Zanim wyruszyliśmy na przegląd

plaż, poszliśmy jeszcze nad morze koło nas, aby „złapać” jakąś rybkę na dzisiejszą obiadokolację.
W tutejszych sklepach (dwa markety oraz jeden mały sklepik koło miejskiej plaży Ammos)

niestety nie da się kupić ani ryby, ani żadnych owoców morza (nie ma nawet mrożonych). Michalis powiedział nam, że rybacy łowią ryby przeważnie dla jakiejś konkretnej tawerny i

nie ma pewności, czy uda nam się kupić rybę bezpośrednio od rybaków. Radził jednak

spróbować u kapitana Dimitriosa, który łowi ryby dla swojej własnej
tawerny. No to poszliśmy tam, zwłaszcza że było to bardzo blisko

.
Suche drzewko znajduje się przy
barze Sorokos, otwartym po południu i wieczorem (ale

nie udało nam się tam przysiąść, gdyż już od następnego dnia było posezonowo zamknięty)…
Gdy tam doszliśmy, do brzegu właśnie dobijała łódka należąca do kapitana Dimitriosa.
Grzesiek wypatrzył ją wcześniej z naszego tarasu, więc wiedzieliśmy kiedy zejść

…
Młody człowiek z łódki, na zapytanie czy możemy kupić rybę, poprosił abyśmy poszli razem z nim do kapitana

.
Połów nie był zbyt obfity, ale na posezonową liczbę klientów tawerny widocznie wystarczający

, bo Dimitrios zgodził się na odstąpienie dwóch ryb.
Cena niemała (wyszło

18 euro), ale to i tak niedużo, w porównaniu z tym, ile wyszłoby za taką samą

tylko jedną rybkę podaną w tawernie

.