Jaka tam Chorwacja...nie ma to jak w Gdyni! Hvar i po drodze

maslinka napisał(a):Link do całego odcinka:
post2096013.html#p2096013

Obejrzałem (chyba ponownie), warto ale naroda na nabrzeżu nie zazdroszczę.

---

Niedługo pospacerujemy nabrzeżem Hvaru...

Akurat jak zjedliśmy to nawet przerzedziła się ilość spacerowiczów, chyba była wtedy pora obiadowa, więc całkiem możliwe, że to z tego powodu, ale i tak Hvar jest na tyle popularny, że trudno o pustkę, dlatego bez jakiegoś specjalnego planu spacerujemy po całym nabrzeżu. Jeszcze naprawdę sporo jednostek na wodzie, firm wycieczkowych dosłownie parę, ale nam chodzi o chłonięcie miasta, w którym jesteśmy pierwszy raz.
Jeszcze tylko zakup świeżo wyciskanych soków pomarańczowych i grejpfrutowych i można ruszać.

Bardzo nam się tutaj wszystko podoba, szczególnie zabytkowe budowle i Riva. Zresztą nie tylko nam, nic dziwnego że cumują tutaj mega jachty.



























Za zachodnim winklem też całkiem przyjemnie dla oka.





Spoglądam na e-mapę i decydujemy, że dalej nie idziemy. Zawracamy na drugą stronę nabrzeża. Ogólnie rzecz biorąc zdecydowaliśmy, że każdego dnia z wycieczek będziemy zjeżdżać na tyle wcześnie, by wypocząć na miejscu w App lub jego okolicy, gdzie cisza i spokój, którego mam deficyt na co dzień.

Jako że na powrocie, znów przechodzimy obok budki z sokami, to kolejna porcja idzie w ruch, w sumie mógłbym na urlop brać wyciskarkę lub co najmniej blender, ale kto by się w to bawił. Zasiadamy po drugiej stronie nabrzeża i obserwujemy tę piękną szarą rzeczywistość Hvaru







Wchodzimy jeszcze na loggię nad stradunem, tu z wyższej perspektywy podziwiamy widoki i zauważam, że Siaomi "przepala" zdjęcia







Na podstawie dużej mapy Hvaru umieszczonej w gablocie na Rivie, dowiaduję się, że "moja zatoczka" nazywa się Kučac

Siedząc tak na Rivie kontemplujemy dlaczego nam się tutaj tak podoba (vel. dlaczego Hvar dałem tak wysoko w pewnym rankingu, który pojawił się w KMWH).
Wszystko dlatego, że Hvar jest jak to nazywamy kompleksową miejscowością. Jest gdzie pospacerować nabrzeżem, jest starówka, jest miejsce z pogledem, jakaś plaża też by się znalazła, choć wolę ustronne. Bardzo przypomniał nam Krk, który przypadł nam również do gustu. Odnoszę się do sprawy po sezonie, bo w ścisłym nie wyobrażam sobie ile jest tutaj naroda na każdym kroku i okolicznych parkingach.

Po chwili wytchnienia dostajemy ochoty na kluczenie po uliczkach, jeszcze zakupy i spadamy.

Tymczasem jeszcze trochę podsumowującego spacer po Hvarze "kolarstwa"...

Ahhh Hvar

Uwielbiam to miasto - po sezonie oczywiście

robiz napisał(a):Ahhh Hvar

Uwielbiam to miasto - po sezonie oczywiście

W sezonie odwiedzam tylko online

To co napisałeś te kiero, Hvar ma wszystko
Piękne , słoneczne zdjęcia, aż chce się wracać

Habanero napisał(a):Piękne , słoneczne zdjęcia, aż chce się wracać

O tym samym sobie pomyślałem, jak pisałem ostatnią część relacji
Jak u CKNorwida: Tękno mi Panie...

Tymczasem niebawem sprawdzimy czy w myśl jednej z relacji forumowych "Ja te volim Vrboska!".
Zobaczymy jak wygląda ta "królowa" crokonkursów

Najpierw dojazd z Hvaru, który wyglądał tak (na wysokości Dubovicy prawie stłuczka, wymuszenie pierwszeństwa i nagły hamulec, trzeba być uważnym):

Jak, gdzieś Ktoś przy mnie używa słowa "lusterka" w sensie zdjęć z odbiciami, mój umysł bezwiednie przywodzi na pamięć Vrboską i nagrodzone w crokonkursach zdjęcia. Sprawdzimy zatem live jak to wygląda, choć zdaję sobie sprawę, że chyba najlepsza na to pora to poranek. My jesteśmy chyba w okolicy sjesty.
Pamiętam jak pytałem przed wyjazdem o parking we Vrbosce w KMWH; ostatecznie dość szybko znajdujemy wolną przestrzeń w okolicy portowej stacji paliw Ina, tutaj.
Miasteczko wygląda na opusztoszałe, tzn samochodów wszędzie bardzo dużo, ale spotykamy chyba tylko kilka osób, niewiele więcej zasiada w konobach i barach.

Idziemy na spacer i od razu znajdujemy chyba najbardziej przypadające nam do gustu miejsce. Okolice wysepki w zatoce.







Niewątpliwym atutem, który nas tutaj też przyciągnął, są kamene kuce przy nabrzeżu oraz mostki. Daje to świetny efekt.
Niestety główny most jest w trakcie remontu (betonoza, żwir, ogrodzenia) i słabo to wygląda.























Staram się robić zdjęcia nie uchwycając samochodów, ale jest to bardzo trudne, więc nierealne, bo całe nabrzeże jest usiane zaparkowanymi samochodami. Z uwagi na to wiele zdjęć ląduje w koszu.

te kiero napisał(a):Staram się robić zdjęcia nie uchwycając samochodów, ale jest to bardzo trudne, więc nierealne, bo całe nabrzeże jest usiane zaparkowanymi samochodami. Z uwagi na to wiele zdjęć ląduje w koszu.

Jedynie raz, we Francji, spotkałem zakaz postoju z uwagi na walory estetyczne zabudowań w tym miejscu.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

te kiero napisał(a):Staram się robić zdjęcia nie uchwycając samochodów, ale jest to bardzo trudne, więc nierealne, bo całe nabrzeże jest usiane zaparkowanymi samochodami. Z uwagi na to wiele zdjęć ląduje w koszu.

Jedynie raz, we Francji, spotkałem zakaz postoju z uwagi na walory estetyczne zabudowań w tym miejscu.

Pozdrawiam,
Wojtek

No to Ktoś wyjątkowo pomyślał, z drugiej strony pewnie zapewniono mieszkańcom lub najemcom dobre miejsca parkingowe.

Osobiście Vrboska mnie nie zachwyciła, dla mnie nic rewelacyjnego tam nie ma... 2 mostki nad kanałem to jednak dla mnie za mało....

te kiero napisał(a):Staram się robić zdjęcia nie uchwycając samochodów, ale jest to bardzo trudne, więc nierealne, bo całe nabrzeże jest usiane zaparkowanymi samochodami.

Widzę, że w dalszym ciągu samochody wszędzie tam parkują... Wg mnie powinien być tu zwyczaj jak w Loviste - parkuje się na parkingu przed miasteczkiem, a potem można spokojnie spacerować, a nie przeciskać się wśród samochodów....

Tymczasem szukamy jakiejś knajpki co by usiąść, napawać się spokojem i wypić dobrą kawę. Zaglądamy do kilku konob, ale wszystko dopiero w pieleszach, a że nie chcemy zbytnio jeść nic treściwego to jednak nie siadamy w żadnej z odwiedzonych konob, pewnie przygotowanie trwałoby długo widząc, jakby konoby dopiero otwierały swe podwoje.

Ale było by z czego wybrać...







Najbardziej podoba nam się tutaj, szczegóły robią robotę.







Jak tutaj wrócimy to będzie to nasz wybór. Tymczasem osiadamy w końcu w Girze
Frappe z lodami i inne desery idą w ruch. Bardzo przyjemnie się siedzi i obserwuje nielicznie spacerujących ludzi tudziesz miejscowych rybaków. Toń wody jednak jest zmącona lekką bryzą, więc z lusterek nici.



I jeszcze "kolarstwo"

Vrboska Ja tam uważam ją za bardzo fajne miasteczko
Z moich 2 pobytów tam, mam wrażenie, że wieczór jest najlepszy. To właśnie wtedy często jest zupełnie cicho (bezwietrznie) i woda staje się lustrem dla otoczenia ...
Fajnie powspominać

pozdrawiam, Michał