Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

COViD 20 – Coś O Vinie i Dalmacji 2020

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 17.01.2022 11:19

"maslinka"]"Błękitną Lagunę" odwiedziliśmy dwa razy - w 2015 i w 2016 roku, oczywiście w pełni sezonu. (Powiększaliśmy tłok jako uczestnicy fishpicnicku ;)) Mam wrażenie, że było mniej jachtów niż u Was :?

Widać, że popularność miejsca rośnie...


U Ciebie jest wręcz pusto 8O Aż dziwne bo ilekroć przepływaliśmy obok zawsze widać było las masztów. Chyba mieliście po prostu więcej szczęścia niż my :wink:

Szkoda, że niebo mieliście zachmurzone (my też za pierwszym razem), bo kolorki są tam ładne, chociaż w wielu miejscach takie spotykamy (Wy tym bardziej :D), więc tak naprawdę szału nie ma ;)


To na pewno też miało wpływ na nasz odbiór tego miejsca - było bure, zwykłe, nijakie. Na Twoich zdjęciach prezentuje sie zdecydowanie lepiej. Tak sobie właśnie pomyślałam - może kiedyś na majówkę będzie luźniej i słoneczniej i wtedy wpadniemy tam jeszcez raz na szybką kąpiel? :wink:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 17.01.2022 11:22

"wiola2012"]Tak to już jest, że piękne widokowo miejsce z każdy rokiem coraz bardziej się zagęszcza. Trzeba by było, gdy się takie odkryje, zachować w tajemnicy, ukryć przed ciekawskimi, jednak my, Forumowicze, lubimy się pięknem dzielić, a potem mamy tłok :mrgreen:


Fora, przewodniki - nie pomagają w utrzymaniu tajemnicy ale z drugiej strony...iluż ślicznych miejsc sami byśmy nie odkryli :wink:

Ps. Prześmieszna jest Twoja ulubiona koszulka :wink:


Szkoda tylko, że mój mąż swoją identyczną zgubił :cry: Tworzyliśmy w nich ciekawą parę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 17.01.2022 11:32

Nareszcie nie słychać ryczącej muzyki i wrzasków.

20200902_135045.jpg


20200902_135050.jpg


Tu mijamy sympatyczne miejsce – kawalątek plażyczki za skałą.

DSC_6680.JPG


DSC_6681.JPG


DSC_6683.JPG


DSC_6684.JPG


DSC_6685.JPG


DSC_6687.JPG


A tam co za maleństwo płynie?

DSC_6688.JPG


Nie wiem jaka to klasa – zbyt daleko byliśmy aby rozpoznać – ale żeglujący na niej człowiek doskonale się z nią dogadywał.

DSC_6697.JPG


DSC_6704.JPG


DSC_6708.JPG


Zbliżamy się do cypla.

DSC_6717.JPG


I już widać Mali Drvenik.

DSC_6718.JPG


DSC_6719.JPG


Niedaleko brzegu pojawiło się stado kajaków.

DSC_6720.JPG


DSC_6721.JPG


DSC_6726.JPG


Nad nami leci stalowy potwór.

DSC_6724.JPG


DSC_6728.JPG


DSC_6731.JPG


DSC_6733.JPG


Mali Drvenik już całkiem blisko.

W jego zatoce stoi zakotwiczona piękna jednostka.

DSC_6734.JPG


DSC_6736.JPG


DSC_6737.JPG


DSC_6738.JPG


DSC_6739.JPG


DSC_6740.JPG


DSC_6742.JPG


DSC_6743.JPG


DSC_6744.JPG
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 17.01.2022 12:02

Kapitańska Baba napisał(a):
"Chris_M"]
Zatoka jest piękna, atrakcyjna jako miejsce kąpieli, ale właśnie ze względu na dno jest dość niebezpieczna jako miejsce postoju na noc.
My tam stanęliśmy i przetrwaliśmy dwa ataki neveriny: jeden jeszcze w dzień, a drugi w nocy.
Zatoka do połowy opustoszała już po pierwszym ataku neveriny, a do rana, po drugim ataku, to oprócz nas przetrwały jeszcze chyba tylko 3 inne łódki.


