Wspomnienie pewnego miasta czyli powrót po prawie 7 latach

Aglaia napisał(a):...
To nie tak, że lekceważę zagrożenie. ...
...Wstrząsy wtórne odczuwaliśmy jeszcze kolejnego dnia i nie było to przyjemne...

Aglaia napisał(a):...Poza tym skoro lokalsi wrócili do swoich normalnych obowiązków to postanowiliśmy, że my też wrócimy do naszego planu. ...

Napisałaś o trzęsieniu i podzieliłem się tylko swoimi wrażeniami (a te były niezwykłe), też wróciliśmy szybko do normalności, chociaż niepokój pozostał. Do tego stopnia, że jak jadę w tereny zagrożone sejsmicznie (w międzyczasie wróciłem m in.na Krete i odwiedziłem właśnie Stambuł) to mam świadomość że coś takiego może się zdarzyć, a wcześniej zupełnie o tym nie myślałem.

Nas podczas pobytu w Stambule spotkały inne "atrakcje"

Trzęsienia ziemi ( zwłaszcza te o większej amplitudzie) potrafią zrobić spore wrażenie , ale można się do nich w pewnym stopniu przyzwyczaić Mieszkańcy np. półwyspu San Francisco , podobnie jak pozostałych miast i osad leżących na uskoku San Andreas , na mniejsze trzęsienia nie zwracają uwagi wcale , mając jednak świadomość skutków trzęsień największych .
Według założonego w 2011 roku California Residential Mitigation Program ( monitorowanie , usuwanie skutków trzęsień i modernizacja budynków w celu zwiększenia ich odporność na trzęsienia ziemi , oraz dofinansowanie ) , w San Francisco i okolicy występuje około 5000 lub więcej trzęsień ziemi rocznie .


Pozdrawiam
Piotr

W trakcie obiadu zastanawiamy się co dalej zrobić z tym roztrzęsionym dniem. W planach była atrakcja dla babci czyli rejs po Bosforze. I właśnie ten plan będziemy realizować - babcia stwierdziła, że patrzenie na fale ją relaksuje a właśnie relaksu jej było trzeba . Sprawdziliśmy tylko czy nie ma żadnych ostrzeżeń przed tsunami ale na szczęście nic takiego nie raportowano.

No to płyniem...

To pewne miasto to jedno z naszych niezrealizowanych marzeń, które już bardzo długo czeka na swoją kolej...

U nas też długo czekało na swoją kolej. Potem równie długo czekało na powrót. Ale warto było czekać. Ostatnio konkurencja pomiędzy Lotem i Turkish trochę obniżyła ceny biletów na tej trasie i można trafić całkiem dobrą okazję. Ostatnio Stambuł był Szalonej Środzie za chyba 545 zł w obie strony - co prawda z Krakowa ale jak ktoś mieszka na południu to nawet lepiej.

Wracając z rejsu postanawiamy zrobić jeszcze jedną przyjemność babci. Nie poszła z nami na Wielki Bazar bo była już trochę zmęczona ale widzieliśmy, że miałaby ochotę zobaczyć coś takiego. Po drodze z przystani do hotelu mamy tzw. Bazar Egipski zwany również Spice Bazar. Nazwa wzięła się stąd, że kiedyś handlowano tam przyprawami z Egiptu. Obecnie można tam kupić wszelkiego rodzaju Turkish Delights, herbatę, przyprawy, pamiątki, tekstylia, owoce, warzywa. Teren jest zdecydowanie mniejszy niż Wielki Bazar ale jak dla mnie to była zaleta. Poza tym mniej śmierdzi fajami (a może już przywykłam ). Naszym zdaniem miejsce bardzo pozytywne i warte odwiedzenia, szczególnie jeśli komuś nie po drodze Wielki Bazar.

Ostatnią atrakcją na ten dzień był wieczorny spacer po najbliższej okolicy.

Wychodzimy z hotelu:





Małą uliczką na tyłach Hagia Sophia docieramy do pięknie podświetlonej fontanny Ahmeda III







I idziemy w kierunku Błękitnego Meczetu



Tym razem skupiamy się na zewnętrznym dziedzińcu, który jest bardzo ładnie podświetlony. Dla zwiedzających meczet jest dostępny bodajże do 17 albo 18. Potem tylko w celach modlitewnych chociaż mam wrażenie, że nie wszystkim, którzy wchodzili do środka przyświecał taki cel .




Jak już wszystko dokładnie obejrzeliśmy wróciliśmy do hotelu tym razem podziwiając jeszcze raz Hagia Sophia i zagryzając kukurydzą kupioną od jednego z licznych sprzedawców, którą nasza córka samodzielnie przygrzewała nad jakimś paleniskiem

Aglaia napisał(a): Po drodze z przystani do hotelu mamy tzw. Bazar Egipski zwany również Spice Bazar. Nazwa wzięła się stąd, że kiedyś handlowano tam przyprawami z Egiptu. Obecnie można tam kupić wszelkiego rodzaju Turkish Delights, herbatę, przyprawy, pamiątki, tekstylia, owoce, warzywa.

