.png)
.png)
.png)
.png)
razpol napisał(a):Palma z Ploce. To w jej cieniu polskie przetwory smakują najlepiej.Prawda, że iście piknikowa okolica?
https://maps.google.pl/maps?q=ploce&hl= ... .5,,0,5.78
.png)
Iwona75 napisał(a):Tak sobie poczytałam i widzę że po raz kolejny mamy dyskusję o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Sama byłam kiedyś atakowana , gdy napisałam ile kosztował nas urlop w Cro, prawie wyśmiewana że jedzenie z Polski wiozę....Ale część tego jedzenia faktycznie wiozę. Za owocami morza nie przepadamy, cevapcici do nas nie przemawia, grilowane warzywa sama potrafię przyrządzić, czym mam się zachwycać ?
Dla mnie żadnego szału w tej kuchni chorwackiej nie ma, w knajpach nie chce mi się siedzieć i czekać, bo zwyczajnie szkoda mi czasu. Idziemy czasem zjeść rybkę, ale szczerze mówiąc wolę ją sama kupić i przyrządzić.
Wodę wiozę, bo lubię właśnie taką, a nie inną, pewnie że nie taszczę 10 zgrzewek, ale kilka zabieram. Po marketach nie chodzę, bo czasu mi szkoda na wakacjach, ale to też nie znaczy że cały prowiant z Polski wiozę. Jak brakuje, to dokupimy.
Jeśli ktoś lubi schabowe ( tego akurat nawet w domu nie jemy, ale różne są smaki), to dlaczego ma ich nie zabrać ? Jeśli ktoś ma jakieś przyzwyczajenia, czy po prostu nie lubi po knajpach chodzić, to dlaczego ma się zmuszać ? Standard jakiś ?
Są kobiety, które lubią gotować ( ja lubię ) i na prawdę nie jest to z ich strony jakieś poświęcenie że same ten obiad przygotują. A słynne naleśniki ?
Zajadają się tym Polacy w Chorwacji, a ja się pytam co w nich takiego jest że kolejki się ustawiają ?
Zwykłe naleśniki, ale oczywiście nazwa inna, można się pochwalić że jedliśmy palacinki.
Ja nikomu nie żałuję że do knajpy na posilki chodzi, bo i nam się to czasem zdarza, ale widzę że niektórych w oczy kole jeśli ktoś zje "słoikową" fasolkę , albo własnoręcznie zawekowane mięso przywiezie.
Tolerancja typowa dla Polaków.....
Iwona75 napisał(a):Jeśli ktoś lubi schabowe ( tego akurat nawet w domu nie jemy, ale różne są smaki), to dlaczego ma ich nie zabrać ? Jeśli ktoś ma jakieś przyzwyczajenia, czy po prostu nie lubi po knajpach chodzić, to dlaczego ma się zmuszać ? Standard jakiś ?
.png)
ynka napisał(a):Iwona, ja gotować też lubię i gotuję w domu, bo wiem co jemale na wakacjach to mi szkoda czasu i najzwyczajniej na świecie nie chcę stać i się pocić nad garami
alessandro1977 napisał(a):Idziol napisał(a):też nie lubię sandałów
Sandały są dla dziadków...
Ja w sandałkach chodzę ale takich na obcasach
.png)
Iwona75 napisał(a):Tak sobie poczytałam i widzę że po raz kolejny mamy dyskusję o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą.
Sama byłam kiedyś atakowana , gdy napisałam ile kosztował nas urlop w Cro, prawie wyśmiewana że jedzenie z Polski wiozę....Ale część tego jedzenia faktycznie wiozę. Za owocami morza nie przepadamy, cevapcici do nas nie przemawia, grilowane warzywa sama potrafię przyrządzić, czym mam się zachwycać ?
Dla mnie żadnego szału w tej kuchni chorwackiej nie ma, w knajpach nie chce mi się siedzieć i czekać, bo zwyczajnie szkoda mi czasu. Idziemy czasem zjeść rybkę, ale szczerze mówiąc wolę ją sama kupić i przyrządzić.
Wodę wiozę, bo lubię właśnie taką, a nie inną, pewnie że nie taszczę 10 zgrzewek, ale kilka zabieram. Po marketach nie chodzę, bo czasu mi szkoda na wakacjach, ale to też nie znaczy że cały prowiant z Polski wiozę. Jak brakuje, to dokupimy.
Jeśli ktoś lubi schabowe ( tego akurat nawet w domu nie jemy, ale różne są smaki), to dlaczego ma ich nie zabrać ? Jeśli ktoś ma jakieś przyzwyczajenia, czy po prostu nie lubi po knajpach chodzić, to dlaczego ma się zmuszać ? Standard jakiś ?
Są kobiety, które lubią gotować ( ja lubię ) i na prawdę nie jest to z ich strony jakieś poświęcenie że same ten obiad przygotują. A słynne naleśniki ?
Zajadają się tym Polacy w Chorwacji, a ja się pytam co w nich takiego jest że kolejki się ustawiają ?
Zwykłe naleśniki, ale oczywiście nazwa inna, można się pochwalić że jedliśmy palacinki.
Ja nikomu nie żałuję że do knajpy na posilki chodzi, bo i nam się to czasem zdarza, ale widzę że niektórych w oczy kole jeśli ktoś zje "słoikową" fasolkę , albo własnoręcznie zawekowane mięso przywiezie.
Tolerancja typowa dla Polaków.....

.png)

Idziol napisał(a):My bierzemy zawsze trochę szamki z Polski ale co roku mniej, ceny w Super czy tam maxi Konzumach są prawie takie jak w PL (no może 10-20% różnicy) Śniadania to jakieś bułeczki z piekarni + jakies serki itp z PL, na plaży jakaś parówa lub kanapki, po plaży jakieś piwko czy tez zimna wódeczka pod babcine kotleciki i co dzień kolacja na mieście jakieś kalmary, pizza z owocami morza
.png)
Bocian napisał(a):Iwona75 napisał(a):Jeśli ktoś lubi schabowe ( tego akurat nawet w domu nie jemy, ale różne są smaki), to dlaczego ma ich nie zabrać ? Jeśli ktoś ma jakieś przyzwyczajenia, czy po prostu nie lubi po knajpach chodzić, to dlaczego ma się zmuszać ? Standard jakiś ?
A czy ktoś zabrania? Widzisz różnicę pomiędzy zjedzeniem schabowych na obiad a pomiędzy darciem japy na pół portu, że zjemy schabowe pod palmą bo tam jeszcze ich nie jedliśmy? A o tym się tu mówi.
Powrót do Prawie Hyde Park, czyli wszystko oprócz polityki.
