Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Z piekła do nieba, czyli Pelješac i Korčula 2021

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
lawenda80
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 164
Dołączył(a): 12.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) lawenda80 » 15.08.2021 14:55

Borak miałam w planach w przyszłym roku i po Twoich zdjęciach widzę ,że to był by dobry wybór.Jeśli kiedyś zdecyduje się na Peljesac to Borak dla nas będzie idealnym miejsce.
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 15.08.2021 15:02

Usiadłem sobie na tarasie. Ciepło panie jak w Cro. Sączę India Pale Ale Albrecht z Frydlandu i czytam kilka Twoich ostatnich odcinków. Jesteś bardzo wyrazista w opiniach. Podoba mi się taki subiektywizm. Mówię tu o Żuljanie. I o obu miejscowościach na T. Naginasz po półwyspie trochę jak japońska wycieczka. Lubisz zajrzeć tu i ówdzie. Czasami myślę że to fajne. Innym razem że dodaje odpoczynkowi zmęczenia. Natomiast niewątpliwie zostawiasz niesamowicie cenny materiał poszukującym informacji i za to wielkie dzięki. Drzewo oliwkowe, kot spowalnianiacz. Wiesz ilu ludzi tak tych rzeczy nie zobaczy. Brawo za ciekawość otoczenia.
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 15.08.2021 15:19

9.07.2021 – dzień 6: Odczarowana Žuljana, Kuna, zachód słońca w Boraku i Žuljanie


Do codziennego rytuału porannego zakupu pieczywa i owoców, dziś po raz pierwszy ( i ostatni) dołącza espresso w maleńkiej (jedynej tu) kawiarence.

01.jpg

W zasadzie od pierwszego dnia czailiśmy się na tą kawę, ale zawsze były zajęte wszystkie stoliki, albo te, które były dostępne, stały w pełnym słońcu. Tu niestety dla nas brak klimatu. Za bardzo rozpieściły nas kawiarnie przy samej wodzie, ale to chyba nawet nie kwestia braku wody. Po prostu bez klimatu i tyle.

Kiedy chcemy zapłacić, kelner tylko rzuca kwotę i nie daje rachunku. Nie mam pojęcia, czy była to prawdziwa cena. Pewnie tak, ale więcej raczej tu nie wpadniemy.

Dziś kolejny upalny dzień a my jakoś nie mamy ochoty nigdzie się wozić, więc łamiemy swoje postanowienie i stwierdzamy, że spróbujemy jednak plażować lokalnie. :lol: Może wciśniemy się gdzieś na sam brzeg plaży po prawej stronie, może tam nie śmierdzi. :roll: Idąc w kierunku tegoż miejsca, nagle zauważamy, że przed nami jacyś ludzie z plażowym majdanem przechodzą przez boisko i idą dalej. Ha! Czyli tam jest może jakieś przejście. No i faktycznie! Okazuje się, że ścieżka, do której zeszliśmy wczoraj z samochodu spory kawałek dalej, zaczyna się ni mniej ni więcej, tylko w samej Žuljanie, tuż za boiskiem. :lol:

Pierwsza zatoczka zajęta, ale druga – większa, już wolna. Wprawdzie już po kilku minutach dołączają widziani wcześniej plażowicze, ale w niczym nam to nie przeszkadza, bo zatoczka jest naprawdę spora, a oni lokują się na jej przeciwległym krańcu.

18.jpg

19.jpg

Jednego na pewno nie można zarzucić wodzie w tych okolicach – że ma słaby kolor. Tu mamy przegląd wszelkich odcieni błękitu i turkusu. Rozkładamy się a ja idę przez lasek sprawdzić, czy może dalej nie znajdę czegoś lepszego.

02.jpg

03.jpg

Dalej są kolejne zatoczki, ale w każdej już ktoś stacjonuje...

04.jpg

08.jpg

05.jpg

06.jpg

07.jpg

Ta druga, „nasza” zatoczka naprawdę nie jest najgorsza, więc zostajemy. Minusem plażowania w tych okolicach są wysuszone trawy morskie, obecne praktycznie na każdej plaży.

63.jpg

64.jpg

20.jpg

Zdaje się, że nie do wszystkich zatoczek jest łatwe zejście ze ścieżki, niektórzy docierają od strony wody, np. pontonami lub kajakami.

09.jpg

12.jpg

16.jpg

11.jpg

13.jpg

15.jpg

17.jpg

10.jpg

Po jakichś 2 godzinach wracamy na wczesny obiad.

21.jpg

Nieszczęsne mięsne zakupy sprzed kilku dni, dzień przed końcem terminu, doczekały się konsumpcji. :lol: :lol: Wieczór wcześniej zjedliśmy po kilka małych cevapów z patelni. Teraz przez kolejne 2 dni będziemy dopychać się tym, co zostało. :roll: :twisted: Bokiem nam ten niedoszły grill wychodzi, szkoda słów…

Po krótkiej sjeście plan na wczesny wieczór jest jeden: Kuna Peljeska.

