Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarnego!

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18672
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 02.12.2021 20:39

Pudelek napisał(a):Gdybyśmy zwiedzali wulkany błotne, to na pewno bym o tym napisał :) Nawet nie wiedziałem, że tam są :(


My też odwiedziliśmy je dopiero za drugim razem . . . :wink:

Pudelek napisał(a):Na tym filmiku Marienburg prezentuje się strasznie nowo!


No i sam widzisz - Dekoral :oczko_usmiech:


Pozdrawiam
Piotr
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.12.2021 04:51

Słyszałem o wulkanach błotnych w Rumunii, tylko wydawało mi się, że one są w zupełnie innej części kraju!
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.12.2021 11:44

Braszów to południowo-wschodnie obrzeża Siedmiogrodu. Za nim zaczynają się wyższe góry, nad którymi niebo przybrało bardzo niepokojące barwy. Ewidentnie pogoda tam dokazuje.
Obrazek
Obrazek

Miasto mijamy obwodnicą (zwiedziłem je dokładnie podczas pierwszej wizyty w Rumunii) i wjeżdżamy na nieszczęsną drogę numer 1, prowadzącą na południe. Deszcz nas nie dopadnie, bo skupił się na innych. Szybko jednak powstał korek, w którym minęliśmy przełęcz Predeal (1033 metry n.p.m., oddziela Karpaty Południowe od Karpat Wschodnich) oraz granicę dwóch okręgów, a jednocześnie Transylwanii i Wołoszczyzny.
Obrazek

Zator wykorzystują sprzedawcy rozmaitych darów lasu (elegancko zapakowanych w koszyczkach), chętni mogą się także zaopatrzyć na licznych stanowiskach na poboczu.
Obrazek

Sądziłem, że korek spowodowany jest przejazdem przez popularne ośrodki wypoczynkowe, takie jak Bușteni, ale to tylko połowa prawdy...
Obrazek

Niedawno przeszła tędy nawałnica, widziana przez nas z daleka przed Braszowem. Potoki wody zrywały chodniki, zalewały i niszczyły domy, nawiozły masę błota. Trwa wielkie sprzątanie, drogę tarasuje ciężki sprzęt, wozy strażackie i policyjne, przemieszczają się funkcjonariusze. Zdjęcia robiłem w czasie jazdy, są wyraźnie niewyraźne.
Obrazek

Wszystko się zmienia, gdy z Karpat zjeżdżamy na Nizinę Wołoską. Nie dość, że zrobiło się płasko (co oczywiste), to również chmury zostają z tyłu, podnosi się temperatura i nie ma śladu po opadach.
Obrazek

Nocleg zaplanowałem na rogatkach Ploeszti (Ploiești). Peryferyjna dzielnica, bliska obwodnicy, a daleka od centrum, w którym i tak nie ma zbyt wielu zabytków (zostały zniszczone podczas bombardowań alianckich w czasie ostatniej wojny). Wszystko po to, aby znowu wieczorem nie kusiło człowieka na zwiedzanie i łażenie z aparatem: tylko przyjazd, kolacja i odpoczynek przy piwku albo innym napitku.
Po dotarciu do Ploeszti pojawia się problem: czytałem, że do naszego pensjonatu ciężko trafić, ale nie sądziłem, że aż tak! Pensjonat położony jest w bocznej uliczce, lecz przy głównej szosie brak tabliczek. Może będzie jakiś szyld, aby turyści wiedzieli, gdzie skręcić? Ależ skąd, szyldów co prawda wisi sporo, ale z innych przybytków! Krążę tam i z powrotem, wreszcie staję w zatoczce i odpalam GPS-a. Okazuje się, że do celu mam w linii prostej kilkaset metrów. Należało skręcić w jedną z ulic i... przejechać pod słupem wysokiego napięcia :D.
Obrazek

Pensiunea Casa Simoni prezentuje się kiczowato: pastelowe kolory, szumiąca fontanna udająca antyczną, sztuczne marmury, trawa z rolki. Imitacja luksusu i wysokiego poziomu. Kobieta z recepcji (wiek pięćdziesiąt plus) czeka już cała w nerwach: jesteśmy ostatnimi klientami, choć według informacji na ich stronie przyjmują na nocleg aż do północy (a jest ledwo siódma). No, ale ona już wyszykowana, odpicowana, wyperfumowana, a jej men gazuje w wystrzałowym samochodzie, więc pewnie wybierają się na coś bardzo ważnego. Baba nawet nie próbuje silić się na trochę uprzejmości, spieszy jej się strasznie, choć znajduje chwilkę czasu na rozmowę po włosku z innym nocującym. Tak, po włosku, gdyż to pewnie Włoszka - na taką wygląda, tak się zachowuje (a konkretnie jak stereotyp Włoszki), a po rumuńsku szprecha z obcym akcentem. Na pytanie:
- Można tu w pobliżu coś zjeść?
Przewraca oczami i rzuca:
- Tam dalej jest włoska restauracja.
- A coś z rumuńską kuchnią?
Przewraca oczami jeszcze bardziej i z głupim uśmiechem tłumaczy po italiańsku temu lepszemu klientowi, jakie to paskudztwa jedzą Rumuni.
Sam pokój był w porządku, choć sprawiał zimne wrażenie (wszędzie kafelki, dziwne, że łóżka nie wykafelkowali), więc za niego obiekt dostanie czwórkę, za wygląd słaby dostateczny, a za obsługę pałę!

Z braku innych opcji musimy skorzystać z włoskiej knajpy. Na szczęście mają także rumuńskie jedzenie, więc zamawiam kotlet "po segesvardzku" (czy jakoś tak), a Teresa makaron z owocami morza (Rumunia ma dostęp do morza, więc można na upartego uznać, iż to miejscowa potrawa :D).
Obrazek

Kolejny dzień - czwartek - ma być najtrudniejszy logistycznie z całego wyjazdu. Musimy przejechać z Ploeszti do środkowej części bułgarskiego wybrzeża. Odległość nie jest może przerażająca (niecałe pięćset kilometrów), ale po drodze może zdarzyć się wiele przypadków, które nas spowolnią albo zatrzymają, a jeszcze trzeba liczyć się z tym, że na miejscu będziemy musieli szukać noclegu. W takiej sytuacji planowałem wczesny wyjazd i nawet udało się wcześnie wstać, lecz potem zaczęły się schody, gdyż chciałem jeszcze odwiedzić jakiś kantor. Znalazłem ich na mapie Ploeszti kilka, jednak żaden jeszcze nie działał, nawet w pobliskim centrum handlowym (które otwierało się dopiero o dziesiątej!). Postanowiłem zatem chociaż zrobić zakupy i przy okazji popodziwiać piękną architekturę peryferyjnych dzielnic miasta, będącego na dziewiątym miejscu w kraju pod względem liczby mieszkańców.
Obrazek

Grille przy Kauflandzie to świetne miejsce, aby za dosłownie parę lei smacznie i szybko zjeść. Wiedzą to rumuńscy kierowcy, wiemy teraz i my! Tutejsze mici smakowały nawet lepiej niż w restauracjach.
Obrazek

Po zakupach i śniadaniu poszło już wszystko sprawnie, bo w kierunku Bukaresztu prowadzi stosunkowo nowa autostrada.
Obrazek

Gorzej z "obwodnicą" stolicy. Celowo piszę w cudzysłowie, gdyż jako żywo przypomina mi "obwodnicę" Opola - zwykła droga, tylko częściowo dwupasmowa, zwykłe kolizyjne skrzyżowania, częste światła i nieustanne korki. Sprawdziłem sobie wcześniej, który odcinek zwykle się zatyka i wymyśliłem, jak minąć go czwartorzędnymi drogami.
Na szczęście godzina była jeszcze na tyle wczesna, że korek do skrętu był niezbyt długi, a podczas oczekiwania mogłem podziwiać m.in. chińskie centrum handlowe z dojazdem zatarasowanym kamieniami.
Obrazek

Boczne szosy okazały się bardzo przyjemne i mało tłoczne. Dodatkowym plusem była okazja zajrzenia do monasteru Pasărea. To żeński klasztor zbudowany na początku XIX wieku nad brzegiem rzeki.
Obrazek

Po wyjściu z auta w końcu czuję, że mamy lato - do tej pory temperatury w ciągu dnia miały z przodu dwójkę, teraz pojawia się trójka i zrobiło się upalnie.
I taka mała ciekawostka - w ogrodzie stoi samochód z nalepką R. Takim symbolem posługiwała się Rumunia do 1981 roku, obecnie mają RO.
Obrazek

Mniszki nie patrzą na mnie zbyt przyjaźnie (czyżbym nie przypominał prawosławnego pątnika?), więc tylko wpadam do głównej cerkwi na jedno zdjęcie i się wynoszę.
Obrazek
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2741
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 10.12.2021 22:35

Pudelek napisał(a):Niedawno przeszła tędy nawałnica, widziana przez nas z daleka przed Braszowem. Potoki wody zrywały chodniki, zalewały i niszczyły domy, nawiozły masę błota. …

Przeżyliśmy coś podobnego w drodze do Peles, do którego nie dotarliśmy właśnie z powodu załamania pogody.
Pudelek napisał(a):Należało skręcić w jedną z ulic i... przejechać pod słupem wysokiego napięcia :D.

