Ol & Bo w Lumbardzie na Korculi 2019

Przy powrocie mogą być fale.
Udanego rejsu i spotkania.

I były. Nawet spore.
Najgorzej między Hvarem a Peljesacem.
Potem było lepiej ale też nie gładko.
Bo do Hvaru to dopłynęliśmy po "stole".
A wycieczka wyglądała tak:

A z peką na 6 osób to uważajcie.
Szef Veprinovej jako 6 osób zakłada 6 wygłodniałych pracowników fizycznych (bez śniadania).
Ale jest OK, bo resztę zapakował na "w domu".

Było pysznie i świetnie w przemiłym towarzystwie.

Jedna z plażyczek (Peljesac) po drodze na Hvar:

Ciężka praca nad peką:

I "ciągniemy łacha" z zawiłości forum:

Plusk do wody między Peljesacem a Hvarem.
Dziwne uczucie. Do brzegów daleko, a pod tobą granatowa ciemność.

Takie było morze wczoraj gdy płynęliśmy na Hvar.
Za to z powrotem, gdy wysadziliśmy "Konradów" w Toracu na plaży, to niewiele brakowało do "kalectwa albo trupów" gdy nam pomagali zepchąć ponton na ciut głębszą wodę.
My swoje, a woda i ponton i tak wiedzą lepiej

Jeszcze słówko o pontonie:
6 osób plus nasze standardowe bambetle - wszedł w ślizg choć "jęczał" przy tym

Dziś trochę w pobliżu, z długim snurkowaniem na Planjaku.
Wzięliśmy sąsiadów (Amerykanin i Czeszka) z pokoju obok.
W 4 osoby max. prędkość 37 kmh.


Zaraz na obiadek a potem znowu na wodę

Plażyczka na Planjaku:

Trochę widoków z Konoby Veprinovej na Hvarze:



No i najważniejsza, już gotowa, choć jeszcze przykryta...

habanero666 w innym wątku napisał:

Zastanowiles sie kiedys ile osob chce i chcialoby widziec nadal twoje przemyslenia zyciowe oraz twoje posty?
Prawdopodobnie jestes w pewnej niezrecznosci oraz pewnej rzeczywistosci.

Ponieważ jego post wylądował w "zamkniętych", odpowiem tu, w moim wątku.
Nie, nie zastanawiałem się. Cznia mnie to.
Wystarczy mi, że choć jedna osoba przeczyta/obejrzy z zaciekawieniem,
że choć jednej osobie pomogło, albo wywołało uśmiech na twarzy (nawet politowania),
to już mam świadomość, że warto było napisać.
Co do rzeczywistości, w której jestem, to wiem, że w trumnę mogą mnie zapakować już dziś, albo za -eści lat.
Na nieśmiertelność się nie nastawiam i dlatego żyję jak żyję.

Niezręczność?
Czasem warto się potknąć i chwilkę sobie poleżeć.

No Boboo. Fajnie spędzasz czas. Nie nudzisz się na plaży czy tudzież nie siedzisz w apartamencie przy włączonej klimie. Peka, Karlovaćko, Cygaro. Tak trzymać Boboo. Ster na prawą burtę, balast na lewą burtę - Ahoj Marynarzu.

Ural napisał(a):(...) Ster na prawą burtę, balast na lewą burtę (...)

Dobry przepis na wykopyrtnięcie się

Krótkie, przedwieczorne przegnanie silnika i nowy rekord: 43,52 kmh.

Wejście w ślizg: (te "sportowe" kamerki jednak bardzo oddalają)


A dzionek na wyspie z obiadkiem w Korculi na starym mieście.
Skusiła nas "pasta with lobster". Zauważyłem, że kuchnia korculańska jest bardzo... włoska.

OK, zaczyna się chyba burza, grzmi w oddali.

Jak burza, to burza

U nas to samo. Wali piorunami aż miło.
P.s.
Jeszcze raz dziękuję Bogdan za wspaniałe otwarcie sezonu. Obiad z Wami był wielką przyjemnością, a peka w Veprinowej przepyszna. Pozdrawiamy i do szybkiego zobaczenia

boboo napisał(a):Jak burza, to burza 8

Piękna, ale musiałam przed nią zwiewać z buta do Korculi 6.5 km ciągnąc moją gazelę, której poszła podkowa


Po drodze jednak wypatrzyłam coś takiego


Ostatnie metry już z piorunami nad głową

Droga gusiu,
ze zdjęcia wnioskuję, że byłaś/byliście blisko. Nawet bardzo.
Jakoś ten ponton musiałem do Lumbardy dowieźć, znaczy: mamy duże auto.
Czyli zawiózłbym Cię/Was i "chromą gazelę" do Korculi.
Dodatkowo napiłabyś się dobrej wietnamskiej kawki.
Szkoda, że nie "zapukałaś"

A o świcie ten trójmasztowiec za GoomYakiem wygląda tak:


Konradzie,
jeśli masz jakieś fotki/filmy z Veprinowej, to śmiało je tu wstaw.