22.jpg

Ta ulica i te drzwi prowadzą do… dwojga cudownych ludzi i 3 genialnych win. :mrgreen:

23.jpg

24.jpg

25.jpg

Zwykła, szybka degustacja bez serów i dodatków oraz bez ciekawych opowieści o tym, jak powstaje to wyjątkowe wino, jest darmowa. Jeśli zdecydujemy się na wersję „na bogato”, czyli z wyżej wymienionymi składnikami, jej koszt to 75 kun. 3 cudowne trunki, jakie od lat produkują, to koszt 50 lub 100 kun.

Pukamy do drzwi i po chwili wchodzimy jak do domu starych, dobrych znajomych. Przed wyjazdem byłam już przez jakiś czas z Renatą w kontakcie, więc zapoznanie i powitanie to tylko formalność. :)

27.jpg

28.jpg

29.jpg

Chociaż degustacja trwa przeciętnie ok. 30 minut, nam wizyta przeciąga się do 1,5 h. Rozmawiamy oczywiście głównie o winie, w kwestii którego, co zaznaczam Renacie na początku, jesteśmy kompletnymi amatorami. Dlatego cierpliwie opowiada o wszystkim, co dla takich amatorów może wydawać się ciekawe. A dla nas ciekawe jest absolutnie wszystko. :oops: Wspomnienia z tej przemiłej wizyty zachowam na długo w pamięci. Niestety Špaletowie muszą się zbierać, nie wiele brakowało, a przez nas spóźniliby się na kolację… u niejakiego Roberta Makłowicza. Przed pożegnaniem zaopatrujemy się oczywiście w wina i oliwę. Poza winem można też kupić domowe słodkości, obrazy i rękodzieło oraz pierwsze wydanie "Dalmacji" Makłowicza.

30.jpg

Natalka dostaje w prezencie ręcznie robioną przez Renatę rybkę, a Marta zasuszony bukiet lawendy, której zapach codziennie przypomina nam o tym spotkaniu. Żegnamy się, mając nadzieję na spotkanie, kiedyś, w przyszłości.

Ślicznie w tej Kunie, to tak maleńka mieścinka, a jakże klimatyczna. Pełno tu naprawdę starych domów (dom Špaletów liczy sobie np. 250 lat) i ciekawskich kotów. :mrgreen:

33.jpg

31.jpg

32.jpg

34.jpg

35.jpg
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14784
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 15.08.2021 17:39

1,5 godziny ze Špaletami - zazdroszczę 8) :mrgreen: Staliśmy pod ich drzwiami i zastanawialiśmy, czy wejść. Tylko my w ogóle na winach się nie znamy, nic a nic; mało tego - nawet za winem nie przepadamy 8O ;)

Bardziej bym weszła towarzysko ;), pani Renata wygląda na przemiłą osobę. Tak przynajmniej wywnioskowałam z filmów R.M. Mogli Was zabrać do niego na kolację :mrgreen: To by dopiero była gratka! :D

Trochę żałuję, że odpuściliśmy. Może jeszcze kiedyś będzie okazja :)
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 15.08.2021 19:15

Opuszczając "centrum" Kuny, mijamy winiarnię.

36.jpg

37.jpg

Przystajemy na chwilę przy jednym z 2 kościołów w Kunie (maleńka Kuna, ale 2 świątynie ma!). Niestety zamknięty, więc tylko rzut oka na fasadę.

39.jpg

38.jpg

A kiedy się odwrócimy o 180C...

40.jpg

Następnie zmierzamy w kierunku drugiego, przed którym stoi pomnik wyglądającej znajomo postaci...

48.jpg

48-1.jpg

Klasztor franciszkański też zamknięty. Ale z zewnątrz o złotej godzinie prezentuje się pięknie.

49.jpg

50.jpg

51.jpg

52.jpg

Ale tutaj naszym celem jest tak naprawdę słynna ośla farma, która znajduje się dokładnie naprzeciwko kościoła. Po wskazówkach Renaty trafiamy tu bez najmniejszego problemu. Osły są. I to całkiem sporo. Akurat trafiliśmy na godzinę karmienia, więc początkowo nie są nami specjalnie zainteresowane.

41.jpg

42.jpg

43.jpg

Natalka zachwycona :hearts: . Nawet się przygotowaliśmy na te osły, mamy trochę sałaty i marchewki, które znikają momentalnie.

44.jpg

Aż by się chciało ucałować ten słodki pysk :oczko_usmiech:

45.jpg

46.jpg

Są też dwa małe kucyki.

