Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

[CROnika I] Peljesac 2015

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
brygidka10
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 297
Dołączył(a): 27.12.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) brygidka10 » 19.02.2016 20:12

Mamy nadzieję, że kręgosłup nie będzie długo dokuczał, bo czytelnicy czekają :wink: (wiem, to było samolubne, przepraszam} :oops: Oczywiście życzę zdrowia i super formy :)
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 19.02.2016 23:47

brygidka10 napisał(a):Mamy nadzieję, że kręgosłup nie będzie długo dokuczał, bo czytelnicy czekają :wink: (wiem, to było samolubne, przepraszam} :oops: Oczywiście życzę zdrowia i super formy :)


Też mam taką nadzieję. Na razie nie udało mi się dziś wcisnąć do lekarza :| , mam nadzieję, że się uda w pon./wt. :roll:

Ale postaram się w niedzielę coś napisać :wink: (jakoś na raty może da radę, bo siedzieć nie mogę długo w jednej pozycji, leżeć na plecach też nie, zostaje mi chodzić albo leżeć na boku - ale to raczej kiepskie pozycje do pisania na komputerze :P ).
rodzynpatryk
Croentuzjasta
Posty: 166
Dołączył(a): 27.05.2015
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) rodzynpatryk » 20.02.2016 00:00

EithelAmarth napisał(a):
brygidka10 napisał(a):Mamy nadzieję, że kręgosłup nie będzie długo dokuczał, bo czytelnicy czekają :wink: (wiem, to było samolubne, przepraszam} :oops: Oczywiście życzę zdrowia i super formy :)


Też mam taką nadzieję. Na razie nie udało mi się dziś wcisnąć do lekarza :| , mam nadzieję, że się uda w pon./wt. :roll:

Ale postaram się w niedzielę coś napisać :wink: (jakoś na raty może da radę, bo siedzieć nie mogę długo w jednej pozycji, leżeć na plecach też nie, zostaje mi chodzić albo leżeć na boku - ale to raczej kiepskie pozycje do pisania na komputerze :P ).


To również życzę zdrowia i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 20.02.2016 21:22

rodzynpatryk napisał(a):
EithelAmarth napisał(a):
brygidka10 napisał(a):Mamy nadzieję, że kręgosłup nie będzie długo dokuczał, bo czytelnicy czekają :wink: (wiem, to było samolubne, przepraszam} :oops: Oczywiście życzę zdrowia i super formy :)


Też mam taką nadzieję. Na razie nie udało mi się dziś wcisnąć do lekarza :| , mam nadzieję, że się uda w pon./wt. :roll:

Ale postaram się w niedzielę coś napisać :wink: (jakoś na raty może da radę, bo siedzieć nie mogę długo w jednej pozycji, leżeć na plecach też nie, zostaje mi chodzić albo leżeć na boku - ale to raczej kiepskie pozycje do pisania na komputerze :P ).


To również życzę zdrowia i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D



Dziękuję, przyda się, bo mnie zaczęło na dokładkę grypsko rozkładać... :roll: :evil:

ale postaram się jutro zmobilizować i wrzucić kolejny odcinek.
arabesqa74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 26.11.2010
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) arabesqa74 » 20.02.2016 21:44

Zdrowia życzę i również czekam na ciąg dalszy.
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 21.02.2016 23:20

Część XII. Dzień 10 – Z flagą Monako w tle



…sponsorem tego odcinka jest Gripex Max, Neurofen Forte i plasterki Aromactiv…



Po wczorajszych wrażeniach, murach Dubrownika i pogodzie, która dała nam w kość czas najwyższy na…. PLAŻĘ :hut:


To już powoli koniec naszych wakacji. Wyjazd zbliża się nieubłaganie. Musimy już myśleć o pakowaniu, o godzinie wyjazdu, o… pamiątkach dla rodziny :wink:


Otóż to. Wiedząc, że czasu tak niewiele, postanowiłam wybrać się rano po zakup pamiątek. Sklep miałam wybrany od dawna, to moja mjenjalnica i jednocześnie sklep z pamiątkami.

Znajduje się on tutaj: https://www.google.pl/maps/@42.9758594, ... 56!6m1!1e1 i ma jakże wdzięczną nazwę „Fijola”.


To tak urocze miejsce, że zasługuje na poświęcenie mu kilku słów więcej.


:arrow: Właścicielka jest energiczną, piękną kobietą, władającą bardzo dobrze językiem angielskim. Będąc tam wielokrotnie (i to nie tylko moja opinia, ale znajomych także) mieliśmy wrażenie, że właścicielka jest jakby z innej bajki. Taka otwarta, z uśmiechem na twarzy, ale jakże inna niż Chorwatki. Coś w niej było nietypowego. Jak ktoś kojarzy film „Pod słońcem Toskanii” to być może będzie wiedział o co mi chodzi. :wink:

:arrow: Sklep z pamiątkami, który cudownie pachnie lawendą już od progu, ale znaleźć tam można też i torebki, pościele a także wspomnianą możliwość wymiany walut. Styl tego miejsca przywołuje na myśl Prowansję. Biel w połączeniu z fioletem, delikatne zdobienia, pamiątki niewyglądające jak najtańsza chińszczyzna, tylko rzeczywiście starannie wykonane.

:arrow: Ceny – uważam, że bardzo niskie, np. lawendowy woreczek 15 kn, większa rybka lawendowa ok. 20 kn.

Obrazek


Zdecydowanie polecam tam wstąpić. Najlepszy sklep z pamiątkami, z jakim miałam do czynienia.

Po kupieniu woreczków z lawendą w kształcie m.in. rybek, sówek, bucików, i zwykłych woreczkowatych woreczków, a także stateczku na kamyczku, który został wykonany z łupinki orzecha, poszłam dalej w poszukiwaniu kolejnych giftów :)


Idąc główną ulicą Bana Josipa Jelacica w kierunku portu, dochodzimy do tego miejsca: https://www.google.pl/maps/@42.9756583, ... 312!8i6656 . W sezonie było tu coś na kształt mini-knajpki reklamującej się jako dania regionalne/kuchnia lokalna. Skusiłam się i weszłam tam w poszukiwaniu dżemów lub innych domowych przetworów, które nadałyby się na prezenty z Cro.

Hm… atmosfera wewnątrz… dziwna. Przede wszystkim pusto, od progu atakuje mnie menadżerka (?), która zaczyna mi wyjaśniać, co sprzedają, omawiać potrawy, które przygotowuje jakaś pani w kuchni. W końcu udało mi się przerwać jej monolog i zapytać o to, co mnie interesowało, czyli dżemy. Oczywiście, mieli je. Malutkie słoiczki, a ceny… jak za wiadro dżemu :roll: Udało mi się jakoś wymiksować, choć natarczywość pani sprzedającej była straszna. Jakoś się nie dziwię, że zawsze tam było pusto :?


Postanowiłam dżem figowy kupić w warzywniaku po drugiej stronie ulicy: https://www.google.pl/maps/@42.975647,1 ... 312!8i6656 (w sezonie stoisko stoi obok tego zielonego busa) . Mieli tam i dżemy i krążki z suszonymi figami. Dokładnych cen nie pamiętam, ale były akceptowalne.


Potem jeszcze tylko spożywczy Konzum (https://www.google.pl/maps/@42.9756349, ... 312!8i6656 ) i kupno kiełbasy salami dla dziadka (przetestowana wcześniej – mega dobra :!:, taka z białym nalotem z wierzchu, ozimska – jeśli nie przekręciłam nazwy). Dziadek zasłużył, w końcu to on zajmował się moją kocią zgrają podczas naszej nieobecności. :smo:


A, no i najważniejsze – jeszcze kupno morskich stworów, którym łby trzeba było znów obrywać :wink: , ale tym razem mniej niż poprzednio, bo tylko na dwoje.


Tak obładowana wróciłam do… Fijoli, żeby jeszcze kupić prezent jednej babci, o której zapomniałam. :roll:


Tak, teraz można już wracać do apartamentu i szykować się na plażę. :hut:

Skoro to nasze ostatnie plażowe podrygi, to nie ma już co ryzykować i obieramy kierunek jedyny słuszny – Duba :mrgreen: ale przyjmujemy założenie, że jakby na Divnej było miejsce do plażowania, to zatrzymujemy się tam.


Pogoda tego dnia była nietypowa w porównaniu do całego naszego pobytu, bo niebo było lekko zasłonięte chmurkami, za to było dość parno. W drodze na plażę nawet zaczęło kropić. Ale przecież w Chorwacji deszcz długo nie pada, więc jedziemy dalej, nie wracamy do apartamentu. I to była bardzo słuszna decyzja, bo już godzinę później smażyliśmy się na plaży, jak na patelni, choć w powietrzu czuć było, że coś dziś się z pogodą zadziać może. Po cichu nawet liczyliśmy, że wreszcie zobaczymy, jak w Cro wygląda burza :twisted:


Oczywiście wylądowaliśmy na Dubie, a nie na Divnej, ale o powodach tego stanu rzeczy pisałam w poprzednich odcinkach. Nie żałujemy. Mamy tu swoje miejsce i Duba jest dla nas divna :wink:


Jak to na koniec wyjazdu, trzeba zrobić wszystko to, czego do tej pory się nie zrobiło, albo wszystko to, co się zrobiło tylko bardziej intensywnie. My zrealizowaliśmy wszystko. :mrgreen:

Było:
:arrow: pływanie
:arrow: nurkowanie
:arrow: zbieranie kamyczków
:arrow: podziwianie

:hut: :hut: :hut:

I niestety mało zdjęć zrobionych. Każdy chciał się maksymalnie nacieszyć wodą, pogodą, a nie latać z aparatem.

Uchwyciliśmy tylko jeden ciekawy obiekt pływający ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tego dnia my-kobietki postanowiłyśmy też wyrównać swoją opaleniznę (w sensie G. się zbrązowić po całości, a ja chociaż zarumienić :roll: eh te uroki jasnej karnacji… ). W każdym razie czekałyśmy na dogodny ku temu moment, bo akurat tego dnia przed nami rozłożyła się rodzina z dzieckiem. Ale dziecko jak to dziecko – jeść musi, więc było bardziej niż pewne, że zbiorą się szybciej niż my :oczko_usmiech:


Gdy to w końcu nastąpiło, u nas też nastąpił pewien proces, mianowicie – zrzucania gór od bikini 8) Nasmarowane kremami z filtrem walnęłyśmy się na materace i zapomniałyśmy o bożym świecie. Tylko nasi panowie nie zapomnieli :lol: i bacznie obserwowali to, co się w ich niedalekiej okolicy działo :lol:

My też co jakiś czas kontrolnie zapuszczałyśmy żurawia, czy przypadkiem znów jakieś dzieci nie lecą się rozkładać obok, ale na szczęście tego dnia na plaży było bardzo mało ludzi.


Co więcej, za naszym przykładem poszło ¾ pań :boss:


Nie minęło pół godziny, jak można się było rozglądać w lewo, w prawo i każda kobietka zrzucała górę od bikini, i to niezależnie od wieku :!:


Byłyśmy dumne, że tak się nam udało zmotywować pozostałą część płci pięknej :boss:


W pewnym momencie usłyszałyśmy, że coś się dzieje. Jakieś podniesione głosy, nasi panowie od razu wrzucili nam chusty i góry od strojów, bo widzieli co się święci. Otóż jakaś pani w wieku 60+ zaczęła ochrzaniać po kolei wszystkie opalające się topless kobiety, które leżały na plaży. Jedna się zakryła i ją zignorowała, my też się zakryłyśmy, a jedna pani 40+ schowała się w wodzie na czas „krucjaty” :lol:

Owa awanturnica podeszła do starszego małżeństwa, które od kilku dni przychodziło w to samo miejsce, rozkładali się obok nas i pływali. Byli w podobnym wieku, więc pewnie liczyła, że znajdzie w nich poparcie. Oni jednak nie byli zainteresowani dyskusją. Co prawda chorwackiego nie znam, ale z tonu głosów dało się wyczuć, że raczej kazali jej iść i dać innym ludziom święty spokój. Pani krzykaczka gdyby mogła, to walnęłaby na kamyczkach focha z przytupem :lol:

Wiecie jaki to był zabawny widok, kiedy ona przeleciała na drugi koniec plaży w okolice knajpki, a wszystkie panie od razu znów zrzuciły z siebie wszystko z góry, a ta, co się schowała – wyłoniła się z wody :lol:


Panowie oczywiście pocykali nam zdjęcia, ale raczej na forum się nie nadają :P


Gdy już wszyscy stwierdzili, że na dziś starczy, a w zasadzie panowie patrząc na nasze kolory stwierdzili, że nam wystarczy, ruszyliśmy w drogę powrotną do Orebica.


A jak droga powrotna, to znów okazja do cyknięcia Divnej z góry. Aparaty w dłoń i jazda:

Obrazek
Prawię cię mam…

Obrazek
Kurde, krzywo…

Obrazek
Ha! Tak, jest. Mamy cię, Divna :boss:


W domku, jak to w domku, mycie, prysznice, prania etc. A jak mycie, to rozbieranie się…


Otóż, moi drodzy, ja i G. mogłyśmy zostać reprezentantkami Monako i strój w barwach narodowych nie byłby nam potrzebny :lol: Gdy ubrałyśmy inne doły niż stroje kąpielowe, tak pięknie wystawały nam białe kolory, które odznaczały się na tle cudnej czerwieni oblewającej nas od szyi po miednicę… :roll:

Śmiechu było co nie miara, ale też i zastanawiania się, jak to możliwe, skoro każda z nas nasmarowana kremem z filtrem, opalanie miało miejsce ok. 14:00 a słońce nie było tak ostre, jak w dniach poprzednich. Dodatkowo to nie był nasz pierwszy dzień wakacji, tylko prawie ostatni. W końcu doszłyśmy do wniosku, że to pewnie przez tą pogodę „przedburzową”, bo ewidentnie od rana coś w powietrzu wisiało.


Potem chichraliśmy się jeszcze bardziej, gdy my położyłyśmy się plackiem na plecach, a panowie spryskiwali nas panthenolem w piance. Teraz wyglądałyśmy jak dwa bałwany :lol: a moje piski, bo ta pianka zimna, to pewnie w marinie słyszeli :D


Na ten dzień miałam jeszcze jeden plan chytry – Korcula by night. Niestety, mój jakże sprytny umysł nie zauważył, że jest po sezonie i taxi boat pływają rzadziej. No żesz kurde :evil: A miało być tak pięknie… :roll: Nie dawałam jednak za wygraną i zaciągnęłam Pana Kierowcę do portu z nadzieją, że może lokalni za jakąś opłatą pływają na Korculę i nas tam podrzucą, a potem odbiorą. Udało mi się nawet znaleźć takowych delikwentów, ale stawka 200 kn w jedną stronę, trochę zwaliła mnie z nóg… :roll: Zatem cytując klasyka: cały misterny plan w pi..u :evil:


Dobra, nie poddam się tak łatwo. Ma być romantic, ma być dobre jedzenie, ma być miły wieczór we dwoje: jedziemy do Borka, do konoby prowadzonej przez rodzinę Matusko. Znajdowała się ona przy niewielkiej plaży, a z jej tarasu był piękny widok na morze. Mogliśmy obserwować, co się działo z pogodą i jeść.

No właśnie, jedzenie. Powiem tak: POEZJA. Najlepszy wybór jeśli chodzi o restaurację podczas całego pobytu. Było PRZEPYSZNIE :!:

Zamówiliśmy na przystawkę talerz różnych smaków m.in. tuńczyk, kapary, anchois, pasta rybna (80 kn). Wyglądało to tak:

Obrazek


Ja oczywiście wzięłam do tego wino białe robione przez rodzinę Matusko. Nie ukrywam, że znawca ze mnie żaden, albo mi smakuje, albo nie. To było najlepsze białe wino jakie piłam w życiu :!: Kupowałam na kieliszki, summa summarum wypiłam ze ¾ butelki.

Na drugie wzięliśmy talerz mięs (160 kn), do tego były przepyszne frytki z ziemniaków. Mięsa – świetne, ale do końca zjeść się tego nie dało, tak było dużo.

Jak się najedliśmy, mogliśmy podziwiać spektakl, który zaczął się na niebie. Na razie bez grzmotów i bez deszczu, same błyskawice. Niemniej woleliśmy nie ryzykować powrotu w ewentualnej ulewie, więc powoli czas się zbierać. Jeszcze tylko kupiłam butelkę tego wina, które piłam i zarządziliśmy odwrót.


Przyznam, że coś wolno mi szło wracanie do auta. I jakoś tak za wesoło mi było, i za gorąco, i za duszno… :roll: No, ale przecież się nie upiłam, prawda?

W drodze powrotnej zaczęło padać, ale nie była to jeszcze ulewa, więc spokojnie dotarliśmy do Orebica.


Podczas naszej nieobecności G. i L. przygotowali sobie krewetki i urządzili spacer po Orebicu i też podziwiali to, co się działo z pogodą:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po naszym powrocie nadszedł czas na picie winka, pogaduchy. Ale mój stan się nie poprawiał, wręcz było gorzej. Starałam się dzielnie towarzyszyć, ale odpływałam i to chyba niekoniecznie w objęcia Morfeusza… :roll: Z racji, że noszę soczewki, moja ekipa jest poinformowana, że jak zasypiam, to trzeba mnie gonić, żeby soczewki zdjąć. Tym razem osobą goniącą mnie był L. . Jak grzeczna dziewczynka posłuchałam się i poszłam, a potem wróciłam na miejsce mojego dogorywania. W końcu, gdy rzeczywistość zaczęła stawać gdzieś obok mnie, L. zaczął się orientować, że to chyba coś więcej niż parę % za dużo.


Lód w szmatę, na kark i do łóżka – dorobiłam się mini-udaru. :roll:


Potem jeszcze pamiętam, że za coś przepraszałam Pana Kierowcę, a potem już mi się film urwał...



Tym zakończył się dzień przedostatni.



A co w kolejnym odcinku?
- czerwono nam
- mokro
- pożegnanie z morzem
- obcowanie z tradycją


Do zobaczenia :papa:
Nefer
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5743
Dołączył(a): 06.08.2010
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Nefer » 22.02.2016 10:58

O kurcze, jakie przygody. :wink:
Mini-udaru nie zazdroszczę. Mam nadzieję, że szybko doszłaś do siebie.
A ta starsza osoba goniąca Panie opalające się topless - nigdy się z czymś takim w Chorwacji nie spotkałem.
arabesqa74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 26.11.2010
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) arabesqa74 » 22.02.2016 12:51

No to ekstremalny koniec urlopu.
ps. My w ub.r. mieliśmy 24-godzinną burzę w Zaostrogu. Nie życzę nikomu takiej pogody :(
jurow
Odkrywca
Posty: 88
Dołączył(a): 21.03.2009
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) jurow » 22.02.2016 13:56

czy tam gdzie kupowaliście dzem i figi można było kupić pomidory , sery i owoce i było taniej niż w warzywniakach ..czy to był plac targowy czynny codziennie ..
figusek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 895
Dołączył(a): 11.08.2014
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) figusek » 22.02.2016 14:44

Raz kupiliśmy dżem z fig na targu w Trogirze- malutki słoiczek 35 kun. Kolejnego dnia ten sam dżem w Konzumie- niecałe 20 kun... Polecam Wam figa-pomarańcza oraz figa-czekolada z firmy Dida Boža, idealny do naleśników przy kieliszku wytrawnego wina (oczywiście chorwackiego) :) należy nakładać ociupinkę, bo jest taaaaaki słodki!

Czekam na dalszą część, udar nie jest niczym przyjemnym i jestem ciekawa, jak dalej sobie poradziliście :)
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 22.02.2016 16:34

arabesqa74 napisał(a):No to ekstremalny koniec urlopu.
ps. My w ub.r. mieliśmy 24-godzinną burzę w Zaostrogu. Nie życzę nikomu takiej pogody :(


Ano niestety, ale to nie było do przewidzenia :?



jurow napisał(a):czy tam gdzie kupowaliście dzem i figi można było kupić pomidory , sery i owoce i było taniej niż w warzywniakach ..czy to był plac targowy czynny codziennie ..


Jasne, można było kupić owoce i warzywa, bo to był stragan, ale mieli też robione przez mamę właściciela przetwory :) Serów nie było. Czy taniej niż w sklepie spożywczym? Przyznam szczerze, że niespecjalnie się przyglądałam.

Za to zawsze do siatki mi dorzucali jakiś gratis, a to paprykę, a to pomidora :)



figusek napisał(a):Czekam na dalszą część, udar nie jest niczym przyjemnym i jestem ciekawa, jak dalej sobie poradziliście :)


Jak się ogarnę to będzie kolejna część. Wypatruj.
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 24.02.2016 14:43

Powoli wracam do życia. Jak druga część dnia będzie przebiegać pomyślnie, to mam nadzieję, że wrzucę kolejną część :)
Beata W.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2971
Dołączył(a): 15.02.2006
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Beata W. » 24.02.2016 14:47

No to czekamy w takim razie :wink:
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 24.02.2016 21:55

Część XIII. Dzień 11 – Pożegnanie z Chorwacją



Jak to zwykle bywa, wakacje kończą się zbyt szybko. Czekanie na nie trwa miesiącami, a potem wszystko zlatuje w mgnieniu oka. Przecież dopiero przyjechaliśmy i już mamy wracać :?: Nieee… to nie może być prawda :( Jednak rzeczywistość jest brutalna. Nijak nie da się oszukać kalendarza. Mamy sobotę, 5 września, jutro rano ma tu już nas nie być.

Nie tylko my płaczemy za Chorwacją, ona też za nami. Od rana pada i grzmi. Co chwila próbuje się przejaśniać, ale chmury są silniejsze niż słońce i jak na razie przegrywa ono w tym starciu. Oczywiście nie jest zimno, ale na pewno nie plażowo.


Po wczorajszych przebojach z udarami nie ma już śladu, ale sił i energii mam mniej niż zwykle. Powinnam się zebrać w sobie i iść na zakupy, ale nie jest to takie proste. Biorę więc ze sobą Pana Kierowcę i jak burżuje jedziemy autem te paręset metrów do spożywczego :D Okazuje się potem, że to była bardzo słuszna decyzja, bo zaraz zaczyna porządnie lać, więc idąc z buta wróciłabym do apartamentu cała przemoczona. Kupujemy coś na śniadanie, coś do picia, coś do pochrupania, bo raczej się z apartmana nie ruszymy i wracamy do domu.


Karmimy głodnych G. i L. i myślimy, co zrobić z takim dniem, gdzie pogoda nas nie oszczędza. No cóż… czas pakować walizki. O dziwo nie zajmuje mi to dużo czasu i wszystko się mieści 8O


Co jakiś czas zerkam za okno, czy się przejaśnia. Mam cichą nadzieję, że uda mi się pożegnać z Jadranem. Wypatruję tego słońca, a tu tylko to:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zaniosło się, nie ma co. Trzeba czekać...


Lenistwo błogie tego dnia. Jedni rysują, inni malują, Pan Kierowca już patrzy na drogę powrotną, ja się obijam i przeskakuję z nogi na nogę, bo bym gdzieś poszła, a tu nie ma jak. Na podsumowania wakacji jeszcze przyjdzie czas, jeszcze jestem w Cro, niech te chmury już sobie idą :!:


W końcu jest :!: Słoneczko powoli przebija się zza tych paskudnych chmur, przestaje padać. Takiej okazji nie mogę przepuścić. Biorę Pana Kierowcę pod pachę i lecimy na ostatni spacer po Orebicu, ostatnie lody i pożegnanie z morzem.


Najpierw kierujemy się w stronę portu i udaje się nam wypatrzyć taki oto obiekcik:

Obrazek

Obrazek


Nooo przyznam, że ładne to było :)


Spacerujemy w stronę plaży Trstenica. Miałam wrażenie, jakby w tym samym czasie co my, wyległy do miasta tłumy. Chyba nikt nie chciał tracić dnia i wszyscy stali w swoich apartmanach jak w boksach startowych :lol: Ludzi z każdą minutą przybywa, jedni lecą się kąpać, inni na spacer.


W sumie najbardziej zazdrościłam tym, co lecieli się kąpać. Ja nadal reprezentowałam narodowe barwy Monako, więc raczej tylko moczenie nóg wchodziło w grę. Swoją drogą o biustonoszu to mogłam zapomnieć na kolejne kilka dni, a skóra mi złaziła jeszcze dłuuuugo po powrocie – ot taką sobie pamiątkę przywiozłam z Chorwacji poza lawendą :P


Kupiliśmy sobie lody w Oazie. Chcieliśmy im dać drugą szansę. No niestety, nie wykorzystali jej. Dalej jakieś takie nijakie. W porównaniu z Kiwi w Korculi, wypadli blado.


Idziemy sobie promenadką podziwiając, jak szybko pogoda wraca do „normalności”. Trzeba przyznać, że podczas całego pobytu pogoda nas naprawdę rozpieszczała, także narzekać nie możemy, bo lepiej trafić nie mogliśmy. :hut:


Robi się coraz ładniej:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


W końcu docieramy do głównej plaży Orebica. Nie mogę odpuścić, lecę moczyć nogi, chociaż po kolana. Ehh... jaka ciepła ta woda, jaka czysta. Długo nie mogłam z niej wyjść. Rok trzeba będzie czekać na ten Adriatyk, to będzie bardzo dłuuugi rok. :roll:

Po wielokrotnych nawoływania Pana Kierowcy, któremu zaczęło się nudzić, wyłaniam się z morza i wracamy powoli do apartamentu.


Może to nie była prawdziwa kąpiel, ale mam czyste sumienie – pożegnałam się z morzem 8)


Dziś czeka na nas jeszcze jedna atrakcja. Zwieńczenie naszego pobytu, pożegnanie z Chorwacją, a jednocześnie obcowanie z kulturą i kuchnią. Tak – jedziemy na pekę. Zamawialiśmy ją kilka dni temu i wreszcie nadszedł TEN dzień.


Kolacja umówiona na 19:00, więc wyszykowani, odstawieni – jedziemy. Dojazd nie zajmuje nam wiele czasu, nawet żeby nie być za wcześnie, zatrzymujemy się po drodze i delektujemy się chorwackim powietrzem po deszczu. Ok, czas coś zjeść :mrgreen:

Skręcamy w prawo w dół tutaj: https://www.google.pl/maps/@42.9697892, ... 56!6m1!1e1 i jadąc do końca prosto jesteśmy w Konobie Munitic. To miejsce wielokrotnie reklamowane na forum, przez Makłowicza, więc mamy duże oczekiwania :)


Dotarliśmy, witamy się. Dostajemy stół na powietrzu, co nam bardzo pasuje. Rozglądamy się, podziwiamy jak tu fajnie, ładnie, zadbane wszystko etc.


Ja oczywiście, jak to ja, idę zobaczyć na żywo jak się te peki robi. Poszłam z gospodarzem, pokazał mi wszystko, wyjaśnił co i jak. Przyznam, jest to imponujące. A jak tam gorąco :!:


Na powitanie dostaliśmy oczywiście po kieliszeczku

Obrazek


Chyba nie muszę dodawać, że to było mocne? :P


W między czasie docierali inni ludzie, którzy też mieli poumawiane kolacje. Ktoś chyba świętował urodziny, więc było gwarno. Pani Gospodyni uwijała się jak w ukropie, żeby każdego doglądać, ale i tak minimalnie miałam wrażenie, że z tamtymi ludźmi spędzała więcej czasu, chyba się po prostu znali, a my takie cztery dziwaki z Polski, co to dopiero smakują tej Chorwacji ;)


Długo nie musieliśmy jednak czekać, na stół wjechał chlebek, woda, winko białe, sałatka i….

Obrazek
Już trochę skonsumowane ;)


Ja jestem fanem kuchni chorwackiej, więc mi tam smakuje wszystko. Panowie też byli zadowoleni – wreszcie MIĘSO, dużo mięsa :) Jagnięcina i cielęcina – było super miękkie, soczyste. Do tego ziemniaczki, jak dobrze pamiętam to i papryka.

Chociaż szczerze powiem, że nie wiem czym zachwyciłam się bardziej, peką czy zwykłą sałatką z ogórka i pomidora, która była do tego podana. Tak dobrej nigdy w życiu nie jadłam. G. tez bardzo smakowało. Mogłabym wylizać miskę :oczko_usmiech:


Najedliśmy się, aż nam brzuchy wystawały. Jednak gdyby tam człowiek dłużej posiedział, to i drugą taką pekę by zjadł :P


Cenowo? Dla mnie to jak za darmo, jedzenie było tego warte.

:arrow: Peka – 100 kn od osoby
:arrow: Sałatka – 10 kn od osoby
:arrow: Pół litra wina – 25 kn
:arrow: Woda – 15 kn
:arrow: Rakija na początek – 10 kn od kieliszka

W sumie za wszystko na 4 osoby zapłaciliśmy 520 kn.

Znajomi jeszcze kupili rakiję w prezencie dla rodziny.


Czy było warto? Pewnie :!: :D


Objedzeni i zadowoleni wróciliśmy do apartamentu. Trzeba iść spać, bo jutro rano… wyjazd :cry:



A co w następnym odcinku?
- pożegnanie z właścicielką
- ostatni rzut oka na Orebic
- droga do PL


Do zobaczenia :papa:
słoma79
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2166
Dołączył(a): 29.11.2015
Re: [tutaj powstaje nowa relacja] Peljesac 2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) słoma79 » 24.02.2016 22:07

Cieszę się, że jednak ze zdrowiem lepiej...szkoda, że relacja zbliża się już do końca :(
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
[CROnika I] Peljesac 2015 - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone