...
Rambo opuścił wyspę, a ja postanowiłem zwrócić się do... Fidela Castro, wykorzystując okazję, że pojawił się na Teneryfie.
Tylko jak zbliżyć się do kogoś tak pilnie strzeżonego.
A więc... fotograficzny zapis z incydentu czyli spotkania z Fidelem Castro i ... czy cro.pl uratowała mi skórę?
Fakt, ochrona przegapiła i zbyt szybko znalazłem się blisko gościa.
Ogólnie to spoko jestem i nie lubię konfliktów... międzynarodowych.
Szybko przepycham się przez tłum (spóźniona reakcja ochrony) i już tylko metry dzielą mnie od celu.
To był ich błąd.
Cel przez nikogo niezasłonięty, a ja z zaledwie dwóch metrów mierzę do Fidela z mojego ... aparatu.
W tym momencie do głowy Fidela strzela...
pomysł, żeby szybko ręką zasłonić serce, ale w jednej chwili rozumie, że cokolwiek strzeli... z mojego aparatu, to takie zasłonięcie nic nie da.
(na zdjęciu poruszona ręka Fidela zasłaniającego serce)
Słychać strzał

jeden... drugi... trzeci.
To odgłosy... migawki.
Małe zamieszanie, ktoś podbija mi aparat.
Wrzask dzieci
Dobrze, że niski jestem, dlatego nie pruli w tłum ze swoich Beretek i Magnum (zapewniam nie chodzi o lody mając na myśli Magnum) .
Fidel z przerażeniem pyta czy jestem Amerykaninem
Po tym gdy mówię, że spoko, jestem z cro.pl pozwala z sobą zrobić zdjęcie (cholerka głupio wyszedłem, więc chlastam z tego kadru swoją postać (mam pełną wersję, ale to kolejna autocenzura, która odrzuca w tej relacji już drugie zdjęcie).
Zupełnie przypadkowo po kilku tygodniach odnajduję

na You Tube filmik zagranicznego fotografa, który filmował kamerą, a ja tam jednak załapałem się przypadkowo na pewien filmowy kadr.
Niech to zostanie moją słodką tajemnicą, chyba, że się rozmyślę.
Póki co nie doszliśmy do tego momentu , więc zapomnijmy na razie o tym.
Analizuję zdjęcie, które zrobiłem kilka dni wcześniej.
Teraz dociera do mnie, że połowa tych osób z tego zdjęcia jest jego ochroną.
Te same osoby były w jego otoczeniu podczas... zamachu, o ile chęć fotki można nazwać próbą zamachu.
Fakt zamach był, ale to tylko dlatego, że ... pasek od aparatu zaczepił mi się o koszulę.
Bez zamachu nie przymierzyłbym się do zdjęcia.
Zresztą spójrzcie na zdjęcie.
Babcia (podejrzanie przekazuje coś do ukrytego mikrofonu), gościu ze słuchawką (zbyt łatwo dostrzegalny, brak profesjonalizmu), trochę lepiej ten lipny fotograf, który tylko sprawdza drugą stronę ulicy, ale ja kleję bazę i też go mam w swoim obiektywie (przy czym mój aparat jest prawdziwy).
No i jeszcze te niewinne "dzieci" na ulicy, zapewne też szkolone od przedszkola.
Na zdjęciu wszystko widać, jeżeli przegapiłem jakieś elementy, to znaczy, że jesteście jeszcze lepiej wyszkoleni niż ja.
Ktoś jednak oczekiwał na eksplozję wrzucając... granat w jadący konwój... no i po Fidelku.
Teraz muszę liczyć już tylko na siebie.
W następnym odcinku spotkanie z...