napisał(a) Franz » 06.02.2021 18:20
Rok 2011Gran ParadisoNie miałem zbyt wielkiej ochoty na ten wypad. W zasadzie po ostatniej zimowej wyprawie z Bercikiem stwierdziłem, że jestem już zbyt stary na walkę z alpejskim śniegiem z ciężką liną w plecaku. Kilka tego typu wjazdów w zupełności mi wystarczało. Kiedy jednak Bercik zwrócił się do mnie z taką propozycją, trudno mi było odmówić. Dopytałem tylko:
- A co Cię skłania do tego?
- Mój kumpel Grzegorz ma ochotę na zimowy czterotysięcznik i powiedziałem mu, że pojedziemy, jeśli i Ty się z nami zabierzesz.
Cóż – odmawiając, zawiódłbym w ten sposób aż dwóch ludzi. Co poradzić – niech będzie.
Ustaliliśmy, że polecimy moim wozem, ale będziemy się zmieniać za kierownicą. Wybraliśmy trasę przez Niemcy i Szwajcarię, z której do Włoch wjeżdżamy tunelem Gran San Bernardo. Dalej zjazd do Aosty, krótki kurs doliną do Villeneuve, gdzie skręt na Valsavarenche i aż do końca na wielki parking w Pont.