Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarnego!

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2181
Dołączył(a): 13.05.2019
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 23.12.2021 01:07

Pudelek napisał(a):
A jeśli chodzi o Dunej, to też mi się wydawało, iż tylko jeden jest prawdziwy, ale w sumie na mapie w przypadku tego drugiego też był napis "Dunaj", choć w nawiasie ;)



A nie, teraz spojrzałem na mapę i przyznaję, że mój błąd! Oba mosty są na Dunaju, który w tym miejscu rozgałęzia się na dwie odnogi, płynące równolegle do siebie na dość sporym dystansie.

Wspomniany przez mnie kanał faktycznie zaczyna się w okolicy drugiego mostu w Cernavoda, ale A2 przechodzi nad nim dopiero tuż przed Konstancą.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 23.12.2021 01:17

co do kibelka - nie szedłem tam dalej, więc nie wiem co tam jest schowane ;) Ale żaden domek nie wystawał :P
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 27.12.2021 10:40

Po przejściu trzech pasm obronnych brukowana droga obniża się. Pisałem, że miejsce jest popularne, ale na szczęście nie oznaczało to dzikich tłumów. To w sumie tylko w Kaliakrze spotkaliśmy w tym roku osoby mówiący po polsku w postaci całej grupy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Powyżej ścieżki mieści się baza wojskowa. Przynajmniej teoretycznie, bo wygląda na opuszczoną, a na pewno na mocno zaniedbaną - pordzewiałe nadajniki i słupy otoczone płotem oraz zablokowana brama. Rozumiem, że bułgarskie wojsko nie jest żadną potęgą i na nadmiar funduszy raczej nie narzekają, ale żeby aż tak?
Obrazek
Obrazek

Na końcu półwyspu odnajdziemy:
* rzeźbę poskładanego łucznika,
Obrazek

* cerkiewkę św. Mikołaja,
Obrazek

* jakieś świeże ruiny, skałki i fale obijające się o kamieniste plaże.
Obrazek
Obrazek

Na terenie rezerwatu Kaliakra znajduje się ponad setka grot i jaskiń. W jednej z nich urządzono niewielkie muzeum z modelem dawnej twierdzy oraz z ekspozycją przedmiotów tu znalezionych.
Obrazek

W drodze powrotnej trzymamy się wschodniego brzegu, aby ocenić klify z tej strony. Podobno czasem w morzu pojawiają się delfiny, a na niektórych plażach opalają foki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ławeczka w sam raz na obalenie piwka albo winka ;). Tylko za bardzo nie można wychylać się do przodu.
Obrazek

Obok głównego parkingu zwrócił moją uwagę pomnik faceta w mundurze. Pomyślałem, że to zapewne jakiś radziecki gieroj, ale z drugiej strony, przy całej swej ogromnej sympatii Bułgarów do Rosjan, to akurat czerwonoarmistom nie mają oni za co pomników stawiać, gdyż wiedzieli skąd wieje wiatr i umiejętnie zmieniali sojusze. Najpierw trzymali się z Niemcami, lecz sprytnie nie wypowiedzieli wojny ZSRR (ba, jako członek Państw Osi Bułgaria utrzymywała z Moskwą oficjalne stosunki dyplomatyczne). Kiedy w 1944 roku Armia Czerwona wkroczyła do Bułgarii, to rząd najpierw ogłosił neutralność, potem lawirował, aż w końcu został obalony przez lewicowy zamach stanu, a nowi politycy u steru władzy błyskawicznie zmienili front. To się nazywa realpolitik!
W każdym razie na pomniku żołnierza radzieckiego nie przedstawiono, natomiast jest to i tak Rosjanin, a konkretnie admirał Fiodor Uszakow. W 1791 roku w bitwie u przylądka Kaliakra pokonał on flotę turecką.
Obrazek

W drodze do samochodu odbijamy polną drogą w kierunku urwiska, aby zobaczyć, co tam jest. Czuć smród padłego zwierza, a u dołu dostrzegamy ruiny jakiegoś budynku o datacji raczej nieantycznej.
Obrazek
Obrazek

Trzeci mur obronny, czyli - jak sądzę - ten najmłodszy, wzniesiony przez Rzymian. Tu wreszcie można przekonać się, ile przetrwało sprzed prawie dwóch tysięcy lat: w dole ciągnie się zielony pasek, który odgradza oryginalne dwa rzędy od pozostałych. Warto sobie z tego zdawać sprawę, gdy oglądamy "starożytne stanowiska archeologiczne" ;).
Obrazek

