Wieczorem po zrobieniu drobnych zakupów wybieramy się jak zwykle na obiadokolację .
Zasiadamy w ogródku restauracji przy plaży i dzisiaj pada wybór na .... stek z grila + zupa rybna .
Oczywiście do obiadku bierzemy piwo lub wino według gustu . Błyskawicznie zostaje rozpalony grill a sympatyczny kelner o swojsko brzmiącym imieniu - Misza - swoim uśmiechem żartami i naprawdę super profesjonalną obsługą wprowadza nas w wyborny nastrój który i tak był super odkąd wyjrzało do nas słoneczko .
Stek okazał się strzałem w dziesiątkę a jedyny minus tej potrawy - oczywiście cena ( 130Kun za dwa duże kawałki na oko 0,3-0,5kg) ) - nie mógł nam zmącić dobrej zabawy .
Pierwszy raz jadłem krwisty stek z grilla - naprawdę polecam tę restaurację -w centrum Trsenika przy plaży , niestety nie pamiętam nazwy a folder który mi dał właściciel mi gdzieś się zapodział
ja z właścicielem restauracji
Do steka podano nam gratis pod koniec traravicę no i zaczęło sie wzajemne częstowanie trunkami my nasze oni swoją rakiję
I tu mała dygresja . Pod małym sklepikiem w którym wcześniej dokonywaliśmy zakupy , były dwie ławeczki , na jednej z nich siedziało sobie paru miejscowych z piwkiem i odnosiło się wrażenie jakby to był centralny punkt życia towarzyskiego o tej porze roku w tym sennej miejscowości
Również i nas zaczepili i pogadaliśmy sobie przy jednym piweczku .
Na marginesie , w czerwcu kiedy nie ma w tych małych miejscowościach turystów , nawet sympatyczny jest taki kontakt z miejscowymi którzy są bardzo sympatyczni wykazują zainteresowanie tym nielicznym "obcymi" W sezonie człowiek ginie w tłumie
Wieczorem w trakcie obiadokolacji udałem się na jacht celem przyniesienia urodzinowej wódeczki i zakupionego miejscowego likeru Pelinkovac . Wracając do restauracji poczęstowałem ekipę z ławeczki naszym trunkiem a nastepnie zaprosiłem do nas .
Dwóch z nich się skusiło , o dziwo jeden z nich okazał się miejscowym Gradonacelnikiem a drugi , jak sam o sobie powiedział , jedynym muzułmaninem w Trseniku .
Właśnie z nimi pod koniec wieczoru wdałem się w dyskusję którą kończyliśmy na ławeczce w towarzystwie jeszcze jednego kolegi z jachtu no i rakiji .
Wspominam o tym bo rozmowa okazała się bardzo interesująca , pokazywała jak poplątane są losy w tej części Europy .
To że chłopaki się trochę otworzyli przede mną pewnie było zasługą alkoholu ale po części może i tego , że wykazałem się co nieco znajomością bieżących spraw jak i historii Chorwacji i Bośni .
Okazało się ze w czasie wojny w Bośni chłopaki walczyli przez pewien czas naprzeciwko siebie , gradonacelnik o imieniu Branko , w armii CHorwatów -HVO , Semir (Muzułmanin ) w Armii BiH .
Teraz Semir pracuje nielegalnie w winnicy Branka na terenie Chorwacji żeby utrzymać rodzinę w Travniku ( miasto muzłmańsko-chorwackie w srodkowej Bośni o które w walczyli między sobą w 1993 roku Chorwaci z Bośniakami , z tego miasta pochodzi np. bardzo ceniony w świecie trener piłkarski Miroslav Blaźević , obecnie prowadzi reprezentację BiH która odnosi w ostatnim okresie duże sukcesy , a wcześniej w 1998 roku doprowadził reprezentację Chorwacji do brązowego medalu mistrzostw świata )
Rozmawiało się nam tak dobrze , że kiedy skończyła się rakija Branko usilnie zapraszał nas żebyśmy poszli z nim do jego winnicy na degustację wina
Z żalem ale i naszczęście odmówiliśmy , co pewnie oszczędziło mi bółu głowy na drugi dzień

, a poza tym było już późno ...
Umówiłem się z Branko że winnice jego obejrzę jak będę w Żuljanie w sierpniu ,- pewnie nie omieszkam

, chociaż dziwnym trafem w restauracji i w sklepie wręczano nam reklamówki wininicy Matuśko z Potomje a nie Branka - pewnie jest nie za duża
