Abordaż śródziemny, czyli kilka dni w krainie pesto

SgwdYrEira napisał(a):Zaznaczam tylko chęć napisania relacji z urlopu. Na razie przyszedł mi do głowy tytuł

Będę zerkał, czy "chęć" się zmaterializuje.

maslinka napisał(a):Ostatnia fotka nieco się wyłamuje z konwencji

Ależ skąd, przecież to również kręgowiec.

Vjetar napisał(a):Mam nadzieję, że żadnej wojny nie będzie tylko ta historyczna Valarów z Morgothem.

Wojna będzie, ale to dopiero ostatniego dnia wyjazdu. Niestety zdjęć nie mam, postaram się jednak ją opisać.

krutom napisał(a):Będę zerkał, czy "chęć" się zmaterializuje.

Powoli będzie się materializowała.

PROLOG

Tegoroczne wakacje stały pod znakiem zapytania. Nie bardzo wiedziałem czy, i jeśli tak, to kiedy będę miał wolne w pracy. W połowie czerwca okazało się, że będę mógł opuścić pracę w dniach 8-18.07. Plany na wyjazd kłębiły się w mojej głowy od wiosny. Tyle tylko, że to było kilka planów, każdy w zupełnie inne miejsce. Nie brałem pod uwagę cro z racji tego, że nie bardzo lubimy upały a już zeszłoroczne wrześniowe chorwackie słońce dało nam radę. W lipcu pewnie bym tam nie wytrzymał. Zapotrzebowanie rodziny było jedno, kilka dni nad wodą. Gdy już opracowałem wstępny plan, rodzina uściśliła żądania, to ma być słona woda. No cóż, musiałem zacząć planowanie na nowo Zakupiłem kilka przewodników i zacząłem poczytywać.

SgwdYrEira napisał(a):

Vjetar napisał(a):Mam nadzieję, że żadnej wojny nie będzie tylko ta historyczna Valarów z Morgothem.

Wojna będzie, ale to dopiero ostatniego dnia wyjazdu. Niestety zdjęć nie mam, postaram się jednak ją opisać.

Ciekawym.

Pzdr

Po przeczytaniu pokazanych powyżej przewodników miałem jeszcze większy mętlik w głowie niż przed lekturą. Postanowiłem ogarnąć temat bardziej od praktycznej strony i zacząłem szukać informacji w sieci. Niestety, nie znalazłem nic co pomogłoby mi w planowaniu wyjazdu do krainy tysiąca jezior. Tak prawdę mówiąc, to nie bardzo wiedziałem jak się zabrać za ten wyjazd. Mijały dni a ja nic nie wymyśliłem Aby swe cierpienia związane z planowaniem wyjazdu zmniejszyć postanowiłem jednak odpuścić Finlandię i wybrać się w miejsce nieco cieplejsze... Od razu planowanie dojazdu, noclegów i atrakcji na miejscu nabrało tempa

SgwdYrEira napisał(a): Aby swe cierpienia związane z planowaniem wyjazdu zmniejszyć postanowiłem jednak odpuścić Finlandię i wybrać się w miejsce nieco cieplejsze... Od razu planowanie dojazdu, noclegów i atrakcji na miejscu nabrało tempa

Jak ma być nieco cieplej to ja się piszę ...

Będzie ok. 25 stopni, idealnie aby się nie spocić

Dzień I

Wyjeżdżamy w piątek po pracy, tj. około 13:00. Czeka nas dość długa droga na sam kraniec naszej ojczyzny. Po drodze musimy pamiętać, aby ominąć stolicę - szczyt NATO to nie najlepszy czas na tranzyt przez Warszawę Jedziemy więc taką trasą:



Czas przejazdu podany przez google jak najbardziej się zgadza. Doliczając godzinną przerwę na obiad w Myszyńcu meldujemy się o 21:00 w naszej tranzytowej noclegowni. Pędzimy jeszcze do sklepu po browara i prowiant na jutrzejszą drogę. Piwko smakuje wyśmienicie
Nazajutrz rozglądamy się gdzie to dotarliśmy...

Dzień II




Tak, tak, dobrze rozpoznajecie, jesteśmy nad jeziorem Wiżajny (lit. Vižainis).
Ten to dopiero miał długą drogę...



Nie zabawimy jednak nad jeziorem zbyt długo, krótki spacerek i odjeżdżamy. Zaraz, zaraz, jeszcze chwila. Coś zmąciło taflę wody...



Maluchy są pocieszne, robią kilka kroków i opadają na ziemię, pewnie zmęczyły się podróżą








Czas zostawić ptaszydła w spokoju i ruszać dalej...

To nie były ptaszydła, tylko brzydkie kaczątka

To te, które po pocałowaniu zmieniają się w księżniczki?
Jeśli tak, to popełniłem największy błąd mojego życia...
Były w zasięgu...

SgwdYrEira napisał(a):To te, które po pocałowaniu zmieniają się w księżniczki?
Jeśli tak, to popełniłem największy błąd mojego życia...
Były w zasięgu...

Tylko uważaj, żeby żona tego nie przeczytała, bo ciemno to widzę

W kwestii księżniczek moja żona jest wyrozumiała i się nie wtrąca

SgwdYrEira napisał(a):W kwestii księżniczek moja żona jest wyrozumiała i się nie wtrąca

Znaczy się na ulicy możesz swobodnie kręcić głową i rozglądać się

Dzień II

Wyruszamy w kierunku naszego pierwszego nietranzytowego noclegu,



podróż mija spokojnie, bez niespodzianek. Zatrzymujemy się w Kretyndze (lit. Kretinga) na zakupy i obiad.











Do Pałacu Tyszkiewiczów nie poszliśmy, nieciekawie wygląda ten budynek.

W końcu dojechaliśmy na miejsce, zameldowaliśmy się, zostawiliśmy graty i w te pędy nad morze...

Łotwa! Z wielką chęcią poczytam i pooglądam...