Kaliakrię, mimo swej popularności i dużego ruchu, warto odwiedzić. W tej części wybrzeża ciekawych miejsc jest znacznie więcej, ale do tego należałoby mieć do dyspozycji co najmniej kilka dni na jeżdżenie. Z braku laku musimy się ograniczyć do tego, co najważniejsze.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 30.12.2021 16:56

Wracamy w kierunku głównej drogi. W Byłgarewie (Българево) oszukują mnie w kantorze na kwotę 10 lewów. Jestem tym bardziej wściekły, że gdybym się trochę skupił, to zorientowałbym się przy kasie, a nie trzy minuty później. A taka przyjemna miejscowość, ma nawet nieczynną fontannę w narodowych barwach.
Obrazek

Na obrzeżach Kawarny (Каварна) zauważam fajny pomnik dwóch kobiet - narodowy w treści, socjalistyczny w formie. Albo odwrotnie. Takich spotkamy w Bułgarii sporo. I dobrze.
Obrazek

Zastanawiam się, co też takiego stoi po drugiej stronie drogi? Nowobogacki pałacyk? Nie, dom pogrzebowy, a na płocie liczne klepsydry. Cmentarz jest gdzieś dalej.
Obrazek

Kawarna to miejsce, od którego zaczyna się większy ruch na drogach, a także podwyższa się gęstość występowania miejscowości. Największa z nich to Bałczik (Балчик), słynący z pałacu rumuńskiej królowej. No właśnie, rumuńskiej, a nie bułgarskiej. Więc w tym momencie nie byłbym sobą, gdybym trochę nie poględził o historii Dobrudży :).

Do drugiej połowy XIX wieku cała ta kraina była w rękach Turków. W 1878 roku, przy udziale jak zwykle nieomylnych mocarstw zachodnich i Rosji, podzielono ją pomiędzy wybijające się na niezależność Rumunię i Bułgarię. Sporo mieszkało tam wówczas muzułmanów - Turków i Tatarów (i tak jest do dzisiaj). Granica rumuńsko-bułgarska pokrywała się z obecną. W 1913 roku południową część Dobrudży przekazano Rumunii, która w ten sposób stała się właścicielką całości. Pod koniec Wielkiej Wojny na chwilę Bułgaria ją odzyskała, a nawet nabyła część ziem rumuńskich i podeszła pod Kostancę. Ostatecznie traktat pokojowy z 1919 roku oddał ponownie całą Dobrudzę w ręce Rumunów. Decyzja ta nie była podyktowana względami demograficznymi (w południowej części Rumuni prawie nie mieszkali), ale miała być karą za opowiedzenie się Bułgarii po stronie Państw Centralnych.
To właśnie w okresie międzywojennym rumuńska królowa Maria tak się zachwyciła Bałczikiem, że w nadmorskim mieście wybudowano dla niej letni pałac. Monarchini musiała mieć chyba także rozdwojenie jaźni, bo ponoć często powtarzała, że mimo tego Bałczik i cała Dobrudża powinna zostać zwrócona Bułgarii. Za jej życia nic na to nie wskazywało (zmarła w 1938), trwało rumuńskie osadnictwo wojskowe i kolonizacja, choć i tak Rumuni nigdy nie stali się dominującą nacją w prowincji.
Nieoczekiwanie w 1940 roku Sofia zażądała od Bukaresztu oddania swoich dawnych ziem. Dla Rumunów, którzy niedawno stracili północny Siedmiogród na rzecz Węgrów, był to kolejny cios, ale znacznie mniejszy niż w przypadku Transylwanii, gdyż chyba nigdy tych terytoriów nie traktowano jako prawdziwie rumuńskich. Mimo to rumuńscy politycy próbowali zyskać przychylność Niemców w tej kwestii, walczyli, aby przynajmniej pozostały przy nich miasta Silistra i Bałczik. O ile w tym pierwszym przypadku było to wykonalne (Silistra leży nad Dunajem i tuż przy współczesnej granicy, w dodatku Rumuni akurat tam stanowili większość), ale Bałczik to chyba musiałby być enklawą!
Nic z tego nie wyszło. Traktat podpisany 7 września 1940 w Krajowej spełniał marzenia królowej Marii i Bułgarów: historia zatoczyła koło i Dobrudża znowu została podzielona tak samo jak w 1878 roku. Dokonano "dobrowolnej" wymiany ludności z obu stron regionu, a jedyne ustępstwo na rzecz Rumunii to zapłata przez Bułgarię miliona lejów jako odszkodowanie za rumuńskie inwestycje. Co ciekawe - Dobrudża to chyba jedyny przypadek zmian granicznych aprobowanych przez III Rzeszę, których po wojnie nie anulowano. Może w tym przypadku alianci doszli do wniosku, że akurat ta korekta była sprawiedliwa? Niewątpliwie jednak Rumunii stracili kawał wybrzeża i teraz muszą się gnieść na swoim skrawku...

