Po nieudanej próbie zjedzenia kolacji w Blato wracamy na kwaterę, zostawiamy Maździaka przed domem i idziemy na przystanek wodnych taksówek. Łódka właśnie przybija do brzegu:
Widok w stronę przystani promowej:
Czy mi się wydaje, czy 10 lat temu (kiedy płynęliśmy stąd na Lastovo) była ona zlokalizowana bliżej centrum
Niebieskie światełka Hotelu Posejdon:
Płyniemy
Wieczorna Vela Luka bardzo mi się podoba:
Jeśli chodzi o wybór lokalu, jesteśmy tak głodni, że stawiamy na pewniaka - od razu idziemy do restauracji Luky w marinie, w której byliśmy przedwczoraj. Dziś zamawiam žrnovski makaruni:
Danie jest przepyszne!
Do "domu" musimy się przespacerować, bo jest po 22:00 i taksówki wodne już nie kursują. Po drodze podziwiamy gigantyczny odcisk palca
oraz palmy:
I chyba odkrywamy, dlaczego w VL opierają się one szkodnikom. W pniach są wbite plastikowe rurki (widzieliśmy na kilku roślinach):
Sądzimy, że w ten sposób podaje się jakieś lekarstwa chroniące palmy przed crvenim surlašem.
Studiujemy też program imprez pod hasłem Luško lito 2024:
Pojutrze przyjdziemy na wykład/prezentację
Już jest kolejny dzień
Małż szybko załatwia sprawę, tylko do tej przyjemności trzeba doliczyć koszt taxi w obie strony, czyli 2 euro.
Ja w tym czasie odkrywam, że po drugiej stronie naszego domu żyją żółwiki
Żółwie mają tu zbudowane całe miasteczko - jest kilka domków i poidełko:
Trochę się zlewają z podłożem
:Słodziaki!
Gdybym wiedziała o nich wcześniej, kwatera od razu bardziej by mi się podobała
Rodacy, którzy wyjechali, mieli częściowy pogled na morze, ale i Słoweńców bezpośrednio obok.
My mamy zdecydowanie więcej prywatności, a widoku aż tak mi nie brakuje
Małż wraca z zakupów. Przygotowujemy śniadanie, a potem pokazuję mu żółwiki. Wam też jeszcze je pokażę
Powoli (bo w upale wolniej się ruszamy
Ale najpierw musimy tam dojechać. Mijamy Maslinik Požar:
Dziwna nazwa dla oliwnego gaju, choć być może pożar strawił tę ziemię. Na pewno jest tu bardzo sucho:
Dojeżdżamy do parkingu przy zatoczce Meja. Bardzo wygodne miejsce do zostawienia samochodu:
Można zejść właśnie do tej uvali, to zaledwie kilka kroków:
Po prawej jest ogrodzony teren wojskowy, ale tam się nie będziemy zapuszczać. Jadran ma niesamowity kolor, lecz już zaczyna się marszczyć; trzeba szybko wodować Osiołka:
Zrobimy to po przeciwnej stronie półwyspu, u którego nasady zaparkowaliśmy - patrz pomarańczowa strzałka na mapce kilka zdjęć wyżej. Na szczęście z tej strony też mamy wygodną ścieżkę, trochę dłuższą niż do uvali Meja, ale zwykle pokonujemy dłuższe odcinki, więc jest super
A to wysepka Grčik (i Hvar w oddali), do której też dopłyniemy:
"Za chwilę"


.png)
.png)
.png)
to około + 4 km