

Te hobotniczki były jeszcze żywe








Uśmiechał się zachęcająco, ale nie daliśmy się skusić


Podziwiam ludzi, którzy potrafią kupić tego parę kilo i wyczyścić







Okaz a'la Salvadore Dali

Najczęściej kupowaliśmy u tej Pani, jej waga nadawała się raczej na złom, ale za to umiała handlować (wiecie o co mi chodzi

Zakupione ryby oddawaliśmy (za niezbyt wielkie pieniądze) do czyszczenia i patroszenia...

... aby w tym czasie buszować po targu (zaraz obok rybarnicy) kupując owoce...

...oraz oliwę z oliwek (niezbędną wszak do grillowanej ryby), której moje Słoneczko bez mrugnięcia okiem spróbowało przed zakupem.

Jeszcze tylko świeży chleb i do domu

Na spróbowanie wzięliśmy trochę takich małych, srebrzystych rybek (zwanych chyba girice), które przed wyglądały tak:

Natomiast po obróbce przez mojego ulubionego HouseManagera:
- pierwszy i ostatni raz smażę tyle takich małych g..... (rybek)
przeobraziły się w całkiem smaczną przekąskę (lecz tylko dla mnie - innym jakoś nie podchodziły)

Z kolei krewetki całkiem dobrze prezentowały się przed..

...jak i po (z oliwą, czosnkiem, pietruszką i rozmarynem)

Ale z tych wszystkich morskich rarytasów nasze serca (a raczej żołądki) zdecydowanie najbardziej podbiły: orada i brancin z grilla,
przygotowywane w najprostszy z możliwych sposobów na obiadokolację.

- może już, one tak pachną

i w efekcie z tego:

bardzo szybko zostawało to:

cdn

.png)
.png)
.png)



.png)