Koło 20:30 dojeżdżamy do naszego nowego lokum. Po całym dniu spędzonym w podróży... Jesteśmy bardzo zmęczeni, a tu zaraz trzeba się witać
Właścicielka Ana czeka na nas i najpierw pokazuje apartman (wszystko, jak na zdjęciach na portalu na literkę B.), a później zaprasza do siebie, na górę. Z jej mieszkania (a konkretnie - z balkonu) na pierwszym piętrze roztacza się przepiękny widok na Velą Lukę. My, na parterze, widoków mieć nie będziemy, ale taras przynależący do kwatery to całkiem miłe, zapewniające dużo prywatności, miejsce.
Załatwiamy formalności - Ana spisuje nasze dane i drukuje rachunek
) i bardzo chcemy jak najszybciej iść na kolację. W lodówce znajdujemy Jamnicę, dwa piwa, mleko. Sympatyczny gest Kilka zdjęć z kwatery. Tym razem nie ma zmywarki, za to mamy aż dwie lodówki
Sypialnia dość mała, ale są szafki nocne
(Na Lošinju ich nie mieliśmy.)
Łazienka z kabiną, a nie z zasłonką
Wszędzie bardzo czysto i ładnie pachnie
Jest tam też miejsce do "przechowywania" kajaka
Wszystko to za 76,5 euro za dobę. Cena bardziej atrakcyjna niż w poprzedniej miejscówce, gdzie płaciliśmy 99 euro. Standard podobny, a jednak na Lošinju bardziej mi się podobało. Tamten ogród był nie do przebicia
Wiem, przewróciło mi się

Z drugiej strony budynku wypoczywają rodacy, ale z nimi nie mieliśmy żadnego kontaktu, bo korzystają z innego wejścia do domu. Dopiero po ich wyjeździe (kiedy się tam zapuszczam, wcześniej było mi głupio
Całkiem niechronologicznie natomiast wrzucam zdjęcia zrobione kolejnego poranka ze ścieżki po drugiej stronie domu, którą to najczęściej szliśmy do centrum:
Wtedy, gdy chcieliśmy skorzystać z przeprawy taxiboatem. Łódki odpływają sprzed Hotelu Posejdon (a my zamieszkaliśmy właśnie w jego pobliżu) i przybijają do brzegu obok stacji benzynowej INA. Taka przyjemność kosztuje 1 euro od osoby i znacznie skraca nam drogę do centrum Velej Luki.
Panowie na motorówce dość często się zmieniają, ale poznamy chyba wszystkich
Nawet podczas tak krótkiej przeprawy
Dziś tętni życiem, a to wieczorami lubimy, nawet gdy jesteśmy zmęczeni całodzienną podróżą
Możecie się dziwić, dlaczego wybraliśmy Velą Lukę, skoro kiedyś średnio nam się tu podobało

Poza tym chcieliśmy popływać kajakiem głównie w tych rejonach wyspy i to akurat świetnie się udało
Rejestrujemy, że w VL otworzyło się kilka nowych lokali, np. Luky Restaurant & Bar położony w marinie. Na początku lokal wydaje się nam trochę zbyt elegancki:
Mamy obawy, że będzie sztywno i drogo. Jednak kelnerzy są bardzo sympatyczni, z luźnym podejściem
Wreszcie możemy odpocząć i napić się piwa
Zamawiam małą porcję ćevapi z frytkami, a Małż - korčulańską specjalność: domaći žrnovski makaruni s junetinom, czyli makaron z wołowiną:
Jest zachwycony smakiem tego dania, następnym razem spróbuję go i ja. Moje ćevapi nietypowe, bo "kiełbaski" są grubsze, ale za to soczyste
Tymczasem idziemy się przejść po Velej Luce, która mozaikami stoi
Ich historia sięga 1968 roku, kiedy w mieście odbyło się spotkanie około 30 artystów z całego świata. Mozaika przedstawiająca gołębicę z gałązką oliwną jest efektem prac tamtego zespołu, w którym znalazł się również Polak - Tadeusz Kantor
Robert Makłowicz pokazywał je w swoim filmie z Wyspy, więc wiedzieliśmy, że tam jest
(Czwarta linijka od dołu: Kantor - Polska.
W Centrum Kultury w VL można z kolei podziwiać inne dzieło Kantora - mozaikowe krzesło. Ostatecznie tam nie dotarliśmy... Tyle polskich śladów niemal na końcu świata
Mozaiki w Velej Luce są starsze (z 1968 roku) i młodsze - powstałe w 2015 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Twórczości Artystycznej (Udruga Likovno Stvaralaštvo Vele Luke). Właśnie wtedy rozpoczęto prace na stworzeniem najdłuższej mozaiki na świecie
Chociaż widok meduzy przyprawia mnie o lekkie dreszcze
Piękny budynek szkoły:
i okazałe palmy:
A pod stopami - cały czas mozaiki...
Jugosłowiański pomnik poświęcony ofiarom II wojny światowej:
Robimy szybkie zakupy - Studenac i mały Tommy są otwarte do 23:00. I powoli wracamy na kwaterę; tym razem pieszo, bo panowie w łódce już nie kursują.
Spacer jest piękny i bardzo relaksujący:
Zajmuje nam dwadzieścia kilka minut, więc nie jest źle. Jednak częściej będziemy korzystać z taxiboat
Widok z naszej ulicy na rozświetlone nabrzeże Velej Luki:
Z tarasu mamy nieco gorszy; gdy się wychylimy i pstrykniemy zdjęcie między krzaczorami
(Fotka zrobiona któregoś poranka.)
Śpimy dobrze, ale stosunkowo krótko
Tutaj jest już niemal gotowy
Ahoj, nowa Przygodo!

.png)
.png)
.png)


.png)

