Po złotej godzinie poszliśmy w kierunku Placu P. Hektorovića.
Do koncertu zostało jeszcze trochę czasu więc zatrzymaliśmy się przy budce z naleśnikami.
Kolejka była długa, jak zwykle, ale warto poczekać, bo naleśniki mają tu bardzo dobre.
Tym razem czekało się wyjątkowo przyjemnie, głównie za sprawą pewnego Gościa.
Stojąc w kolejce byliśmy świadkami ciekawej rozmowy między menadżerem tego lokalu...
...a muzykiem, który chciał pograć na ulicy, przed jego restauracją. Menadżer, chyba w obawie,
że muzyk będzie zakłócać gościom odbiór szwedzkich przebojów, mocno oponował i nie chciał pozwolić na uliczne granie.
Muzyk nie zamierzał jednak rezygnować. Rozmowa była spokojna, ale trwała dość długo i widać było narastającą irytację obu stron.
Wszyscy w kolejce i restauracji obserwowali dalszy rozwój wydarzeń.
Muzyk przypominał Ritchiego Blackmore z późniejszego okresu...... i coś mi mówiło, że szykuje się niezły cios. Kibicowałem mu bezgłośnie i liczyłem, że się nie ugnie.
Sytuacja robiła się coraz bardziej filmowa. Menadżer w końcu odpuścił i wkurzony wszedł do restauracji. W tym czasie Ritchie
W tym czasie zaczęła grać Abba
Ritchiemu zrobiłem tylko jedno zdjęcie
Zero formy, sama treść - uwielbiam
Poszliśmy w końcu na koncert...
Serbski zespół grał bardzo sprawnie, trochę wokale kaleczyły , ale co tam,... wszyscy bawili się super...
Tak gra ABBA Real Tribute Band...
Wyszliśmy po angielsku

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)