Po prostu PELOPONEZ

kulka53 napisał(a):Wiedziałem, że gdzieś już coś takiego widziałem
Zajrzałem do naszej relacji ale niestety fotki z tego akurat wyjazdu zniknęły

Bardzo żałuję, że z części Twoich i Lidii relacji zniknęły zdjęcia. Ale i tak to niesamowicie bogata skarbnica wszelkich informacji przed wyjazdami. Dotarliście do takiej ilości miejsc, że sam spis treści przy każdej relacji jest jak przewodnik po okolicy. Jestem zafascynowana Waszymi podróżami. Mnie nie udało się w tym roku dotrzeć wszędzie tam, gdzie bym chciała, a część celów odpadła już w przedbiegach m.in. ze względu na dzieci - trzeba im było zapewnić także dużo czasu na wodne wygłupy.

Wspomniane nieprzewidziane okoliczności + temperatury sprawiły, że już w czasie podróży do Mesenii odpuściłam z żalem pierwszy punkt planu przygód, którym był wąwóz Lousios i monastyr Prodromou. Cóż, zostałabym wtedy sama do motywowania młodzieży do wędrówki w temp. 38 stopni - i rozsądek zwyciężył. Ale niedosyt pozostał...

maslinka napisał(a):Danusiu, podziwiam Cię za prowadzenie (wypożyczonego!) samochodu po, z pewnością krętych, greckich drogach

Agnieszko, jestem dość marnym kierowcą, więc wybrałam najprostszą trasę z Aten do Agios Andreas w Mesenii i dlatego jakoś przeżyłam, choć pierwotne plany zakładały jej urozmaicenie drogami "ciekawszymi" połączone ze zwiedzaniem. Do tego jednak był już potrzebny mój mąż, więc ze zwiedzaniem grzecznie na niego poczekałam na miejscu. Oczywiście oficjalnie dlatego, że dzieciom potrzebny był na początek relaks i zabawy w wodzie...

Mikromir napisał(a):

maslinka napisał(a):Danusiu, podziwiam Cię za prowadzenie (wypożyczonego!) samochodu po, z pewnością krętych, greckich drogach

Agnieszko, jestem dość marnym kierowcą, więc wybrałam najprostszą trasę z Aten do Agios Andreas w Mesenii i dlatego jakoś przeżyłam, choć pierwotne plany zakładały jej urozmaicenie drogami "ciekawszymi" połączone ze zwiedzaniem. Do tego jednak był już potrzebny mój mąż, więc ze zwiedzaniem grzecznie na niego poczekałam na miejscu. Oczywiście oficjalnie dlatego, że dzieciom potrzebny był na początek relaks i zabawy w wodzie...

Danusia ale to jest przecież święta prawda, że jak dzieciaki się wyszaleją i wymoczą to i chętniej później chcą coś zobaczyć

W tym roku planuję we wrześniu ruszyć na Pelo w dużej części Twoimi śladami z pierwszej relacji, tyle że własnym autem. Drugą część także będę śledzić i szukać inspiracji na przyszłe wyjazdy

Beata W. napisał(a):Danusia ale to jest przecież święta prawda, że jak dzieciaki się wyszaleją i wymoczą to i chętniej później chcą coś zobaczyć

Tak, tak, to racja...

Adek99 napisał(a):W tym roku planuję we wrześniu ruszyć na Pelo w dużej części Twoimi śladami z pierwszej relacji, tyle że własnym autem. Drugą część także będę śledzić i szukać inspiracji na przyszłe wyjazdy

Ale fajnie, bardzo się cieszę i trochę zazdroszczę nadchodzącego września.

Ja również podziwiam Cię za to, żeś pojechała sama tym autkiem z wypożyczalni Absolutnie
A widok z tarasku mieliście fajowy
Może ja powinnam porzucić te wyspy i wrócić na Peloponez

Aga, bardzo dziękuję, jeszcze chwila, a sama będę z siebie dumna, że przejechałam 300km fiestą po asfalcie.

Co do wysp - coś musi w nich być, jeśli kolejny raz rzuciłaś Pelo dla jednej z nich... Muszę się nad tym głębiej zastanowić i uważnie czytać Twoją nową relację, którą zaraz zaczniesz pisać, prawda?

Mikromir napisał(a):Aga, bardzo dziękuję, jeszcze chwila, a sama będę z siebie dumna, że przejechałam 300km fiestą po asfalcie.

To nie o to chodzi że 300km po asfalcie ... tylko auto z wypożyczalini w obcym kraju

Mikromir napisał(a):Co do wysp - coś musi w nich być, jeśli kolejny raz rzuciłaś Pelo dla jednej z nich... Muszę się nad tym głębiej zastanowić i uważnie czytać Twoją nową relację, którą zaraz zaczniesz pisać, prawda?

Co do wysp ... no jest w nich coś, bo właśnie się zastanawiam - Milos czy Naxos za rok
A co do relacji ... to mi się nie chce
A i Paros nie zrobił na mnie takiego wrażenia co Tinos
Jest zdecydowanie przereklamowany ... no ale musiałam to sprawdzić na własne oczy

mysza73 napisał(a): ... tylko auto z wypożyczalni w obcym kraju

No tak, jak o tym pomyślę, to jeszcze mną trzęsie...

mysza73 napisał(a): Co do wysp ... no jest w nich coś, bo właśnie się zastanawiam - Milos czy Naxos za rok
A co do relacji ... to mi się nie chce
A i Paros nie zrobił na mnie takiego wrażenia co Tinos
Jest zdecydowanie przereklamowany ... no ale musiałam to sprawdzić na własne oczy

Zrób coś, żeby Ci się zachciało pisać tę relację, plisssss - bo dzięki relacji ja nie będę musiała sprawdzać każdej wyspy na własne oczy.

mysza73 napisał(a):bo właśnie się zastanawiam - Milos czy Naxos za rok

Obie będą dobrym wyborem, choć Milos ciut lepszym

mysza73 napisał(a):A co do relacji ... to mi się nie chce

Jednak fajnie by było poczytać....nawet mimo tego że...

mysza73 napisał(a):Paros nie zrobił na mnie takiego wrażenia co Tinos
Jest zdecydowanie przereklamowany ... no ale musiałam to sprawdzić na własne oczy

Cóż, tu i ówdzie parę razy wspominałem że jak dla mnie jest jedną z mniej ciekawych wysp .
Kilka zalet i plusów nie rekompensuje całości... Paros jest ok na 2-3 dni pozwiedzania tych w/w, ale na cały urlop...niezbyt dobry pomysł. Po prostu inne miejsca są fajniejsze.
Nie ma to jednak jak własne oczy , to oczywiste.

PS. Danusiu, dzięki za miłe słowa . Nie sądziłem że śledzisz nasz wątek i zawarte w nim relacje...

Wspaniała relacja z całym mnóstwem "podpowiedzianek", które niewątpliwie się przydadzą.
15 września rozpoczynam przygodę z PELO... też z Krakowa tak jak Wy... na lotnisku autko i w drogę.
I meta w Vivari (tuż koło Drepano), II - w Monemvasii
Strasznie już tęsknię za Helladą , 2 lata przerwy a jakby całe wieki
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam cieplutko

kulka53 napisał(a):

mysza73 napisał(a):bo właśnie się zastanawiam - Milos czy Naxos za rok

Obie będą dobrym wyborem, choć Milos ciut lepszym

Tak myślałam

kulka53 napisał(a):

mysza73 napisał(a):A co do relacji ... to mi się nie chce

Jednak fajnie by było poczytać....

Może mi przejdzie ta niechęć ...

kulka53 napisał(a):

mysza73 napisał(a):Paros nie zrobił na mnie takiego wrażenia co Tinos
Jest zdecydowanie przereklamowany ... no ale musiałam to sprawdzić na własne oczy

Cóż, tu i ówdzie parę razy wspominałem że jak dla mnie jest jedną z mniej ciekawych wysp .
Kilka zalet i plusów nie rekompensuje całości... Paros jest ok na 2-3 dni pozwiedzania tych w/w, ale na cały urlop...niezbyt dobry pomysł. Po prostu inne miejsca są fajniejsze.

Wiem, wiem, pamiętam. Miałam z tyłu głowy, że Tobie się tam średnio podobało ...
Ale musiałam się przekonać, że masz rację
No i wybrałam Paros jeszcze dlatego, że w miarę niedługo się tam płynie ...
Ale i tak stwierdzam, że promy to nie moja bajka
W przyszłym roku jak się da, to postaram się dolecieć
No i wyspa jest spora, a ja nie chciałam w połowie urlopu przenosić naszego całego majdanu ...
No i myślałam jeszcze, że Antiparos będzie fajniejszy ...

kulka53 napisał(a):Nie ma to jednak jak własne oczy , to oczywiste.

Byłam, zobaczyłam ... raczej nie wrócę

Joan65 napisał(a): ...

Bardzo dziękuję za przemiłe słowa.
Życzę wspaniałej peloponeskiej wyprawy - aż Wam zazdroszczę...

mysza73 napisał(a):Może mi przejdzie ta niechęć ...

I tego się trzymajmy.

10-11 lipca 2019
U Kostasa w Agios Andreas...

...było fajnie.
Chociaż przed przyjazdem miałam pewne wątpliwości, czy dobrze zrobiłam wynajmując u niego apartamencik na 10 nocy... No bo było to jednak coś zupełnie innego niż dotąd szukałam na wakacjach: spory nadmorski rodzinny hotelik na 30 mieszkanek, na dodatek przyjazny dla dzieci, więc już sobie wyobrażałam ich dzikie wrzaski we wszystkich europejskich językach; do tego restauracyjka, gdzie Kostas osobiście przygotowywał chętnym lunche i dinnery, nie wspominając już o niewielkiej prywatnej plaży z parasolami i krzesełkami, na której gospodarz niezmordowanie uzupełniał piasek skradany przez morze. Ja w takich okolicznościach? Co mnie pokusiło?...









No sam Kostas mnie skusił, jakże by inaczej. Bez jego hiperaktywnej osobowości i niesamowitej gościnności to miejsce pewnie byłoby przeciętnym, zupełnie niewypasionym hotelikiem z łazienkami i aneksem do remontu. Ale z takim gospodarzem...

Tradycyjnie wysyłałam jesienią zapytania hurtowo na UDW biorąc po kolei i bezrefleksyjnie adresy mailowe wszystkich dostępnych apartamentów wzdłuż wybrzeża Mesenii od Kitries aż po Elia beach za Kalo Nero, bo te tereny odpowiadały mi logistycznie. Bardzo pomogła mi ta stronka:
https://www.filoxeno.com/search/interce ... lag=button
Gdy przychodziły masy odpowiedzi, zrobiła mi się z nich fajna mapka cen w tym regionie. Już sama średnia cena apartamentu w Finikoundzie znacząco przekraczała mój budżet, a prawdziwym hitem było to:
https://www.marriott.com/hotels/hotel-r ... rino/tbof/
za 5230 ojro na dobę. Może wzięłabym ale zniechęcili mnie wołając jeszcze o 4 euro taxu. Złego wrażenia nie zatarł nawet proponowany transfer limuzyną lub helikopterem z lotniska...
Zachodnie wybrzeże Zatoki Meseńskiej, może mniej atrakcyjne, cenowo prezentowało się nieco przyzwoiciej.
Kostas wysmarował do mnie uroczego maila - całego z wielkich liter wykrzykników i wielokropków - wspominając o 60E. Zajęta robotą i zawalona innymi propozycjami zignorowałam hotel, interesowały mnie bardziej kameralne kwatery, więc po kilku dniach dostałam kolejnego maila pełnego wielkich liter i zaniepokojenia, dlaczego nie odpisuję, może hotel niefajny albo cena nieodpowiednia? No to poinformowałam grzecznie, że szukam za 50E na dobę i z kuchenką w aneksie... Kolejne wielkie litery i wielokropki przyniosły informację, że 50E też może być, kuchenkę ma akurat nową to wstawi, a jego syn nam zagra na buzuki i zaśpiewa... Hmmm... Powybrzydzałam jeszcze trochę na drogę przelotową przy hotelu (dam Ci apartament z drugiej strony...), plażę dzieloną z jakimiś ludźmi i parasolami (wokoło jest dużo ustronnych plaż, ale moja też jest spokojna) oraz inne takie, ale cokolwiek bym nie wymyśliła i o to nie pytała, gospodarz natychmiast proponował rozwiązanie moich problemów i anielską sielankę w lipcu.







Ugięłam się więc w końcu, szczególnie, że nigdy dotąd nie mieszkaliśmy nad samym morzem, i zabukowałam dwupokojowy apartament "na gębę" bez zaliczki, licząc się z tym, że wszyscy będą tam szczęśliwi oprócz mnie. O dziwo, nieoczekiwanie mnie też się spodobało mieszkanie w Kassimiotis Hotel - dzieci zbyt nie hałasowały, na kameralnej plaży przy hotelu były luzy, spokój i dużo cienia pod parasolami, a Kostas okazał się niezwykle serdecznym i ciepłym gospodarzem, gotowym spełnić wszelkie życzenia gości. I co ważne - po kilku miesiącach wciąż pamiętał o wszystkich swoich obietnicach!



Samo Agios Andreas to mała mieścina - czyli taka jak lubię. Niedaleko portu (oddalonego o jakieś 600m od hotelu) znajdzie się parę restauracji, ze dwa markety i jakieś inne sklepiki, piekarnia, a nawet apteka. Jest i zabytkowa cerkiew św. Andrzeja z XII wieku, od której miejscowość wzięła zwą nazwę. Senna, spokojna atmosfera. Siga, siga...

















Czekając na przyjazd mojego małżonka, pozostaje tylko wskoczyć do morza i zatopić się w relaksie...

50 euro za 4 osoby ... nowa kuchenka ... osobisty grajek ... mnie też Kostas chyba by namówił