Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Peloponez 2013

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005
Peloponez 2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 14.04.2014 12:34

Wreszcie dojrzałem do opisania naszej ubiegłorocznej wyprawy na Peloponez. Jak zwykle chciałbym podziękować Kowalowi, gdyż jego opisy nieodmiennie nas inspirują :)

Z góry przepraszam za jakość fotek, ale fotograf ze mnie bardzo okazjonalny.



Ten wyjazd był nietypowy. Po pierwsze aż do sierpnia nie mogliśmy się zdecydować, gdzie jedziemy. Najlepszą metodą jest siąść nad mapą i czekać na natchnienie. Natchnienie było stałe i niezmiennie wskazywało Grecję. Ale, dla równowagi, pasowałoby tym razem pojechać do Chorwacji. Tylko, że… nie 'ciągło'. Trochę kombinowałem przy Krk-u, Pasmanie, ale ciągle coś uwierało... to nie było TO!
Z desperacji zaczęliśmy zerkać na Italię, ale ceny nas szybko orzeźwiły.

Przy okazji zmieniliśmy samochód. Strzała była kochana, ale czas już był ją zmienić na coś nowszego. Stanęło na Hyundai i30 1,6 CRDi.

I tak stanęło na Grecji. Tylko, GDZIE jechać?
To byłby nasz czwarty kontakt z ojczyzną Homera. Peloponez? Przecież byliśmy tam dwa lata temu. Na Elafonissos. Tyle, że z wyjątkiem Monemwazji nic nie zobaczyliśmy. A przecież kilka lat temu odgrażałem się, że zobaczę miejsca, których nazwy do dziś mi powodują ciarki na plecach. Stanęło na Grecji.
Miejsce założenia Kwatery Głównej było oczywiste. Okolice Nauplio. Do wszystkich interesujących miejsc blisko. Spanie zaklepaliśmy w Kalimerze.

Kości zostały rzucone.

Ponieważ to nasz kolejny wyjazd w tamtą stronę, więc i działania pachną rutyną. Wyjazd bladym świtem, granica w Barwinku, nocleg w Predejane. Jak zwykle powoli przez Słowację i znacznie szybciej przez Węgry.
Pewnym urozmaiceniem był komunikat, że na M5 jest kolejka. Trochę nas to zaniepokoiło. Nawet zacząłem przemyśliwać, czy nie odbić gdzieś na M6. Nic nie zmieniamy. I dobrze, bo kolejka była i to potworna, ale w kierunku Budapesztu. Kilometrami stały samochody w gigantycznym korku. Na zewnątrz upał, w powietrzu kurz, drogi zastawionej pojazdami nie ma. Od czasu do czasu pokazywał się pustawy odcinek i znowu ta sama polka.
Na granicy z Serbią standard. My płynnie, z drugiej strony na trzech pasach tłum Turków. Kierowcy trąbią, dzieci grają w piłkę, kobiety stoją i gadają. Zarówno Serbowie, jak i Węgrzy mają to gdzieś. Karawana kończyła się tuż przy pierwszej stacji benzynowej.
Zajeżdżam na stację benzynową. Jestem ciekaw spalania, bo jeszcze nie do końca wierzę komputerowi. Ale skubaniec miał rację - 6,8 l/100 km. Strzała spalała mniej o ponad litr na tym samym odcinku, ale dziś pozwalałem sobie na trochę więcej, a i samochód przecież cięższy. Nie jest źle.
Tankowanie, chwila oddechu i jedziemy. Muszę przyznać, że bardzo fajnie się jechało. Droga pusta, asfalt dobry. Skręcam na obleznicę. Fajnie! Rok temu było trudniej. Luksus szybko się kończy, ale nie ma tragedii. Koniec obwodnicy. Jedziemy, jedziemy… mijamy Nisz, Leskowac… koniec autostrady. Ale za to zaczynają się piękne widoki. Stajemy w Predejane. Jak zwykle tłum ludzi, samochodów, a w tle słychać weselisko. Melduję się w recepcji. Jestem pełen podziwu dla pań, które tam pracują. Tłum gości, każdy czegoś chce i to każdy w innym języku, a one to ogarniają. Zostaję zameldowany i skierowany na parking dla gości. Potem kolacja, toaleta i lulu. Internet znowu nie działał. Na mój gust padł im serwer DNS.
Na śniadanie idziemy wcześniej niż rok temu, bo i dystans do przejechania znaczniejszy. Z Predejane mamy ponad 900 km i kilka granic. A w dodatku, gdy tylko wjadę do Grecji to 'ukradną' mi godzinę. W tym roku nie było jajek na słoninie. Szkoda! Ale jajecznica też była niczego sobie i nasyciła Słowianina.
Dajemy gazu. Widać, że Serbowie pracują nad drogą i nawet im to idzie, bo nie ma już tego koszmarnego bajpasa, którym wlekliśmy się rok temu.

