napisał(a) Franz » 07.08.2017 23:54
Do samochodu docieram w drobnym deszczu i narastających odgłosach burzy. Nawiązuje łączność z krajem - Grzegorz ostrzega przed gwałtownymi burzami, jednocześnie zapowiadając lekkie polepszenie pogody w kolejnych dniach. W tej sytuacji rezygnuję z penetrowania wyższych partii Taurów, wyszukując jakieś trasy w ich niższej, wschodniej części. Po chwili znajduję jakąś pętelkę, która powinna mi sprawić przyjemność, zostawiam zatem gościnny parking i po chwili przejeżdżam znowu obok kasy poniżej parkingu. Cóż... zamknięta. Jak mam zapłacić, skoro nigdy nie ma nikogo, kiedy obok tej budki przejeżdżam. Nie, żebym tego strasznie żałował, ale... ja jestem na ten wydatek przygotowany, tyle że nikt ode mnie należności nie przyjmie. Trudno, nic na siłę.
Zjeżdżam do Radstadt, obierając kierunek na wschód, by następnie w Pruggern odbić w prawo i w Stein an der Enns skierować się na Sölkpass. Znajduję serpentynę, z której startuje szlak - na tyle miłą, że znajduje się tu stół, ławy i bieżąca woda; tylko teren niezbyt równy, więc podkładam kamienie pod przednie koła, żeby wyrównać mój samobieżny hotel. Przy zapadającym zmroku pozdrawiam się z pasterzem, który towarzyszy schodzącym z góry krowom, a wieczór kończę przy lekturze oraz kolejnych piwkach.