Nadal twiedzę, że warto zabierać jedzenie z Polski, ale w rozsądnych ilościach.
Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
.png)
.png)
Smolen napisał(a):patrząc na Twoje wypowiedzi
mam wrązenie, że ynce chodziło o to, że:
"Twój jedyny cel w życiu to udowodnić innym, że są gorsi"
a właściwie podbudowywać swoje ego krytykowaniem i pouczaniem innych
ale poczekajmy co ynka sama powie
.png)
viltob08 napisał(a):Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
.png)
.png)
Smolen napisał(a):wracając do tematu
osobiście (jak już pisałem) wiozę jedzenie na drogę
szczególnie dla dzieciaków
i jakieś podstawowe (specyficzne) produkty
znowu w szczególności dla dzieciaków
(mający dzieci wiedzą o co chodzi)
reszta kupowana na miejscu
każdy ma swoje ... (manie/pasje)
ja lubię próbować miejscowych potraw i napoi
.png)
viltob08 napisał(a):Czytajcie ze zrozumieniemNie jestem za wożeniem worów ziemniaków i połowy świni, nie stoję przy garach 12 godzin na dobę
Kupuję chorwckie produkty, z nich przygotowuję posiłki. Mówię o zabraniu z Polski minimum koniecznego do zaczęcia przygody z Chorwacją ( mleko, płatki), przez kilka pierwszych dni nie muszę ganiać ( mąż też nie) do sklepów ani rano ani wieczorem. Rozkoszuję się wodą, plażą, zapachami i co drugi dzień obiadkami w konobach. Rano piję swoją kawę, ale wieczorem wychodzę w miasto
![]()
Nadal twiedzę, że warto zabierać jedzenie z Polski, ale w rozsądnych ilościach.
Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
.png)
razpol napisał(a):viltob08 napisał(a):Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
Tak jak pisałem, każdy coś wiezie. Choćby zjedzone przed wyjazdem śniadanie/obiad/kolacje, które wypakowuje na miejscu.![]()
Wafelka dla dziecka też biorę, i nie tylko.Uważam, że parę przysłowiowych wafelków, skoro o nich wspomniano warto zabrać, na drogę, ale kartonu w ilości 'dziesiąt' sztuk wg mnie nie ma sensu. Ale jak ktoś chce to może, i to kilka, no chyba, że celnik się doczepi.
.png)
bluesman napisał(a):ynka napisał(a):
Przyganiał kocioł garnkowi
viltob08 napisał(a):Smolen napisał(a):wygodniej? dla kogo?
my wakacje - żona do garów ???
moja żona jedzie z nami na wakacjenie do pracy w kuchni dla wczasowiczów 1+2 córki
:):)
taki żarcik
Czytaj całościowowcześniej wyjaśniłam o co mi chodzi. Po przyjeździe na miejsce nie latam w poszukiwaniu marketów, targów, żeby było na śniadanie. Na obiadki chodzimy do knajpek, ale jak uda się kupić świeże mule czy rybki, to robimy je w garach i wcale nie ja tylko wspólnie z mężem i traktujemy to jak zabawę.
.png)
viltob08 napisał(a):razpol napisał(a):viltob08 napisał(a):Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
Tak jak pisałem, każdy coś wiezie. Choćby zjedzone przed wyjazdem śniadanie/obiad/kolacje, które wypakowuje na miejscu.![]()
Wafelka dla dziecka też biorę, i nie tylko.Uważam, że parę przysłowiowych wafelków, skoro o nich wspomniano warto zabrać, na drogę, ale kartonu w ilości 'dziesiąt' sztuk wg mnie nie ma sensu. Ale jak ktoś chce to może, i to kilka, no chyba, że celnik się doczepi.
No to jednak wiezieszMy też nie pakujemy po dach
( szkoda dachu
) a uśmiech dzieci - bezcenny
, chorwackie słodycze jakoś im nie smakują
poza oczywiście naleśnikami z nutellą
razpol napisał(a):
Tak jak pisałem już ileś razy - KAŻDY coś tam wiezie.
.png)
Smolen napisał(a):osobiście (jak już pisałem) wiozę jedzenie na drogę
szczególnie dla dzieciaków
i jakieś podstawowe (specyficzne) produkty
znowu w szczególności dla dzieciaków
(mający dzieci wiedzą o co chodzi)
reszta kupowana na miejscu
każdy ma swoje ... (manie/pasje)
ja lubię próbować miejscowych potraw i napoi
.png)
kemilia napisał(a):viltob08 napisał(a):Czytajcie ze zrozumieniemNie jestem za wożeniem worów ziemniaków i połowy świni, nie stoję przy garach 12 godzin na dobę
Kupuję chorwckie produkty, z nich przygotowuję posiłki. Mówię o zabraniu z Polski minimum koniecznego do zaczęcia przygody z Chorwacją ( mleko, płatki), przez kilka pierwszych dni nie muszę ganiać ( mąż też nie) do sklepów ani rano ani wieczorem. Rozkoszuję się wodą, plażą, zapachami i co drugi dzień obiadkami w konobach. Rano piję swoją kawę, ale wieczorem wychodzę w miasto
![]()
Nadal twiedzę, że warto zabierać jedzenie z Polski, ale w rozsądnych ilościach.
Ciekawa jestem czy oportuniści faktycznie nie wiozą nawet przysłowiowego wafelka? hmmm, moje dzieci by nie przeżyły
Podpisuję się obiema rękomaW A R T O
Jak kilka str. wcześniej napisałam- nie chodzi o zabieranie jedzonka, tylko dlatego, że wychodzi taniej ( chociaż wątpię)ale dla samej wygody. Po obfitym śniadanku wolimy do wieczorka siedzieć na plaży- a później wspólnie po grillować miejscowe specjały, niż zrywać się, kąpać, szykować, przebierać, cudować, jechać, czekać w kolejkach, żeby co nie co przekąsić. Owszem- takie wypady w ciągu 14 dni zdarzają się- z 3, 4 razy.
Powrót do Prawie Hyde Park, czyli wszystko oprócz polityki.