Grubo 8O 8O 8O Chyba nie zmrużyliście oka przez całą noc 8O 8O 8O


Po pierwszym ataku neveriny już wiedzieliśmy, ze kotwica dobrze trzyma, więc z włączonym alarmem kotwicznym spokojnie poszliśmy spać.
Neverina ponownie zaatakowała ok. drugiej w nocy, więc potem już do rana trzeba było trzymać wachtę kotwiczną.

Więc wyobraź sobie co tam się działo, jak zaatakowała neverina i zakotwiczone w zatoce jachty zaczęły dryfować wlokąc kotwice po dnie!


Wolę nie 8O :roll: :mrgreen: Dużo było stłuczek i poplątanych kotwic???


Nawet udało się tego uniknąć, bo pierwszy atak był jakimś ostrzeżeniem i już wówczas ponad połowa łódek uciekła z zatoki, więc zrobiło się znacznie luźniej. A jak w nocy przy drugim ataku komuś wlokło kotwicę, to też uciekał z zatoki.

Natomiast prawdziwy "meksyk" podczas neveriny przeszliśmy jeszcze w latach 90-tych ub.w. w cieśninie przy Iloviku. Wówczas jachty jeszcze nie miały takich dobrych kotwic jakie na wyposażeniu jachtów są obecnie i wówczas żaden jacht żaglowy nie utrzymał się na kotwicy.
Wtedy faktycznie dużo jachtów powpadało na siebie, były poplątane liny kotwiczne, kilka jachtów wylądowało na brzegu.
Niewzruszone pozostały tylko nowe, wypasione jachty motorowe, wyposażone w kotwice Bruce'a, będące wówczas nowością.
Sytuację pogorszył fakt, że prawie wszystkie załogi były na brzegu, w dużej części w restauracjach. Więc gdy wystąpiły pierwsze podmuchy wiatru, to te wszystkie załogi masowo rzuciły się do pontonów żeby wracać na jachty, a kelnerzy rzucili się ratować stoły i zastawę ;)
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 17.01.2022 16:22

"Chris_M"]

Po pierwszym ataku neveriny już wiedzieliśmy, ze kotwica dobrze trzyma, więc z włączonym alarmem kotwicznym spokojnie poszliśmy spać.
Neverina ponownie zaatakowała ok. drugiej w nocy, więc potem już do rana trzeba było trzymać wachtę kotwiczną.


Wasza trzymała - pytanie jak innych. Pamiętam kiedyś nockę na kotwicy gdy jakiś jacht uparcie dryfowało w naszą stronę. Jego załoga chyba spała i nic nie widziała. My mieliśmy wachty kotwiczne i nie ukrywam - stres był. Zastanawialiśmy się kiedy trzeba będzie uciekać aby nie zostać uderzonym.


Nawet udało się tego uniknąć, bo pierwszy atak był jakimś ostrzeżeniem i już wówczas ponad połowa łódek uciekła z zatoki, więc zrobiło się znacznie luźniej. A jak w nocy przy drugim ataku komuś wlokło kotwicę, to też uciekał z zatoki.


Tyle szczęścia że zrobiło się luźniej :wink:

Natomiast prawdziwy "meksyk" podczas neveriny przeszliśmy jeszcze w latach 90-tych ub.w. w cieśninie przy Iloviku. Wówczas jachty jeszcze nie miały takich dobrych kotwic jakie na wyposażeniu jachtów są obecnie i wówczas żaden jacht żaglowy nie utrzymał się na kotwicy.
Wtedy faktycznie dużo jachtów powpadało na siebie, były poplątane liny kotwiczne, kilka jachtów wylądowało na brzegu.
Niewzruszone pozostały tylko nowe, wypasione jachty motorowe, wyposażone w kotwice Bruce'a, będące wówczas nowością.
Sytuację pogorszył fakt, że prawie wszystkie załogi były na brzegu, w dużej części w restauracjach. Więc gdy wystąpiły pierwsze podmuchy wiatru, to te wszystkie załogi masowo rzuciły się do pontonów żeby wracać na jachty, a kelnerzy rzucili się ratować stoły i zastawę ;)


