marcel232 napisał(a):a dlaczego mialbym polemizowac z policjantem w austrii? prawa trzeba przestrzegac a ze sie na austriackim prawie nie znam wiec pewnie bym musial zaplacic na miesjcu o to przekroczenie o 2km/h i pojechalbym dalej.
Po raz kolejny się powtórzę: "...typowo polskie podejście do tematu...", które postaram się wyłożyc łopatologicznie.
Z austriackim policjantem polemizować nie będziesz i zapłacisz bez najmniejszego szemrania. Natomiast z polskim w ogóle nie będziesz rozmawiał tylko od razu do sądu, gdyż pozjadałeś wszelkie rozumy, znasz prawo literalnie; "...i o sposobach na nieplacenie mandatow mógłbyś zalozyc osobny temat...".
Takie to, typowo polskie, zaprezentowane przez Ciebie podejście, obserwowałem i nadal obserwuję, głównie przy wyjazdach lub powrotach do kraju, gdzie tzw. "miszczowie" kierownicy, jadąc po stronie polskiej oczywiście, wycinają takie numery na drodze, że innym włosy dęba staja na głowie z przerażenia.
Lecz to dla nich szczegół, mały pikuś i błahostka, że narażają, nie tylko siebie a przy okazji innych na niebezpieczeństwo. Wszak znają się na prawie i tak jak Ty mandatów nie przyjmują i nic nie płacą a "...wszelkie sprawy z foto sa przeciagane na maxa az do przedawnienia/umorzenia ................... dopoki polski sad nie udowodnilby MI winy i nie nakazal zaplaty...".
Natomiast, kiedy to tylko tacy "miszczowie" przekroczą, obojętnie którą granicę Polski, ich hardość i pogarda dla wszelakich przepisów nagle znika, jak gdyby doznali oświecenia. Wówczas to jadą tak jak przysłowiowy Pan Bóg przykazuje i jakoś im nawet na myśl nie przejdzie aby złamać, chociażby najdrobniejszy zapis tamtejszego prawa. A wszelkie ewentualne mandaty, które wszak każdemu kierowcy mogą się trafić, płacą bez najmniejszego szemrania i od ręki, nawet nie myśląc o jakichkolwiek sądach czy "...przeciagane na maxa az do przedawnienia/umorzenia...".
Z kolei zaś, przy powrocie do Polski sytuacja zmienia się diametralnie, tyle tylko, że w drugą stronę. Wtedy to z potulnego i przestrzegającego przepisów kierowcy, nagle ale zawsze już na terenie Polski, ponownie wyłazi, ukryty dotąd głęboko, "miszcz" kierownicy, który nikogo i niczego się nie boi a "...wszelkie sprawy z foto sa przeciagane na maxa az do przedawnienia/umorzenia ................... dopoki polski sad nie udowodnilby MI winy i nie nakazal zaplaty...".
Mi osobiście to może i mógłbyś zaimponować gdybyś napisał, że masz sześć spraw w sądach zagranicznych i z KAŻDYM policjantem jesteś gotów polemizować a "...wszelkie sprawy z foto sa przeciagane na maxa az do przedawnienia/umorzenia ................... dopoki sad (danego państwa) nie udowodnilby MI winy i nie nakazal zaplaty...", prezentując tym samym niegdysiejszy pogląd, pewnej grupy społecznej, typu: "Niech się chamy patrzą, jak się szlachta bawi".
Natomiast sam napisałeś, że w Polsce miałeś już 6 spraw w sądach a mandatu zagranicznego jakoś jeszcze nie zdążyłeś się "dorobić".
Moim zdaniem, jasno wynika więc z tego faktu, że: REPREZENTUJESZ TYPOWO POLSKIE PODEJŚCIE DO TEMATU.
W związku z powyższym, wybacz, lecz nie chciałbym się z Tobą spotkać na polskiej drodze, w obawie o bezpieczeństwo, zarówno swoje jak i mi najbliższych. Tak samo zresztą jak i z innymi kierowcami, prezentującymi poglądy podobne do Twoich.
W każdym bądź razie szerokości, przyczepności, mniej zadufania w sobie a więcej zdrowego rozsądku na drodze, szczerze życzę.

.png)
.png)
.png)



.png)