Hvar czy Dalmacja ? Jednak HVAR ! Pierwsze wakacje w CRO...

Dzień 2 poniedziałek

Wstajemy wcześnie bo coś koło 7- okazuje się, że praktycznie codziennie wstajemy o tej godzinie, szkoda czasu na spanie
Wita nas nasza pusta plaża

Po porannych kąpielach wczesny obiadek i wyruszamy do Brusje starą drogą ze Stari Gradu, a w nim wcześniej szybkie lody.
Chcę zobaczyć tą cudowną lawendę, której zdjęcia wstawiał lotnikwsk parę dni wcześniej w wątku Mikromir
Znajdujemy ale coś ta lawenda taka szarobura, chyba już po prostu przekwitła- to już 11 lipiec



Wyciągamy mapę i zastanawiamy się, do której zatoki zjechać na kąpiel. Ciekawa wydaje nam się zatoka Lusisce, droga z Brusje. Początkowo szutrówka przez jakieś pola całkiem ok. Ale z każdą chwilą robi się co raz gorzej, droga praktycznie nie ma mijanek, jest strasznie wąsko i ogromne przepaści. W jednym momencie jest taki fragment, że Rafał chciałby jechać z zamkniętymi oczami - przepaść jest od jego strony a on ma duży lęk wysokości. No ale jakoś się udaje zjechać, w sumie to nie ma wyjścia, nie było by gdzie zawrócić nawet jakby się chciało.
Zatoczka jest piękna, oprócz nas jest 1 para ale na kolejny zjazd do niej nie zdecydowalibyśmy się chyba, że jakimś duużym autem z napędem na 4
Co ciekawe jest tam do wynajęcia apartament i byłam pewna, że nazywał się on Tatjana ale nie mogę znaleźć go nigdzie w noclegach na Hvarze.




W drodze powrotnej wstępujemy do Jelsy na szybkie zakupy i wymianę euro- jak się okazuje 2 banknoty są delikatnie popisane markerem i ani na poczcie ani w kantorach nie ma szans na wymianę Nie zwróciłam w Polsce na to uwagi bo i nie pomyślałabym, że ktoś będzie robić problemy. Musimy więc przyjechać w godzinach pracy banku czyli między 8 a 13 i odstać w kolejce dobre pół godziny :/ Ale to już w kolejne dni

no to pierwszy zasiądę do czytania... baardzo chętnie spędzę tu czas w oczekiwaniu na nasz wyjazd za 17 dni Hvar po raz trzeci
Pozdrawiam

Bardzo się cieszę, że piszesz relację...
...bo to oznacza, że wróciliście żywi z Veprinovej.

Witam
Wioletta super że piszesz ,( mi na razie to się nie chce pisać ) , na pewno chodziliśmy innymi drogami to sobie pooglądam
Na ładną lawendę to musimy przyjechać około 20 czerwca
Ja oczywiście Hvar mam jeszcze raz w planie , czy za rok nie wiem

pozdrawiam Krzysiek

mariusz_77 napisał(a):no to pierwszy zasiądę do czytania... baardzo chętnie spędzę tu czas w oczekiwaniu na nasz wyjazd za 17 dni Hvar po raz trzeci
Pozdrawiam

Hej mariusz_77 przyznam szczerze, że Twoja relacja widziana oczami maluchów była pierwszą Hvarską, którą przeczytałam
strasznie fajnie, że dopiero się wybieracie ( po cichu zazdraszczam ) Udanego wypoczynku ale tylko taki może być na Hvarze

Mikromir napisał(a):Bardzo się cieszę, że piszesz relację...
...bo to oznacza, że wróciliście żywi z Veprinovej.

Oj żywi i straaasznie zadowoleni
I właśnie Tobie należą się ogromne podziękowania bo Twoje cenne rady i informacje pomogły nam podjąć decyzję o robinsonadzie, i nie żałujemy tego Także dziękuję bardzo

lotnikwsk napisał(a):Witam
Wioletta super że piszesz ,( mi na razie to się nie chce pisać ) , na pewno chodziliśmy innymi drogami to sobie pooglądam
Na ładną lawendę to musimy przyjechać około 20 czerwca
Ja oczywiście Hvar mam jeszcze raz w planie , czy za rok nie wiem

pozdrawiam Krzysiek

Tak, koniecznie kiedyś czerwcowy Hvar Ja też czuje niedosyt i wiele miejsc, których nie udało się zobaczyć będą musiały poczekać na któreś tam wakacje

Dzień 3 wtorek

Ten dzień postanawiamy cały spędzić w naszej zatoczce i nie poruszać się nigdzie autem.
W końcu "wydrapanie" się z zatoki zajmuje nam ok 15 minut a dojazd do najbliższej Jelsy ok 45.
Jak się okaże to będzie jeden, jedyny dzień spędzony w zatoce bez ruszania się, jakoś nie jestem w stanie usiedzieć dłużej niż pół dnia i męczy mnie to

Właściciele robinsonady i wszyscy Czesi patrzą na nas jak na nienormalnych gdy codziennie gdzieś jedziemy
Swoją drogą jestem zaskoczona jak odpoczywają Czesi- bo tylko oni nas otaczają Podczas naszego pobytu jedna rodzina pojechała gdzieś po tygodniu, a 2 przez cały nasz pobyt nie ruszyła się ani razu !! Ciekawe co oni jedzą bo lodówki na gaz są malutkie
Wiemy to stąd, że ich auta stoją jedno za drugim i żeby inni wyjechali musimy ruszyć się pierwsi, potem auto męża właścicielki- Rafał twierdzi, że on "u nas" nie nocuje tylko przyjeżdża codziennie rano a wyjeżdża w nocy.
Czasem zdarza się, że nas zastawia i wtedy Rafał wsiada do jego auta, przestawia go, wyjeżdża naszym i wstawia właściciela 1 raz oczywiście szedł po niego ale potem kazali nam przestawiać samemu.
Dla mnie to dalej jest nie do pomyślenia jak można zostawiać auto z kluczykami w stacyjce na cały dzień i to nie na widoku z domu, no ale jak to ktoś pisał w Chorwacji nie kradną

Wracając do 3 dnia pobytu korzystamy z cudnej pogody- jeszcze jest upał ok 33-35 stopni. Wieczorkiem ruszamy do "sklepu" w zatoczce Tvrdni dolac na lody i Karlovacko - całe 10 kun jeśli ma się butelkę na wymianę lub pije na miejscu Raz chcę kupić "na wynos" nie mając pustej butelki i pani nie sprzedaje mi mówiąc, że muszę kupić puszke za 13 kun












ehh nie mogę ogarnąć zmiany zdj na pionowe, próbowałam na parę sposobów i nic jak dokopie się w tematach technicznych to edytuję. Próbowałam edytować parę razy i cuda mi wyskakują :/

wiolek_lp napisał(a):ehh nie mogę ogarnąć zmiany zdj na pionowe, próbowałam na parę sposobów i nic

szkoda ,bo mój komputer długo nie wytrzyma tego przewracania

lotnikwsk napisał(a):

wiolek_lp napisał(a):ehh nie mogę ogarnąć zmiany zdj na pionowe, próbowałam na parę sposobów i nic

szkoda ,bo mój komputer długo nie wytrzyma tego przewracania

sorry kolejne wybiorę poziome

wiolek_lp napisał(a):

lotnikwsk napisał(a):

wiolek_lp napisał(a):ehh nie mogę ogarnąć zmiany zdj na pionowe, próbowałam na parę sposobów i nic

szkoda ,bo mój komputer długo nie wytrzyma tego przewracania

sorry kolejne wybiorę poziome

nie ,nie dawaj pionowe też, wolę przewracać kompa i już nie będę grymasił

Przy okazji odcinka o naszej Uvali Vepriova wstawię jeszcze trochę zdjęć
















yyy nie ogarniam teraz zrobiłam tak samo i też pionowe ale wskoczyło dobrze

I co złowili coś
fajny prysznic ,taki grecki (kolor oczywiście)

lotnikwsk napisał(a):I co złowili coś
fajny prysznic ,taki grecki (kolor oczywiście)

Z tego co mówił mąż to praktycznie same jakieś "maluchy" z których nic nie będzie a zanim wydłubali z sieci to było pewnie po nich :/
A prysznic dobry, w nim najcieplejsza woda, chociaż ona chyba była pompowana z morza, przynajmniej tak to wyglądało jakby pompka do beczki wsadzona była do morza więc dalej słona

Ehh troszkę czasu minęło, motywacja do pisania słaba ale spróbuję rusznyć ponownie i skończyć wszystkie dni żeby została ( głównie dla mnie ) pamiątka

wiolek_lp napisał(a): żeby została ( głównie dla mnie ) pamiątka

Dla mnie też!

Dzień 4 środa

Wstajemy jak zwykle dość wcześnie i z zadowoleniem stwierdzmay, że kolejny dzień zapowiada się gorący i słoneczny
Chwila namysłu i po śniadanku decydujemy się Jelsę, trzeba wymienić w banku eurasy.
Po dotarciu marnujemy duuużo czasu czekając w banku na swoją kolej.
No w końcu my- cała operacja trwa z 3 minuty ale swoje trzeba odstać- nauczka na kolejny raz, sprawdzać czy nie kupuje się uszkodzonych banknotów

Ruszamy uliczkami Jelsy, a potem przenosimy się do Vrboski. W planach jest dotarcie do niej spacerkiem przez Vitarnjie ale jest taki ukrop, że postanawiamy jechać autem.




W Vrbosce spędzamy bardzo mało czasu, móżna powiedzieć, że prawie biegiem zaliczamy parę uliczek. Jest już koło południa a upał zabiera nam siły na zachwycanie się miasteczkiem. Niestety więcej tu nie wrócimy- więc na pewno kolejny punkt do powórzenia a raczej obejrzenia bo nasz obchód ciężko nazwać zwiedzaniem.



Szybko ewakułujemy się na jakąś plażę- pada na zatunelową część.
Chcemy trafić na Uvalę Żutica między Zavalą a Gromin Dolac ale nie do końca wiemy w którym miejscu jest zejście.
Okazuje się, że trafiamy na malutką zatoczkę a raczej dwie oddzielone skałkami. Jest to plaża FKK.
Na plaży jest 1 para, postanawiamy tam zostać.
Szczególnie nam nie przeszkadza, że to FKK - tym bardziej, że to naprawdę piękna plażyczka i mamy zamiar dostosować "stroje" ale zanim to robimy para zmywa się swoim kajakiem więc zostajemy sami







Do tej pory uważam, że to jedno z najlepszych plażowań- nie wiem czy uroda miejsca, czy to poczucie wolności związane z brakiem strojów czy może to, że woda jest wyjątkowo ciepła, już nie będzie nam dane pływać w tak ciepłej wodzie
Jest to też plaża, na której najwięcej czasu spędziłam w wodzie, praktycznie z niej nie wychodziłam, kolejne dni było mi już trochę za zimno.





Po powrocie wieczorkiem pyszny grill, przy którym męża szlak trafia- trafiła nam się jakaś badziewna rozpałka, z którą męczył się biedak godzinę I kolejny dzień za nami...