47.jpg

Na zachód słońca postanawiamy zjechać do Boraka. Ale zachód nam ucieka, bo my dopiero w Potomje! 8O

53.jpg

54.jpg

Niestety trochę się spóźniamy na ten zachód w Boraku przez kolejny, nieplanowany przystanek u... Ante Żużul. :oops:
Mało nam wina :lol: :roll: :mrgreen:

55.jpg

Do zakupionego u Špaletów kartonu dobieramy jeszcze Rukataca i Dingaca. Rukatac w tym roku za 40 kn, Dingac stówkę, ale warto!! :oops:

Zachód oglądamy więc już tylko spod tunelu.

56.jpg

57.jpg

Kawałek za Potomje niebo pięknie płonie 8O

58.jpg

59.jpg

Wracamy do Žuljany na lody (dziewczyny) i degustację zakupionego Rukataca od Ante późniejszą porą (my).
Niebo w Žuljanie nadal wygląda pięknie. :coool:

60.jpg

61.jpg

62.jpg
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1451
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 15.08.2021 19:33

Fajnie pokazujesz ten Trstenik, zaciekawił mnie. Co do braku klimatu...Też przekonałam się że jednak muszę mieć starówkę niemal pod nosem więc w Żuljanie pewnie czułabym się podobnie jak Wy. I znowu ładna plaża :D.
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 16.08.2021 19:07

lawenda80 napisał(a):Borak miałam w planach w przyszłym roku i po Twoich zdjęciach widzę ,że to był by dobry wybór.Jeśli kiedyś zdecyduje się na Peljesac to Borak dla nas będzie idealnym miejsce.

Myślę, że dla Was to mogłoby być naprawdę fajne miejsce :wink:
Chociaż bardzo mi się w Boraku spodobało, to nie wyobrażam sobie codziennie jeździć w górę i w dół, czy to na zakupy, czy jakieś dalsze plażowanie.. :roll:
Co ciekawe, teraz uważam, że jedynym miejscem na Pelje, które by się dla nas nadawało (bliskość zaopatrzenia, spacery wieczorne, poranne kawki), okazał się Orebić, którego nigdy ale to nigdy nie braliśmy w ogóle pod uwagę :oops: :lol:
No ale półwyspu już raczej nie zamierzamy powtarzać, więc problem z głowy :oczko_usmiech:

Abakus68 napisał(a): Jesteś bardzo wyrazista w opiniach. Podoba mi się taki subiektywizm. Mówię tu o Żuljanie. I o obu miejscowościach na T.

No tak już mam, co pewnie widać już było w poprzednich relacjach z Hvaru - jak coś mi się nie podoba, to nie owijam w bawełnę, chociaż mimo wszystko staram się te szklanki do połowy pełne widzieć :oczko_usmiech: Za to jak coś mi się podoba, to ło matko.... :mrgreen: Także poczekaj, aż dojdziemy do drugiej części urlopu, wtedy dopiero zrobię się wylewna :lol: :lol: :lol:

Abakus68 napisał(a):Naginasz po półwyspie trochę jak japońska wycieczka. Lubisz zajrzeć tu i ówdzie. Czasami myślę że to fajne. Innym razem że dodaje odpoczynkowi zmęczenia.

Haha, cudnie to widzisz :lol: No cóż, w sumie tylko jeden dzień mieliśmy tak aktywny (ten z Divną), a reszta to już bliższe okolice. Nie chcę Cię martwić, ale jak dojedziemy do Korculi, powieje trochę nudą :oczko_usmiech:

Abakus68 napisał(a):Natomiast niewątpliwie zostawiasz niesamowicie cenny materiał poszukującym informacji i za to wielkie dzięki. Drzewo oliwkowe, kot spowalnianiacz. Wiesz ilu ludzi tak tych rzeczy nie zobaczy. Brawo za ciekawość otoczenia.

No tak, czasem zwracam uwagę na dość osobliwe detale, ale fajnie, że są tacy, jak Ty, którzy zauważają je w czasie lektury :papa:

pomorzanka zachodnia napisał(a):Fajnie pokazujesz ten Trstenik, zaciekawił mnie. Co do braku klimatu...Też przekonałam się że jednak muszę mieć starówkę niemal pod nosem więc w Żuljanie pewnie czułabym się podobnie jak Wy. I znowu ładna plaża :D.

A, no właśnie... Ja też muszę mieć starówkę, albo chociaż jakąś jej namiastkę. Żulka tego niestety nie miała. Na Korculi mieszkaliśmy pierwszy raz "poza cywilizacją" a jednak bliskość m. Korculi powodowała, że bywaliśmy w niej prawie codziennie :mrgreen:
Ostatnio edytowano 16.08.2021 22:11 przez corrina, łącznie edytowano 3 razy
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 16.08.2021 19:13

maslinka napisał(a):1,5 godziny ze Špaletami - zazdroszczę 8) :mrgreen: Staliśmy pod ich drzwiami i zastanawialiśmy, czy wejść. Tylko my w ogóle na winach się nie znamy, nic a nic; mało tego - nawet za winem nie przepadamy 8O ;)

Bardziej bym weszła towarzysko ;), pani Renata wygląda na przemiłą osobę. Tak przynajmniej wywnioskowałam z filmów R.M. Mogli Was zabrać do niego na kolację :mrgreen: To by dopiero była gratka! :D

Trochę żałuję, że odpuściliśmy. Może jeszcze kiedyś będzie okazja :)


Koniecznie musicie to nadrobić i odważyć się do tych drzwi zapukać ! :oczko_usmiech: My, tak jak wspominałam, również na winach się totalnie nie znamy i jeszcze zanim przyjechaliśmy do Kuny, zaznaczyłam to Renacie wyraźnie :lol: A dla niej to woda na młyn, bo ma naprawdę dużo bardzo ciekawej wiedzy, którą chce się dzielić i szeroko ją propagować. No i zapewniam Cię, wina Wam na pewno posmakują, szczególnie cudowne rosé. Stoi ten kartonik od nich i stoi i żal mi cokolwiek otworzyć, bo jak się skończy, to co zostanie, poza wspomnieniami... :roll:
A ludzie naprawdę przemili, bardzo ciepli, przyjaźni, otwarci. Filmy RM w połowie tego nie oddają nawet :smo:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 16.08.2021 20:52

10.07.2021 – dzień 7: Kolejna zatoczka w Žuljanie, arbuzy dla osłów, konoba Portun Potomje

Nie dajemy za wygraną i dziś spróbujemy zaanektować jakąś inną zatoczkę w Žuljanie, może jeszcze coś będzie wolne.

Ale najpierw, na śniadanie, jedne z ostatnich czerwcowo-lipcowych fig. Dziwne to uczucie, kupować figi. W sierpniu zawsze same wpadały nam do rąk, kiedy drzewa uginały się od dojrzałych owoców. Ale ta wczesna odmiana nie jest tak popularna i widzieliśmy raptem jedno drzewo na plaży Vućine, niestety już prawie bez fig... Muszę przyznać, że te czerwcowe nawet mi smakują, chociaż moje kubki smakowe twierdzą, że nie umywają się do tych sierpniowych, wysmaganych już porządnie wakacyjnym słońcem.

01.jpg

No to próbujemy jeszcze raz szczęścia z zatoczką. Planów na ten tydzień było wiele - Estravaganza, Duba, Lovište... Ale w ten kolejny upalny dzień wygrywa drzemiący w nas leń. Skoro odkryliśmy potencjał plażowy Žuljany, żal by było go nie wykorzystać :smo:
Znamy już drogę do zatoczek. Zaglądamy do tej, w której byliśmy wczoraj. Pusta. Ale może coś dalej ?

02.jpg

03.jpg

05.jpg

Idziemy kawałek dalej, może coś się jeszcze trafi? :roll:

04.jpg

Widoczki z góry - no naprawdę nie ma się do czego przyczepić :lol: :oczko_usmiech:

21.jpg

07.jpg

06.jpg

08.jpg

09.jpg

A oto naszym oczom ukazuje się... zatoczka na pełną wyłączność i ze sporym kawałkiem cienia. 8O I jaka wielka!

13.jpg

19.jpg

Kurcze, żeby nikomu nie przyszło do głowy tu do nas wpadać ! (ale nie przyszło :oczko_usmiech: 8) ). Po jakimś czasie zeszła tylko jakaś rodzinka zwodować dwa supy, którymi po chwili śmignęli gdzieś dalej.

12.jpg

14.jpg

15.jpg

Jedynym minusem są dziś fale (znów niewidoczne na zdjęciach) oraz liczne jeżowce. Przez fale ciężko kontrolować, gdzie się staje na tej płytszej wodzie (a tu długo jest płytko, ale kamieniście) i niestety M. ma pecha, po kontakcie z jeżowcem przez but, w jego stopie ląduje 7 kolców. 8O :roll: Będzie z tym potem niezła zabawa, ale część kolców i tak wróci z M do Polski. Aha, no i jeszcze te wszechobecne śmieci od trawy morskiej, ale zauważyłam, że w tych okolicach to niestety norma. :? Dopóki leżą suche na plaży, niech im będzie.

10.jpg

Poza tym innych minusów nie widzę. :mrgreen: Plażowanie i totalne lenistwo, więc nie ma czego opisywać. :hut: 8)

17.jpg

11.jpg

16.jpg

18.jpg

20.jpg

Zbieramy się po 13:00 na obiad i małą sjestę. Późnym popołudnie, w zasadzie tuż przed 19:00 po raz drugi odwiedzamy osiołki.

No cześć słodziaku!! :papa: :hearts:

29.jpg

28.jpg

Dziś mamy dla nich całą siatkę skórek od arbuza, które znikają w tempie błyskawicy :mrgreen:

24.jpg

25.jpg

Nagle naszym oczom ukazuje się scena rodem z krwawego kina akcji! Chociaż powiem szczerze, że aż mi się gorąco zrobiło. 8O :?

27.jpg

Ten oto zadziorny obywatel, co nóżką grzebie, nagle ni stąd, ni zowąd, łapie tego biednego, Bogu ducha winnego szaraka zębami za szyję. Tak nim zaczyna pomiatać, że aż go przewraca na glebę, okładając kopytami, wciąż trzyma jego szyję w zębach. Trwa to dobrych kilka minut, aż szarak przestaje się ruszać. Myślałam, że tamten go udusił! 8O Na szczęście po chwili szarak wstaje i jakby nigdy nic, każdy idzie w swoją stronę 8O Nie uwieczniłam tej akcji ani na zdjęciach, ani na filmikach, bo tak mnie wbiło w ziemię, że sama oddech prawie straciłam :| No ale, wszystko na szczęście dobrze się skończyło :oczko_usmiech:

Żegnamy się z osłami. I jeszcze trochę siana, bo dla miastowego dziecka to przecież taka atrakcja :mrgreen:

30.jpg

30-1.jpg

Dziś klasztor częściowo jest otwarty (nie można wejść do środka, ale da się przynajmniej zobaczyć coś przez szybę).

30-2.jpg

Ale nasz cel na dzisiejszy wieczór to Konoba Portun Potomje. Do tunelu postanawiamy przejechać się lokalną drogą, bez konieczności wracania się na główną. Takie lubimy najbardziej. :wink:

31.jpg

32.jpg

33.jpg

34.jpg

Portun to kolejny przystanek z serii „śladami Makłowicza”. Pięknie położona tarasowo konoba, znajduje się tuż przy wjeździe do tunelu w Potomje. Ludzi już trochę siedzi, ale część stolików porezerwowana. Na wejściu wita nas sam właściciel, Roko i mówi, że mamy szczęście, bo jeden stolik dla nas ma. I faktycznie w ciągu kolejnej pół godziny, konoba jest już praktycznie pełna.

39.jpg

40.jpg

A menu nawet po polsku, pewnie Makłowicz się do tego przyłożył :wink:

35.jpg

36.jpg

37.jpg

38.jpg

Muszę przyznać, że po tym miejscu obiecywałam sobie wiele i praktycznie się nie zawiodłam, w każdym razie jeśli chodzi o samo jedzenie. Trochę brakło mi klimatu, chyba przez wielkość lokalu, Roko nie jest w sezonie w stanie być dla każdego klienta tak miłym, jak dla Makłowicza. :wink: I serwować Makłowiczowe porcje :oczko_usmiech: W każdym razie co do samego jedzenia, jesteśmy bardzo zadowoleni. Hitem jest sałatka z ośmiornicy, która składa się praktycznie z samej ośmiornicy a nie z dodatków.

41.jpg

42.jpg

Zresztą, to chyba właśnie o tej sałatce to samo mówił Makłowicz, że tak powinna wyglądać: dużo ośmiornicy, mało dodatków. Oprócz sałatki bierzemy jeszcze zupę rybną i talerz mięs na 2 osoby, którym spokojnie najedzą się 4 oraz cudowny ręcznie robiony makaron z siekaną wołowiną w winie. Moim zdaniem ten sos to coś w stylu pašticady, absolutnie pyszny. :hearts:

44.jpg

43.jpg

Mały niesmak pozostaje na samym wyjściu, kiedy chcemy zapłacić. Jakieś dziwne zamieszanie. :roll: Chcemy rachunek, a Roko mówi, żebyśmy zeszli na dół, że tam też możemy zapłacić. Można płacić kartą, ale słyszę, że kilku osobom przed nami, za płatność gotówką należy się rabat 10%. Słyszałam już o tym wcześniej. Chcemy więc zapłacić gotówką, jednak żadnego rabatu nie dostajemy. Rachunku też, więc musimy się zdać na to, co Roko liczy w głowie, rzucając na koniec jakąś kwotą.

45.jpg

46.jpg

Wieczorna tradycja tarasowa, tym razem z Plavacem i owocami. Wiem, że pewnie to słaby zestaw, ale nic innego nie mamy na ten wieczór. :oczko_usmiech:

47.jpg

Przy samym wejściu do naszego apartmanu rośnie ta cudna, staruteńka oliwka, którą prezentowałam tu już w świetle dziennym.
Na drzewie wisi sznur z żarówkami, które świecą się wieczorem. Taka dalmatyńska choinka :oczko_usmiech: (na zdjęciu niestety nie widać tego efektu, bo żarówki są z drugiej strony).