To by mi się mega podobało wygląda po zdjęciach bardziej autentycznie... A jak Twoje wrażenia?

piekara114 napisał(a):

Aglaia napisał(a): Po drodze z przystani do hotelu mamy tzw. Bazar Egipski zwany również Spice Bazar. Nazwa wzięła się stąd, że kiedyś handlowano tam przyprawami z Egiptu. Obecnie można tam kupić wszelkiego rodzaju Turkish Delights, herbatę, przyprawy, pamiątki, tekstylia, owoce, warzywa.

To by mi się mega podobało wygląda po zdjęciach bardziej autentycznie... A jak Twoje wrażenia?

Gdybym miała odwiedzić jeden też chyba wybrałabym ten Egipski. Jak ktoś ma czas to warto zobaczyć oba. Na egipskim chyba nie ma punktów gastro (a przynajmniej my nie zauważyliśmy ale też nie szukaliśmy) więc jak ktoś lubi zjeść w takim klimacie to jednak musi się udać na Wielki Bazar bo tam takie punktu były.

Tu tylko dzieciaki jadły tureckie lody (nie wiem czy znacie ten sposób podawania lodów - można zobaczyć na YT):

https://www.youtube.com/shorts/qV4sroRK3Is

Aglaia napisał(a):

piekara114 napisał(a): To by mi się mega podobało wygląda po zdjęciach bardziej autentycznie... A jak Twoje wrażenia?

Gdybym miała odwiedzić jeden też chyba wybrałabym ten Egipski. Jak ktoś ma czas to warto zobaczyć oba. Na egipskim chyba nie ma punktów gastro (a przynajmniej my nie zauważyliśmy ale też nie szukaliśmy) więc jak ktoś lubi zjeść w takim klimacie to jednak musi się udać na Wielki Bazar bo tam takie punktu były.

Moim zdaniem Wielki Bazar jest znacznie ciekawszy pod względem architektonicznym, mnóstwo tam alejek, widać miejsca, gdzie kolejne części były dobudowywane, są stare fontanny i zaułki gdzie nie ma (nie było) aż tylu turystów (właśnie turystów, bo odnoszę wrażenie, że oba bazary są głównie przez turystów odwiedzane). Jest za to bardziej autentyczny, z tym papierosowym smrodem, sprzedawcami herbaty w charakterystycznych tulipanowych szklaneczkach przechadzającymi się po alejkach, ale też kawiarniami i knajpkami, można tam kupić chyba wszystko (i raczej nie w niskich cenach). Jest też niższy przez co wydaje się być bardziej "przytulny". Oczywiście zwiedzenie go całego z pewnością jest męczące, człowiek wychodzi przebodźcowany, ale mimo to, ma "to coś", czego nie dostrzegłem w bazarze Egipskim, tu raczej dominują tłumy i pamiątki, przyprawy itp produkty. Same zakupy najlepiej chyba zrobić w otoczeniu Egipskiego Bazaru, wystarczy wyjść na zewnątrz, np na ulicę Hasircilar (która jest niejako przedłużeniem jednego ramienia L - kształtu bazaru Egipskiego) by nabyć to samo tylko taniej, a po drodze z jednego bazaru do drugiego mamy jeden wielki bazar, raczej z ciuchami i różnej maści podróbami. Oczywiście przejście bazaru Egipskiego daje namiastkę klimatu stambulskich bazarów i jak to komuś wystarczy i nie przepada za tego typu miejscami to ok.

Wieczorne zdjęcia - magia. Chyba czas rozglądać się za promocją na jakiś jesienny weekend.

Aglaia napisał(a):Tu tylko dzieciaki jadły tureckie lody (nie wiem czy znacie ten sposób podawania lodów - można zobaczyć na YT

Znam, znam. Z Chorwacji, Grecji i Sarajewa

ziemniak napisał(a): Chyba czas rozglądać się za promocją na jakiś jesienny weekend.

Dobry plan

Miasto z poziomu wody wygląda bardzo ciekawie , z tej perspektywy widać jego ogrom

Wieczorny / nocny spacer po Istambule to już uczta dla oka


Pozdrawiam
Piotr

Nocne zdjęcia przepiękne

Mimo wszystko mam ze Stambułem problem. Mimo zabytków, które bardzo chcę zobaczyć, wiem, że prawdopodobnie źle będę się tam czuła ze względu na tłumy i ścisk we wszystkich miejscach turystycznych Potwierdza to koleżanka, która wróciła kilka dni temu zachwycona kuchnią i oczywiście top miejscówkami, ale bardzo zmęczona nieustannym przeciskaniem się między ludźmi...

Tak jak piszesz, pewnie Stambuł się pokocha albo znienawidzi.