Dzień drugi
Ogólne założenie całego wypoczynku było takie, że co drugi dzień
będziemy gdzieś jeździć poza "obozowisko". Więc po dniu spędzonym na
plaży przyszedł dzień wyjazdu. Jako że Szybenik był najbliższym
większym miastem wiec wybór padł właśnie na to miasteczko. Oczywiście
przed każdym wyjazdem Milan (właściciel apartamentu) - mówił nam co i
gdzie warto odwiedzić w danym miejscu. O Szybeniku powiedział że -
"nie ma tam plaży" - no i nie było

)
Do Szybenika dojechaliśmy około godziny 11. Nie wiem jakim trafem, ale
zamiast wjechać co centrum, zaparkowałem auto na jakimś dzikim
parkingu niedaleko jakiegoś basenu na obrzeżach miasta -
oczywiście nie była to jakaś próba
oszczędności a raczej chwilowy brak orientacji topograficznej miasta

)
Będą w Chorwacji unikałem dzikiego parkowania po tym jak zobaczyłem
w Vodicach klienta, który zostawił auto utrudniając tym samym ruch. Za
jakieś pół godzinki jego auto już odjeżdżało na lawecie. Biedny Czech
poszedł tylko zapytać się o wolne pokoje

)) "takie życie" jak to się mówi . . .
Drogę do centrum prowadząc wózek z dzieckiem będę jeszcze długo
pamiętał. Na początku było wporządku ale potem dosyć strome zejście
jakąś bitą drogą nie należało do najprzyjemniejszych. Reszta miasteczka
już nie nastręczała problemów. Zamku (twierdzy) niestety nie
zaliczyliśmy, z racji wózka. Nie miałem już sił targać go pod takie
hardkorowe wzniesienie. Ogólnie Szybenik zrobił na nas pozytywne
wrażenie.
Po powrocie do "bazy" - szybki prysznic i obowiązkowy spacerek po
Vodicach. Starówka ma naprawdę kurortowy klimat . . .
Dzień kolejny z założenia mieliśmy spędzić na miejscu, no może prawie
na miejscu. Plaża w Vodicach - powiedzmy była taka sobie i raczej
zatłoczona. Dlatego też na plaże zawsze jeździliśmy do Tribunji - naszym
skromnym zdaniem była "jakoś lepsza od tej vodickiej". Poza tym nie
mieliśmy daleko, nie musieliśmy targać tych wszystkich gratów - tylko
wszystko w autko i wyładunek prawie przy samym brzegu morza. . .
Tribunji miało też specyficzny klimat - w przeciwieństwie do Vodic było
jakby taką małą oazą spokoju.