Re: Wspomnienie pewnego miasta
napisał(a) Aglaia » 29.08.2019 11:50
Kolejny dzień to miał być dzień dla juniora. Narzekał trochę biedaczek, że w te wakacje to żadnego taplania w wodzie nie będzie więc coś musieliśmy wymyślić. W Stambule dzieciaki kąpią się po prostu w Bosforze – widzieliśmy kilka takich miejsce – drabinka i skok prosto do wody. To jednak nie dla nas. Musimy znaleźć coś bardzie odpowiedniego dla 5-latka. Wybór pada na Wyspy Książęce. Co prawda znajomi Turcy ostrzegali nas, że to jak kąpiel w ropie z tankowca i lepiej od razu pójść pod dystrybutor na stacji benzynowej ale nas to nie przeraziło (za bardzo

). Wybieramy pierwszą z wysp czyli Kiniliadę licząc, że nie będzie zbyt oblegana.
Stateczki z przystani Eminonu odpływają kilka razy dziennie. Kiedyś stateczki w tym kierunku odpływały z przystani Kabatas (i taką informację można znaleźć w niektórych przewodnikach) ale ta w zeszłym roku była w remoncie; z tego co widzę na stronie lokalnego przewoźnika w tym roku rejsy z Kabatas wróciły ale z Eminonu statki też kursują). Nam udaje się zdążyć na taki o w miarę wczesnej porze. Niestety nie tylko my byliśmy tacy mądrzy. Kilkanaście minut przed planowanym czasem odpływu przystań pęka w szwach. Jakoś udaje nam się znaleźć miejsca siedzące na górnym pokładzie (niestety w większości jest on zadaszony – możecie sobie wyobrazić jak tam duszno

). Na przystani w Kadikoy dosiadają się jeszcze większe tłumy. To głównie lokalsi, którzy próbują uciec od zgiełku i skwaru miasta. Turystów na statku bardzo mało. Jakoś udaje nam się przeżyć te pół godziny. Rzut oka na miasto ze statku
Dopływamy na Kiniliadę. Jest tu niewiele lepiej – czyli dość tłoczno

.
Plaże na wyspie są niewielkie, wąskie, kamieniste. Podobno jest jedna, większa gdzieś po drugiej stronie wyspy, na którą dowożą meleksem – nie próbowaliśmy bo junior już po zejściu ze statku chciał się moczyć w tej ropie z tankowca

. Idziemy kawałek i znajdujemy plażyczkę obstawioną do granic możliwości płatnymi leżakami. Udaje nam się złapać takie w trzecim rzędzie od morza czyli nie najgorzej. Stan wody nie jest aż tak tragiczny – całkiem przejrzysta jest tylko taka trochę zielonkawa

. I parę zużytych pampersów się w niej wala i trochę innych mniej spektakularnych odpadów. Ku uciesze juniora udaje nam się tam wytrzymać ze trzy godziny. Z plaży widoki na dzielnice po drugiej stronie morza.
Rozważamy jeszcze objechanie wyspy rowerem – niestety żadna wypożyczalnia nie oferuje rowerów dla dzieci ani krzesełek dla dzieci na rower dla dorosłych z żalem rezygnujemy z tego pomysłu. Trochę spacerujemy podziwiając drewnianą architekturę.
Jemy lunch w jakiejś knajpce trochę z boku głównego traktu (w towarzystwie miejscowych kociaków) i wracamy na przystań co by złapać prom powrotny.
W tę stronę jest zdecydowanie lepiej – łajba prawie pusta, górny pokład odkryty. Piękne widoki najpierw na wyspę a potem na miasto.
Ok. 17 wracamy na przystań Eminonu. Krótki odpoczynek w hotelu, kolacja w naszej ulubionej okolicznej restauracji (Gulhane w pobliżu Gulhane Park) i tak kończymy ten dzień.
CDN