Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Sierpniowy Pelješac 2016 (z posmakiem Korčuli i Mljetu)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 13.01.2017 14:50

Ania przekazała mi komplet zdjęć wywołanych z aparatu, jedziemy więc dalej z tym koksem. Na początek jednak chcę zaprezentować uzupełnienie do ostatniego odcinka w formie zdjęć z dłuższymi opisami. Okazuje się, że jednak wykonaliśmy jakieś fotki w Sreserze!

Po łikendzie - zupełnie nowy odcinek :)

Odc. 10: Plaże za Trpanjem, Kuna i Janjina - suplement

IMG_5850.jpg
Jak wspominałem, po szybkim wyjeździe z Divnej, skierowaliśmy się do Duby Peljeskiej, gdzie droga się kończy, rozdwajając się uprzednio na stare sioło i plażę. W starej, wyższej części wsi, na maleńkim placu, znajduje się m.in. ten oto klasyczny kościółek...
IMG_5851.jpg
...oraz niegdyś imponujące, a dziś straszące zabitymi dechami oknami, domiszcze.
IMG_5853.jpg
Przewijamy do Kuny. Pod tym, imponujących rozmiarów drzewem, stoi...
IMG_5856.jpg
...pomnik Mato Celestina Medovića, urodzonego w Kunie chorwackiego malarza, a jednocześnie franciszkanina. Tym razem pokazuję Wam pomnik w pełnej krasie :)
IMG_5860.jpg
Dosłownie kilkanaście metrów dalej podziwiamy detal na murach otaczających kościół w Kunie.
IMG_5871.jpg
A oto i fara w całej okazałości. Dwustronne schody robią wrażenie - to w końcu niewielka miejscowość.
IMG_5875.jpg
IMG_5877.jpg
Dopiero to zdjęcie (a konkretnie, jego nienadający się na opublikowanie na forum ze względu na swój rozmiar oryginał) przypomniało mi, że na szyldzie vinariji w Kunie widnieje napis w językach chorwackim i angielskim: "Otwarte na okrągło kiedy jesteśmy w domu". Typowo południowy luz. No, ale akurat jak byliśmy, było zamknięte :P
IMG_5880.jpg
Rzadka ekspozycja masywu górskiego dominującego nad Trstenikiem. Jedziemy drogą z Kuny do Pijavičino.
IMG_5879.jpg
Prawda, że można to wziąć ze Indochiny? :D
IMG_5885.jpg
A to już rzeczony Sreser. Jesteśmy na samym środku nabrzeża. W tym miejscu wjeżdża się do porciku i można pójść w lewo lub w prawo.
IMG_5887.jpg
IMG_5890.jpg
My poszliśmy w prawo i dobrze zrobiliśmy. W tle widać wysepkę, o której wspominałem, że była niegdyś połączona lądem z resztą wsi i że po zalaniu grobli przeniesiono z niej kościółek na obecne miejsce.
IMG_5903.jpg
Rzut oka na "lewą" część Sresera. A na lądzie, gdzieś w oddali, majaczą zabudowania w okolicach "najpiękniejszego inaczej" portu Dalmacji, czyli Ploče.
IMG_5946.jpg
Na koniec wrzucam zdjęcie 1/4 naszej rodziny wykonane przez jej 1/4 w Tawernie Domanoeta w Janjinie. Głównie po to, żeby pochwalić się, pod jakim klimatycznym naturalnym baldachimem zasiedliśmy tego wieczora. Aha, za naszymi plecami widać obszerny darmowy parking przeznaczony dla gości lokalu. Nadmiar troski o klienta: tuż obok jest pokaźnych rozmiarów parking pod sklepem, na uliczce też miejsca nie brakuje, wszystko za kompletną darmochę. Ale lepiej tak niż na odwrót ;)
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 13.01.2017 22:51

Dozujesz odcinki powoli, w południowym stylu... Duba i Kuna - super się prezentują, zadoopia są jak najbardziej OK, jest klimat. Bardzo mi się podobają pustki na zdjęciach - im mniej luda, tym lepiej.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 24.01.2017 12:54

Ogłoszenie porządkujące

Ostatnie 4 dni pobytu na Pelješcu wyglądały u nas tak:

czwartek 25 VIII: Žuljana
piątek 26 VIII: Korčula
sobota 27 VIII: Žuljana
niedziela 28 VIII: Prapratno/Orebić

Pozwolę sobie zatem w pierwszej kolejności podsumować dwa "žuljanowe" dni, nie omawiając każdego z osobna (bo po co). Potem przyjdzie czas na Korčulę (pewnie podzieloną na 2-3 części) i zamkniemy wszystko tą ostatnią niedzielą :papa:

Odcinek 11: Nie ma to jak Žuljana!

Śpimy długo po wczorajszych nocnych obżarstwach. Już wczoraj zaplanowaliśmy „to take it easy”, co wcale nie oznacza siedzenia w domu (bo wtedy musielibyśmy przygotować coś do jedzenia :P). Niespiesznie zbieramy się po późnym śniadaniu i kierujemy w kierunku naszego tegorocznego powerplaya – Žuljany.
01.jpg
Całkiem dobrego sierściucha ktoś wyrzucił! (pod Maxi Konzumem w Orebiciu)

Plażujemy wyjątkowo jak na nas długo, ale w końcu jest ku temu sposobność – wiatr jakby się uspokoił (zwłaszcza w tej – dobrze osłoniętej, zwłaszcza od morza, uvali), chmury zniknęły i słońce grzeje naprawdę mocno. Chłodzenie (dosłowne – woda wciąż jest orzeźwiająca – taką lubię najbardziej) co chwila, małe przerwy na kocu – sudoku bądź książka i go! Dzieciaki szaleją – czy to z kołem, czy z kickboardem, czy też z maską snurkową. Rzucamy trochę frisbee, potem się zbieramy – rzeczy do auta, a my do knajpy.
02.jpg
W Žuljanie - droga z parkingu na plażę.

Po długich (nieee, nie były tak długie :P) deliberacjach rezygnujemy ze sprawdzonej „fastfoodziarni” Tamaris (ale zachodzimy tam celem nawiązania łączności ze światem – w sensie do wifi) i siadamy na tarasie Konoby Riva. I to się okazuje dobrym wyborem. Bardziej „oficjalny” wygląd może mylić – w istocie jest to jadłodajnia tak prosta jak bardziej barowo wyglądający Tamaris, a jedzenie jest smaczniejsze, no i treściwsze. Za 65 kun dostaję wielką porcję svinjiny (dwa kotlety – oba z kością, jeden przypomina z wyglądu wołowego t-bone’a) z pokaźną porcją frytek i mnogością sosów (keczup, musztarda, majonez, ajvar). Ania wybiera (znów) skoljke na buzaru i te tutaj są najlepsze – z sosem z bułki tartej, czosnku i białego wina. Nasz kelner i tak twierdzi, że najlepszy do małży sos jest czerwony – „w dobrych restauracjach taki mają”, dodaje jakby z zazdrością, ale zaraz przyznaje, że kucharza mają dobrego. Świetne miejsce, jeśli znów zawitamy do Žuljany, znów się tu zatrzymamy na popas.
03.jpg
Nasze miejsce!
04.jpg

Na jutro zaplanowaliśmy Korčulę, więc nie przeginamy, zmęczeni dzisiejszym forsownym plażingiem; via Maxi Konzum wracamy do domu. Tylko ja wymykam się wieczorem na samotne plażowanie na Trstenicy. Dlaczego dotąd tego nie robiłem? Okazało się to świetnym sposobem na podładowanie baterii – zaliczyłem szybki marsz z ulubioną muzyką w słuchawkach, a potem na opustoszałej plaży (jak wychodziłem, nie było już nikogo) przekąpałem się w części FKK i poczytałem parę stron jeden z trzech zabranych na wyjazd książek.

(...) Korčula (...)
04a.jpg
Infomapa Žuljany ;) Czerwona strzałka: fast food Tamaris. Żółta strzałka: Konoba Riva. Fioletowa podwójna strzałka w lewo: droga na następną plażę (ostatni dostępny na plebsu parking znajduje się na szczycie górki), gdzie nie udało się nam dotrzeć. Pomarańczowy owal: miejsce jednego z 2 parkingów w mieście. Luziowa strzałka wskazuje kierunek dojazdu do drugiego z parkingów (oba płatne 20 kun/dzień lub 10 Kn/h)

Jak przykład pokazał, najlepszym rozwiązaniem po dniu pełnym wrażeń jest wrócić tam, gdzie nam wszystkim dobrze – czyli w przypadku nas i Pelješca do Žuljany. Parkujemy tym razem za darmo, tuż przy wjeździe do wsi od strony Trstenika. Nie ma potrzeby nabijać kasy parkingowym – widać, że koniec sezonu nastąpił i nastąpił właśnie dziś. Sobota – koniec turnusu, co widać, słychać i czuć. Już wczesnym popołudniem nie ma sznuru aut wspinającego się na przełęcz z Orebicia. Zniknęły czeskie vany, włoskie kampery i niemieckie suvy.
05.jpg
Jedno z najprzyjemniejszych doznań: zimnie piwo po dłuższym pobycie na palącym słońcu :)

Po plażingu i kąpieli zaplanowany wcześniej obiad w Rivie. Siadamy tym razem przy stoliku na brzegu morza (dwa dni temu wszystkie stoliki nad wodą były zajęte). Z menu wybieramy tym razem: lignje (najlepsze jakie jadłem w tym roku, a może ever) dla mnie, svinjski kotlet dla Ani (która pozazdrościła mi wyboru sprzed 2 dni). Następnie, wg planu: kupowanie wina w Potomje, tankowanie tamteż. Potem skok w bok do Oskorušno, gdzie, w szopie na rozstaju dróg kupujemy dwie półlitrowe butelki oliwy i litr białego rukataca.
06.jpg
Ze stolików Konoby Riva rozciąga się widok na miejską plażę.
07.jpg
Svinjinski kotlet - naprawdę duża porcja!
08.jpg
Podobno najlepsze lignje na Pelješcu ;-)

Wracamy do Orebicia, gdzie zamierzamy podjechać do położonej powyżej klasztora Konoby Hrid, żeby zamówić obiad na jutrzejszy wieczór. O dziwo, ładujemy się w środek kolumny pojazdów, które wcale nie zatrzymały się na parkingu pod samostanem, ani też nie podążyły w kierunku Panoramy – wszystkie jak jeden mąż skręciły w prawo i – jak się za chwilę okazało – podjechały właśnie pod Hrid! Większość na bośniackich blachach, wesele! Wśród weselnego zgiełku wysiadłem i jakimś cudem udało mi się wynegocjować z władającą jedynie ojczystym językiem babiną hobę ispod peki na jutro na 18.
09.jpg
Oskorušno. Tu dobijemy targu.
10.jpg

Wieczorem – ja spacer na Trstenicę i (prawie) nocna kąpiel na FKK. Tym razem sam byłem na plaży od początku. Kiedy czytałem książkę nad brzegiem morza, przyszedł młody człowiek w niebieskiej koszulce i wyrwał wbite w kamienie kawałki drzew, wyznaczające granicę pomiędzy golasami i tekstylnymi. Koniec wakacji...
11.jpg
Trstenica. Jeden z patyków wyznaczających granicę między tekstylnymi a golasami.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 25.01.2017 21:51

Gdzieś tam obok waszej miejscówki na plaży w Żuljanie jest tamaryszek, pod którym umierałam 2 lata temu cierpiąc na żołądkówę :mrgreen:

Na plażę do której dochodzi się idąc za fioletową strzałką można też dotrzeć ścieżką za falochronem - zaraz obok Tamarisa.
Właściwie dwóch, lub nawet więcej plażyczek , są boskie, ale w pewnych porach dnia w cieniu :(

A w Kunie Makłowicza nie spotkaliście? Ma on tam dom, śmiejemy się,że jak już osiedlimy się na Peljeścu na emeryturze, to będzie naszym sąsiadem :mrgreen: A propos Makłowicza, rok temu odchudziliśmy skutecznie kartę płatniczą, bo będąc w Orebiću obejrzeliśmy w necie jego odcinek, w którym zachwalał konobę w Loviśte i słynną sałatkę z homara - specjalność Gordana - właściciela.Stwierdziliśmy,że skoro jesteśmy tak blisko... :roll:

W konobie Hrid chyba zawsze wesela mają, zrobiliśmy dwa podejścia w ubiegłych latach i zawsze zastawaliśmy to:


P9122562.JPG

P9122561.JPG



W końcu odpuściliśmy i pozostajemy wierni Panoramie.
4 miesiące temu, we wrześniu właścicielka Panoramy - Katarina :) nie chciała przyjąć od nas pieniędzy za posiłek, bo jej mąż poprosił nas w trakcie kolacji o zmianę stolika,bo przyszła większa grupa, i nasz stolik był strategicznie potrzebny. Gdy upieraliśmy się, że to nie powód, peka była pyszna itd. to prawie się popłakała i dalej nalegała.Udaliśmy ,że odpuszczamy, a na koniec zostawiliśmy kasę pod talerzem, ale tak nas ujęła, że już zawsze tam będziemy jeść, (carpaccio z tunjaka z truflami i janjetina/octopus izpod peke). Ale Hrid kusi, więc chętnie zapoznam się z waszą opinią :)
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 26.01.2017 01:11

Katerina napisał(a):A w Kunie Makłowicza nie spotkaliście? Ma on tam dom, śmiejemy się,że jak już osiedlimy się na Peljeścu na emeryturze, to będzie naszym sąsiadem :mrgreen:


Jak już tak plotkujemy to zdaje się, że sławny Krakus mieszka jednak w Żupanje Selo... :roll:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 26.01.2017 10:39

Katerina napisał(a):Na plażę do której dochodzi się idąc za fioletową strzałką można też dotrzeć ścieżką za falochronem - zaraz obok Tamarisa.


Tak, zgadza się, za Tamarisem są schodki pod górę. Ale jakoś byliśmy wyjątkowo leniwi tego roku i poza główną plażę nosa nie wyściubiliśmy. A może po prostu nie czuliśmy klimatu odkrywania czegokolwiek na NIEwyspie? Swoją drogą, bardzo dobrze będę musiał się zastanowić przed ewentualnym kolejnym wypadem na stały ląd. Bo Pelješac - mogę to już powiedzieć - zawiódł mnie. Wiem, gówno widziałem, itp., itd. Ale albo czuję klimat miejsca, albo nie czuję. A na Pelješcu w zdecydowanie zbyt małej ilości miejsc dało się go poczuć. Nawet zdjęć nam się nie chciało robić (nie mam np. żadnej foty z winnego putu w Potomje).

Katerina napisał(a):A w Kunie Makłowicza nie spotkaliście? Ma on tam dom, śmiejemy się,że jak już osiedlimy się na Peljeścu na emeryturze, to będzie naszym sąsiadem :mrgreen: A propos Makłowicza, rok temu odchudziliśmy skutecznie kartę płatniczą, bo będąc w Orebiću obejrzeliśmy w necie jego odcinek, w którym zachwalał konobę w Loviśte i słynną sałatkę z homara - specjalność Gordana - właściciela.Stwierdziliśmy,że skoro jesteśmy tak blisko... :roll:


Nie spotkaliśmy, ale wiesz - jego to można łatwo przeoczyć :lol:

Co do homara - przeczytałem Twoje wspomnienia z Jastožery i na dobre wyleczyłem się z homara, zresztą już poprzednia wizyta na Visie mnie z niego wyleczyła.

Katerina napisał(a):W konobie Hrid chyba zawsze wesela mają, zrobiliśmy dwa podejścia w ubiegłych latach i zawsze zastawaliśmy to:
W końcu odpuściliśmy i pozostajemy wierni Panoramie.
Hrid kusi, więc chętnie zapoznam się z waszą opinią :)


Będzie i o Hridzie :) w ostatnim odcinku.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 27.01.2017 10:49

Odcinek 12: Korčula

piątek, 26 VIII
01.jpg
Wjeżdżamy na prom na Korčulę.

Nasz urlop powoli, acz nieubłaganie dobiega końca, a przecież obiecaliśmy sobie rewizytę Korčuli, choćby w pigułce. I dziś przyjdzie nam tę pigułkę łyknąć. Na prom o 9:30 zaspaliśmy, pływają jednak co godzinę, więc o 11 nasze cztery kółka – inne niż pięć lat temu – stają na korczulańskiej ziemi. Pierwsze kroki kierujemy do Žrnowa, żeby zamówić na wieczór stolik w Belinie. Napotkany pracownik konoby woła do wnętrza lokalu „Žele!” i już wiemy, że nasz stary dobry znajomy Željko wciąż tu jest. Świadomość niezmienności – nawet jeśli ograniczonej czasowo – pewnych istnień, rzeczy jest cudownie uspokajająca. My jesteśmy ying, on yang i znów połączymy siły, dążąc do ideału, wakacyjnej nirwany. Takie przynajmniej są plany na wieczór ;)
02.jpg
Pa, pa, Orebiciu! Nie będziemy wcale tęsknić, brzydalu!
03.jpg
No, ale Sv. Ilja jest imponujący, nie ma to tamto.

Potem już spokojnie możemy udać się do Korčuli. Parkujemy przed starim gradem, godząc się bez namysłu na zdziercze 25 Kn/h – nie mamy czasu do stracenia na zastanawianie się nad takimi pierdołami. Potem ja wyruszam w poszukiwanie dokładniejszej mapy wyspy niż ta, którą zakupiłem 5 lat temu, a reszta rodziny udaje się do kawiarenki (a jakże, nadmorskiej!) – nie zdążyliśmy wypić w domu kawy. Zamawiam oprócz kawy duże piwo – kelnerka upewnia się, że zgodzę się na San Servolo, bo innych dużych nie mają. Zgodzę się, cokolwiek to jest. Jest gorąco i marzę o piwie. SS okazuje się być wcale nie włoskim, a chorwackim wynalazkiem z jakiegoś mikrobrowaru. Wow, ciekawe piwo, choć nie kupiłbym go drugi raz (i wcale nie chodzi o to, że kosztowało 45 kun).
04.jpg
Kawiarenka nie do końca me gusta, no ale poranną kawę trzeba wypić.
05.jpg
A do kawy...wcale nie jajecznicę, tylko piwko :)
06.jpg
Kontretykieta dla birofilów.

Pora na krótki spacer po starim gradzie. Najpierw kręciliśmy się wokół bazaru przy schodach do miasta za murami. Dzieci koniecznie chcą wydać kieszonkowe, ale nawet one nie dały się skusić badziewnym towarom eksponowanym przez handlarzy pamiątkami pod białymi namiotami. Zerkamy ciekawie w kierunku targu owocowo-warzywnego, ale z uwagi na fakt, że do wieczora te pyszności zmieniłyby się w cuchnącą pulpę w bagażniku naszego samochodu, obchodzimy się smakiem. W końcu udaje mi się kupić mapę, co prawda w skali tylko 1:50 000, za to jest na niej już „nowa” magistrala w centrum wyspy, której brakowało mi na starej mapie. Pod katedrą w centrum starego miasta skusiliśmy się na lody, które, niestety, rozczarowały.
07.jpg
Teraz można pospacerować po starim gradzie :)
08.jpg
09.jpg