No dobra, wracamy do Bałcziku. Jechałem trochę na ślepo, więc zamiast pod pałacem wylądowałem w centrum. Niezbyt ciekawym, ładniejsze są widoki na morze oraz niedalekie białe urwiska.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Podjeżdżamy w końcu w okolice pałacu i od razu mi się tam nie podoba. Ogromny ruch, pełno autokarów (co oczywiste - sporo rumuńskich), o samochodach osobowych nie wspominając. Zawalone i drogie parkingi, ciągną kasę za każdą godzinę. W knajpie karmią w miarę smacznie, ale kelner... zapomniał o wydaniu reszty. Wreszcie do kompleksu pałacowego trzeba kupić chyba co najmniej dwa osobne bilety i do tego poruszać się w tłumie, więc ostatecznie rezygnujemy. Może będzie na następny raz.

Na zdjęciu kolejna miejscowość przy brzegu - Kranewo (Кранево). Zieleń, dachy hoteli, a w tle Bałczik.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 04.01.2022 19:17

Warna (Варна) leży już poza Dobrudżą, ale niewątpliwie na jej bułgarską część silnie oddziałuje. To trzecie największe miasto w kraju i ważny port nad Morzem Czarnym. Pierwsi - jak zwykle - byli tu Trakowie, później przypłynęli Grecy, zjawili się Rzymianie. W średniowieczu władza Bizantyjczyków mieszała się z (Proto)Bułgarami. Po upadku Konstantynopola Warna na cztery wieki stała się grodem tureckim.
Przez Warnę przejeżdżałem cztery razy i dwa razy się w niej zatrzymywałem na zwiedzanie. Początkowe wrażenie nie było zbyt imponujące - nieustanne korki (brak obwodnicy) oraz ciągnące się kilometrami przedmieścia z dziesiątkami warsztatów samochodowych.
Obrazek
Obrazek

Centrum prezentowało się lepiej, ale pojawił się problem występujący w wielu miastach zagranicznych - konieczność zapłaty za parkowanie. W ramach walki z zacofaniem włodarze Warny postanowili usunąć wszelkie parkometry i obecnie jedyna możliwość opłacenia postoju to wysłanie smsa z bułgarskiego numeru. Ponoć są jakieś punkty sprzedające bilety parkingowe, lecz żadnego nie spotkaliśmy. Ja wiem, że dziś niemal każdy posiada smartfona lub chociaż komórkę, ale - na litość boską - kwestia zarządzania miejscami do parkowania należy do zadań samorządowych, a wpływy lądują w budżecie miejskim. Dlaczego zatem dyskryminuje się obywateli bez odpowiedniego sprzętu oraz turystów (jeszcze nie zgłupiałem, aby z takiego powodu nabywać bułgarską kartę SIM)? Co następne? Załatwisz sprawę w urzędzie tylko z odpowiednią aplikacją, a śmieci odbiorą jedynie zarejestrowanym na odpowiednim portalu? Paranoja...
Na szczęście w Warnie sprawę tę ratuje kilka obiektów prywatnych (a przynajmniej nie samorządowych), gdzie można normalnie zapłacić w budce przy wyjeździe. Podczas piątkowej wizyty zostawiłem wóz przy nabrzeżu niedaleko jakiegoś urzędu i poza koniecznością jazdy pod prąd wszystko działało sprawnie. W poniedziałek nie było już tam miejsc, więc wjechaliśmy na pustą przestrzeń na terenie portu. Ten parking chyba nigdy się nie zapycha.
Obrazek

Oprócz nagrzanego do granic możliwości asfaltu spotkamy tutaj knajpy oraz m. in. wesołe miasteczko.
Obrazek

O funkcjach portowych jednak nie zapomniano. Przy nabrzeżu stoją dźwigi, a kawałek dalej pływający kolos - Amis Justice zarejestrowany w Panamie, rok budowy 2017. Stał w Warnie kilka dni, a według strony rejestrującej ruch statków, to w momencie pisania tego tekstu właśnie zmierzał do wybrzeży Meksyku ;).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nie będzie zaskoczeniem, że Warna to główna baza bułgarskiej marynarki wojennej. Po drugiej stronie basenu widzę kilka okrętów: od lewej niszczyciele min Cibar (Tsibar) i Struma, zbiornikowiec Bałczik i jednostka ratunkowa Proteo. Niszczyciele są weteranami z floty belgijskiej i holenderskiej, a Proteo służył kiedyś pod włoską banderą.
Obrazek

Choć Bułgaria posiada znacznie dłuższą linię brzegową niż Rumunia, to nie można napisać, iż jej marynarka wojenna jest silniejsza od sąsiadów.

Zaraz obok portu trafiamy na ślady ze starożytności - pamiątka po rzymskim mieście Odessos. Są to ruiny łaźni tzw. południowych, przy czym ich datacja ma spory rozrzut - od III do VI wieku naszej ery. Ciepłe cegły upodobały sobie koty, a ich sierść przystosowała się do otoczenia ;).
Obrazek
Obrazek

Kilkaset metrów dalej znajdowały się łaźnie północne - starsze, bo z II wieku naszej ery. Był to ogromny kompleks, czwarty pod względem wielkości w całym Imperium, a największy na Bałkanach.
Obrazek
Obrazek

Po sąsiedzku, otoczona ogrodem, stoi cerkiew św. Atanazego z 1838 roku. W czasie komunizmu zamieniono ją na muzeum ikon, obecnie znów pełni funkcje sakralne.
Obrazek

Warneńska starówka to mieszanina budynków z przełomu XIX i XX wieku oraz z epoki Bułgarskiej Republiki Ludowej. Nieco chaotyczna, oszpecona setkami reklam zachęcających do wizyt w kasynach, lokalach międzynarodowych sieci lub do zjedzenia kebaba.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Główny plac - Niepodległości. Za komuny nazywał się "9 września" - to data zamachu stanu z 1944 roku. A propos nazw - od 1944 do 1956 roku Warna nosiła zaszczytne miano Stalin (Сталин).
Obrazek

Największy w mieście Sobór Zaśnięcia Matki Bożej, wzniesiony w stylu narodowym w 19. stuleciu. Niestety, oblepiony rusztowaniami, a drzwi dla zwiedzających zamknięto kwadrans przed naszą wizytą.
Obrazek

Dwa zauważone pomniki:
* Kałojana, średniowiecznego cara. Zwany niekiedy "Rzymianobójcom", bo skutecznie bił łacinników rządzących w Konstantynopolu,
* Borysa III, ostatniego cara panującego samodzielnie. Zmarł w 1943 roku, niedługo po spotkaniu z Hitlerem. Przyczyny śmierci były prawdopodobnie naturalne (m.in. zbyt duży stres), nie można jednak wykluczyć otrucia, bo stawiał się Adolfowi.
Obrazek
Obrazek

Gdzie tylko człowiek spojrzy do cienia, zwłaszcza na bocznych ulicach, tam zobaczy pełno kotów. Mieszkańcy regularnie je dokarmiają.
Obrazek

Podczas drugiej wizyty postanowiłem przejść się kawałek w pobliżu morza. Zza płotu mogłem zerknąć na wypasiony basen, którego błękit mocno kontrastuje z szarą niebieskością Czarnego.
Obrazek

Wzdłuż brzegu ciągnie się Ogród Morski (Морска градина). Nazywanie go ogrodem to szczyt skromności - w rzeczywistości mamy do czynienia z największym parkiem w kraju. Zaczęto go urządzać jeszcze pod koniec panowania tureckiego, a następnie Bułgarzy znacznie go powiększyli, sprowadzili tysiące roślin z całej Europy, zatrudnili specjalistów francuskich i wiedeńskich. Alejki ciągną się kilometrami, znajdziemy przy nich dziesiątki pomników, źródełek i fontann.
Obrazek
Obrazek

W parku funkcjonują też różne instytucje: planetarium, kasyno, amfiteatr, zoo, delfinarium... Na skraju mieści się Muzeum Marynarki Wojennej, lecz w poniedziałki oczywiście jest nieczynne. Przez płot można ocenić, że wystawa plenerowa nie jest zbyt zadbana...
Obrazek

Osobno stoi torpedowiec Dryzki - okręt-muzeum, na początku ubiegłego stulecia trzon sił morskich Bułgarii. Zasłynął w walkach z Turkami - w 1912 roku celnie trafił osmański krążownik Hamidiye. Co prawda nie zatopił go, ale uszkodził - zawsze coś.
Obrazek

W latach 50. Dryzki skreślono ze spisu floty i postanowiono uczynić z niego obiekt muzealny. Nieszczęśliwie ktoś się pospieszył i zdążył... pociąć go na złom. Ostatecznie kilka uratowanych elementów przełożono na bliźniaczy torpedowiec Strogi, po czym tę kompilację nazwano Dryzki :D.

Na tym punkcie zakończyłem wizytę w centrum Warny. Niewątpliwie samo miasto warte jest odwiedzin, choć określanie go jako "najpiękniejszy czarnomorski kurort" (taki opis znalazłem na jednym z blogów!) to bardzo gruba przesada.

Poza centrum miałem na liście jeszcze jedno miejsce - polski ślad, czyli Mauzoleum Władysława Warneńczyka. A pisząc poprawnie historycznie to raczej jagielloński ślad, bo choć Władysław był królem Polski, to nie płynęła w nim ani kropla polskiej krwi: ojciec Władysław II był oczywiście Litwinem, matka Zofia podobnie, w dodatku z częściowo zrutenizowanej rodziny.
Władysław III, monarcha młody i niedoświadczony, dał się podpuścić przedstawicielom papieża (czemu historia ciągle się powtarza?) i zerwał korzystny rozejm z Turkami. Źle przygotowana wyprawa zakończyła się miażdżącą klęską chrześcijan i śmiercią króla pod Warną. Jego ciała nigdy nie odnaleziono, mauzoleum jest więc puste. Znajduje się w dzielnicy, co za niespodzianka, Władisław Warnenczik (Владислав Варненчик). Mauzoleum nie cieszy się chyba statusem wielkiej atrakcji, gdyż po drodze próżno szukać jakichkolwiek znaków do niego prowadzących. Auto zostawiam na parkingu wśród bloków, jadłodajni i warsztatów samochodowych.
Obrazek

Nie byłem ani trochę zaskoczony, gdy odbiłem się od zamkniętej bramy. Poniedziałek. Co ciekawe - administracja muzeum-mauzoleum w ten dzień formalnie działa, ale zwiedzać nie można. Inna sprawa, że czytałem opinie, iż w pozostałe dni zamknięta brama to także częsty widok.
Obrazek

Na muzeum-mauzoleum składają się m.in. dwa trackie kurhany, ale przez kraty widzę tylko pofałdowany asfalt parkowej alei oraz płyty z herbami współczesnych krajów. Nie wiem tylko czy to symbole państw, które wchodziły w skład monarchii Warneńczyka, czy też tych, które wzięły udział w bitwie.
Hmmm, nie jestem pewien, czy będę próbował tu kiedyś zajrzeć jeszcze raz, choć kto wie?...
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2497
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 06.01.2022 00:13

Warna dość ciekawa Na Twoich zdjęciach, pewnie gdybym była w pobliżu to bym odwiedziła, ale chyba za cel sam w sobie, bym jej nie wybrała. Bałczik, napisałeś nie przypadł Ci do gustu, a królowa Maria była nim zachwycona :) . Miała ku temu powody, a i miejsce pewnie się zmieniło przez lata.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 06.01.2022 16:05

Królowa Maria nie miała wokół siebie tłumów turystów, setek samochodów, wątpliwej jakości i uczciwości knajp i tym podobnych :P Nadmierna komercjalizacja może zabić każdy urok, choć na zdjęciach pałacyk wygląda ładnie i być może kiedyś, kiedyś, zdecyduję się na drugą próbę odwiedzin.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 14.01.2022 20:42

