[/quote].png)
Fanka napisał(a):Lednice napisał(a):A może pojechać w dwójkę takim autkiem
i zabrać ze sobą mięso, wędliny i inne wyroby spożywcze![]()
![]()
![]()
Na plaży w Makarskiej otworzyć stoisko i sprzedawać zgłodniałym polskich specjałów rodakom![]()
![]()
Moje zdanie jest takie, że nasza kuchnia dostosowana do innych temperatur, aczkolwiek b. dobra, średnio pasuje do temperatur typu 35 stopni...Chyba, że chłodnik mniam, ale no nie będę brać botwinki i zsiadłego mleka do Cro nie mam miejsca. Zresztą słuchajcie jak takie mleko się rozleje w samochodzie, smród na lata zostaje.Wiem bo moja teściowa miała zwyczaj zabierania do domu mleka prosto od krowy w kance i zawsze jakimś cudem jej się to mleko rozlało...Naprawdę to jest odlot zapachowy, rozlane mleko w samochodzie.
Mam jednak w tym roku tajny plan zabrania ogórków na małosolne, też pasują do tropiku...
.png)
vizila napisał(a):Fanka napisał(a):Moje zdanie jest takie, że nasza kuchnia dostosowana do innych temperatur, aczkolwiek b. dobra, średnio pasuje do temperatur typu 35 stopni...Chyba, że chłodnik mniam, ale no nie będę brać botwinki i zsiadłego mleka do Cro nie mam miejsca. Zresztą słuchajcie jak takie mleko się rozleje w samochodzie, smród na lata zostaje.Wiem bo moja teściowa miała zwyczaj zabierania do domu mleka prosto od krowy w kance i zawsze jakimś cudem jej się to mleko rozlało...Naprawdę to jest odlot zapachowy, rozlane mleko w samochodzie.
Mam jednak w tym roku tajny plan zabrania ogórków na małosolne, też pasują do tropiku...
Twój post przypomniał mi o jednej ciekawostce. W południowej Europie niemożliwe jest zakiszenie ogórków zrobienie zasiadłego mleka i innych produktów które maja fermentowac. Problem leży w powietrzu. Mam rodzinę we Włoszech i mówili że nieda się. Takie ogórki plesnieja. Były nawet osoby które na próbę zabieraly z Polski wodę i inne prudukty i tez lipa
.png)
myslowska napisał(a):Mam jednak w tym roku tajny plan zabrania ogórków na małosolne, też pasują do tropiku...
.png)
darek1 napisał(a):Dziwię się, że co poniektórzy nie biorą wędlin, obiadków gotowych, flaków, warzyw do Chorwaci. Tylko tak gadają na forum, a w rzeczywistości kaszankę i kartofle zabierają ze sobą. Co za próżni ludzi. Jak w apartamencie poczęstowałem śledziami wiejskimi Lisnera, łososikiem wędzonym, rolmopsami w occie pod butelke wyborowej mocno zmrożonej do tego szynka swojska, boczek wędzony z chrzanem, ćwikła, oranżada czerwona i żółta Heleny. Ponadto grzybki w occie podgrzybki, opieńki, Ogórki chilii, żurek z kiełbasa białą i porcję gołąbków

.png)
.png)
Tak jak mówicie, zazwyczaj gospodarze są oniemieli podczas kolacyjki wspólnej, oczywiściu mus z "kropelkami żołądkowymi" lub "zupką krupnikową"... A to że u nich się nie kisi ogórów, to już kwestia kultury i tradycji, my też swojskich muli nie bardzo chcemy pitrasić .png)
.png)
konopackir napisał(a):Eeee co do pomidorków i arbuzów, to w zeszłym roku od mniej więcej połowy sierpnia - pierwszy sort!!! Nasze się nie umywały...
.png)
.png)
Fanka napisał(a):To wszystko zależy, w zeszłym roku np moja znajoma nabrała wędlin z ulubionej wiejskiej wędzarni. No i trzeba było połowę wyrzucić, zrobiły się kleiste, mimo trzymania w lodówce samochodowej, a później w lodówce w kwaterze...Jak ja jeżdżę zawsze jest b. gorąco, jeździmy z noclegami, tranzytowymi, nawet 2 dniowymi nad Balatonem. Nie ma sensu brać za dużo jedzenia w naszym przypadku.
Powrót do Prawie Hyde Park, czyli wszystko oprócz polityki.
