Hvar zrobił na mnie sympatyczne wrażenie choc mówiąc szczerze z braku czasu niewiele się zagłębiałem w boczne uliczki ograniczając się do miejsc centralnych i zwiedzania budowli z zewnątrz - no cóż czasu nie było za wiele
Nie wiem też jak prezentują się tam plaże , a sam port dla jachtów niewielki ...
A więc płyniemy w strone Korculi .
Początkowo na żaglach ale ponieważ wiatr się zmienił wieje z przodu , musimy sporo halsowac i tempo nie za bardzo
Po dwóch godzinach zrzucamy żagle i płyniemy na silniku , pogoda się pogarsza jest pochmurnie .
Częśc załogi gra w karty w kabinie częśc na zewnętrz popija piwo lub whisky i prowadzimy Polaków rozmowy na różne tematy ...
Ja wykazuję się dośc sporą wiedzą na temat CHorwacji - co staje sie okazją do zareklamowania , wśród zadziwionych współtowarzyszy rejsu , niniejszego portalu jako obszernego źródła informacji na temat tego pięknego kraju
Po jakimś czasie głodniejemy i sporządzamy pierwszy ciepły posiłek na pokładzie - sphagetti bolonese hmm jak zwykle na powietrzu smakuje wyśmienicie
nasz sternik podjada sobie spaghetti
Na marginesie dodam że nasza w całości męska załoga z w sprawach kuchennych ( przygotowywanie posiłków , zmywanie sprzątanie ) radziła sobie wyśmienicie i to bez ustalania dyżurów ,każdy kto chciał to pomagał w danej chwili i wszystko odbywało się bez zgrzytów , a przy okazji niektórzy objawili całkiem niezłe zdolności kulinarne .
Na wieczór dopływamy do mariny w Korculi , robimy toaletę i szykujemy się do wyjścia na kolacje.
widok z nabrzeża w marinie na starówkę
Niestety Chmurzy się coraz bardziej , Orebica to prawie wogóle nie widac.
Szybko idziemy i znajdujemy restaurację obok domu Marco Polo . Dzisiaj ja sobie zamawiam rybkę ( Dorada) i wino , smakuje ale jak spojrzałem w cennik to hmmm , nie pamiętam dokładnie ale to była najdroższa knajpa na tym rejsie .....
Ponieważ podróż od Hvaru do Korculi zeszła nam na drobnym delektowaniu się napojami wyskokowymi , a po wyjściu z restauracji dostaliśmy się w objęcia sporego deszczu , szybko uciekliśmy na jacht i poszliśmy spac odkładając zwiedzanie na jutro .
Rano na szczęście nie padało , choc cały czas było pochmurnie .
Udalismy się w małych grupkach na poranną kawkę i zwiedzanie starówki
Przyznam się że uwielbiam w Chorwacjii poranny spacerek na kawkę , obserwowac jak po nocy budzi się dana miejscowośc do życia , a smak kawy często jest boski choc np. nie wszedzie jest jednakowy standard np. w jednym knajpkach podają wodę do kawy a w innych musiałem sie o to upominac .
wejście na starówkę
wokół starówki pięknie kwitło wszystko
wąskie uliczki
pod murami , chętnie bym się tu wykąpał ale jest dośc pochmurnie
Starówka w Korculi urocza chociaż niewielka , wkoło murów jest promenada , w środku starówki mały placyk od którego odchodzą pod lekkim nachyleniem w dół wąskie uliczki .
Jak wszędzie w trakcie rejsu ( poza Dubrownikiem) na tłok się nie natykamy , spokojnie można sobie zaglądac we wszystkie zakamarki , trochę szkoda tylko ze nie ma słoneczka słaba widocznośc na Peljesac , za to Sv. Ilija prezentuje się majestatycznie chowając wierzchołek w chmurze ....
Po trzech godzinach zbieramy się i odpływamy
zostawiamy pochmurną Korculę za sobą
paru z nas jeszcze nie ma świadomości że za niewiele czasu swoje wspaniałe śniadania będą musieli oddac morzu ...
PS. za wiele fotek nie mam bo większośc ujęc jest skadrowanych z osobami z rejsu a nie bardzo chciałbym ich pokazywac bez zgody zainteresowanych , no cóz na przyszłośc będę o tym pamiętał