Plitvice, Mostar, Peljesac... wspomnienie wakacji 2010

I tym sposobem przekonałam się zupełnie do BiH I moja wyprawa do CRO zaczyna nabierać rumieńców

Pozdrawiam

mafilka napisał(a):I tym sposobem przekonałam się zupełnie do BiH I moja wyprawa do CRO zaczyna nabierać rumieńców

Pozdrawiam

Cieszę się jeśli nasz wyjazd i relacja w jakimś stopniu się do tego przyczyniła i może zachęcić innych do odwiedzenia BiH

Nadszedł dzień w którym cel był dobrze znany nam wszystkim, a mianowicie Trpanj na Peljesacu ale jeszcze chcemy troszkę się ochłodzić, a miejscem tym będą wodospady Kravica. Mostar opuszczamy w promieniach słońca i wszyscy jesteśmy podekscytowani, bo wiemy że dzisiaj zobaczymy Jadran, ale na razie jedziemy się kąpać. Na wodospady docieramy bez problemu ludzi sporo ale wielkich tłumów na całe szczęście nie ma. Najpierw robimy mały rekonesans i szukamy miejsca gdzie się "rozpłaszczymy".










Znajdujemy fajne miejsce i już dłużej nie możemy czekać... wskakujemy do wody



Po kąpieli i wylegiwaniu się idziemy zjeść posiłek w knajpce którym jest cevapcici , później wracamy do samochodu po drodze spotykamy ziomali z Polski i wyruszamy w kierunku Chorwacji

Droga upływa nam w przyjemnej atmosferze i już nie możemy się doczekać kiedy wreszcie będziemy jechać Jadranką, ale wiemy że już niedługo...



jeszcze chwila i jest



Wybraliśmy drogę lądową, czasu mieliśmy sporo nic nas nie goniło ponadto jadąc Jadranką podziwialiśmy widoki.



a my nie jedziemy w żadnym z tych kierunków w tym miejscu skręcamy na Półwysep Peljesac


i tak jedziemy przez Peljesac, słońce świeci, cykady grają, a w samochodzie co chwikę słychać ochy i achy to jest ten klimat no po prostu pięknie i tak sobie myślę, że właśnie po to by to poczuć jedzie się do Chorwacji... dla takich chwil



... ach ale sie rozmarzyłem

W godzinach popołudniowych tą oto drogą dojeżdżamy do naszej miejscowości.



Trpanj wita!!!

Po dotarciu na miejsce zapoznaniu się z naszymi gospodarzami Zdenką i Braco naprawdę są to super ludzie, otwarci i gościnni. Zakwaterowaliśmy się troszkę odetchnęliśmy i poszliśmy na pierwszy spaser do portu i na małe zakupy.
Dzień pełen wrażeń się kończył, a my będąc w porcie patrzyliśmy na zachodzące słońce.

Nie wiem ile uda mi się napisać przez weekend ale przynajmniej na początek wkleję zdjęcia.

Pierwszy dzień po przebudzenie i wyjściu na balkon powitał nas tak





a na stole było tak

Zdjęcie chyba mi znane. Czytam relację i porównuję zdjęcia. Pozdrawiam.

aktual napisał(a):Zdjęcie chyba mi znane. Czytam relację i porównuję zdjęcia. Pozdrawiam.

Tak tak miejsce dobrze znane, też lubię odnajdywać w relacjach innych zdjęcia z miejsc mi znanych

Tak więc po przebudzeniu widoczek od razu wprawił nas w dobry nastrój jak no i położenie kwatery bardzo nam odpowiadało, bo do centrum jest powiedzmy 15 minut spacerem, można iść częścią miejską albo wzdłuż morza gdzie wiedzie spacerowa ścieżką 1800m, są tam też plaże betonowe z miejscami do kąpieli.





Wybraliśmy się tam pewnego dnia bo były tam super warunki do skakania do wody, ale o tym później. Jeśli chodzi o plażę która jest bliziutko kwatery to jest w bardzo urokliwej zatoczce, dosłownie do 5 min od apartamentu. Zatoczka jest super bo jest sporo drzew i dzięki temu też sporo cienia , plaża to małe kamyki. Jeśli ktoś nie chce nie musi ciągle leżeć w słońcu. W wodzie ogrodzone bojami jest miejsce do kąpieli. Samo zejście do morza łagodne, drobne kamyki. Sklep w którym kupowaliśmy bułki, mleko itp. minutka od domu.

Co do Apartamentów byliśmy w nr.2 ( http://www.apartments-doris.com/ ) są czyściutkie. Gospodarze bardzo sympatyczni Zdenka pracuje w piekarni, a oprócz tego zajmuje się domem.Braco pracuje na Korczuli jako policjant. Bardzo w porządku ludzie. No i taka ciekawostka wieczorami słyszy się dziwne odgłosy dochodzące z gór, są to szakale zamieszkujące okoliczne góry występujące endemicznie na Peljesacu.

Miasteczko jest nie duże, a to jego wizytówka



są knajpki w których można dobrze zjeść, są miejsca do spacerowania, a szczególnie atrakcyjna jest ta ścieżka nad morzem. W jednym miejscu przechodząc nad morze jest knajpka która mieści się na świerzym powietrzu,





ale otwarta jest wieczorami niestety nie byliśmy tam gdy była czynna. Jest porcik, gdzie zawijają między innymi promy z Ploce.



Zaczęło się słodkie nic nie robienie pierwsze dwa dni poświęciliśmy na utrwalanie opalenizny na "naszej" plaży, byczeniu się na balkonie, a późnym popołudniem wychodziliśmy połazić tu i tam. Warto dodać że Trpanj słynie też z leczniczych błot i oto to miejsce.



zbliża się zachód słońca



Trpanj po zmroku



odpływający prom



i tak minęły nam pierwsze dwa dni w Trpanj... laba na całego

Wybieram sie w tym roku do Trpanj, więc zasiadam do czytelni

Ja miałem w planach w ubiegłym roku taką 4 dniową wizytę, ale jak zwykle osiadłem w Primosten. Może w tym roku się uda.

justa999 napisał(a):Wybieram sie w tym roku do Trpanj, więc zasiadam do czytelni

Miło mi powitać i zapraszam

Lechu67 napisał(a):Ja miałem w planach w ubiegłym roku taką 4 dniową wizytę, ale jak zwykle osiadłem w Primosten. Może w tym roku się uda.

Naprawdę warto, Trpanj nam bardzo odpowiadał i jeśli wrócimy na Peljesac to chyba znowu właśnie tam, mamy jeszcze sporo miejsc do odwiedzenia któych nie udało się zobaczyć, a jest to miejsce dobre jako baza wypadowa do zwiedzania jak i wypoczynku, a i na plażę Divna blisko ale o tym w dalszej części relacji. Pozdrawiam

Po dwóch dniach błogiego lenistwa nic nie zapowiadało że następny dzień bedzie inny. Zjedliśmy śniadanko, wypiliśmy kawkę i siedząc na balkonie zastanawiamy się co robić i wpadliśmy na pomysł by dzisiaj zrobić wycieczkę na Korczulę. Pomysł wszystkim się spodobał tak więc dziesięć minut później siedzieliśmy już w samochodzie w drodze do Orebicza skąd dalej promem na Korczulę.





zdjęcie legenda

Alek70 napisał(a):

Niee nooo, pokazywanie takich pyszności w środku zimy, powinno być zakazane

Melduję się jako czytacz relacji

Kurde takie widoki , a jeszcze 8 miesięcy musimy czekać by być na Peljesac'u.