napisał(a) wojan » 18.05.2018 20:59
Po ucieczce z lasu trafiamy w miejsce zwane Los Roques - czyli Skały

Rzeczywiście - kamulców różnych rozmiarów tu nie brakuje

Po wyjściu z autobusu na własnej skórze odczuwamy co to znaczy, że "wieje"

Gdyby nie dość spore obciążenie sprzętem fotograficznym pewnie wylądowalibyśmy w pobliskiej przepaści ...

Chmury raz przysłaniają, raz odsłaniają coś co wygląda jak olbrzymi pocisk karabinowy

Stwierdzamy zatem, że trzeba się ewakuować w nieco przyjaźniejsze rejony wyspy. Pomalutku, zakosami zjeżdżamy w dół w do San Sebastian.
Im niżej tym lepsza pogoda, aż w końcu docieramy w miejsce gdzie świeci słoneczko, a tam wita nas widok, który jest odzwierciedleniem powiedzenia,że mieszkańcy Teneryfy mają wulkan, a mieszkańcy Gomery go widzą ...