Podczas spaceru mam okazję zweryfikować swój pogląd (wyrażony w mojej relacji z wakacji w 2011 roku), jakoby Korčula nie była wcale takim oh-ah miastem. Pogląd podtrzymuję – stari grad jest maleńki i do bólu turystyczny. Pozostała część miasta – niezbyt piękna, teraz dodatkowo oszpecona centrum handlowym wybudowanym w połowie zjazdu z głównej szosy do nabrzeża przy starym mieście. Zdecydowanie wolę stare miasteczka, gdzie tej przestrzeni jest więcej, dzięki czemu nie jest ona zredukowana do pomysłów na biznes polegający na wciśnięciu turystom badziewia za mocno wygórowaną cenę.
10.jpg
11.jpg

Płacimy za parking „jedyne” 50 kun i udajemy się na nasz nr 2 wśród korczulańskich plaż AD 2011 – Baćvę... cdn. ;)
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 28.01.2017 22:43

Ja tylko na chwilkę , z doskoku, bo nie miałam jeszcze czasu rozsmakować się w odcinku :

Wczoraj w zapyziałym sklepiku na osiedlu sypialnianym w Gdyni widziałam wino Postup - z osiołkiem - 96 PLN :D Luźne skojarzenie z Relacją.. :oczko_usmiech:

Powyżej wspomnianego wina nie kupiłam, ale...zapragnęłam fizycznie być w najbrzydszym miasteczku Chorwacji :mrgreen:

Maybe I'm crazy..., la la la la

P.S.

Doczytałam natomiast, że Półwysep nie spodobał się Państwu...Jezus, Maria, Józef 8O
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 28.01.2017 22:50

Hercklekot napisał(a):
Katerina napisał(a):A w Kunie Makłowicza nie spotkaliście? Ma on tam dom, śmiejemy się,że jak już osiedlimy się na Peljeścu na emeryturze, to będzie naszym sąsiadem :mrgreen:


Jak już tak plotkujemy to zdaje się, że sławny Krakus mieszka jednak w Żupanje Selo... :roll:


To już 10ta wersja - Robert M. czyta forum i turla się ze śmiechu :P :mrgreen: Ostatnio, w pewnej "odkopanej" relacji poinformowano publikę, że w Potomje owy GastroGuru osiedlił się :D
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 29.01.2017 01:36

Ural
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2987
Dołączył(a): 13.03.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ural » 29.01.2017 09:00

Kapitalna relacja. Przeczytałem z zapałem i dalej będę czytał. :papa: :hut:
CroAna
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 31.05.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) CroAna » 29.01.2017 11:27

Fajne smaczki na koniec zachowales :lol: czekam na c.d.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 30.01.2017 10:07

Katerina napisał(a): Powyżej wspomnianego wina nie kupiłam, ale...zapragnęłam fizycznie być w najbrzydszym miasteczku Chorwacji :mrgreen:


Ale co byś chciała robić w Ploče? :lol:

Ural napisał(a):Kapitalna relacja. Przeczytałem z zapałem i dalej będę czytał.


Witam spóźnionego Czytelnika :papa: Wiele już nie zostało, ale coś tam jeszcze wydłubię. Do ferii wypadałoby skończyć :wink:

CroAna napisał(a):Fajne smaczki na koniec zachowales :lol: czekam na c.d.


No, to piwko to prawdziwy rarytas 8) C.d. się robi :oczko_usmiech:
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 30.01.2017 11:52

Marrsalah zapytał:


Ale co byś chciała robić w Ploče? :lol:

:?: :?: 8O

Jak to co? Pić zimne piwo i czekać na załadunek na prom do Trpanja (widok etykiety z osiołkiem skierował moje tęsknoty na Półwysep) :)

Pzdr.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 30.01.2017 13:25

Odc. 12: Korčula (c.d.)
01.jpg
Bačvo - nadchodzimy!
02.jpg
Wolne miejsce - tylko na kamieniach.
02a.JPG
Tak zapamiętaliśmy Bačvę z 2011 roku. Czysta woda, zero ludzi.

... udajemy się na nasz nr 3 wśród korčulańskich plaż AD 2011 – Baćvę. (Zerknąłem do notatek z 2011 i koryguję błąd z pierwszej części odcinka - nasza pierwsza trójka przedstawiała się następująco: 1. Bratinja Luka 2. Pupnatska Luka 3. Bačva.) Pamiętamy ten zjazd :) Nad plażą kilkanaście, może nawet 20 samochodów, ale udaje się zaparkować pod skałą, obok rodaków z Grodu Kraka. Schodzimy na plażę – już z daleka słychać, że nieczynna w 2011 (ale byliśmy przed sezonem – w czerwcu) konoba działa pełną parą. A ludzi na plaży – jak mrówków! No tak, te kilkanaście aut przywiozło kilkanaście rodzin, cudów nie ma. Ledwo znajdujemy dla siebie miejsce, na kamieniach, tuż przy zejściu. Nic jednak nas nie rozczarowuje tak jak zanieczyszczenie wody. Spora ilość ludzi w małej uvali, do tego knajpka, koniec sezonu – wszystko to widać zrobiło swoje. Trochę snurkuję z dziećmi, a Ania nawet nie wchodzi do wody. Borys otwarcie wyraża zdziwienie, że ta plaża była jedną z naszych ulubionych, kiedy on miał cztery latka.
03.jpg
A tak woda w Bačvie wyglądała w roku 2016.
04.jpg
Może powodem jest to, że w 2011 byliśmy tu przed sezonem (w czerwcu), zaś w ub. roku na sam koniec sezonu, w sierpniu?
05.jpg
Jakość wody poprawiała dopiero daleko od brzegu.

Skoro powrót na stare śmieci okazał się niegodzien wspomnień, kierujemy się w rejony dotąd przez nas nieodkryte – do Račišće. Główną drogą, skręcając w lewo za Žrnowem. Mijamy kilka wiosek, w tym największą – Knežę – z długim nabrzeżem biegnącym prawie cały czas wzdłuż nitki asfaltu. W końcu dojeżdżamy do ostatniej wioski, gdzie na nadmorskim bulwarze lokalny autobus dokonuje nawrotki (co obrazuje nawet lokalny znak, rezerwujący dwa miejsca parkingowe na rivie dla olbrzyma, który musi zawrócić, bo dalej droga się kończy). Nooo, tu jest całkiem ładnie! Kulista zatoczka wykształca naturalny, swojski klimat, tworząc nie tylko naturalny porządek, ale i ogniskując życie lokalnej społeczności w jednym miejscu – właśnie wokół końcowego przystanku autobusu – ku czemu w mijanych wcześniej ulicówkach nie było warunków.
06.jpg
W Račišće
07.jpg
08.jpg
09.jpg
Zwróćcie uwagę na tabliczkę ze schematem zawracania autobusu - 2 miejsca postojowe muszą pozostawać puste właśnie z uwagi na ten manewr. Knajpka po lewej (z parasolami Staropramena) wydała nam się zbyt hip!, wylądowaliśmy w tej widocznej po prawej, w tle.
10.jpg

Pomni przejedzenia w Janjinie, tym razem świadomie nie jemy niczego w ciągu dnia, oszczędzając siły na wieczorny popas w Konobie Belin. Siadamy w jednym z dwóch baro-restauracyjek – tym bardziej przypominającym bar, gdzie pod spłowiałymi parasolami słonecznymi siedzieli wyłącznie miejscowi i to w stu procentach mężczyźni. Zajmujący miejsce przy wyjściu z wnętrza lokalu podstarzały mężczyzna wydawał talie kart do gry, a klientela, składająca się głównie z jego rówieśników, przepędzała upalne godziny niepotrzebnej im sjesty na grze, rozmowach i popijaniu piwa. Gościom usługiwała też nienajmłodsza kelnerka. W takich oto okolicznościach raczyliśmy się zimnym piwem, zagryzając od czasu do czasu przemycone pod stołem ptibery (jakoś ten śróddzienny głód trzeba było oszukać).
11.jpg
Pomnik w hołdzie ofiarom II wojny światowej wśród ludności Pupnatu.
12.jpg
Vinarija Popić w Lumbardzie

W drodze powrotnej skręcamy na Pupnat – zobaczyłem drogowskaz jadąc w kierunku Račišće, a nowo nabyta mapa potwierdziła, że taka droga faktycznie istnieje. Droga jest wąska, stroma – musi wspiąć się na górujące nad środkową częścią Korčuli pasmo okołotrzystumetrowych vrhów, ale dobrej jakości. Nie licząc jednego skupiska ruin, po drodze nie mijamy chyba żadnych zabudowań i ani jednego pojazdu. Do Pupnatu wjeżdżamy tuż przy glavnej ceście wyspy. Przejeżdżamy przez wieś, zatrzymując się za Konobą Mate, w której w 2011 jedliśmy pyszny gulasz jagnięcy, za kościółkiem. Dalej jedziemy drogą, którą – po przecięciu głównej magistrali – dojechalibyśmy do Pupnatskiej Luki, na którą jednak nie mamy już dzisiaj czasu. Z drugiej jednak strony, nie ma jeszcze nawet piątej, a Belin otwiera dla gości swe podwoje dopiero o osiemnastej. Dobra, jedziemy tedy na plażę w Lumbardzie, z obowiązkowym przystankiem w Vinariji Grk. Razem z rodakami z Leska dziwię się w środku jak w górę poszły ceny (wg rodaków: w stosunku do nawet zeszłego roku). Nie dostanę tu już butelkowanego grka za 40 kun za bocę, a za 100 w życiu nie kupię. Nabywam jednak półtora litra w plastiku (tak dobrego białego wina na Pelješcu nie znaleźliśmy). Przekąpuję się na skałkach w Lumbardzie razem z dziećmi (Ania po raz drugi tego dnia gardzi wodą).
13.jpg
Lumbardę opanowały parasole...
14.jpg
...zatem wykąpiemy się na skałkach!

W Belinie (zauważamy, że drogowskazy kierujące do knajpy są obecne nie tylko na domowej roboty znakach, ale i na oficjalnych brązowych tablicach stojących przy głównych drogach) meldujemy się kwadrans przed 18 i jesteśmy przez długi czas jedynymi gośćmi. No, ale zależy nam, żeby zdążyć na powrotny prom na 20:00 – następny płynie dopiero o 22:10. A poza tym, jesteśmy ZAJEBIŚCIE głodni :))) Jakoś na rybę w tym roku nie mamy specjalnej ochoty – zamawiamy jagnięcinę dla nas i makarony (žrnowskie!) dla dzieciaków. No i koniecznie rybki łowione w grudniu przez Željko i jego kompanów. Wspominamy mu o tym i wtedy jakby sobie przypomniał, że nam kiedyś o tym opowiadał (pewnie niewielu gości – głównie z Polski Czech, jak zauważył – mówiło mu, że Bratinja Luka jest ich ulubioną zatoczką do plażowania i kąpieli). Rybki są wciąż nie do wyjebania, lepszych slanych ribic nie znajdziesz w Dalmacji i kropka! Jagnięcina zresztą też pyszna, choć przyznajemy, że ta w Panoramie była jeszcze smakowitsza, bardziej soczysta. Željko donosi panierowane cukinie, doceniamy gest. Żegnamy się, obiecując gospodarzowi wizytę za 5 lat ;-)
100.jpg
Przed wejściem do Konoby Belin w Žrnowie.
103.jpg
Konoba Belin
105.jpg
A oto i sam Željko - gospodarz z Belina.

Powrotny prom zabiera łącznie z nami raptem kilkanaście aut i autobus.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Sierpniowy Pelješac 2016 (z posmakiem Korčuli i Mljetu) - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone