Ten kraj śnił mi się już od dawna. Nie jestem katoliczką, ale Biblia ma dla mnie wartość historyczną i możliwość dotknięcia studni Abrahama lub pozostałości pałacu Heroda Agrypy wywoływała dreszczyk emocji. W podjęciu decyzji o wyjeździe samodzielnym pomogło mi Forum Erec Izrael, prawdziwa kopalnia informacji. Argumenty znajomych o tym na jakie niebezpieczeństwo się narażamy, zwyczajnie lekceważyłam. Bo przecież oni tłuc z sąsiadami nigdy się nie przestaną, a żeby oceniać trzeba się samemu przekonać.
Przygotowania trwały pół roku, a 2 tygodnie zleciało jak jeden dzień… Nasza (ja +50 i mąż +60 ) ciekawość tego kraju została zaspokojona, a wrażenia są bardzo pozytywne. Było jak w Ameryce, tylko trochę drożej
Zobaczyliśmy na tyle dużo, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcemy tu wracać i spędzać urlopy, tak jak od lat jeździmy do Grecji. I tu powiem NIE. Oczywiście nie zarzekam się jak żaba błota, że nie wrócę. Jest parę miejsc które jeszcze kiedyś chciała bym zobaczyć. Samo Jeruzalem jest miastem, dla magii którego warto przylecieć mając do dyspozycji tylko kilka dni. Ale nigdy nie będzie to miejsce gdzie czuję się jak u siebie i gdzie mogę pozwolić sobie na pełny luz i swobodę. Płoty, bramy, drut kolczasty, dużo wojska, cywile z bronią, zamieszki, zabłąkane pociski od sąsiadów, huk niziutko przelatujących samolotów wojskowych, konwenanse i spory religijne ograniczające dostęp do niektórych miejsc. Wszędzie tłumy, każdy skrawek wybrzeża dokładnie zagospodarowany, praktycznie nie ma pustych dzikich plaż, z jednej strony wojsko, a z drugiej ratownik… W takich warunkach (ciągle dobrze pilnowana) mogę obejrzeć, zwiedzić, ale nie odpoczywać, odstresować się, smakować życie i jedzenie… Chyba najlepiej czułam się na pustyni; były miejsca gdzie byliśmy sami. Takie jest moje zdanie, ale szanuję poglądy odmienne.
Jako przygotowanie teoretyczne służyła mi wiedza formowo- internetowa i przewodnik Pascala. Mieliśmy ze sobą mapę papierową Freytag & Brendt Izrael, Palestyna oraz nawigację Nokii w telefonie (wystarczająca, potrzebna w większych miastach). Z rodziną i znajomymi kontaktowaliśmy się bezpłatnie za pomocą skype i facebook’a (wi-fi w telefonie, dostęp w każdym hotelu i większości knajp).
Bilety na termin 3-17 maj kupowałam przez e-sky (na El-Al) w połowie października. Cena 1100zł/os nie była rewelacją, ale tak nam pasowało, no i z Warszawy było bez przesiadek. Tanie linie jeszcze tam nie latały.
Postaram się po kolei opisać nasz pobyt. Najpierw 4 noclegi w Jeruzalem, potem wypożyczenie auta i pobyty w Ein Gedi, Eilacie, Tyberiadzie i Hajfie. Nie wiem tylko jak mi pójdzie z wklejaniem zdjęć.

.png)

.png)
.png)