Poszukując miejsca na założenie "bazy noclegowej" na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego mój wzrok przyciągnęła miejscowość o dość pokręconej nazwie - Szkorpiłowci (Шкорпиловци, w angielskiej transliteracji Shkorpilovtsi). Położona jest ona czterdzieści kilometrów na południe od Warny i zdawała się spełniać wszystkie albo większość postawionych przeze mnie warunków.
Obrazek

Forma noclegu, jaka mnie interesowała, to kemping. W Bułgarii większość takich obiektów dzieli się na dwie kategorie: hałaśliwe, tłoczne molochy i mniejsze obiekty, oferujące kiepski stan sanitarny. Ewentualnie te dwie odmiany łączą się w jedno (molochy z kiepskim stanem sanitarnym), a wyjątki mają inne wady - na przykład położenie na odludziu. W Szkorpiłowci kemping znajduje się w miejscowości i także niemal zaraz przy morzu - dzieli go od brzegu kilkaset metrów, wystarczy przejść przez drogę. Poniżej pomiędzy drzewami widać niebieski kolor i molo, a to zdjęcie z kempingowego baru.
Obrazek

Prowadzący kemping to bardzo ciekawa postać - starszy pan w typie hipisa: długie włosy, kapelusz, luz. Ożenił się z Polką i ponad trzydzieści lat spędził w RP, więc mówi po polsku lepiej niż niejeden autochton znad Wisły. Wielu polskich turystów myślało wręcz, iż to rodak! Nieco zdradza go akcent, lecz wtedy przekonuje, że jest góralem :D. Z kolei na powtarzające się pytania dlaczego nauczył się polskiego odpowiada, że to z powodu... psa. Suka, rasowy owczarek, faktycznie reagowała tylko na polskie słowa, mówiły tak do niej nawet bułgarskie wnuki właściciela ;).
Trochę zdarzyło nam się porozmawiać - opowiadał, że głównie mieszkał w Warszawie, ale w pewnym momencie przeniósł się do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie prowadził knajpę. Zatrudnił kilku miejscowych, lecz po pięciu latach musiał zwinąć interes: sąsiadom nie podobało się, że jakiś obcy robi u nich interes i "odbiera im pracę" (ciekawa logika, biorąc pod uwagę, że właśnie ją oferował), nie dawano mu spokoju, więc w końcu machnął na to wszystko ręką.
W przeszłości sporo podróżował, także na stopa. Nie można odmówić mu sprytu: we Francji wyciągał niby bułgarskie wino (w rzeczywistości rozlewane przez firmę w Polsce ze zlewek przywiezionych z Bałkanów) i częstował nim żabojadów. Ci oczywiście byli wstrząśnięci paskudnym smakiem i od razu przynosili swoje, swojskie napitki ;). Mnie poczęstował domową rakiją - wstrząsnęła, ale pozytywnie :).

Pod względem udogodnień kemping spełniał swoją rolę - w miarę regularnie czyszczone toalety i kuchnia. Wypożyczalnia sprzętu, w tym rowerów - co mnie szczególnie interesowało. Bar, o którym już wspominałem - można było w nim kupić piwo (tańsze niż w knajpach) oraz proste posiłki typu kebapcze albo banica.
Obrazek
Obrazek

Właściwie jedyny mankament kempingu to... jego popularność. Ludzie ciągną tam jak muchy do kupy, więc w weekend bez wcześniejszej rezerwacji można zapomnieć o możliwości noclegu. Przyjechaliśmy w środę i do dyspozycji były jedynie dwa wolne miejsca! Jedno z nich świetnie, bo w rogu, gdzie mieliśmy cień przez niemal cały dzień. Ale auto już się nie wcisnęło, musiałem je zostawić przy ulicy - to też wyszło na plus, gdyż cena wyszła niższa, a i mniej się nagrzewało ;).
Obrazek

Mimo tłoku noce przelatywały raczej na spokojnie, wszyscy starali się szanować innych. Wśród turystów dominowali Bułgarzy oraz Rumunii (wiadomo - ich wybrzeże jest krótsze i znacznie bardziej zabudowane), trochę Niemców, Francuzów, Czechów. I jedni Polacy - poznałem ich parcelę od razu, bo jako jedyni odgrodzili się od innych parawanem :D.
Za sąsiadów mieliśmy także psy, koty i... papugi. Zaraz obok w dużej przyczepie kwaterowała Koko. Przyjechał z nią wielki, łysy Niemiec z Nadrenii-Palatynatu i tak ptakiem przyciągał do siebie dzieci, że zacząłem się już zastanawiać, czy to nie jakiś wędrowny pedofil.
Obrazek

Szkorpiłowci dzieli się na dwie części - wioskę "właściwą", oddaloną od morza o jakieś dwa kilometry, oraz naszą dzielnicę przybrzeżną. Ta dzielnica to dwie ulice na krzyż, hotel z dumną nazwą, kilka pensjonatów, dwa sklepy spożywcze, kino letnie, rząd straganów typowych dla każdej miejscowości położonej nad morzem. Słowem - trudno ją nazwać metropolią, ale i totalnym zadupiem, mamy dostęp do tak ważnych zdobyczy cywilizacji, jak np. wesołe miasteczko.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Są oczywiście lokale. Właśnie dlatego chciałem uniknąć nocowania na odludziach - jak na takim działa tylko jedna knajpa, to może spocząć na laurach i mieć wszystko gdzieś, bo ludzie i tak nie mają wyboru. A tu był: pierwsza restauracja znajdowała się kilkanaście metrów od kempingu. Inna - dość droga - parę minut dalej. Do tego co najmniej dwa bary i smażalnie ryb, a także ośrodek wypoczynkowy dla Bułgarów, gdzie dwukrotnie udało nam się zamówić coś do jedzenia w okazyjnej cenie (pewne braki w komunikacji międzynarodowej poskutkowały tym, że panie w kuchni chciały mi zaserwować podwójne danie, choć zapłaciłem za jedno ;)). Na stole lądowały przede wszystkim dania z kuchni bułgarskiej - kawarma, papryka w sosie, grillowana, faszerowana i panierowana, sery w kociołku, grillowane cebule, bakłażany, sałaty szopka i selska. Do tego rzecz jasna mięso z rusztu, piwo i rakija na lepsze trawienie.
Obrazek

Śniadanie na bazie zakupów ze sklepu oraz z okolicznych straganów: okazało się, że kebapcze na zimno także świetnie smakuje, zwłaszcza popite taratorem albo piwem :D.
Obrazek
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15663
Dołączył(a): 30.06.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 14.01.2022 22:18

Bułgaria jest mi całkiem obca, ich jedzenie także, więc nie mam pojęcia co jest w tym kociołku, a wygląda ciekawie..
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 14.01.2022 23:19

W kociołku jest bodajże kawarma, czyli mięso, papryka i tym podobne z sosem. Całkiem smaczne :)
naszastruga
Croentuzjasta
Posty: 473
Dołączył(a): 08.05.2021
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) naszastruga » 14.01.2022 23:56

piekara114 napisał(a):Bułgaria jest mi całkiem obca, ich jedzenie także, więc nie mam pojęcia co jest w tym kociołku, a wygląda ciekawie..


Podobne do tureckiego, greckiego i w ogóle bałkańskiego. Jest "meszane meso", cevapi, pleskavica, ser sirene a'la feta. Sporo warzyw, więcej nich w Chorwacji, które jest dość uboga pod tym względem.
Kiepura
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4359
Dołączył(a): 17.08.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kiepura » 15.01.2022 10:33

Pudelek napisał(a):
Powyżej ścieżki mieści się baza wojskowa. Przynajmniej teoretycznie, bo wygląda na opuszczoną, a na pewno na mocno zaniedbaną - pordzewiałe nadajniki i słupy otoczone płotem oraz zablokowana brama. Rozumiem, że bułgarskie wojsko nie jest żadną potęgą i na nadmiar funduszy raczej nie narzekają, ale żeby aż tak?


Maskowanie podstawą wojskowości. :mg:

Gdzieś koło 3 minuty widać, że coś się jednak kręci.
Z drona półwysep wygląda jeszcze lepiej niż z pozycji pieszego.
Jak Kaliakra to w pakiecie Bolata
Obrazek
Kiedyś wstęp zabroniony (to tu "wodował" kabel telekomunikacyjny Sofia - Kreml) teraz można bez trudu dojechać.

wiola2012 napisał(a):Warna dość ciekawa Na Twoich zdjęciach, pewnie gdybym była w pobliżu to bym odwiedziła, ale chyba za cel sam w sobie, bym jej nie wybrała. Bałczik, napisałeś nie przypadł Ci do gustu, a królowa Maria była nim zachwycona :) . Miała ku temu powody, a i miejsce pewnie się zmieniło przez lata.


Gdzie Rzym a gdzie Krym :D . Może teraz się to zlewa ale dawniej to były dwa oddzielne byty.
Stare zdjęcia wszystko wyjaśniają. Nie wiem czy współczesnych zachwycał Bałczik, ale z pewnością miejsce gdzie stoi Pałac i są ogrody było dość malownicze.

Obrazek

http://plovdiv-fotohronika.blogspot.com/2018/08/blog-post_43.html

Pudelek napisał(a):Królowa Maria nie miała wokół siebie tłumów turystów, setek samochodów, wątpliwej jakości i uczciwości knajp i tym podobnych :P Nadmierna komercjalizacja może zabić każdy urok, choć na zdjęciach pałacyk wygląda ładnie i być może kiedyś, kiedyś, zdecyduję się na drugą próbę odwiedzin.


Jak się już przejdzie uliczkę ze straganami i kupi bilety (lub bilet) kończy się komercja i zaczyna się magiczny świat pomieszania przyrody, dziwnych obiektów, tajemniczych przejść, milionów labiryntowych schodków i przepięknej plaży.

Pudelek napisał(a):
Poza centrum miałem na liście jeszcze jedno miejsce - polski ślad, czyli Mauzoleum Władysława Warneńczyka. A pisząc poprawnie historycznie to raczej jagielloński ślad


Dość ciekawa teza. Wygląda więc na to, że pod Grunwaldem wygrali Jagiellonowie, a Hołd Pruski złożyli Jagiellonom Hohenzollernowie. Ale łapie Twój kpiarski styl pisania, więc skomentuje tylko tak :lol:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.01.2022 18:02

Pod Grunwaldem wygrała armia pod wodzą Władysława Jagiełły, w skład której wchodzili przedstawiciele ze 20 narodowości. Litwini Ci powiedzą, że to Litwa wygrała pod Grunwaldem ;) Błędem jest przenoszenie współczesnych pojęć na czasy przeszłe, zresztą Warneńczyk znalazł się pod Warną przede wszystkim z racji bycia królem Węgier. Polska w tym momencie nie miała żadnych interesów w nad Morzem Czarnym. Zatem pozostanę przy tezie, że jest to przede wszystkim ślad jagielloński ;)

A hołd pruski jak najbardziej złożyli Hohenzollernowie, bo kto inny? Przecież to był hołd konkretnego monarchy, a nie narodu.

Filmik z półwyspu jest sprzed kilku lat, może wtedy baza była bardziej żywa??
naszastruga
Croentuzjasta
Posty: 473
Dołączył(a): 08.05.2021
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) naszastruga » 15.01.2022 20:16

W Bałcziku byliśmy kilkanaście lat temu. Pamiętam piękne ogrody i koszmarnie wysokie garby sporlaniające prędkość na ulicy. Metę na stałe mieliśmy w hotelu w Kraniewie. Super plaża długa kilka na kilka km. Można było robić sobie długie spacery do sąsiedniej Albeny. Na wydmach po drodze sporo naturystów, głownie z Niemiec ;)

W dzieciństwie jeździliśmy z rodzicami i ich znajomymi na kemping Raj w Kamcziji zaraz obok Szkorpilowczi. Standard jak na dzisiaj bardzo średni, ale kiedyś to było coś.

Bułgarię nadmorską odpuściliśmy sobie ponad 10lat temu po wakacjach w Carewie. Robi się tam za tłoczno i za głośno. Za dużo Rosjan. Wybrzeże betonuje sie hotelami-gargamelami.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.01.2022 21:40

Dlatego na bazę noclegową wybrałem Szkorpiłowci - jedna z najdłuższych plaż w Bułgarii i niemal sami Bułgarzy (plus Cyganie i Rumuni). Rosjan to żadnych nie kojarzę ;) Podczas pierwszej wizyty ileś lat temu to spałem bliżej granicy tureckiej i tam też było jeszcze w miarę normalnie.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarnego! - strona 7
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone