Hiszpania: od Andaluzji po Kraj Basków

Wybiorę La Seu d'Urgell. Spędziłem tam z Żoną w końcu całe 1,5 h ...
P.

plavac napisał(a):Wybiorę La Seu d'Urgell. Spędziłem tam z Żoną w końcu całe 1,5 h ...
P.

Tobie bym zostawił to pośrodku, to, czego nie wymieniłem - krainę jezior w otoczeniu skalistych szczytów...

Pozdrawiam,
Wojtek

Opuszczamy Barcelonę - najpierw idzie nam to całkiem dobrze, potem wyrzuca nas zanadto na północ od planowanego kierunku, więc zasięgam języka w napotkanym McDonaldzie. Objaśnienia okazują się przydatne i teraz już bez problemu wylatujemy w stronę Tarragony i mkniemy bez przystanku w kierunku południowo-zachodnim. Przed siedemnastą mój organizm się buntuje, stwierdzając definitywnie, że bez kawy nie da rady dalej prowadzić samochodu, więc piknikujemy w przyjaznym lasku sosnowym, gdzie - jak się okazuje - nie jesteśmy jedynymi gośćmi, po czym ruszamy bez zwłoki w dalszą drogę.



Kiedy dzień zaczyna się chylić ku końcowi, rozglądamy się za miejscem na nocleg. Jako że akurat mijamy Sagunto, to wpada nam do głowy pomysł poszukania miejsca pod murami zamku. Jednak wskazówki dojazdu są nieco mylne i w efekcie rezygnujemy, obierając kierunek na plażę. To się okazuje gorszym pomysłem, gdyż plaża tutaj znajduje się praktycznie w centrum dzielnicy hotelowej. Uciekamy zatem z tego miejsca - niestety, powoli, gdyż ruch bardzo się korkuje - i w końcowym efekcie znajdujemy pożądany spokój na jakiejś plantacji. Jest późno, więc szybko żurek na obiad i przy kolejnych piwkach ścielimy samochód, a w dali jaśnieją podświetlone fortyfikacje Sagunto.

Franz napisał(a):...krainę jezior w otoczeniu skalistych szczytów...

Parc National d'Aigüestortes i Estany de Sant Maurici Jakże mnie korciło, by spędzić tam choć kilka godzin. Przekraczając w marcu przełęcz Port de la Bonaigua widzieliśmy jednak jedynie najbliższe 200 metrów, resztę spowijały chmury, z których sypał śnieg. Za to po chwili Val d'Aran tonęła w słońcu i zieleni.
Swoją drogą, można połamać zęby na tej nazwie Mają może jakiś skrót?
Pozdrawiam!
Piotrek
P.S. I mam nadzieję, że o tą krainę Ci chodziło!

plavac napisał(a):Swoją drogą, można połamać zęby na tej nazwie Mają może jakiś skrót?
I mam nadzieję, że o tą krainę Ci chodziło!

Dokładnie o to.
Ale nie wiem, czy to jakoś skracają. Pewnie tak, ale nie rozgryzałem tematu.
Wspaniałe miejsca...

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a): a w dali jaśnieją podświetlone fortyfikacje Sagunto.

Ładny widok z sypialni

MarDomi napisał(a):Ładny widok z sypialni

Czasami się nam tak uda.

Pozdrawiam,
Wojtek

Mapka przejazdu całego dnia

Dzień drugi.

Budzik wczoraj optymistycznie nastawiliśmy na godzinę szóstą. Jego dźwięk w zupełnych ciemnościach przekonuje nas natychmiast o błędnym mniemaniu. Bea przestawia go o pół godziny, a że nie zrywamy się błyskawicznie przy jego drugim podejściu do pobudki, to w efekcie dosypiamy jeszcze trochę i dzień rozpoczynamy tuż przed siódmą.

Zwijamy szybko majdan, wracamy do Sagunto i podejmujemy wczorajszy kierunek. Mamy zamiar sporo dziś jeszcze przejechać, gdyż naszym celem jest Alpujarra. Wybieramy wariant autostradowy - oczywiście, ten bezpłatny. Hiszpanie mają często zwyczaj puszczania prawie równolegle wariantu płatnego i bezpłatnego. Nie rozumiem tego zjawiska, niemniej cieszy mnie takie podejście. Kiedy dojrzewamy do śniadania, zjeżdżamy z trasy, lokując się ponad nasypem kolejowym, gdzie stanowimy egzotyczną atrakcję dla stada zajęcy - tak przynajmniej interpretujemy ich hasanie wokół nas, strzyżenie uszami i rzucanie w naszą stronę ciekawskich spojrzeń.

Franz napisał(a):Dzień drugi.
... naszym celem jest Alpujarra.

Hola! Będziemy jeździć po cytrynach!
My wybraliśmy na półwyspie ruch zgodnie ze wskazówkami zegara - Wy odwrotnie. Znaczy - uzupełnienie.
Saludos!
P.

plavac napisał(a):Hola! Będziemy jeździć po cytrynach!

Z cytrynami mam skojarzenia z Kalabrią z dawnych lat.
Oraz z piękną książką "Gorzkie cytryny Cypru"...

plavac napisał(a):My wybraliśmy na półwyspie ruch zgodnie ze wskazówkami zegara - Wy odwrotnie. Znaczy - uzupełnienie.

W poprzednim życiu dwukrotnie robiłem kurs po Hiszpanii i Portugalii - raz południe, drugi raz północ - za każdym razem zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Ten wyjazd też się w zasadzie tak zaczyna - chyba się nie mylę? Tylko później wskazówki będą nieco wariować.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

plavac napisał(a):Hola! Będziemy jeździć po cytrynach!

Z cytrynami mam skojarzenia z Kalabrią z dawnych lat.
Oraz z piękną książką "Gorzkie cytryny Cypru"...

Wzmiankowaną książkę postaram się odnaleźć, ja myślalem o tej

Franz napisał(a):

plavac napisał(a):My wybraliśmy na półwyspie ruch zgodnie ze wskazówkami zegara - Wy odwrotnie. Znaczy - uzupełnienie.

W poprzednim życiu dwukrotnie robiłem kurs po Hiszpanii i Portugalii - raz południe, drugi raz północ - za każdym razem zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Ten wyjazd też się w zasadzie tak zaczyna - chyba się nie mylę? Tylko później wskazówki będą nieco wariować.

Matko Święta - już późno, zmęczony musiałem byc okrutnie - to my byliśmy "pod prąd" - Wy, zgodnie z prądem!
Lo siento!

plavac napisał(a):myślalem o tej

Tej nie znam.
Podobała mi się natomiast "Grobowiec w Sewilli" na tle początku wojny domowej 1936r.

plavac napisał(a):Lo siento!

De nada.

Pozdrawiam,
Wojtek

Od Andaluzji po Kraj Basków? Zapowiada się grubo, bo "gdzie Rzym, gdzie Krym" czyli wpierw do Andaluzji na płd zachód, potem na samą północ

Granada i Kordoba będą?

tony montana napisał(a):Od Andaluzji po Kraj Basków? Zapowiada się grubo, bo "gdzie Rzym, gdzie Krym" czyli wpierw do Andaluzji na płd zachód, potem na samą północ

Jeszcze z dużym zawijasem pośrodku.

tony montana napisał(a):Granada i Kordoba będą?

Mogłyby nie być?

Pozdrawiam,
Wojtek