Myślałam , że już mnie nic nie zaskoczy, ale Twój słup wysokiego napięcia przebija słup na wjeździe na moją działkę :lol: .
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 12.12.2021 16:32

Osoby pod tym słupem się zmieści, ale ciekaw jestem jak tam przejeżdża ciężarówka :D
naszastruga
Croentuzjasta
Posty: 473
Dołączył(a): 08.05.2021
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) naszastruga » 12.12.2021 19:15

Po co szukałeś kantoru? Z tego co pamiętam już 10 lat temu w Rumunii nawet w kioskach można było płacić kartą.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 13.12.2021 10:35

Raz - wolę płacić gotówką, bo lepiej mi się kontroluje wydatki.
Dwa - nie wiem jak w kioskach, ale są miejsca, gdzie nie można płacić kartą.
Trzy - płacenie kartą jest w moim przypadku mniej opłacalne niż wymiana waluty (i tylko proszę mi nie pisać o Revolucie).
Cztery - skoro mam już ze sobą euro, to nie po to, aby je przywieźć z powrotem do domu.

Zdecydowanie wolę mieć w ręku gotówkę, odpadają kwestie awarii technicznych, awarii karty i szpiegowania przez państwo :)
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2741
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 13.12.2021 16:20

Pudelek napisał(a):...Dwa - nie wiem jak w kioskach, ale są miejsca, gdzie nie można płacić kartą...

Lubię kartę i z niej korzystam jeśli tylko mogę, ale pomijając wszystkie pozostałe argumenty, odniosę się do tego powyżej. Potwierdzam, że w Rumunii, podobnie jak w Polsce, były miejsca, gdzie płacenie kartą było niemożliwe. W Sighisoarze nie zjadłam pysznych lodów, bo nie miałam gotówki :evil: , w Branie za parking tylko gotówką, za toaletę też, na przyklasztornym "jarmarku" w Curtea de Argeș niestety też, lody w Braszowie itd.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 13.12.2021 18:46

Za toaletę to nawet w Szwecji musiałem płacić monetami ;)

Małe sklepiki, targowiska, przydrożne budy, niektóre knajpy - zwłaszcza na rumuńskiej prowincji polegając tylko na karcie można się zdziwić.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.12.2021 23:50

Po kilkunastu kilometrach wkraczamy na autobanę A2. "Autostrada Soarelui" czyli "Autostrada Słońca" jest jedyną w pełni ukończoną w kraju. Posiada przyzwoitą nawierzchnię i panuje na niej ruch raczej umiarkowany, pomijając weekendy, kiedy to cały rumuński naród gremialnie udaje się nad morze.
Obrazek

Otaczający ją krajobraz jest dość monotonny, więc łatwo się znudzić. Lepiej jednak nie przegapić zjazdów, gdyż tych jest niewiele i potrafią być od siebie oddalone nawet o czterdzieści kilometrów. Stacji oraz parkingów także nie ma zbyt dużo i można w tamtejszych toaletach spotkać ponurych drabów-tirowców, którzy w momencie nagłego parcia na mycie rąk są w stanie człowieka stratować.
Obrazek

Punktem newralgicznym jest pobór opłat w Fetești. W weekendy potrafią się tu tworzyć wielokilometrowe korki (zwłaszcza, że na tradycyjne płatności przeznaczono aż jedną bramkę), teraz na szczęście wszystko idzie sprawnie i nawet pewna kobieta jadąca pod prąd nie psuje tego obrazu.
Obrazek

Za samochód osobowy musimy zapłacić 13 lei - to opłata za przejazd mostami nad Dunajami. Tak, Dunajami, gdyż w tym miejscu Dunaj rozdziela się na dwa ramiona, a pomiędzy nimi znajduje się ogromna, niezamieszkała wyspa. Ogólnie mostów widzimy tu sporo - najstarsze pamiętają końcówkę 19. stulecia, są też takie z czasów komuny i późniejsze; drogowe i kolejowe.
Obrazek
Obrazek

Wschodnie ramię Dunaju - granica pomiędzy Wołoszczyzną, a Dobrudżą. W tej drugiej jeszcze nie byłem, debiut! Aaa, i wreszcie dotarliśmy na Bałkany!
Obrazek

Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów mija przyjemnie, gdyż zmienił się krajobraz na bardziej zielony i bardziej pofałdowany.
Obrazek

W całkiem niezłym czasie osiągamy Konstancę (Constanța). Największy port Rumunii (tych zresztą nie ma ona zbyt wiele), największy port Morza Czarnego i jeden z największych w Europie. Przedmieścia nie wyglądają zbyt zachęcająco (udało mi się skorzystać z oferty kantoru, którego dojrzałem przy drodze), lecz wkrótce widzę rzędy żurawi portowych i niebieską taflę odbijającą słońce.
Obrazek
Obrazek

Morze, skryte za falochronem. Ogarnia mnie wewnętrzna radość, choć przecież widzę je nie pierwszy raz ;). I tylko zapach taki mało morski, bo śmierdzi smołą.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 20.12.2021 18:29

Planowałem zrobić w Konstancy przerwę i rozejrzeć się trochę po mieście. Niestety - ogromny parking przy porcie oraz wszystkie inne w okolicy są płatne, a zapłacić można jedynie poprzez smsa. Do tego jednak muszę posiadać rumuńską kartę SIM, a - jak łatwo się domyślić - takiej nie mam. To od pewnego czasu norma, że turysta ma problemy z parkowaniem, bo tradycyjne parkometry zostały zlikwidowane jako przestarzałe. Nowoczesność... Na domiar złego symbol Konstancy - słynne kasyno - akurat przechodzi remont, więc wygląda tak:
Obrazek

Nie będę ryzykował parkowania darmowego, więc ograniczam się do kilku zdjęć w pobliżu parkingu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zajeżdżam jeszcze na chwilkę do przystani dla żaglówek. Stąd odpływają także statki wycieczkowe, więc panuje tam typowy nadmorski harmider i gwar.
Obrazek

Nad pasem drzew góruje minaret meczetu sprzed stu lat. Muzułmanów żyje w Rumunii kilkadziesiąt tysięcy - to niewielka mniejszość - lecz najwięcej właśnie w Dobrudży. Przeważnie są to Turcy albo Tatarzy.
Obrazek
Obrazek

Gdyby ktoś chciał dostać udaru słonecznego, to przygotowano dla niego specjalne takie miejsce:
Obrazek

Po zbyt krótkiej wizycie opuszczamy Konstancę i kierujemy do granicy z Bułgarią.

Rumuńska linia brzegowa liczy ponad dwieście kilometrów, ale większość to niezagospodarowany teren Delty Dunaju. Dla masowej turystyki nadaje się tylko południowy odcinek - nieco ponad pięćdziesiąt kilometrów. W takiej sytuacji z tej przestrzeni starano się wycisnąć ile się da - tutejsze "kurorty", intensywnie tworzone za komuny i po jej upadku, są opisywane jako miejsca straszne, więc nawet nie próbuję do nich zaglądać. Spokojnie jadę główną drogą, wypatrując czegoś ciekawego - na przykład samolotu na rondzie (a w budynku w tle mieści się siedziba związku Turków w Rumunii).
Obrazek

Z rzadka między drzewami pojawiają się hotele albo dmuchane place zabaw.
Obrazek
Obrazek

Ciut większą uwagę poświęcam Mangalii - z mostu mam ładny widok na jezioro lub dawne koryto rzeki.
Obrazek
Obrazek

Zarośnięte tory łączą port z dworcem w centrum miasta.
Obrazek
Obrazek

Mangalia to również baza marynarki wojennej - stacjonują w niej korwety. Na zdjęciach widać kilka z nich - po lewej F-264 "Contraamiral Eustațiu Sebastian", rodzima konstrukcja z 1988 roku. Generalnie to rumuńska flota potęgą nie jest...
Obrazek
Obrazek

Gigantyczne zabudowania stoczniowe w sąsiedniej miejscowości 2 Mai (dziwaczna nazwa, ale upamiętnia zamach stanu z 1864 roku).
Obrazek

Za Maiem jest jeszcze wioska Vama Veche i zaraz potem granica.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 21.12.2021 20:11

Do Bułgarii wracam po ośmiu latach. Nie napiszę, że to mój ulubiony kraj bałkański, ale wspominam go miło, więc chętnie tu ponownie zawitam. Na przejściu wita nas tablica.. z Kielc. Hmm, scyzoryk chyba gdzieś mam w schowku.
Obrazek

Kibelek, czyli krzaki. Dobrze, że oznaczono dojście.
Obrazek

Wjazd nastąpił przez przejście Vama Veche - Durankulak niejako z konieczności: w lipcu władze Bułgarii w swej nieograniczonej mądrości zdecydowały, iż turyści mogą przybywać do ich kraju tylko przez wyznaczone punkty graniczne. Powodem takich działań miały być braki w personelu medycznym, który miał sprawdzać paszporty COVID-owe - nie starczyło go na wszystkie przejścia. Nie wiem jaki jest średni poziom inteligencji w Bułgarii, ale jeśli do rzucenia okiem na kartkę papieru i wydania kilku dziwnych dźwięków (bo tak to wyglądało w naszym przypadku) potrzeba wykształcenia medycznego, to nie mam pytań... Efekt był taki, że na granicach tworzyły się korki, których normalnie można częściowo uniknąć, co z epidemiologicznego punktu widzenia było pięknym strzałem w stopę. W zawodach pod tytułem "Najgłupsze decyzje rządzących w czasie pandemii" poziom byłby bardzo wyrównany.
Dziś jednak mamy szczęście - odprawa zajęła około kwadransa. Rumun zbierał dokumenty i przekazywał Bułgarowi, ten znikał na chwilę w budynku i jakoś to szło.

Na zdjęciu prawdopodobnie dawny posterunek kontrolny pograniczników, umieszczony kilka kilometrów od właściwej granicy. Pierwsza linia kontroli za komuny i trochę później.
Obrazek

Na razie zajmę się północną częścią bułgarskiego wybrzeża - uznajmy, że chodzi o Warnę i tereny ciągnące się nad nią. Większość to historyczna Dobrudża, o czym jeszcze napomknę.

Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów od granicy to pustki i okolica raczej średnio ciekawa. Wokół głównej drogi prawie nie ma osad, morze z nielicznymi miejscowościami jest oddalone i go nie widać. Po bokach pola uprawne i wiatraki. Nawet ruch samochodowy jest minimalny.
Obrazek
Obrazek

Jedno z nielicznych miejsc, gdzie z drogi można dostrzec niebieską taflę - za słonecznikami widać jezioro-rezerwat Durankulak (Дуранкулашко езеро), a za nim Morze Czarne.
Obrazek

Początkowo planowałem nocować właśnie w tej części Bułgarii. Potem, po głębokiej i dogłębnej analizie, przeniosłem potencjalną "bazę noclegową" nieco poniżej Warny. Na północ jednak powróciłem, aby zobaczyć kilka miejsc położonych nad morzem, w tym jedno z najbardziej fotogenicznych, czyli przylądek Kaliakra (Калиакра). Na dzień dobry kasują za wjazd samochodu 6 lewów, ale potem innych opłat już nie ma.
Obrazek

Nie da się ukryć, że przylądek jest bardzo popularny i stanowi jeden z żelaznych punktów turystów indywidualnych i grupowych, zwłaszcza tych bywających w Złotych Piaskach. Mija nas kilka autokarów, w tym co najmniej jeden polski i już z daleka widzę, że parking jest dość zatłoczony. W takim razie zostawiamy wóz w pewnym oddaleniu, obok pomnika z nagimi dziewczynami.
Obrazek

Kompozycja ta związana jest z legendą o czterdziestu dziewicach (stąd nazwa Brama Czterdziestu Dziewic), które wolały związać się włosami i wskoczyć do morza, niż dać pojmać się Turkom. I od razu wiadomo, że to musiało być dawno, bo gdzie by dzisiaj znaleźć tak dużo dziewic w jednym miejscu??
Obrazek

Przylądek był zamieszkały od najdawniejszych czasów. Jego strategiczne położenie docenili już w IV wieku p.n.e. Trakowie, następnie rozbudowali Rzymianie. Ówczesna forteca miała trzy mury obronne, wieże, powstało przy niej także miasto. Ich dzieło kontynuowali Bizantyjczycy, z kolei Słowianie i Proto-Bułgarzy nie byli zainteresowani osadnictwem. Dopiero w 14. stuleciu Kaliakra stała się ponownie znaczącym ośrodkiem, który w końcu na kilka stuleci wpadł w ręce Turków (w pobliżu doszło także do potyczki z chrześcijańską armią Władysława Warneńczyka). Archeolodzy mają co robić, a Bułgarzy uwielbiają odbudowywać zrujnowane zabytki, możemy więc podziwiać całkiem dużo konstrukcji, które wyglądają mniej lub bardziej nowo.
Obrazek
Obrazek

Pozostałości budynków mieszkalnych i łaźni z okresu rzymskiego oraz obwarowań (drugi - środkowy mur obronny) z epoki hellenistycznej. Ciężko stwierdzić ile tu oryginału, a ile inwencji rekonstruktorów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Prawda jednak jest taka, że do przybywa się tu nie dla zabytków, lecz dla widoków! Kaliakra ma formę skalistego półwyspu, chodzi się wysoko nad morzem, z obu stron możemy cieszyć oko pięknymi, czerwonawymi klifami! Poniżej urwiska od strony Warny, czyli zachodniej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2426
Dołączył(a): 13.05.2019
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 21.12.2021 20:16

Pudelek napisał(a):
Punktem newralgicznym jest pobór opłat w Fetești. W weekendy potrafią się tu tworzyć wielokilometrowe korki (zwłaszcza, że na tradycyjne płatności przeznaczono aż jedną bramkę), teraz na szczęście wszystko idzie sprawnie i nawet pewna kobieta jadąca pod prąd nie psuje tego obrazu.

Za samochód osobowy musimy zapłacić 13 lei - to opłata za przejazd mostami nad Dunajami.


8O 8O 8O
Kiedy tamtędy jechałeś?

Pytam, bo ja jechałem na początku lipca (w te i nazad) i za każdym razem szlabany były podniesione i nie było tam żadnych opłat. Jedyna opłata, jaką ja robiłem, to był zakup miesięcznej rumuńskiej winiety online przed wyjazdem - ale ona obowiązuje na wszystkich drogach w tym kraju, nie tylko na autostradach.

Zaskoczyłeś mnie teraz tą opłatą za most.

Faktycznie, teraz wyszukałem w necie, że jest płatny - więc nie wiem, o co chodziło w lipcu, że nie było żadnych opłat.

Co do ruchu na A2 w weekendy, to potwierdzam: w sobotę 10 lipca rano (kiedy ja wracałem), w stronę Konstancy korki były na kilkadziesiąt kilometrów :!: :!: :!: W tym 2 poważne stłuczki, które wieczorem pokazywali w telewizji rumuńskiej.

A co do "dwóch Dunajów" - ten drugi to tak naprawdę sztuczny kanał między Dunajem a Morzem Czarnym, rozpoczęty jeszcze za Georgiu-Deja zaraz po wojnie, dokończony dopiero za Ceausescu w 1987, a szacunki cenowe wykazały, że prawdopodobnie nigdy się nie zwróci :!: :!:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2020
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 22.12.2021 16:39

Dokładnie to jechałem 21 lipca. Może Tobie udało się załapać na jakieś akcje, bo były i w Polsce - że duży ruch, więc rząd w swojej łaskawości podnosi szlabany? :D

A jeśli chodzi o Dunej, to też mi się wydawało, iż tylko jeden jest prawdziwy, ale w sumie na mapie w przypadku tego drugiego też był napis "Dunaj", choć w nawiasie ;)
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2741
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarneg

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 22.12.2021 20:35

Pudelek napisał(a):Kibelek, czyli krzaki. Dobrze, że oznaczono dojście.

To jakiś żart? 8O :lol:

Pudelek napisał(a):Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów od granicy to pustki i okolica raczej średnio ciekawa.

Po przekroczeniu rumuńsko - bułgarskiej w Calafat, też miałam takie wrażenie. Na szczęście czym dalej na południe tym ciekawiej.
Pudelek napisał(a):Prawda jednak jest taka, że do przybywa się tu nie dla zabytków, lecz dla widoków! Kaliakra ma formę skalistego półwyspu, chodzi się wysoko nad morzem, z obu stron możemy cieszyć oko pięknymi, czerwonawymi klifami!

Rzeczywiście, bardzo ładne widoczki :) .
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
W stronę Dunaju, w stronę Karpat, w stronę Morza Czarnego! - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone