Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Drasnice + Trogir/Ciovo, fakty i mity, sierpień 2013

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
iwwoj
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 773
Dołączył(a): 05.05.2012
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) iwwoj » 29.08.2013 10:14

No to byliśmy na tej samej chyba imprezie ;-).
Też stałem w tym ogonku do grilla. Nie doszedłem jednak jeszcze do tego punktu wakacji w Drasnicach.
Pozdrawiam. Wojtek ;-)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13767
Dołączył(a): 14.01.2012
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 29.08.2013 10:30

sneer napisał(a):Był tylko jeden zgrzyt, gdy właściciel pokazał (i otworzył) nam lodówkę. Zaatakował nas wówczas straszliwy fetor gnijących zombie z „Nocy Żywych Trupów” i zmumifikowanych szczątek Obcych z katastrofy UFO w Roswell. Miałem wrażenie, że nawet właściciel lekko się skrzywił powalony tą chmurą radioaktywnego smrodu. Lodówka była w środku w dość kiepskim stanie, nadgryziona zębem czasu i niedomyta.


Świetna proza sneer. Masz smykałkę do pisania, Czasem nie przestawaj pisać relacji :)
Daj coś od siebie Społeczeństwu cropelki :)

Przy okazji Twój fragment powyżej przypomniał mi pewien inny...

ŚLEDŹ”

Dzisiaj dokonałem historycznego i heroicznego czynu. Otóż jakiś sabotażysta podłożył w lodowce (na talerzu!!!) megaśledzia, który swój okres świetności ma już dawno za sobą, podobnie jak okres gnicia.

Otóż śledź na owym talerzu (w sobie podobno-pomidorowo-cebulowym) sobie leżał i zaczynał dobierać się do serka homogenizowanego (tez już z autentyczna broda).

Nie zebym od razu wszczynal jakis „Sledz-gate”, ale tak sobie mysle, ze jezeli ktos juz bierze sie za hodowanie zwierzat, to:
- nie trzyma sie ich w lodowce
- nie przebija sie ich patykami
- nie karmi sie zewnetrznie cebula
- nie podtrzymuje sie przy zyciu przy pomocu elektrod
- jak mowia gorale „lepsy sledz w mozu nis sniety flisok”



pozdro
tony
ARTUR_KOLNICA
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 742
Dołączył(a): 19.05.2011
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) ARTUR_KOLNICA » 29.08.2013 13:09

Ja swoje pierwsze spotkanie miałem właśnie z wyspą Ciovo, a konkretnie z Mastrinką i bardzo dobrze wspominam tamte wakacje.

Jestem bardzo ciekawy Twoich spostrzeżeń, bo rzeczywiście na tę wyspę wylano "może fekalii", a rzeczywistość nie jest chyba, aż taka straszna.

8O
CROnikiCROpka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2171
Dołączył(a): 04.03.2012
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROnikiCROpka » 29.08.2013 13:31

Świetnie się Ciebie czyta :)
ASIULA HK
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 33666
Dołączył(a): 15.07.2009
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) ASIULA HK » 30.08.2013 22:59

Przez ten Twój styl.....no i Ciovo.....zobaczę co dalej :wink:
Dodam, że w tym roku wróciłam na wyspę, po paru latach nieobecności :wink:
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 31.08.2013 21:27

mama_Kapiszonka: faktycznie na zdjęciach wydaje się, że coś nie tak z zegarem na wieży, o tyle to dziwne, że dzwon na wieży bił regularnie przez cały dzień. Może kolega iwwoj zwrócił uwagę, czy zegar działał poprawnie,

iwwoj: patrząc na Ciebie na zdjęciach, wydaje mi się, że chyba mi nawet gdzieś tam mignąłeś na tej imprezie w Drasnicach, ale głowy nie dam :)

tony montana: dzięki za miłe słowo, świetny ten fragment ze śledziem! czyżby pochodził też z naszego forum?

EithelAmarth: dzięki :)

ARTUR_KOLNICA + Miecia: Ciovo w mojej relacji już wkrótce, dziś kończę Drasnice :)
sneer
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 725
Dołączył(a): 19.08.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) sneer » 31.08.2013 21:56

- 3 -

Podsumowując, pierwszy tydzień w Drasnicach – zgodnie z planem – to leniwy, senny wypoczynek i przyjemna wegetacja. Tego nam po prostu raz w roku potrzeba i basta :) Trzeba sobie poleżeć, posączyć zimne piwko i wygrzać kości, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce zima lubi się zaczynać już we wrześniu, a kończyć w maju.

Obrazek

Drasnice wydają się zatem idealne skrojone do owego „warzywnego” trybu życia. Miasteczko jest spokojne, niehałaśliwe, wręcz senne. Wieczorami można sobie posiedzieć w nadmorskiej knajpce, leniwie popijając drinka, bez zgiełku muzyki i krzyków podchmielonych gości. Mamy tu aż 4 plaże, wśród których, szczególnie te ulokowane bliżej Podgory są godne polecenia. Co ważne, na plażach, nawet w szczycie sezonu, praktycznie o każdej porze dnia, zawsze znajdziemy wolne miejsce.

Jeśli natomiast komuś te plaże nie odpowiadają, może przebierać ile wlezie pośród okolicznych zatoczek. Mamy kilka swoich ulubionych plaż, a dzięki wskazówkom lukasza22i z tegoż forum, do prywatnej listy dorzuciliśmy w tym roku kolejną zacną miejscówkę, położoną za Małą Dubą. Malownicza, kameralna plaża (na co z pewnością niemały wpływ ma konieczność uiszczenia całych 20 kun za parking :), z dużą ilością cienia i koncertem cykad wliczonymi w cenę.

Obrazek

Żeby jednak nie wyszło, że jesteśmy już takim totalnie zgrzybiałym „Geriavitem”, jakąś tam skromną „aktywność turystyczną”, po parodniowym odpoczynku, jednak przejawiliśmy. Poprzedzić tu muszę tradycyjnie kilkoma zdaniami wstępu.

Z pewnością każdy wypracował sobie już własny, optymalny sposób odpoczynku. Jedni potrafią przeleżeć dwa tygodnie na plaży nieruchomo, niczym byliny, drudzy nie wysiedzą 10 minut w bezruchu. Inni szukają złotego środka. Kiedyś rozmawiałem ze znajomymi, którzy właśnie wrócili z Chorwacji (było to ich pierwszy wyjazd, a pobyt trwał tydzień). Po powrocie opowiadali że „odfajkowali” jeziora Plitwickie, Zadar, Split, Brač, Hvar, do tego Dubrownik i 10 okolicznych miejsc. Biegali z aparatem w 40 stopniowym upale, warcząc raz po raz na swoje biedne dzieciaki, które miały już tego serdecznie dość. Na licznych zdjęciach uwiecznili wszystkie obowiązkowe kościoły, katedry i sklepy rybne, którymi chwalili się później znajomym na fejsbuku, a Chorwację uważali za „zwiedzoną w całości”. Gdy zapytałem ich wtedy, „a odpoczęliście sobie chociaż?”, z zakłopotaniem powiedzieli: „A, wiesz.. jakoś w tym wszystkim nie było czasu, bo trochę nas te wakacje zmęczyły”. Cóż, można i tak.

Nasz optymalny algorytm wakacji, to zatem głównie wypoczynek i „szkicowo” zaplanowane wcześniej 2-3 wypady, jeśli najdzie nas taka ochota. Najczęściej te „wypady fakultatywne” uzależniamy od pogorszenia się pogody. Tak to jednak dziwnie się składa, że pogoda w Chorwacji zawsze bardzo nas rozpieszcza, na co nie narzekamy i korzystamy z tego ile wlezie.

Podczas tygodniowego pobytu w Drasnicach, odbyliśmy więc tylko jeden większy wypad (malutkich wyskoków do Podgory, Igrane czy okolicznych plaż i miasteczek nie liczę), a mianowicie Fish Picnic na Hvar i Brač. Rejs odbył się przy doskonałej pogodzie – mimo że nawet lokalni szamani zapowiadali na ten dzień pogorszenie aury, a ci co bardziej podchmieleni, nawet gradobicie, śnieg i przygruntowe przymrozki.

Fish Picnic zakupiliśmy o lokalnego „dilera” w Drasnicach, choć pod uwagę braliśmy też wypłynięcie z Igrane, ale nie chciało nam się tam specjalnie rano dojeżdżać autem i szukać tam całodniowego miejsca do parkowania. No a poza tym, nie ukrywam, że liczyłem na „degustację” tego i owego na łajbie, więc nie chciałem testować później czy zmieszczę się w owych 0 - koma - 5 dopuszczalnych w Chorwacji promilach, wracając autem. Niestety okazało się, że nasza łajba „David” i tak nie zabierze nas z Drasnic, a z pobliskiej Podgory o godzinie 9:00, ale, jak zapewnił „stacz”... rano do Drasnic - specjalnie po nas - przyjedzie o godzinie 8:20 taksówka, a po rejsie odwiezie nas z powrotem pod dom. No to gites, taki układ nam pasował.

Następnego dnia, o godzinie 8:20 czekamy zatem w umówionym miejscu – w cieniu cmentarza (cholera, to zdanie wygląda jak z sagii „Zmierzch” Stephenie Meyer). Wypatrujemy taksówki, ale coś nie nadjeżdża. Tymczasem mija 8:25, potem 8:30, potem 8:35... naszej taryfy ani widu ani słychu. 8:40 - wciąż nic. O 8:45 sam zaczynam mieć wątpliwości. Może facet z portu nas wystawił? Mówię do Żony i Córy, nie martwcie się, przecież mam numer telefonu do gościa, który sprzedał nam wycieczkę. Widzicie, jaki równy koleś, zapisał mi swój numer, mówiąc, że w razie czego mogę walić do niego jak w dym. Wybieram numer... Dzwonie. Cholera, facet ma wyłączony telefon. Tymczasem 8:48... Zaczynam sobie pomału w głowie kalkulować, że może jednak podejdę po to swoje auto i może jeszcze zdążymy dojechać sami do tej przeklętej Podgory. Ale musiałbym wtedy w Podgorze znaleźć jeszcze jakiś parking blisko portu, bo jak zaparkuje gdzieś dalej, to nie dość, że auto może mi podwędzić jakiś „szalony laweciarz”, to jeszcze możemy nie zdążyć dojść do portu z tamtego miejsca. Musiałbym też jeszcze rozmienić gdzieś po drodze banknoty na drobne na bilety parkingowe. Zaczynam myśleć czy zdążę. Tymczasem mija 8:50. Do wypłynięcia łajby zostało 10 minut.

Racjonalny (naiwny?) głos w mej głowie mówi mi jednak, że to mało prawdopodobne, aby dla marnych 100 kun zaliczki facetowi chciało się nas oszukiwać. Przecież stoi on co wieczór w Drasnicach dokładnie w tym samym miejscu w porcie i zbiera chętnych na rejsy. Gdyby ciął w fallusa, pewnie już by tam nie stał, a dawno leżał w szpitalu, drobiazgowo obity z każdej strony, przez jakiegoś łysego fana poezji śpiewanej z Rosji. Na zegarze 8:51.... I magle, z piskami opon, wyłania się z nicości i piany morskiej bus z napisem „taxi”. Szybko pytam „Fish Picnic, Podogora?”, kierowca kiwa głową i błyskawicznie pakuje, nas i bagaże do środku (wewnątrz siedzi już kilka innych osób, z dziwnie niewyraźnymi minami) i... ruszamy. Choć to chyba za delikatnie powiedziane. Cóż, nie jechałem jeszcze nigdy z taką szybkością Jadranką i nie wiem czy chciałbym jechać kiedykolwiek znów. Z bladych, wystraszonych lic pasażerów (już wiedziałem dlaczego są blade) dobiegały ciche pomruki modlitw o ocalenie do różnych znanych im bóstw solarnych, sparaliżowany strachem dołączyłem do chóru modląc się do Swarożyca, a gdy to nie przyniosło efektu, wezwałem jeszcze do pomocy Ozyrysa. W końcu, cali i zdrowi byliśmy o 8:59 w porcie w Podgorze.

Sama łajba David jest godna polecenia, przestronna, z czystymi toaletami (w ilości 2) i miłą obsługą. Już po chwili od startu można było „zwilżyć usta” winem, rakiją, tudzież zimną wodą niegazowaną. Nawet dla mnie, było to trochę za wcześnie, ale nie pogardziłem mała szklanką wina na konto lepszego (planowanego w niedalekiej przyszłości) trawienia i w celu uspokojenia skołatanych nerwów po emocjonującej podróży szalonym taxi-busem.

Obrazek
Obrazek

Pierwszym przystankiem (po około 2,5 godzinach rejsu) była Vrboska na wyspie Hvar. Starzy wyjadacze to wszystko wiedzą, więc proszę mi się tu nie śmiać, ale dla nowicjuszy nadmienię, że Vrboska jest bardzo ciekawie położona geograficznie. Jest trochę jakby „ukryta przed światem” - trzeba wpłynąć do „niewidocznej” od strony morza zatoki i dopiero wtedy ją widać :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Vrboska położona jest po obu stronach tej długiej, malowniczej zatoki, która to z czasem coraz bardziej się zwęża, tworząc wąski kanał z nieco „weneckimi” mostkami. Właśnie ten moment wpłynięcia do zatoki, gdy powoli „z niczego” wylania się Vrboska najbardziej zapadł nam w pamięć. Niewykluczone, że Vrboska zrobiła by na mnie dużo mniejsze wrażenie, gdybym dotarł do niej „od strony lądu”. Samo miasteczko również ładne, a to tego mimo „kanałowo-portowego” charakteru praktycznie „bezwonne”.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po godzinie postoju w porcie, nasz „David” ruszył dalej. Wtedy też, podano zgromadzonym, długo oczekiwane (i anonsowane wcześniej smakowitym zapachem), makrele z grilla, kruh, kapustę i pokaźną butlę wina. Jak komuś nie pasowało menu, mógł poprosić o fileta z kurczaka (też z grilla, ma się rozumieć). Tylko powiedzcie, kto normalny wcina kurczaki w Chorwacji?

Obrazek

Nie wiem jak oni to robią, ale rybka smakowała po prostu wybornie. Ich ilość również nie była jakoś aptekarsko wymierzona „co do jednej sztuki” - jak to czasem bywa – a spokojnie można była załapać się na dokładkę (a były to całkiem spore egzemplarze).

Szalupa powoli płynęła, ludzie zjedli, popijali wino, zajmując się głównie leniwym procesem trawienia, tudzież produkcją soków trawiennych. Atmosfera zrobiła się zatem typowo senno - piknikowa. Aby ją trochę rozruszać – śledzony zdziwionymi spojrzeniami współtowarzyszy – pozbierałem na jeden talerz – trochę niezjedzonych rybich głów i poszedłem z córka na rufę naszej „jednostki pływającej”. Już po chwili mieliśmy za statkiem chyba połowę wszystkich mew z okolicznych wysp. Zapoczątkowany przez nas spektakl łowienia przez mewy wyrzucanych resztek ryb spowodował, że połowa współbiesiadników poszła w nasze ślady, rzucając ile sił. Jeden podchmielony Pan chciał nawet wyrzucić na pożarcie swoją żonę, ale powiedziałem mu, aby lepiej tego nie robił i miał litość dla biednych mew. Na szczęście posłuchał.

Następnym przystankiem miał być Bol na wyspie Brač. Kiedyś już tam byliśmy, więc miło było zobaczyć ponownie stare „kąty”. Bol zawsze fajnie na chwilę odwiedzić, choć nie wiem czy chciałbym tam mieszkać przez cały tydzień. Stężenie ludzi na cal kwadratowy jest niesamowite. Z portu kursowały wodne taksówki na Zlatni Rat w cenie 15 kun za osobę, ale nie skorzystaliśmy, chcąc się trochę przejść po miasteczku (nasz statek zatrzymał się tutaj na dłużej). O Bol i wyspie Brač napisano już wiele, niechaj więc za ilustrację posłuży jedynie kilka fotek z tamtych stron.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W kolejnym odcinku, zgodnie z obietnicą, będziemy już na Ciovo.
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 01.09.2013 08:15

Nie dotarliśmy tam: ani od lądu, ani od wody... szkoda.

A na Ciovo czekam...
KrzychuZiom
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 661
Dołączył(a): 04.08.2005
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) KrzychuZiom » 01.09.2013 10:28

Piękne zdjęcia !! :)
mariusz_77
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2345
Dołączył(a): 26.09.2011
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz_77 » 01.09.2013 14:57

witam... szkoda, że tak mało Vrboszki... cudowne, klimatyczne miejsce... czekam na ciąg dalszy
Pozdrawiam :papa:
Albino
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 64
Dołączył(a): 24.06.2011
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Albino » 01.09.2013 17:57

Super relacja ! Miło powspominać znajome miejsca i ludzi ( Milan Urlić z żoną , a raczej odwrotnie jak słusznie zauważyłeś ). Czekam na ciąg dalszy . Pozdrawiam z Piły ! Wojtek .
barti75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 729
Dołączył(a): 15.04.2010
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) barti75 » 02.09.2013 09:51

jak Drasnice to zasiądę i ja i od razu widzę, że u Milana bez zmian czyli wciąż małżonka rządzi :mrgreen: dawaj dalej super fotki świetnie piszesz i miło przypomnieć sobie zeszłoroczne wakacje w Drasnicach, my jeszcze się nie wyleczyliśmy z deprechy powrotnej z wakacji w Ivan Dolcu -dopiero 3 dzień w PL, a dół jak diabli :evil: że już po urlopie :cry:
mariusz_77
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2345
Dołączył(a): 26.09.2011
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz_77 » 02.09.2013 10:05

barti75 napisał(a):my jeszcze się nie wyleczyliśmy z deprechy powrotnej z wakacji w Ivan Dolcu -dopiero 3 dzień w PL, a dół jak diabli :evil: że już po urlopie :cry:


nie martwcie się ... macie o trzy dni bliżej do kolejnego wyjazdu :D :D :papa:
Janisia
Croentuzjasta
Posty: 132
Dołączył(a): 29.07.2008
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janisia » 06.09.2013 19:16

Super relacja,piękne zdjęcia ale kiedy ciąg dalszy bo już nie mogę się doczekać :wink:
banankochan
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 510
Dołączył(a): 14.02.2012
Re: Drasnice + Trogir, fakty i mity, sierpień 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) banankochan » 06.09.2013 20:38

zostawiam ślad, aby śledzić wasze dalsze losy :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Drasnice + Trogir/Ciovo, fakty i mity, sierpień 2013 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone