Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wyspa Pag, Makarska Riviera, Peljesac, czyli Chorwacja 3 :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 21.11.2008 00:06

A ten przebój wszyscy chyba znają.....

OMEGA

:papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 21.11.2008 16:01

Długo nie pisałam, ale tak czasem bywa w życiu, że brakuje czasu...
Już się poprawiam i zamieszczam chyba przedostatni odcinek :)

24.07 (czwartek)

Ostatnio skończyłam na nocy w samochodzie, kiedy to mnie zdarzało się zapadać w krótkie drzemki, a mój mąż - kierowca trwał dzielnie na posterunku :D I tak dojechaliśmy do Budapesztu koło 5. 30. Zdjęcia o świcie nieciekawe, więc nie zamieszczam. (Budapeszt zwiedziliśmy w zeszłym roku, teraz jedziemy dalej). Kierujemy się na Miskolc, chcąc rozbić się tam na campingu i skorzystać z kąpieliska w grotach, o którym pisała Mdziumka.

Niestety camping, który pamiętam z dzieciństwa, już nie istnieje; to smutne, ale popadł w zupełną ruinę. Drugi camp natomiast jest w przerażającym stanie sanitarnym. Wspomnę tylko, że w pełnej pajęczyn łazience, w umywalce, znalazłam rozbite jajko, nie pachniało ładnie...
Miejsce zresztą nie jest popularne, rozbity 1 namiot i parę osób w bungalowach, ale my i z domków w takim miejscu rezygnujemy.
Postanawiamy poszukać campingu w okolicach Egeru, to w końcu niedaleko. Okazuje się, że jedziemy długo, bo trasa prowadzi krętymi dróżkami przez Bukki Nemzeti Park, czyli Narodowy Park Gór Bukowych. Jest pięknie, ale my po 20 godzinach jazdy mamy już dość. Dojeżdżamy do Egeru.

Szukamy basenów termalnych i campingu w ich pobliżu. Kąpielisko jest w samym centrum, niestety campingu brak. Jesteśmy w posiadaniu mapy z zaznaczonymi campami, więc próbujemy dalej. Wybór pada na Egerszalok, jednak miejsce nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Baseny owszem nowe, ale dookoła pustka, pola i żadnych zabudowań poza domkiem, na posesji którego zorganizowano mały camping. A my chcielibyśmy połączyć baseny termalne z uroczym miasteczkiem, gdzie można wieczorem pójść na piwo.

Kolejny rzut oka na mapę. Tym razem celujemy w miejscowość Bogacs. Żeby tam dojechać, musimy znowu przejechać przez Eger. Kręcimy się w kółko, marzę o tym, żeby wziąć prysznic i pójść spać, a może najpierw na basen?
Bogacs okazuje się na szczęście strzałem w dziesiątkę. Kompleks basenów usytuowany w centrum uroczego miasteczka, otoczony trzema campingami, do wyboru, do koloru.

Obrazek

Jeden z campów jest połączony z basenami, wstęp dla gości w cenie zakwaterowania, za to ceny noclegu kosmiczne!
Decydujemy się na camping "Feszek" położony naprzeciw wejścia na baseny, po drugiej stronie uliczki ze straganami.
Standard już nie ten, co w Chorwacji, ale jesteśmy tego świadomi. Jest "komunistycznie" (niewiele się zmieniło na Węgrzech pod tym względem od początku lat 90-tych), ale czysto i to jest najważniejsze!

Pogoda już też nie taka jak w Chorwacji. Jest chłodno (w tamtym roku w Budapeszcie mieliśmy rekordowe temperatury oscylujące około 42 stopni w cieniu :!:) Cóż, te 2 dni na Węgrzech będą dla nas takim łagodnym przejściem i przystosowaniem się do rodzimego klimatu.

Przed rozbiciem namiotu idziemy do restauracji, która znajduje się na terenie campingu. Jedzenie to oni mają przepyszne, trzeba im przyznać! I takie ogromne porcje! :D

Po napełnieniu żołądków jeszcze bardziej chce nam się spać. Jednak dzielnie zabieramy się za rozbijanie namiotu. Camping jest pustawy, dobrze zacieniony (co przy braku słonka nie ma większego znaczenia). Idziemy pod prysznic, a potem ubieramy stroje kąpielowe i na baseny!
Mamy dosłownie 2 kroki, musimy przejść przez bramkę zamykaną na kod używany zwykle do zapinania rowerów, przejść przez mostek nad jakimś strumyczkiem i już jesteśmy. Oto baseny, widziane zza płotu (w środku zdjęć nie robiliśmy):

Obrazek

Obrazek

Są 3 baseny z wodami siarkowymi o właściwościach leczniczych. W ich skład wchodzi wapń, magnez, węglowodany. A oto stronka kąpieliska w Bogacs:
http://www.herkulesexpress.pl/wegry/mez ... bogacs.php

Czujemy, że odzyskujemy siły witalne. Chyba jednak nie pójdziemy jeszcze spać :D
Wychodzimy z basenów koło 16 (bilety są sprzedawane na "sesje" poranne, popołudniowe i wieczorne) i idziemy na rekonesans miasteczka. Okazuje się, że niedaleko znajduje się urokliwe jeziorko:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaczyna się robić chłodniej, poza tym chętnie byśmy coś zjedli. Idziemy więc w stronę, gdzie widzimy szyld: pizzeria. Na wzgórzu znajduje się kilka knajpek, ale najciekawsze mamy dopiero odkryć... :)

Obrazek

Te dziwnie wyglądające piwniczki to malutkie winiarnie, które właśnie zaczynają się otwierać.

Obrazek

Zostajemy niemal wciągnięci do jednej z nich przez sympatycznego Węgra. Niby proponuje, że zrobi nam zdjęcie i już jesteśmy w środku i degustujemy przepyszne wina. Najbardziej przypadło nam do gustu Muskatoly :) Kupujemy kilka butelek dla rodziny :)

Po przyjemnej degustacji idziemy w stronę centrum. Po drodze mijamy pojazd, który można wypożyczyć na naszym campingu :):

Obrazek

Miasteczko małe i bardzo urokliwe. Widzimy takie ciekawe domy:

Obrazek

Mijamy posterunek policji:

Obrazek

Porsche czy Skoda Octavia :wink::

Obrazek

Przysiadamy na szklaneczkę piwa:

Obrazek

A potem idziemy wreszcie coś zjeść do miłego miejsca utrzymanego w klimacie epoki kamienia łupanego, czy też kreskówki "Jaskiniowcy" :D
Tak dobiega końca pierwszy dzień na Węgrzech :)
Ostatnio edytowano 24.02.2012 20:27 przez maslinka, łącznie edytowano 3 razy
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 21.11.2008 16:26

Ach, te degustacje :D :D rzecz przyjemna, ale może skończyć się pustką w portfelu :wink: :)
:papa:
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 21.11.2008 16:47

Bardzo mi się podoba dalsza część Twojej relacji. Rozsiadłam się wygodnie i czytam. Może w przyszłości skorzystamy z Waszych doświadczeń związanych z campingami na Węgrzech, bo jakoś zdecydowanie preferujemy Obrazek pod namiotem. Bardzo podobają mi się małe winiarenki, no i Wy: najpierw degustacja winkaObrazek a później piwkoObrazek. Jestem ciekawa basenów, na które trafiliście. Szkoda, że nie zrobiliście zdjęć....Czekam i proszęObrazek o więcej.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 21.11.2008 18:25

Zdjęcia z kąpieliska w Bogacs są na stronce , która podała Maslinka

Ja tej stronki polecam jeszcze kąpielisko w Mezokovesd

Tam moi chłopcy nauczyli się pływać.
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 21.11.2008 19:10

Świetnie jest ciąg dalszy :!:
Z wielką uwagą przeczytałam dalszą część Twoich przygód. Dobrze, że po wielu perypetiach znaleźliście fajny kamp. :D A miejscowość Bogacs spodobała mi się. W następnym roku właśnie zamierzam zahaczyć o Węgry. Fajną stronę podałaś. :D Już troszkę "przestudiowałam " i myślę, że zatrzymanie się tam na nocleg będzie strzałem w dziesiątkę :!:
A te piwniczki.........hmmmmm........same delicje........
No muszę koniecznie tam pojechać :lol: :lol: :lol:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 21.11.2008 19:26

anjas napisał(a):Świetnie jest ciąg dalszy :!:
A miejscowość Bogacs spodobała mi się. W następnym roku właśnie zamierzam zahaczyć o Węgry. Fajną stronę podałaś. :D Już troszkę "przestudiowałam " i myślę, że zatrzymanie się tam na nocleg będzie strzałem w dziesiątkę :!:
No muszę koniecznie tam pojechać :lol: :lol: :lol:


Jeszcze jedna stronka do przestudiowania :lol:

Baseny termalne

Troszkę ten Bogacs nie po drodze z Wielkopolski do Chorwacji lub z powrotem ale jeśli się podoba , to proponuję tam wyjazd docelowy na co najmniej tydzień :lol:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 21.11.2008 20:08

Janusz Bajcer napisał(a):
anjas napisał(a):Świetnie jest ciąg dalszy :!:
A miejscowość Bogacs spodobała mi się. W następnym roku właśnie zamierzam zahaczyć o Węgry. Fajną stronę podałaś. :D Już troszkę "przestudiowałam " i myślę, że zatrzymanie się tam na nocleg będzie strzałem w dziesiątkę :!:
No muszę koniecznie tam pojechać :lol: :lol: :lol:


Jeszcze jedna stronka do przestudiowania :lol:

Baseny termalne

Troszkę ten Bogacs nie po drodze z Wielkopolski do Chorwacji lub z powrotem ale jeśli się podoba , to proponuję tam wyjazd docelowy na co najmniej tydzień :lol:


Dzięki Janusz za linka...... Popatrzę i coś tam wybiorę :P
Chciałabym dobrze zaplanować kolejny wypoczynek, ze względu na córcię. :D
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 21.11.2008 21:07

Jak zobaczyłem te piwniczki to teraz jestem ciekaw co w środku...no i trzeba pojechać :)
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 21.11.2008 21:10

JacYamaha napisał(a):Jak zobaczyłem te piwniczki to teraz jestem ciekaw co w środku...no i trzeba pojechać :)


Jak to co? Degustacja :!: :smo:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 21.11.2008 21:15

Mdziumka napisał(a):
JacYamaha napisał(a):Jak zobaczyłem te piwniczki to teraz jestem ciekaw co w środku...no i trzeba pojechać :)


Jak to co? Degustacja :!: :smo:

No to się wie ale jak w środku, czy wina i mięsiwa jak w HR, czy zimno, zapach... itd.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 21.11.2008 21:29

Wina - tak :D, mięsiwa - nie.
Po prostu piwniczka, gdzie można przysiąść i zostać poczęstowanym (degustacja nie zobowiązuje do kupna) oraz kupić na wynos. Były 2 gatunki wina białego i 2 czerwonego; to jeśli chodzi o wino własnej produkcji tego pana :D, coś jak w Cro "vino domaci" :)
Poza tym można było kupić różne wina butelkowane, ale nie o to nam chodziło.
Zimno nie było, a zapach przyjemny :D
Facet schodził na "niższe piętro" piwniczki i nalewał z beczki; szkoda, że nie mieliśmy swoich butelek szklanych, bo dostaliśmy w plastikach, ale i tak było przepyszne :D

Piwniczki wieczorem tętnią życiem. Ludzie opuszczają kąpielisko i przenoszą się w tamte rejony, więc jest to centrum rozrywkowe Bogacs'a :P
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12745
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.11.2008 21:33

Połączenie w ciągu tego samego dnia ciepełka termalnych basenów z zimnem winnych piwniczek sprawiło, że "węgierski" październikowy wypad sprzed lat do dziś utkwił mi moco w pamięci. Maslinko, pewnie wtrącę się obficiej w Twoją relację, jak będzie Eger :wink:, ale piwniczki Bogacs już wywołały sporo wspomnień :D. Takie "domkowe" piwniczki z winkiem są popularne nie tylko w rejonie, który teraz wraz z Tobą zwiedzamy. Bardzo klimatyczne malowane piwniczki odwiedzałam również w Czechach :arrow: może dla porównania w węgierskimi klimatami winnymi, wrzucę kiedyś trochę fotek z winnych ścieżek na Morawach. Ale teraz czekam na dalszy ciąg Twojej opowieści - mam nadzieję, że już masz więcej czasu i kolejny odcinek wkrótce :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 22.11.2008 13:30

Danusiu, wtrącaj się oczywiście, będzie tylko ciekawiej :D
Tym bardziej, że Egeru nie zwiedziliśmy dokładnie, tak jakbym chciała, bo przegoniła nas burza. Ale o tym już niedługo ... :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 22.11.2008 15:48

25.07 (piątek)

Wstajemy dosyć wcześnie, bo mamy ambitny plan zwiedzania na dzisiaj. Jest słonecznie i ciepło, ale nie upalnie, czyli w sam raz :)
Jedziemy do Miskolca. Mamy zamiar zwiedzić zamek Diosgyor.

Twierdza pochodzi z XIII w., była rozbudowywana do XV w. przez króla Ludwiga Wielkiego. Obecnie na zamku odbywa się wiele wydarzeń kulturalno-rozrywkowych. Każdego roku w sierpniu ma miejsce impreza na wzór średniowiecznych przyjęć. Na środku twierdzy jest wystawiany wielki stół z nakryciami dla 5 000 osób. Przy jedzeniu takiej kolacji gości zabawiają różne średniowieczne przedstawienia, jak również średniowieczne tańce i muzyka. Przed ucztą odbywają się turnieje rycerskie i łucznicze oraz jarmark średniowieczny.

My trafiamy na przygotowania przed turniejem rycerskim, który ma się odbyć następnego dnia.

Do zamku prowadzi urokliwa aleja kasztanowców:

Obrazek

Zdjęcie z królem :wink::

Obrazek

Widok na zamek:

Obrazek

Załapujemy się (przypadkowo) na ekspozycję figur woskowych, prezentującą życie w średniowiecznych Węgrzech:

Obrazek

Niektóre postacie bardzo realistycznie przedstawione:

Obrazek

Wchodzimy do pomieszczenia, gdzie była duża grupa węgierskich turystów z przewodnikiem. Potem okazuje się, że dla indywidualnych zwiedzających wystawa jest niedostępna, ale my nie wiedząc o tym, przynajmniej skorzystaliśmy. Wystawa narzędzi tortur jest natomiast dodatkowo płatna. Dziwi nas to. W końcu zapłaciliśmy za bilety (z tego co pamiętam, to dosyć sporo), a oni każą dopłacać za oglądanie ekspozycji. No trudno, taka polityka.

Następnie wspinamy się na basztę, z której rozciąga się taki widok na dziedziniec i okolicę, który niestety szpeci blokowisko:

Obrazek

Obrazek

Schodzimy, spacerujemy po dziedzińcu, wchodzimy do jednej z sal. Można tam samodzielnie wybić monetę :D (oczywiście za dodatkową opłatą). Wydaje mi się to zabawne, więc postanawiam spróbować. Dostaję spory młot, bardzo ciężki, wykonuję zamach i uderzam:

Obrazek

Niestety moje uderzenie było trochę za słabe i moneta nie wybiła się wystarczająco wyraźnie. Pan z litości :wink: wybija mi jeszcze jedną. Mam teraz swoje niedoskonałe dzieło i drugą, porządną monetę.

Idąc dalej, tuż pod murami, natykamy się na uprawy różnych roślin:

Obrazek

Wśród nich zauważam lawendę :D:

Obrazek

Zamek zwiedzony. Następny punkt wycieczki to miejscowość Lillafured, uzdrowisko położone w samym sercu Gór Bukowych.

Leży ono u zbiegu dwóch dolin: doliny Garadna i doliny Szinva, na brzegu górskiego jeziora Hámori. Nazwa miejscowości pochodzi od imienia żony jednego z przedwojennych ministrów rolnictwa, która senną wioskę upatrzyła sobie na miejsce corocznego letniego wypoczynku.

Głównym znakiem rozpoznawczym uzdrowiska jest baśniowy hotel, który wybudowano w latach 1927-30 według projektu Lux Kálmána. Jego bryła przypomina bajkowy pałac, którego zgrabne wieżyczki wyłaniają się ciemnych koron drzew i których biel kontrastuje z ciemnymi zboczami gór:

Obrazek

Ogrody z tyłu pałacu:

Obrazek

Hotel otacza rozległy park oddzielony od sztucznego jeziora jedynie drogą prowadzącą do Miskolca. Sam zbiornik powstał w 1813 r. za sprawą budowy tamy na jednym ze strumieni.
Nad otoczonym dróżkami spacerowymi jeziorem Hámori są przystanie łódek i rowerów wodnych oraz stanowiska dla wędkarzy.

Miejsce jest przepiękne, baśniowe. Aż trudno uwierzyć, że te sielankowe okolice mają za sobą industrialną przeszłość, o której świadczą pozostałości XVIII-wiecznych hut i kuźni, przeniesionych pod koniec XIX stulecia do pobliskiego Miskolca. Kilka okolicznych nazw zawiera ponadto rdzeń: hámor- (zniekształcony niemiecki hammer), świadczący o obecności osadników niemieckich. Najsłynniejszym z nich był Henrik Fazola, przybyły z Nadrenii geolog, inżynier i artysta-kowal, ten sam, którego koronkowe bramy zachwycają w Egerze.

W pobliżu uzdrowiska znajduje się wiele grot, z których najsłynniejszymi są jaskinia św. Stefana, jaskinia św. Anny, jaskinia Szeleta i jaskinia św. Istvana.

W pierwszej z nich panuje specyficzny mikroklimat sprzyjający leczeniu schorzeń układu oddechowego (szczególnie astmy), druga znana jest z niezwykłych form i nacieków skalnych, z których wiele przypomina kształtem zwierzęta. Trzecia stanowi raczej olbrzymie i głębokie zagłębienie w zboczu góry. Tu swoje prace prowadził paleontolog Herman Ottó i tu po raz pierwszy odkrył pozostałości po osadzie pierwotnych mieszkańców Węgier.

My decydujemy się na zwiedzanie ostatniej wymienionej - jaskini świętego Istvana.
Niestety przewodniczka mówi wyłącznie po węgiersku, więc zostaje nam tylko podziwianie niezwykłych form skalnych, stalagmitów i stalaktytów. A jest na co popatrzeć :!::

Obrazek

W Lillafured znajduje się również piękny wodospad Alsóvizesés, tuż obok pięknego hotelu.
Wodospad, najpiękniejszy na Węgrzech, spływa 20-metrową kaskadą z wapiennego progu na potoku Szinva:

Obrazek

Jest też wspaniały park z takimi niesamowitymi drzewami:

Obrazek

i stacja kolejki wąskotorowej, którą można dojechać m.in. do zamku Diosgyor:

Obrazek

Chcemy zobaczyć przyjazd wagoników. Zamiast tego jednak widzimy taki obrazek :D:

Obrazek

Na koniec pobytu w Lillafured zdjęcie pani pilnującej straganu :P:

Obrazek

Opuszczamy bajkowe uzdrowisko. Bardzo się nam tu podobało. Zmierzamy z powrotem, do Bogacs, ale po drodze planujemy jeszcze zatrzymać się w Egerze. Uwielbiam zwiedzać, więc po całym dniu intensywnego oglądania, nie czuję zmęczenia. Mój mąż chętnie by już wrócił na camping i poszedł na kąpielisko, ale udaje mi się go namówić na mały spacer po Egerze :)

Eger to miasto liczące 62 tysiące mieszkańców położone u wrót Gór Bukowych, zaledwie 130 km na wschód od Budapesztu. Jest bez wątpienia najatrakcyjniejszą miejscowością północnych Węgier. Ukochane przez biskupów i mecenasów miasto, słynie z męstwa, term i wina egri bikavér ("byczej krwi"), zachwyca bogactwem zabytków, urokiem wąskich uliczek i egzotycznym powiewem orientu, gdy na placyku u stóp tureckiego minaretu w nozdrza uderza mocny aromat kawy z kafejki za rogiem. (tyle, cytując internetowy serwis o Węgrzech)

Zaczynamy od neoklasycystycznej bazyliki z lat 1831 - 1836, drugiej co do wielkości na Węgrzech:

Obrazek

Potem udajemy się na główny miejski deptak. Zbaczamy z drogi i wchodzimy na piękny dziedziniec (być może na tyłach jakiegoś klasztoru) z fontanną pośrodku:

Obrazek

Obrazek

Danusiu, pomóż proszę, bo nie mam pojęcia, gdzie byliśmy :oops: i jakoś nie mogę tego "wygooglować".

Pora na obiadokolację. Gdy kończymy jeść, zbierają się okropne, ciemne chmury. Lada chwila spadnie deszcz.

Obrazek

Mało tego, zaczyna się burza. Niestety musimy powoli zbierać się z Egeru.
Jeszcze parę zdjęć zrobionych z bramy na zalane deszczem ulice:

Obrazek

Nie odpuszczam do końca. Biegnąc w deszczu, chcę zobaczyć słynny minaret, pozostałość po meczecie. W końcu to prawdziwy ewenement w tej części Europy. I stawiam na swoim, mimo, że mąż najchętniej schowałby się w suchym i ciepłym aucie.
Minaret:

Obrazek

Obrazek

Niestety tylko tyle Egeru udało nam się zobaczyć, ale na pewno jeszcze tu kiedyś wrócimy.

Cały dzień obfitował za to w atrakcje i poznawanie ciekawych miejsc.
Wieczorkiem idziemy na baseny. Jest piątek i akurat tego dnia można skorzystać z nocnej "sesji" na kąpielisku :D Moczymy się od 20.30 do 23.00, bo wtedy baseny ostatecznie zamykają. Dziwi nas to, że jest bardzo niewiele osób. Opuszczamy kąpielisko jako ostatni :) Tego nam było trzeba :!:

Fantastyczny pomysł z tymi nocnymi "moczeniami". Jest to możliwe dwa razy w tygodniu, chyba w piątki i w poniedziałki.
Polecam wszystkim te nocne sesje, zwłaszcza, że są tak mało popularne (a może tylko my mieliśmy tyle szczęścia i tak dużo miejsca dla siebie w basenie? :D).

Ostatni dzień wakacji spędziliśmy aktywnie i bardzo ciekawie.
Co ja mówię: ostatni, jeszcze pozostaje jutrzejszy dzień, chociaż to już głównie powrót do domu.

Nie kończę jeszcze swojej relacji. Przyjdzie czas na jutrzejsze wrażenia z przejazdu przez Słowację i podsumowanie całych (głównie chorwackich) wakacji :D

Pozdrav :papa:
Ostatnio edytowano 24.02.2012 20:28 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wyspa Pag, Makarska Riviera, Peljesac, czyli Chorwacja 3 :) - strona 2...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone