Po spacerze nad przepaścią pozostała nam jeszcze okolica stacji kolejki linowej niedawno odbudowanej po zniszczeniu jej podczas wojny. Restauracja obok rządzi się prawami rynku i pozbawiona konkurencji w pobliżu raczej nie rozpieszcza wygłodniałych odwiedzających niskimi rachunkami...takie życie
Na tarasie obok restauracji słońce praży ale wiatr wieje dość mocno.
Menu...można płacić kartą więc mogliśmy zaszaleć...po hamburgerze na głowę

Słońce i wiatr we włosach

Punkt widokowy przy restauracji


Wagonik kolejki linowej...przed dojechaniem na górę zatrzymuje się na chwilę przed samą stacją

W tym miejscu żegnaliśmy się ze wzgórzem Srd i z Dubrownikiem, przed nami powrót do Podgory. Minimum trzy godziny drogi Jadranką. Może kiedyś uda nam się pojechać tam i zobaczyć miasto nocą ale tym razem ograniczeni czasem i planami na następny dzień musieliśmy wracać.
Na koniec jeszcze tylko obiecany filmik ze zjazdu z Srd na magistralę adriatycką...początkowe wrzaski w tle to malutki niezadowolony z ponownego wsadzenia go do ciasnego i nagrzanego fotelika
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy straganach pobliskich rolników, kupiliśmy pięć kilo słodkiego arbuza i miód mandarynkowy. Około 19-tej byliśmy z powrotem w Podgorze ... jutro płyniemy na Hvar i Brac

.png)












































.png)
.png)
.png)
.png)