W Tvrdi Dolac są dwie zatoczki - niestety nie mam zdjęć z tej drugiej, ale znajdziecie je na visit-hvar. Idę dalej na wschód - asfalt pojawia się jeszcze na dość stromym podjeździe...

...ale za nim już tylko szuter, i to miejscami nie najlepszy.
Dalsze zatoczki są trochę mniejsze, bardziej kameralne, brak w nich jakby tej odrobiny otwartej przestrzeni, którą widać w Toracu czy Skozanje. Mijam Mali Rapak i Rapak, który Aldonka pięknie przedstawiła w ubiegłym roku. Zobaczcie sobie jej zdjęcia

. Uvala Bočac zlewa mi się jakoś z otoczeniem, właściwie sama już nie wiem, gdzie jestem. Wreszcie jednak docieram do zatoki, którą bardzo chciałam zobaczyć i od razu ją rozpoznaję.

To
Uvala Veprinova. Zastanawiałam się tu nad jednym domem trochę dłużej, ale i tak okazał się zajęty w moim terminie. Pytałam w październiku.

W Veprinovej mają bazę rybacy. Nie wiem, jakby się tu mieszkało, ale pewnie byłaby szansa na świeżą rybę.

Tylko dojazd do zatoki jakby ciut trudniejszy niż do Skozanje i chyba z parkowaniem gorzej.


Wędruję dokoła zatoczki. Są jacyś goście oczywiście, ale generalnie widać, że toczy się tu także inne życie niż tylko turystyczno-wakacyjne. Trochę zaniedbanych, kamiennych budynków, jakiś schowek na rybackie narzędzia, nawet zaparkowana gdzieś karkołomnie półciężarówka - to wszystko robi wrażenie
swojskości. Nie jest tu elegancko, domy raczej niezbyt
wycacane, ale podoba mi się ta uvala.


Marzyło mi się jeszcze odwiedzenie następnej uvali Kozja. Niestety, nie udało mi się wyjść rano o 4.00 jak Staśkowi...

Robi się coraz cieplej, a ja muszę jeszcze przejść kilka kilometrów z powrotem do mojej zatoczki.
Wracam powoli, zajadając figi prosto z drzew i podziwiając krajobrazy tej części wyspy.

Następna wycieczka będzie do zatoczek na zachód od Skozanje, do końca tamtego kawałka szutrówki.