Z Grekiem Zorbą w tle czyli Kaloszem po Krecie

Ulicą Halidon ruszamy w stronę portu. Po prawej mijamy wejście w uliczkę Skridlof jeśli ktoś chce kupić na Krecie skórzaną torebkę czy wysokie kreteńskie kozaki "stivania", to tu (na tradycyjnym skórzanym ryneczku Stivanadika) ma szansę znaleźć coś dla siebie. Na bazarze tym sprzedają też całe mnóstwo innych różności, można coś kupić na pamiątkę, chociaż niekoniecznie tanio to wyjdzie .

Nieco dalej, też po prawej, otwiera się duży plac z ortodoksyjną katedrą Panagia Trimartyri.



To samo miejsce puste, bo jest godzina niewiele po 8-mej rano.



Kościół zbudowano w 2 poł. XIX wieku w miejscu wcześniejszej weneckiej świątyni, zamienionej przez Turków na fabrykę mydła. Pasza zezwolił jednak na to, aby ikonę Matki Bożej umieścić w magazynie oliwy i palić przed nią świeczki. Madonna jednakże nie chciała "mieszkać" w mydlarni, ukazała się więc jednemu z pracowników fabryki i poprosiła, by zabrał ikonę do swego domu. Jakiś czas później, dziecko paszy wpadło do studni znajdującej się niedaleko dawnego kościoła. Zrozpaczony pasza porosił o pomoc Madonnę obiecując, że w zamian za uratowanie dziecka, zwróci kościół chrześcijanom. Tak też się stało - fabrykę zlikwidowano i zbudowano nową świątynię, do której wróciła ikona.

Kilka fotek z wnętrza:

A zaglądaliście może na plaże w Chani - ładne czy kiszka ?

Nieeeeee..... Jakoś nawet nie przyszło nam do głowy, żeby odwiedzić jakąkolwiek plażę miejską. Pewnie gdyby nawet taka myśl pojawiłaby się, to i tak zostałaby szybko wykurzona . W "stacjonarne" dni Stavros wystarczało nam w zupełności .

... no i całe szczęście ...
PZDR.

Wracamy na ulicę Halidon. Zaraz za placem katedralnym, też po prawej, znajduje się dawna łaźnia turecka. Zbudowano ją w miejscu, gdzie wcześniej stał wenecki klasztor św. Klary. Tuż obok w czasach rzymskich również były łaźnie, archeolodzy odnaleźli tam mozaiki podłogowe.



Po drugiej stronie ulicy można przez bramę wejść na ukwiecony dziedziniec z figurą św. Franciszka ...





... oraz zaglądnąć do rzymskokatolickiej katedry z 2 poł. XIX w.





W pobliżu znajduje się dawny klasztor Franciszkanów - obecnie miejskie Muzeum Archeologiczne (ale nie zwiedziliśmy go).



Ulica Halidon kończy się przy Placu Venizelosa, dawniej zwanym Santrivani. Plac otoczony jest kafejkami, a na środku znajduje się marmurowa fontanna. Fragmenty tej, która na placu stała wcześniej (ozdobiona była lwimi głowami), można zobaczyć w muzeum archeologicznym

I już jesteśmy w starym weneckim porcie najlepszym miejscu na wypicie porannej kawki .



Można się delektować (zwłaszcza w ciszy leniwego poranka ) zarówno jej aromatem, jak i widokiem otaczających nabrzeże starych weneckich domów .

Kawa po turecku wypita w weneckim porcie kreteńskim , w słońcu greckim . . .

Zgadzam się z Tobą - najlepsze miejsce


Pozdrawiam
Piotr

To akurat nie jest kawa po turecku...

dangol napisał(a):Najpierw zarzucę Was zdjęciami z Chani - najpiękniejszego miasta Krety, w jakim byłam.

Faktycznie ładne miasto z przyjemnymi miejscami ...

Pozdrawiam.

Najfajniejsze miejsca - wąskie uliczki z wenecko-turecką zabudową - dopiero przed nami . Gdyby nie te tureckie akcenty, momentami byłoby prawie jak w Dalmacji

Widoczną naprzeciwko zabytkową wenecką dzielnicę pokażę dokładniej w późniejszych odcinkach relacji, a na razie jeszcze jedna fotka „przez port”.

Spacer we wschodniej części starego portu



Najciekawszą stojącą tu budowlą jest Giali Tzamisi - Meczet Janczarów. To najstarszy meczet na całej Krecie, gdyż Turcy zbudowali go w 1645 r., a więc zaraz po zdobyciu Chanii, swego pierwszego miasta na wyspie . Nazwa wywodzi się od grobów janczarów, które mieściły się na dawnym dziedzińcu meczetu. Inna czasem używana nazwa - meczet Kioutsouk Hassan - wywodzi się od pierwszego tureckiego dowódcy Chanii, na zlecenie którego budowla powstała.















Meczet Giali Tzamisi przebudowano około 1880 r., był używany przez muzułmanów do 1923. Obecnie jest tu sala wystawowa, ale można również zobaczyć dawny mihrab.

FUX napisał(a):To akurat nie jest kawa po turecku...

. . . ale jestem pewien , że Danusi bardzo w tym miejscu smakowała

A w moim marzeniu jest "po turecku" i . . . też bardzo smakuje w tak pięknych okolicznościach


Bardzo lubię stare porty - mało gdzie tak czuc , że to okna na świat , ale też bezpieczne przystanie powrotne . . .
Dzięki Meczetowi Janczarów jeszcze tam piękniej


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):

FUX napisał(a):To akurat nie jest kawa po turecku...

. . . ale jestem pewien , że Danusi bardzo w tym miejscu smakowała

A w moim marzeniu jest "po turecku" i . . . też bardzo smakuje w tak pięknych okolicznościach


Bardzo lubię stare porty - mało gdzie tak czuc , że to okna na świat , ale też bezpieczne przystanie powrotne . . .
Dzięki Meczetowi Janczarów jeszcze tam piękniej


Pozdrawiam
Piotr

Turecka zaparzona w tygielku jest super.
To, co ma Danusia, to cappucino.

piotrf napisał(a):Dzięki Meczetowi Janczarów

.... magia miejsca działa i nawet zwykłe cappuccino smakuje po turecku .

Prawdziwie po turecku też na Krecie pijaliśmy, ale nie udokumentowaliśmy tego na fotkach.