napisał(a) jan_s1 » 15.10.2012 19:54
Oda do wody.Szkocja kojarzyła mi się zawsze z pięknymi widokami, zamkami, jajkami na bekonie i owsianką. Teraz doszły do tego zaciągnięte ciemnymi chmurami niebo i woda. Wszechobecna woda. Tego towaru tu nie brakuje i nigdy nie zabraknie.
W Polsce mamy czasem do czynienia ze zjawiskiem nazywanym deszczem. W Szkocji jest to niemal stan permanentny. Na pierwsze 29 dni mojego tutaj pobytu przypadł 1 (słownie: jeden) dzień całkowicie bezdeszczowy. Dopiero3 ostatnie pogodne dni poprawiły nieco tą mokrą statystykę.
Woda leje się tu zarówno z góry, jak i z dołu. Co krok szumi jakiś potok, strumyk, lub strumyczek, a jak nie szumi, to spływa leniwie pod naszymi stopami w różnych nieoczekiwanych miejscach. Jeśli zechce nam się opuścić drogę, lub ścieżkę, zaczynają się schody. To osobliwy teren pokryty gęsto kępami ichniej trawy. Między kępami są mniejsze, lub większe dołki. Na tych nierównościach łatwo połamać nogi, ale można je również przemoczyć. W każdym takim dołku jest co najmniej po kostki wody, kalosze są więc tu niezbędne. Nie tylko kalosze. Jeśli ktoś chce tu trochę połazić, musi zaopatrzyć się w taki twarzowy komplecik:

Pomyślałem sobie w tym momencie, że jak na miłośnika Szkocji uprawiam dość osobliwą reklamę tego pięknego kraju. To tylko kilka małych minusików. Plusy dodatnie zdecydowanie przeważają. I ja tam na pewno wrócę.
Na koniec parę wodnych zdjęć. Wybrałem pierwsze z brzegu, bo prawdę powiedziawszy trudno w Szkocji zrobić zdjęcie, na którym nie byłoby wody.




Hm, to też woda.