Nie chciałabym być w Waszej skórze w takich warunkach 8O :mrgreen:

W ogóle - nie lubię stać na kotwicy. W dzień, na chwilę - ok. Ale nocka zawsze jest niepewna - czy nie dmuchnie, czy kotwica nie puści. Jeśli tylko się da - wybieramy port lub bojkę.
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 17.01.2022 16:39

Kapitańska Baba napisał(a):W ogóle - nie lubię stać na kotwicy. W dzień, na chwilę - ok. Ale nocka zawsze jest niepewna - czy nie dmuchnie, czy kotwica nie puści. Jeśli tylko się da - wybieramy port lub bojkę.

Też wolę boję, ale kotwica ma tę niezaprzeczalną zaletę, że na kotwicy stoimy za darmo :)
A z bojami też trzeba być czujnym, bo czasami dolny pierścień boi potrafi być pęknięty. Dlatego my zawsze na noc zakładamy jeszcze drugą cumę, ale mocowaną bezpośrednio do mooringu, a nie do boi.
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 18.01.2022 10:25

"Chris_M"]
Też wolę boję, ale kotwica ma tę niezaprzeczalną zaletę, że na kotwicy stoimy za darmo :)


To prawda :wink: Tej zalety nic nie przebije :wink:

A z bojami też trzeba być czujnym, bo czasami dolny pierścień boi potrafi być pęknięty. Dlatego my zawsze na noc zakładamy jeszcze drugą cumę, ale mocowaną bezpośrednio do mooringu, a nie do boi.


Różnie - wszak to tylko wytwór ludzki. Na szczęście małe lekkie jachty z reguły dobrze stoją i na bojkach i na haczykach :wink:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 18.01.2022 11:04

Na szczęście nie ma upału, trzeba wręcz coś narzucić na siebie bo ciągnie chłodem po rękach.

Mali Drvenik zostaje za rufą a my wciąż korzystamy z uroków żeglugi.

20200902_145728.jpg


DSC_6746.JPG


DSC_6747.JPG


DSC_6748.JPG


20200902_150736.jpg


DSC_6749.JPG


DSC_6750.JPG


DSC_6751.JPG


DSC_6754.JPG


20200902_161747.jpg


20200902_161752.jpg


Już widać wejście do Rogoźnicy.

DSC_6756.JPG


DSC_6757.JPG


DSC_6761.JPG


DSC_6762.JPG


DSC_6763.JPG


DSC_6764.JPG


Niebo za nami wygląda niesamowicie.

20200902_171356.jpg


DSC_6767.JPG


DSC_6768.JPG


Przed nami Rogoźnica.

20200902_174534.jpg


20200902_174539.jpg


Pora przygotować manewr podejścia do kei.

Niestety cumujemy bardziej na prawo niż zawsze – przy podejściu mamy wrażenie, że jest bardzo płytko, przerywamy wręcz manewr i raz jeszcze upewniamy się u obsługi, że głębokość jest wystarczająca.

Po zapewnieniu że tak – cumujemy.

20200902_190846.jpg


Obsługa zabiera nasze dokumenty a my robimy ciepłą herbatę.

20200902_191319.jpg


20200902_191336.jpg
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 19.01.2022 11:32

W Rogoźnicy stoimy tutaj:

20200902_191632.jpg


20200902_191635.jpg


20200902_191637.jpg


20200902_191640.jpg


20200902_191645.jpg


20200902_192212.jpg


Do biura obsługi miałam kawałek drogi – musiałam przejść praktycznie całe nabrzeże.

A że uparłam się, że zapłacę dziś – to pół wieczoru spędziłam na spacerze bo harbour master zamknął drzwi i gdzieś zniknął.

Więc krążyłam na trasie łódka – biuro w międzyczasie kilka razy się przebierając bo robiło się coraz zimniej.

I za każdym razem jak szłam to patrzyłam na zacumowane łodzie.

Jedne były puste, na innych siedzieli jacyś ludzie.

Tak chodziłam i chodziłam.

Przy samym biurze stała śliczna łódź z całkowicie męską załogą – kilku starszych panów.

Przyglądałam się za każdym razem łodzi z uśmiechem na twarzy – a panowie dziwnie przyglądali się mi.

Bo ile razy można iść i się uśmiechać?

Nie wiem co sobie o mnie myśleli.....

W każdym razie może za piętnastym wyjściem w końcu udało się.

Drzwi otwarte, zapłaciłam i odebrałam swoje papiery.

Wracam zadowolona i uśmiechnięta – oczywiście nabrzeżem wzdłuż łodzi panów – i oni nie wytrzymali, zaczepili mnie pytając czemu tak chodzę w koło.

Na co ze śmiechem pokazałam im dokumenty łodzi ze słowami: w końcu otworzył i zapłaciłam.

Panowie się pośmiali i ....zaprosili mnie na swój pokład na lampkę szampana.

Okazali się grupą niemieckich przyjaciół.

Posiedziałam u nich długo – pewnie z półtorej godziny.

Rozmawialiśmy o pływaniu, o morzu.

Pochwaliłam się naszą MaBe – oczywiście znali klasę Korsarz, zachwycali się urodą naszej łódeczki i tym jak da się na niej pływać.

Do siebie wróciłam na zachód słońca.

20200902_193023.jpg


20200902_193033.jpg


DSC_6773.JPG


DSC_6774.JPG


DSC_6779.JPG


DSC_6784.JPG


DSC_6790.JPG


DSC_6796.JPG
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2489
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 19.01.2022 18:08

Ponownie w Rogoźnicy. Super :!: .
Musiałaś rzeczywiście zaciekawić starszych panów :lol: , może gdyby to byli młodzi panowie, to szybciej by zapytali, a nie za piętnastym spacerem :lol: :wink:
Czy mi się tylko wydaje, czy żeglarze są do siebie milej nastawieni, tzn. są bardziej przyjaźni względem siebie niż turyści lądowi :D :idea:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 19.01.2022 19:58

wiola2012 napisał(a):Czy mi się tylko wydaje, czy żeglarze są do siebie milej nastawieni, tzn. są bardziej przyjaźni względem siebie niż turyści lądowi :D :idea:

Wszyscy wodniacy tak mają, nawet kajakarze ;) A tak serio - tak jest chyba w bardziej "wyspecjalizowanych" dziedzinach (sportach) - wspinaczka, żeglarstwo, nurkowanie... Narciarstwo niestety nie, bo to już zbyt popularny sport ;)

Rogoźnica pięknie się prezentuje na Twoich zdjęciach (tych ostatnich i wcześniejszych) :D Mnie się trochę źle kojarzy (z fatalną kwaterą). Może pora tam wrócić i odczarować to miejsce? 8)
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 20.01.2022 11:14

"wiola2012"]Ponownie w Rogoźnicy. Super :!: .


Rogoźnica ciągnie nas do siebie jak magnes :wink:

Musiałaś rzeczywiście zaciekawić starszych panów :lol: , może gdyby to byli młodzi panowie, to szybciej by zapytali, a nie za piętnastym spacerem :lol: :wink:


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Musieli się upewnić czy można pytać :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Czy mi się tylko wydaje, czy żeglarze są do siebie milej nastawieni, tzn. są bardziej przyjaźni względem siebie niż turyści lądowi :D :idea:


Pytanie trochę z tych trudnych :wink:
Moje zdanie jest takie: i tak i nie :mrgreen: Wszystko zależy od tego kto jest na łodzi. Jeśli napotykamy prawdziwych żeglarzy - najczęściej z nimi są bardzo przyjacielskie relacje. Pomogą, zagadają, uśmiechną się - tak samo jak my do nich (zawsze pomożemy przy podejściu, zawsze powiemy dzień dobry czy u śmiechniemy się przechodząc obok łodzi pełnej ludzi).
I co ciekawe - najczęściej takie przyjacielskie kontakty nawiązujemy z obcokrajowcami.
Jeśli natomiast napotykamy komercyjne załogi z wynajętym skiperem - nie ma absolutnie żadnej szansy na jakąkolwiek interakcję z tymi ludźmi. Oni są jacyś...dziwni :roll: Zresztą te obserwacje mam również z własnego pokładu - najczęściej osoby które płyną z nami na jeden rejs nie są w stanie nawet słowem odezwać się do sąsiadów burta w burtę a gdy ja rozmawiam - patrzą na mnie jak na ufo :roll:
Nie umiem powiedzieć z czego to wynika.
Jeszcze z czasów lądowych również pamiętam, że ludzie nie nawiazywali ze sobą relacji - trak jakby się siebie bali? wstydzili? Nie mam pojęcia....
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 20.01.2022 11:23

"maslinka"]
Wszyscy wodniacy tak mają, nawet kajakarze ;) A tak serio - tak jest chyba w bardziej "wyspecjalizowanych" dziedzinach (sportach) - wspinaczka, żeglarstwo, nurkowanie... Narciarstwo niestety nie, bo to już zbyt popularny sport ;)


Może to jest właśnie odpowiedź - im bardziej "specjalistyczna" dziedzina tym bardziej łączy ludzi? :wink: Nie mam pojęcia :oops:

Rogoźnica pięknie się prezentuje na Twoich zdjęciach (tych ostatnich i wcześniejszych) :D Mnie się trochę źle kojarzy (z fatalną kwaterą). Może pora tam wrócić i odczarować to miejsce? 8)


Dziękuję :hearts:
Kwaterę zawsze można wybrać inną :wink:
To miasto jest sympatyczne. Czy byłabym w stanie długo w nim być? Pewnie nie ale ja w żadnym długo nie usiedzę :mrgreen:
Na pewno często jest tłoczne, dużo ludzi wędruje nabrzeżem i dlatego mi pasuje. Choć w 2020 było bardzo puste :cry:
Powinnaś wrócić - nie na cały wyjazd ale jako przystanek w drodze na 2-3 dni - będziesz zadowolona :smo:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 20.01.2022 11:49

Główny plac w Rogoźnicy taki pusty.

DSC_6780.JPG


DSC_6781.JPG


DSC_6782.JPG


DSC_6783.JPG


DSC_6788.JPG


DSC_6791.JPG


DSC_6792.JPG


DSC_6793.JPG


DSC_6794.JPG


DSC_6795.JPG


DSC_6799.JPG


DSC_6802.JPG


DSC_6805.JPG


Było już późno gdy nasze dziewczyny naszła ochota na pizzę.

Chyba zgłodniały szorując pokład bo stwierdziły, że jest brudno i go posprzątają.

Dałam im torebkę z portfelem, Ania czekała na brzegu, Ewa złapała pieniądze i biegiem na trap.

W tym momencie usłyszeliśmy tylko przeraźliwy huk i ......... Ewa razem z trapem znalazła się w wodzie......

Kapitan szybko wyskoczył spod pokładu, pomógł dziecku wyjść na górę.

Na szczęście wpadając o nic się nie uderzyła ani nie pocięła sobie ciała o żadne muszle czy kamienne wypustki.

Jedyne co to pogubiła klapki, zmoczyła telefon i pieniądze.

Nawet się nie wystraszyła.

Tylko jak to się stało, że ten trap spadł skoro był uwiązany???

Okazało się, że przy sprzątaniu odwiązały go i potem za słabo umocowały.

Nauczka na przyszłość – węzły należy robić starannie!

Ewa się tylko śmiała, że tak bardzo nie chciało jej się iść myć dzisiaj no to upadek sam ją przymusił do kąpieli – po portowej wodzie znalazła się pod czystym prysznicem w sekundę.

Oczywiście z pizzy nie zrezygnowały – poszły i przyniosły na pokład.

20200902_200138.jpg


20200902_201117.jpg


20200902_202454.jpg


20200902_202518.jpg

pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1454
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 20.01.2022 17:09

To szczęście że nic się jej nie stało i dzielnie to zniosła. Pizza na pocieszenie musiała być obowiązkowo. :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
COViD 20 – Coś O Vinie i Dalmacji 2020 - strona 29
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone