Dzisiaj dzień wielkiego lenistwa - pływamy, opalamy się, gramy w Scrabble, pijemy piwko w beach-barze
Dla przypomnienia, plaża i widok na wyspę:
oraz zbliżenie:
Postanawiamy popłynąć na wyspę materacach. Podejmowaliśmy już taką próbę dwa lata temu, ale wtedy chcieliśmy to zrobić wpław, z maskami i fajkami. Tymczasem brzeg schodzi stromo w morze i nagle robi się tak głęboko, że widać tylko przerażającą czarną toń
Zatem wybieramy się na wyspę na materacach. Idzie nam to mozolnie, bo płyniemy pod fale. W końcu docieramy do skalistej wyspy. Bardzo trudno jest się na nią wspiąć - skały strome i ostre. Trzeba bardzo uważać, żeby się nie poranić. Udaje nam się w końcu wdrapać na nią. Spodziewaliśmy się, że trochę sobie tu pospacerujemy, jednak ostre, strome skały i dość obfita roślinność nam to uniemożliwiają. Krótko mówiąc, trochę się boimy, czy jakieś węże nie siedzą w tych trawach. Logicznie rozumując, nie powinny, bo nie miałyby co jeść na miejscu; myszy i innych gryzoni na pewno by nie znalazły.
Szkoda, że nie mamy aparatu (baliśmy się, że nie przetrwałby wyprawy na materacach), bo widok na zatoczkę jest z wyspy przepiękny.
Ale przypłynęliśmy tu głównie po to, żeby ponurkować. Podejrzewamy, że "życie podwodne" jest tu bogatsze niż w zatoce. Nie mylimy się! Zanurzamy głowy pod wodę i jesteśmy oczarowani
Nurkujemy, robimy zdjęcia, zachwycamy się. Po jakimś czasie jednak przychodzi pora na powrót. Pływanie na materacu bywa dosyć męczące, musimy mieć jeszcze siłę, żeby dotrzeć do plaży.
W tą stronę idzie nam jednak dużo łatwiej i szybciej
Docieramy do zatoczki, przynosimy sobie leżaki i książki z campingu i oddajemy się błogiemu lenistwu
Wieczorem gotowanie. Tym razem niestety nic chorwackiego. Nie chciało nam się rano wstawać, żeby jechać na targ rybny do Trpanj. (Mamy poza tym złe skojarzenia z taką poranną wyprawą - 2 lata temu w takich okolicznościach zepsuł się nam samochód). Podgrzewamy więc przywiezione w słoikach mięso (zawsze mamy trzy, cztery słoiki, z czego przynajmniej 2 wracają do Polski), dodajemy sos. Do tego chorwackie winko i też jest smacznie
Słaba jakość zdjęć, ale niestety zapadał już zmierzch.
A oto "kokon", który pozostał po cykadzie. (Zdjęcie zrobione już następnego dnia.) Na pniach drzew koło naszego namiotu było ich wiele:
Wieczór dobiega końca. Jutro wyprawa na Korculę

.png)
.png)

.png)
.png)




















.png)