Granica. Serbowie od ręki, ale Macedończycy już nie. Tracimy 40 minut. Kolejna granica. Tym razem Macedończycy nie są nami zainteresowani. Do greckiej strażnicy podjeżdża się przez niewielkie wniesienie. I jak dumnie na nie wjechałem to naszym oczom ukazał się TOTALNY ROZGARDIASZ!
Na pewno ponad 100 samochodów kłębiło się nie wiedząc, do której bramki podjechać. W dodatku celnik wyganiał wszystkich, którzy stali do bramki dla EU Citizens. Staję w pierwszej kolejce z kraja i czekam co się będzie działo. Widzę, że poprzedzający mnie zmieniają kolejkę. Pewnie zamknięto bramkę. Ale dlaczego nie robią tego wszyscy? Aaaaaa…. jasne. Tej bramki nie zamknięto, tylko otwarto dwie po lewej stronie. Szybcy ci kierowcy. Już się ustawiła kolejka równa mojej. No to nic nie kombinuję. I tak stoję kilka minut, aż tu puka mi w okno celnik i każe jechać do bramki EU. Warto być w Unii. Przejeżdżamy nawet nie podając paszportów do sprawdzenia. Ot podszedł celnik, zerknął, czy my to my i tyle.

Witaj Grecjo!
Przez Grecję rwiemy z kopyta. Kilometrów ubywa, słońce coraz niżej, ale za to diesel tańszy i rok temu. Spalanie kształtuje mi się na 5,5 l/100 km.

Fajnie!
Zbliżamy się do Aten. Ruch gęstnieje, Grecy coraz ostrzej śmigają. Ja też tak muszę, żeby nie dać się zepchnąć na wolniejsze pasy. Żadna przyjemność. Mijamy Ateny. Kierujemy się na Korynt. Nasza strona pustoszeje, ale do Aten mnóstwo samochodów jedzie. Grecy wracają z weekendu.
Zjeżdżamy z autostrady. Jest godzina 19:30. Już niedaleko.

Argos. Spore miasto, ale w pewnym momencie miałem wrażenie, że nawigacja trochę zdurniała. Podobnie mieliśmy dwa lata temu, gdy nagle skierowała nas z głównej drogi i „przewalcowała” po okolicznych wsiach. Tym razem jechałem… właściwie to nie wiem, jak to opisać. Jakbym przez wieś jechał. Bez chodników, nawierzchnia niezła, ale szału nie ma, jakieś podwórka, warsztaty… Tak było przez dłuższy czas. Jak nam potem wytłumaczono to jest jedna z głównych dróg miasta. Trochę dziwna, ale praktyczna.

Wyjeżdżamy z koniorodnego Argos, mijamy Mili, kierujemy się na Kiveri.
Położenie Kalimery mam zafiksowane na nawigacji, ale na wszelki wypadek od Gospodyni dostałem opis dojazdu: „jak miniecie Mili, to skierujcie się na Kiveri. Będzie przejazd kolejowy i skręcicie w drugą drogę po lewej, wzdłuż kamiennego płotu. Tam do końca i w prawo”. I tak było!
Dokładnie o 20:00 (tak się umówiłem z Gospodarzami) stanęliśmy przed bramą. Nie ma nikogo. Dzwonię, ale nikt nie odbiera. Mała konsternacja. Sami otwieramy bramę i parkujemy na posesji. Nadal cicho i spokojnie. Tylko koty nas oblazły, a było ich tam z 10 sztuk. Kręcimy się to tu, to tam i nie wiemy co robić. W dodatku zrobiło się już całkiem ciemno. Na szczęście zadzwoniła Szefowa. Przepraszała, że ich nie ma, ale coś ich zatrzymało w Sparcie. Kazała iść do naszego apartamentu i się rozgościć. Nie powiem, apartament elegancki. Duży, świetnie wyposażony, taras (byczy) i duży balkon. W wejściach moskitiery.
Wnoszę klamoty na górę i opędzam się od kotów. Co i rusz muszę jakiegoś skubańca wyganiać zza wersalki. Okrutnie namolne i wiedzą, że Polak kota lubi i krzywdy zrobić nie da, a może jakiegoś smakołyka rzuci. Gospodarze prosili potem, żeby kotom jedzenie rzucać tylko w jednym miejscu, bo się bezczelne zrobiły.

Obrazek

Ten łotr był najgorszy. Ukradł mi kawałek konserwy z bułki i zeżarł nie racząc nawet czmychnąc w mysią dziurę ze wstydu.


Obrazek

Codzienne 'pasanie' kotów. Basia to kocia mama.


Obrazek

Zabytek nieskatalogowany, czyli mało istotny


Obrazek

Plażą do starożytnej Lerny tylko 40 minut. Niestety nie było czasu...


Obrazek

Plaża nieduża, ale przyjemna i czysta


Obrazek

Podejrzewam, że to wschód słońca :)


Obrazek

Okoliczne góry też ładnie wyglądały.


Od razu wyjaśnię, że nasze życie w Kalimerze wyglądało w ten sposób, że co drugi dzień jechaliśmy z Jarkiem na wycieczkę, a w pozostałe dochodziliśmy do siebie, czyli totalny relax.

Tyle na dziś. W następnym odcinku Mykeny i Nemea.
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 14.04.2014 12:51

Hejka :papa:


Witomy :wink: :wink: Kato i rodzinke


..pierwszy gorliwy czytelnik już jest :wink: :hut:


Pozdrawiamy :wink: :papa:
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 15.04.2014 06:41

Jest i drugi :D

Peloponez = to jest TO.

Dla mnie jakże aktualne.

Pisz-plissss :oczko_usmiech:

P.S.
Odpowiedz mi na pytanie w Twojej relacji z wysepki.
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 15.04.2014 08:41

Miło mi, że moja relacja wzbudziła zainteresowanie.
Dziś kolejna część.

Darkos. Wybacz, ale nie kojarzę Twojego pytania. Możesz je zadać tutaj?


Dziś wycieczka do Myken.

Relacji z tego miejsca było juz sporo (nie licząc fotek, których było mnóstwo) więc nie będę się rozwodził nad pięknem tego miejsca.


Obrazek

Kiedyś to musiało robić wrażenie.

Według Jarka cytadela nigdy nie została zdobyta. Jak więc została zajęta? Otóż (to znowu jego teoria) społeczeństwo Myken stało się nieprawdopodobnie zbiurokratyzowane i jak przyszło co do czego, to nikt nie mógł (nie chciał) wydać polecenia do obrony. Skostnieli i tyle.


Obrazek

Cytadela miała wspaniałe warunki do obrony. Za plecami dwie strome góry, a od frontu wspaniały widok.


Obrazek

Oprócz studni, Mykeny posiadały też cysternę. Warto tam wejść. Trzeba tylko mieć latarkę.


Obrazek

Brama lwic. Ponoć ten i ów spekuluje, czy lwice nie miały przypadkiem wspólnej głowy.


Obrazek

Być może własnie o tym dyskutuję z Jarkiem.


Obrazek

Ciekawe ilu ludzi pracowało przy układaniu tych kamieni? I jak długo?


Spacer po cytadeli jest męczący. Było bardzo gorąco, a w końcu był to wrzesień. Współczuję zwiedzającym w sierpniu.
Idziemy do muzeum. Jest klimatyzowane :)


Przy wejściu wita nas makieta cytadeli.

Obrazek


A potem zostałem zauroczony. Nie ma w tym ani słowa przesady. Ta ceramika...


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


A lwisko było niesamowite. Normalnie brak mi słów.


Obrazek


Obrazek


Goście lubili wojaczkę. Kiedyś oglądałem zrekonstruowane (na podstawie czaszek) twarze władców Myken. Normalni zbóje. Nie chciałbym takich spotkać w ciemnej ulicy.


Obrazek


Chodząc między eksponatami często widziałem datowania na okres wojny trojańskiej. Fascynujące!


Jeszcze tylko skarbiec Aresusa.

Obrazek

W sumie nie ma tam nic ciekawego. Rzeczy cenne zostały zrabowane całe wieki temu. Ale ciągle zadziwia kunszt budowniczych. "Kamyk" wieńczący wejście waży podobno pięć ton. Szacun!!


Mykeny przemijają, jak sen złoty. Jedziemy do Nemei.


Obrazek

To piękne miejsce. A jak wspaniale musiało wyglądać w czasach swojej świetności?

Nie mogę się opędzić od myśli, że świat mitów nie był zbyt duży. Z zamku w Tirynsie Herkules do Nemei miał rzut beretem. Do Lerny jeszcze bliżej. A z drugiej strony jak musiała wyglądać okolica, skoro po drodze można było natrafić na lwa? Czy można się dziwić, że Grecy mieli fantastycznie rozwinięty transport wodny, a beznadziejnie drogowy?


Obrazek

Mam słabość do kolumn. Będzie ich w mojej relacji znacznie więcej za co z góry przepraszam.


Obrazek


Obrazek


Obrazek

Zawziąłem się i spoziomowałem mą posturę.


Obrazek


Obrazek

Basia i kamienie milowe wieków.


Obrazek


Jedną z największych atrakcji miasta były Igrzyska Nemejskie.
W pewnym momencie potężne Argos zabrało miastu przywilej ich organizowania, ale nazwa została.
Na terenie miasta jest odrestaurowany budynek, gdzie zawodnicy przygotowywali się do igrzysk.


Obrazek

To pewnie umywalki.


Obrazek

A tędy doprowadzano ciepłą i zimną wodę.


Zawodnicy po dokonaniu ablucji i stosownych modłach udawali się na stadion.
Dla podniesienia efektu wchodzili tym tunelem.


Obrazek


Tak wyglądało przygotowanie do startu:

Obrazek


W muzeum można oglądnąć film pokazujący, jak dbano, żeby zawodnicy startowali równo. Zawodnicy tak stawiali stopy, żeby nie wystawały poza linię, a pilnował tego sędzia, który wystające stopy 'tępił' przy pomocy kija z winorośli. Dlaczego z tego krzewu... nie wiem.
Sprytnie rozwiązano problem falstartów. Stosowano do tego urządzenie, które do dziś funkcjonuje na stadionach żużlowych. Rożnica jest taka, że na żużlu taśma idzie w górę, a na igrzyskach nemejskich sznur opadał na ziemię.
Film doskonale to pokazuje, bo Igrzyska w Nemei istnieją do dziś. Udział kosztuje 20 euro co zapewnia strój sportowy i nie jest to żaden listek figowy :)

Po wejściu na stadion zobaczyłem to:

Obrazek


i cel majaczący się w oddali:

Obrazek


Czyż mogłem oprzeć się woli bogów i odrzucić zmierzenie się z własnymi słabościami? Jak pokazują klasyczne tragedie nie można zmienić wyroków Losu.


Obrazek

Sędziego nie było, ale byłem dokładny.
Serce biło mocno!


Na dany znak...


Obrazek

Mocno ruszyłem do przodu...


Obrazek

by krokiem lekkim...


Obrazek

zacząć pożerać przestrzeń...


Obrazek

tylko ja i moje leniwe ja przeciwko mnie...


Obrazek

niknąc w oddali pamiętałem słowa mędrca, że ważny jest szlachetny wysiłek...


Obrazek

dobiegłem do mety i wygrałem wieniec z selera, który był głównym trofeum w Igrzyskach...


Obrazek

i pomnik ku wiecznej chwale mego męstwa i umiejętności!


Syty chwały i szacunku, jaki okazywała mi licznie zgromadzona publiczność uznałem, że czas zakończyć tak wspaniały dzień.
kmichal
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8459
Dołączył(a): 06.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kmichal » 15.04.2014 09:02

Witam.
Ja również się przysiądę i poczytam i pooglądam.
Pozdrawiam.
ajdadi
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 21036
Dołączył(a): 04.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) ajdadi » 15.04.2014 09:30

Witam

Też z chęcią będę czytał i oglądał

Pozdrawiam
Darkos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1480
Dołączył(a): 17.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Darkos » 15.04.2014 10:06

kato napisał(a):
Darkos. Wybacz, ale nie kojarzę Twojego pytania. Możesz je zadać tutaj?



Czy około 20 czerwca na Elafonisos "w ciemno" mogą być kłopoty z kwaterą?

P.S.
Tu są zdjęcia-fajnie.
Pozdrawiam
kato
Croentuzjasta
Posty: 187
Dołączył(a): 29.09.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kato » 15.04.2014 10:39

Tego nie wiem. Byłem we wrześniu i przez pierwszy tydzień było sporo ludzi. Potem już pustki.
Elafonissos polecam tym, którzy chcą się zadekować na końcu świata. Ci, którzy są bardziej ruchliwi wytrzymają 2-3 dni.

Cieszę się, że fotki ci się podobają :)
malina1959
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5741
Dołączył(a): 13.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) malina1959 » 15.04.2014 17:00

Dobrze, że skończyłam swoją relację, to spokojnie będę mogła śledzić Twoją :)

Pozdrawiam, Gośka :)
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 15.04.2014 19:14

Ja również będę śledzić Twoją relację.
Czekam na dalszy ciąg :D
Pozdrawiam
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13780
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 15.04.2014 19:23

Ja też mam słabość do kolumn i wszelkiej maści "kamieni", zatem będę Cię odwiedzał :)
gosiak.k
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 240
Dołączył(a): 08.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gosiak.k » 15.04.2014 20:51

To i może ja się jeszcze wcisnę... :oczko_usmiech:
pozdrawiam :papa:
Gośka
pyton
Cromaniak
Posty: 1539
Dołączył(a): 09.04.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) pyton » 15.04.2014 22:28

Ja też sobie poczytam i popatrzę gdzie byliście.
Trzy lata temu Kiveri też było naszą bazą wypadową, ale mieliśmy inną miejscówkę. Dla Was we wrześniu w Mykenach było za gorąco, dla nas w czerwcu było za gorąco. Czy ówcześni Grecy byli masochistami czy też wtedy był inny klimat ? Chyba nie mieli wtedy klimatyzowanego muzeum na upalne dni :lol: .
Do Nemei nie dotarliśmy :(
MarDomi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1271
Dołączył(a): 21.09.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) MarDomi » 15.04.2014 23:16

A ja mam słabość do Grecji więc chętnie poczytam, pooglądam :D
Super początek, pozdrawiam
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 16.04.2014 00:21

Jakość fotek super, relacja b. ciekawa (bieg po stadionie bezcenny :lol: ), a na Elafonissos (plaża Simos) są jedne z najlepszych znanych mi w Grecji miejsc do snoorkowania. Marzę, żeby pojechać tam po raz trzeci i na dłużej niż trzy dni.
Czekam na ciąg dalszy :papa:
Następna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα



cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone