajdzie miejsce dla siebie. My postanowiliśmy nie moczyć strojów (jednak buty do wody się przydały ), ale że niekoniecznie lubimy, jak sporo ludzi ogląda nas bez odzienia, poszliśmy za skałki i murek we wschodniej części plaży. Za nimi otwiera się niewielka skalista zatoczka …















Falowanie wody było wprawdzie spore tego dnia, ale udało się pomoczyć, a Grześkowi popływać. Niestety, w spienionej wodzie rybek widać nie było, toteż tym razem podwodny aparacik nie miał co robić.

Bardzo fajna ta plaża i zatoczka.

piekara114 napisał(a):Jedyne co mi się nie podoba to czas dostania się na wyspę: lot, oczekiwanie, prom i cały dzień w plecy. Osobiście na razie te dalsze wyspy zostawiam i skoncentruję się na tych, gdzie można się dostać samolotem, idealnie w czasie jesiennych wypadów na tydzień...

Fakt, trochę to trwa... Z Wrocławia Ryanair lata tylko do Aten, na Korfu i do Chani. Na Kretę zapewne jeszcze kiedyś polecimy. Korfu... nie wykluczam, ale tam raczej na komunikację autobusową nie ma co liczyć (a może się mylę?), więc potrzebne byłoby wynajęcie auta (zamiast wydać na prom, kasa poszłaby na to). Lotów z innych miast póki co nie rozważam, gdyż dla nas właśnie to znacznie wydłużyłoby czas dotarcia do wybranego celu. Chyba jednak zamiast tego wolę oczekiwanie na prom w Pireusie
Cały czas marzy mi się włóczęga własnym autem (taka jak była na Milos i Peloponezie), no ale na to potrzebne są dwa tygodnie (teraz były ) i jak dla mnie - jakaś stabilniejsza sytuacja na granicach, niż w dobie covida. Może kiedyś...

Po jakimś czasie opuściliśmy skalisty grajdołek i rozłożyliśmy się na na skraju plaży piaszczystej, żeby na luzie nacieszyć się falami, kąpiąc się w morzu z drobniutkim piaskiem na dnie.









Nieco dalej od brzegu, leżąc na piasku wiatru aż tak mocno się nie czuło, było naprawdę przyjemnie cieplutko .

Aż mi cieplej się na sercu zrobiło patrząc na tą plażę ....no i wspomnienie Kos....
Eh.... A za oknem, szaro i mokro, choć teraz nie pada.... A wczoraj był tak piękny dzień...

Beata, najlepszym sposobem na odganiania bieżących szarości jest uwiecznianie wspomnień. Nie ociągaj się więc , zabieraj się za kontynuację relacji z poprzednich podróży, a potem rozpoczynaj ten Kos . Możesz też pisać równolegle kilka relacji , byłoby jeszcze fajniej!

Do Stavros wróciliśmy inną trasą, wybrukowaną dróżką podchodzącą bezpośrednio od plaży do asfaltu, w miejscu tuż nad osadą.

Właściwa wycieczka (bez wliczania spacerów po Stavros) to tylko około 2,5 km.

dangol napisał(a):Beata, najlepszym sposobem na odganiania bieżących szarości jest uwiecznianie wspomnień. Nie ociągaj się więc , zabieraj się za kontynuację relacji z poprzednich podróży, a potem rozpoczynaj ten Kos . Możesz też pisać równolegle kilka relacji , byłoby jeszcze fajniej!

Popieram

dangol napisał(a):Donoússa ( Δονούσα) to nieduża wyspa na Małych Cykladach, jej powierzchnia to około 13,75 km2.

Tak mnie właśnie olśniło, że nazwa wyspy, na której byliście Δονούσα brzmi trochę jak zdrobnienie Twojego imienia .

megidh napisał(a):

Tak mnie właśnie olśniło, że nazwa wyspy, na której byliście Δονούσα brzmi trochę jak zdrobnienie Twojego imienia .

Że też sama na to niewpadłam ...

Czyli, wyspa dla mnie idealna

Iliovasilema to po grecku zachód słońca. Nazwa naszego miejsca noclegowego jak najbardziej pasowała , gdyż taki oto widok mieliśmy z naszego tarasiku…









Zaopatrzeni w grubsze ciuchy (po zachodzie słońca wiatr sprawiał, iż bez windstoperów byłoby niekomfortowo ) ponownie ruszyliśmy „w miasto”.







Codziennie około 19-tej przy nabrzeżu zbierali się chętni, by złowić kalmara .