48.jpg

Kiedy przesiadywaliśmy na tarasie, z tymi lampkami zawsze był fajny klimat, bo przy samych świeczkach na stole bywało trochę ciemno. Ale właściciel, każdego wieczoru, wiedząc, że siedzimy na tarasie (czasem wysyłał nawet dzieciaki, żeby sprawdziły, czy siedzimy!), zawsze koło 22:00 wyłączał z premedytacją te lampki. Wystarczyło przecież nas poprosić, że jak będziemy się już zbierać z tarasu, to żebyśmy je zgasili. Ale nie, on gasił z premedytacją, dumnie ogłaszając ciszę nocną. Pewnie na nas sobie odbijał sobie za swoje roztargnienie, kiedy to pierwszego wieczoru zapomniał zgasić lampki i świeciły tak aż do 9:00 następnego dnia :lol:
Ostatnio edytowano 16.08.2021 22:14 przez corrina, łącznie edytowano 3 razy
Mikromir
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6673
Dołączył(a): 17.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mikromir » 16.08.2021 21:11

Te zatoczki przy Žuljanie - bardzo pociągające... 8)
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 16.08.2021 23:41

Pelješac i Korčula, świetnie, tym bardziej, że właśnie przebywam na Pelješacu.

Degustacja win w winiarni Renaty Špalety rewelacja!

Jak i również i jej przesympatyczna właścicielka...

:D
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15655
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 17.08.2021 09:09

Ta zatoczka bardzo fajna. Osobiście mi trawa morska nie przeszkadza (toć to naturalne), ale na Twoich zdjęciach jest jej dość dużo. Cała plaża tak mocno była nią zasypana?

:papa:
Epepa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 520
Dołączył(a): 29.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Epepa » 17.08.2021 09:10

W tych zatoczkach bliżej Żuljany raczej nie plażowaliśmy, może raz czy dwa podpłynęliśmy do jakiejś z nich przy powrocie z kajakowej eskapady. Nie znam ich jednak zbyt dobrze, bo dla nas pierwszym przystankiem była zawsze wspomniana już plaża z zejściem po linach. :mrgreen: Trawy morskiej było dość sporo też w przeciwległej zatoczce Kremena, ale przyzwyczaiłam się do tego. Już taki urok tego miejsca. Przykra sytuacja z jeżowcem, współczuję. :(
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 17.08.2021 18:16

Mikromir napisał(a):Te zatoczki przy Žuljanie - bardzo pociągające... 8)

To prawda. Powiem szczerze, że gdybym nich nie zobaczyła, sporo by to ujęło mojemu subiektywnemu odczuciu Pelješca. :wink:

majeczka napisał(a):Pelješac i Korčula, świetnie, tym bardziej, że właśnie przebywam na Pelješacu.

Zazdroszczę, chociaż sama wolałabym być teraz na Korčuli :mrgreen:

majeczka napisał(a):Degustacja win w winiarni Renaty Špalety rewelacja!

Jak i również i jej przesympatyczna właścicielka...

Fajnie, że potwierdzasz moje odczucia 8)

piekara114 napisał(a):Ta zatoczka bardzo fajna. Osobiście mi trawa morska nie przeszkadza (toć to naturalne), ale na Twoich zdjęciach jest jej dość dużo. Cała plaża tak mocno była nią zasypana? :papa:

Mi też nie przeszkadza, dopóki mam suche nogi :oczko_usmiech: Kiedy się cała nią obkleję, to już nie jest fajne :oczko_usmiech: Tak, niestety cała plaża w niej była, nie ta jedna zresztą. Ale ponoć to domena zatoczek w tych okolicach. Faktycznie pod wodą sporo tego zielska rośnie.

Epepa napisał(a):W tych zatoczkach bliżej Żuljany raczej nie plażowaliśmy, może raz czy dwa podpłynęliśmy do jakiejś z nich przy powrocie z kajakowej eskapady. Nie znam ich jednak zbyt dobrze, bo dla nas pierwszym przystankiem była zawsze wspomniana już plaża z zejściem po linach. :mrgreen: Trawy morskiej było dość sporo też w przeciwległej zatoczce Kremena, ale przyzwyczaiłam się do tego. Już taki urok tego miejsca. Przykra sytuacja z jeżowcem, współczuję. :(

Na Vućine też było sporo. Nie, żeby to jakoś całkowicie dyskwalifikowało plaże, dopóki jest poza wodą, to pół biedy. Ostatniego dnia z lenistwa plażowaliśmy ponownie na Vućine i niestety tego dnia pływało tego dziadostwa strasznie dużo w wodzie. A to juz zupełnie mi się nie podobało :twisted:
corrina
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 757
Dołączył(a): 09.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) corrina » 17.08.2021 20:49

11.07.2021 – dzień 8: Vućine, zachód słońca w Žuljanie, finał Euro 2020 w Trsteniku

To nasz ostatni pełny dzień na Półwyspie. Mamy bardzo mieszane uczucia. Pelješac to był mój pomysł. Miałam co do niego wielkie, być może zbyt wielkie oczekiwania. :roll: Obejrzeliśmy wcześniej w domu wszystkie możliwe odcinki Makłowicza, zarówno te nowe, jak i stare, z czasów tv. Było też sporo relacji na Instagramie, wiele zdjęć, opisów pewnej influencerki, która niedawno kupiła na Pelješacu dom (a właściwie przepiękne ruiny). Czułam, że to miejsce nas zachwyci, byłam tego właściwie pewna. Ale jednak coś nie zagrało... :? :roll:

Myślę, że największy wpływ na odbiór Półwyspu, jako całości, mieli właściciele apartamentu. Przez cały nasz pobyt ani razu nie zapytali, czy wszystko ok, czy nic nie potrzebujemy itp. Nie wzięli od nas dowodów, a żadnych naszych danych wcześniej nie mieli, zatem podatku od nas nie odprowadzili. Niby taki mały szczegół, ta relacja z właścicielami, w zasadzie jej brak, a jednak okazuje się, że w największym stopniu wpłynęła na ogólne odczucia. :| :roll:

No i pozostał niesmak z powodu braku tego grilla. :twisted: Pomimo mojego pytania, czy możemy zrobić grilla drugiego dnia, właścicielka przez cały pobyt nie odpowiedziała. Aż do teraz. 8O Dokładnie dziś dostaję odpowiedź, po tygodniu, że nie zauważyła mojej wiadomości. I że jak chcemy, to możemy dziś zrobić grilla na tej ohydnej płycie, albo u nich w domu (uwaga: w ich mieszkaniu – w kominku!). Wieczorem będziemy się pakować, nie planujemy żadnego grilla. Właścicielka praktycznie ma pewność, że ostatniego dnia odpowiemy na taką propozycję negatywnie. Dlaczego zajrzała do wiadomości ode mnie akurat dziś, nie mając do mnie żadnej innej sprawy :?: Chciała jakoś wybrnąć, ale nie wyszło. Grzecznie dziękujemy, mamy inne plany na ten wieczór.

Rano idziemy po ostatnie owoce i pieczywo. I ostatni rzut oka na naszą sielsko-wiejską okolicę.

01.jpg

Nasz taras to ten z winoroślami - po prawej stronie. Pod nami gospodarze mają jeszcze jeszcze jeden apartament na wynajem, o połowę mniejszy, chyba z 1 sypialnią. Gdyby ktoś jednakowoż był zainteresowany, ten pod nami był bardzo ciemny, bo wejście z oknami bardzo wsunięte w głąb. I taras bez żadnego widoku z wyjściem prosto na ulicę. Natomiast okna sypialni i łazienki tego dolnego apartamentu wychodziły na uliczkę wiodącą w górę, ale były tak nisko, jakby mieszkało się w piwnicy. :roll:

Okna naszej sypialni również wychodziły na tą uliczkę, przez co w zasadzie cały dzień mieliśmy zamknięte te zewnętrzne żaluzje (przepraszam, ale nie mam pojęcia, jak to się fachowo nazywa - chodzi mi o te jakby drugie okna, tylko bez szyby a z żaluzjami). No i jeszcze mieszkająca wyżej pani na skuterze, bardzo głośnym, która regularnie o północy skądś codziennie wracała dokładnie pod tymi naszymi oknami. Jak ktoś o tej porze spał, to miał murowaną pobudkę. My na szczęście nie spaliśmy :oczko_usmiech:

Ulica Međine koło apartamentu.

02.jpg

06-1.jpg

Idziemy do "centrum" skrótem, który poznaliśmy dopiero pod sam koniec pobytu :lol: Gdzie się nie odwrócić, wszędzie rosną figi. Jaka szkoda, że to te sierpniowe, więc jeszcze zupełnie niedojrzałe...

01-1.jpg

03.jpg

04.jpg

Nie wiem, na czym pędzą te bambusy, ale wielkość imponująca 8O

05_LI.jpg

I już zaraz będziemy przy ryneczku.

06.jpg

Po drodze robimy zapas liści laurowych na najbliższy rok! :lol: (po Korčuli będziemy już mieć na kolejne 3 lata :lol: :lol: :lol: )

07.jpg

A na ostatnie plażowanie wybieramy po raz drugi Vućine. Mając niestety świadomość, że niedziela to może być zły dzień na plażowanie w ciszy i spokoju… :roll:
Ale nie chce nam się już nigdzie dalej jeździć. :hut:

Niestety mamy absolutną rację. Ludzi zatrzęsienie, parking pełny, dominują rejestracje z BiH oraz z Dubrownika. No cóż, musimy to jakoś przeżyć, chociaż naprawdę trudno o komfort. Żeby było mniej przyjemnie, woda dziś jest wyjątkowo brudna – jest strasznie dużo zgniłych kawałków trawy morskiej. Trzeba uciekać mocno na prawo, żeby nie pławić się w tym syfie. No nic, długo tu nie zabawimy, siedzieć za karę bez sensu. Liczymy w duchu na to, że Korčula nam to wkrótce wynagrodzi.

Po jakimś czasie uciekam ścieżką na górę, bo najlepiej Vućine dziś wygląda z daleka i z góry właśnie. Lepiej taką ją zapamiętać.

08.jpg

09.jpg

10.jpg

12.jpg

13.jpg

14.jpg

15.jpg

16.jpg

17.jpg

18.jpg

Ponieważ po południu niewiele się zmienia w kwestii zaludnienia plaży, postanawiamy ją opuścić i udać się do apartamentu.

21.jpg

20.jpg

19.jpg

Po drodze do samochodu zastanawiamy się, czy uderzać jeszcze wieczorem do Boraka na ostatni zachód słońca. Ponoć tam najpiękniejsze, o czym nie zdążyliśmy się ostatecznie przekonać, bo zachód widzieliśmy albo w bardzo wczesnej, albo bardzo późnej fazie. :wink:

M. uważa, że tutaj, na Vućine może być całkiem niezły zachód. I ma rację. Wracamy chwilę przed 20:00 i rzeczywiście, pożegnanie z Żuljaną, do której nie zapałaliśmy głębokim uczuciem, wydaje się rekompensować kilka niedogodności, które wpłynęły na nasz odbiór tego miejsca. Jest faktycznie przepięknie. :hearts: :coool:

22.jpg

23.jpg

24.jpg

25.jpg

26.jpg

27.jpg

28.jpg

29.jpg

Po tym cudownym spektaklu na niebie, ruszamy do Trstenika na pożegnalną pizzę, którą obiecaliśmy dziewczynom, oraz na pierwszą część finału Euro.

Jeszcze po drodze towarzyszy nam cudne niebo.

30.jpg

Łapiemy ostatni stolik w Rivie i zamawiamy pizzę. Niestety szału nie ma, chociaż na zdjęciach w internecie pizza wyglądała zachęcająco. :roll:

32.jpg

Żałujemy, że nie załapaliśmy się już na stolik w Cafe Felix, bo tam mieli wielki ekran, w Rivie niestety tylko mały (jak na oglądanie ze sporej odległości) telewizor.

Cały Trstenik dziś wieczorem kibicuje. W Felixie :

34.jpg

Pod wielkim drzewem:

33.jpg

Po 1 połowie, m.in. ze względu na straszne komary, decydujemy się wracać do siebie i tam dokończyć mecz, a potem zacząć pakowanie. :?

I tu znów dziwna akcja z rachunkiem. „Znajomy” Bośniak chciał najwyraźniej coś zakombinować i wbił nam jedną pizzę xxl zamiast normalnej. Początkowo się nie zorientowałam. Podchodzę do kasy w knajpie i próbuję płacić kartą, ale, rzekomo nie ma połączenia i transakcja wielokrotnie nie przechodzi. On się szarpie z moją kartą, przeciąga, z jednej, drugiej strony, przykłada, no cyrk, widzę, że coś jest nie tak, dlatego zabieram kartę z jego rąk i mówię, że zapłacę gotówką. :twisted: W tym momencie on doznaje olśnienia, że właśnie nabił nie taką pizzę jak trzeba. :lol: Mówi, że zaraz wróci. Znika za jakimiś drzwiami a po kilku minutach wychodzi z paragonem, chociaż to, co nabijał na kasę, jest przede mną bo tu jest kasa. Nie wiem, skąd wziął ten paragon i gdzie była druga kasa. W każdym razie wyjmuje portfel i oddaje mi kasę za „omyłkowo” źle policzoną pizzę. Chyba przekombinował… Ale i tak dostał napiwek. :lol:

Wracamy szybko na tą drugą połowę - z Trstenika do naszego apartamentu to raptem 10 minut. Dobrze się w sumie złożyło, że wróciliśmy, bo jest oczywiście dogrywka i karne. Potem szybkie pakowanie i po północy ostatnie wino na tarasie, którego też niestety nie polubiliśmy (tarasu, nie wina :smo: ). Chociaż cowieczorne koncerty szakali z pewnością zapadną nam w pamięci na dłużej, bo było to coś wyjątkowego.

Patrząc w gwiazdy myślimy już o Korčuli, na którą właśnie kupiłam bilet. Jak odbierzemy tą wyspę, o której praktycznie nic nie wiem? Czy będzie dla nas łaskawsza, niż Pelješac? Czy trafimy na milszych gospodarzy? :roll:

O tym wszystkim przekonamy się już jutro. Teraz pora na odpoczynek. :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Z piekła do nieba, czyli Pelješac i Korčula 2021 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone