Śladami Potter, czyli wyspa KOS 2019 + Bodrum +wyspa Nisyros

Liczyłam, że się odezwiesz i potwierdzisz/zaprzeczysz
Kos jakoś Wam nie po drodze do tej pory...

piekara114 napisał(a):Limnos brałam w tym roku pod uwagę, ale cena i godziny promów mnie zniechęciły.... Ale nie jestem przekonana czy to ta wyspa na fotkę się załapała, jakoś nie mogę tych zatoczek zidentyfikować...

Mnie się wydaje, że to jednak ona, tylko trzeba spojrzeć pod innym kątem
A to porównanie mapy i zdjęcia ułożonych w ten sam sposób

piekara114 napisał(a):A kto Ci tak łady samolocik na początku filmiku narysował?...

A taki programik do obróbki filmów mam, który ma zdolności do rysowania.

piekara114 napisał(a):Liczyłam, że się odezwiesz i potwierdzisz/zaprzeczysz

Też się chwilę musiałem zastanowić...

piekara114 napisał(a):Kos jakoś Wam nie po drodze do tej pory...

Była w poważnych planach na zeszłoroczny wrzesień, specjalnie wystałem się w kolejkach we wrocławskim UW po paszport by móc wybrać się na wycieczkę do Turcji. Może przyda się w tym roku bo Kos jest jedną z kandydatek... a przyciąga nas głównie plażami , choć Potter już pokazała a i Megidh też na pewno pokaże co jeszcze tam warto zobaczyć .

kulka53 napisał(a):Relację oczywiście będę śledzić
W wątku o Rodos zadałem jakieś tam pytania... ale może odpowiedzi padną już w samej relacji

Pozdrawiam.

Witam Cię bardzo serdecznie, fajnie że się odezwałeś.
A co do pytań w wątku o Rodos, to sorry, że nie odpowiedziałam, ale wtedy byłam właśnie na Kos i nie miałam czasu, aby się koncentrować na odpowiedziach, a później o nich zapomniałam, bo nie zaglądałam do tamtej relacji. Ale faktycznie na wszystkie pytania odpowiem tutaj.

kulka53 napisał(a):Była w poważnych planach na zeszłoroczny wrzesień, specjalnie wystałem się w kolejkach we wrocławskim UW po paszport by móc wybrać się na wycieczkę do Turcji. Może przyda się w tym roku bo Kos jest jedną z kandydatek... a przyciąga nas głównie plażami , choć Potter już pokazała a i Megidh też na pewno pokaże co jeszcze tam warto zobaczyć .

Pokażę, chociaż ja tych plaż tyle co Potter nie zobaczyłam. Ale najładniejsze są te na południowym cyplu wyspy Kos, czyli te trudniej dostępne. W naszym przypadku dyskryminowały je drogi bez asfaltu, bo przy wypożyczeniu samochodu wyraźnie nam powiedziano, żeby nie jeździć po drogach, na których nie ma asfaltu. Ale Ty zapewne będziesz dysponować swoim samochodem, więc dostaniesz się do nich bez problemu.

Po wylądowaniu przeszliśmy całą procedurę wyjścia z samolotu, odbioru bagażu, ustalenia miejsca punktu spotkania z przedstawicielem biura podróży i odebrania od niego dokumentów, dotarcia do autokaru i dojechania do hotelu.
I tak samo jak w zeszłym roku na Rodos, tak i tym razem nasz hotel był ostatnim na trasie autokaru, a wszyscy turyści, którzy podróżowali tym autokarem wysiedli z niego wcześniej i tylko my dwoje zostaliśmy w autokarze i pojechaliśmy dalej.
Nasz hotel jest tak mało popularny wśród polskich turystów, że nawet nie zostaliśmy ujęci w terminarzu spotkań z rezydentem. Ale i tak nie mieliśmy zamiaru brać udziału w żadnych wycieczkach organizowanych przez biuro podróży, więc nie zmartwiliśmy się tym.
A oto nasz hotel.



W recepcji zostaliśmy miło przywitani przez sympatyczną blondynkę, dopełniliśmy formalności meldunkowych, zapłaciliśmy obowiązkowy podatek turystyczny (ponieważ hotel jest 4* podatek wyniósł 3 euro za dobę od pokoju) i po kilkunastu minutach byliśmy już w swoim pokoju.
I tutaj nas zatkało. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego. Owszem, oglądałam zdjęcia z tego hotelu, ale moja wyobraźnia jakoś inaczej na nie zareagowała, niż na to, co zobaczyłam w rzeczywistości. Przede wszystkim zaskoczyła mnie wielkość tego apartamentu, bo to nie był pokój, lecz apartament.
Po wejściu do niego zobaczyliśmy na wprost wejścia aneks kuchenny oraz dwie kanapy, stół, krzesła i stolik okolicznościowy.

I na początku jakoś dziwnie na siebie spojrzeliśmy, no bo nie było łóżek, czy mamy spać na tych kanapach, na których nawet nie było pościeli. Dopiero po chwili za tym pomieszczeniem dojrzeliśmy niewielki przedpokój i udaliśmy się w tamtym kierunku.
Z tego małego przedpokoju wchodziło się sporej łazienki.




Następnie weszliśmy do sypialni, w której były wielkie łóżka, szafa z sejfem, biurko i telewizor.




No i oczywiście nie mogło zabraknąć balkonu, na który zaraz wyszłam, aby się przekonać, co stamtąd można będzie zobaczyć. Wykupując wczasy można było dokonać dopłaty za pokój z widokiem na port, ale byłby to koszt 400 zł (2 x 200), więc zrezygnowaliśmy z takiego zbytku. Ale i tak miałam nadzieję, że nie będzie to widok na tył innego hotelu, jak to było na Rodos. I nie zawiodłam się, bo widok był na boczna uliczkę, a po spojrzeniu w lewo pomiędzy konarami drzew, można było dojrzeć kawałek portu.




Podsumowując, z apartamentu byliśmy bardzo zadowoleni. Fakt, że następnego dnia, siedząc przy stole w części kuchennej zaczęłam czuć delikatny zapach stęchlizny, ale nie zmieniło to naszego nastawienia. Z tej strony okna i drzwi wejściowe wychodziły na północ i na znajdującą się tam ścianę sąsiedniego budynku, obrośniętą winoroślą. Słońce przez to okno nigdy nie wpadało, więc wydaje mi się, że to był powód powstania tego zapachu. Ale w tym pokoju przebywaliśmy tylko w czasie przygotowywania kawy i posiłków, więc nie było problemu.


Cały hotel składa się z 6 różnych budynków, posiadających wspólny dziedziniec.




Pokoje w tych budynkach różnią się od siebie. Jedno z biur podróży na swojej stronie informowało, że pokoje 2 osobowe DZX-1 (z widokiem na ogród) i DZX-2 (z widokiem na port) mają powierzchnię 19 m2, natomiast apartamenty DZX-1 mają powierzchnię 43 m2. Gdyby ktoś był zainteresowany tym hotelem, to podaję link do tej informacji.

Tylko w budynku głównym są windy, ale nie można nimi wjechać do wszystkich budynków. Nam się trafił budynek, w którym nie było windy i musieliśmy wchodzić schodami, ale są one dosyć wygodne (stopnie nie są wysokie) i nie sprawiają trudności przy wchodzeniu.

Chyba śladami magidh ruszę , bo to co pokazałaś przypomniało mi Albenę 2002 roku .

Poczekamy , popatrzymy . . . i ruszymy


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):Chyba śladami magidh ruszę , bo to co pokazałaś przypomniało mi Albenę 2002 roku .

Poczekamy , popatrzymy . . . i ruszymy


Pozdrawiam
Piotr

Bardzo się cieszę Piotrze, że tu zajrzałeś.
W Albenie nigdy nie byłam na wypoczynku, jedynie przez nią przejeżdżałam w drodze z Warny do Bałcziku.
Ale rzuciłam okiem na zdjęcia z tego miasta i faktycznie zabudowa mojego hotelu na Kos jest trochę podobna do hoteli w Albenie.

I ja będę śledzić
Super fotki z lotu i te z zajawki.

Wyspa Kos leży na Morzu Egejskim i jest trzecią co do wielkości wyspą archipelagu Dodekanez, położoną niedaleko od wybrzeża Turcji. Jej całkowita powierzchnia to jedynie 290 km2, a więc niewiele. Wyspa jest długa i wąska, ma ok. 50 km. długości i ok. 10 km. szerokości. Z lotu ptaka wygląda jak nadgryziony rogalik. Na wyspie mieszka ok. 26 tys. ludzi a gęstość zaludnienia wynosi 90 osób na km2. Ale w odróżnieniu od innych wysp Dodekanezu, Kos – dzięki wulkanicznej glebie - jest wyspą zieloną i żyzną. Mieszkańcy wyspy mówią o niej „Ta wyspa to życie – cokolwiek zostanie posadzone na pewno urośnie, bo Kos jest wyspą wulkaniczną, gleba jest bardzo żyzna i daje obfite plony”.
Pomimo tego, że wyspa jest niewielka, to są na niej piękne plaże, góry, lecznicze gorące źródła oraz wiele zabytków, więc każdy może tutaj znaleźć coś dla siebie.
Po lekturze wielu opisów wyspy Kos, lecieliśmy tutaj z mieszanymi uczuciami. No bo co będzie, jak nam się ta wyspa nie spodoba. Rodos obudziła w nas wiele emocji i trudno będzie je powtórzyć na wyspie Kos. Ale stwierdziliśmy, że jeśli tak będzie, to nasze wczasy będą się opierały na wypoczynku z domieszką zwiedzania. Na Rodos było odwrotnie i pomimo tego, że sporo zwiedziliśmy, to nie zaznaliśmy tam błogiego lenistwa. Jeśli miałabym stwierdzić, która z tych wysp bardziej mi się podobała, to bez zastanowienia wybrałabym Rodos z jego wspaniałym Starym Miastem. Ale już po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że ta kameralna wyspa Kos jest bardzo przyjazna dla turystów i również ma im wiele do zaoferowania. Różni się bardzo od wyspy Rodos, ale tak jest chyba z każdą grecką wyspą - nie ma dwóch takich samych, każda ma coś innego, swojego. Na wyspie Kos bardzo nam się spodobał fakt, iż jej spora część jest płaska i bardzo dobrze przygotowana do jazdy rowerami. Gdzieś przeczytałam, iż jest to rowerowa wyspa, i sporo w tym prawdy. Rowery są wszechobecne, jeździ na nich bardzo dużo ludzi.
Chyba już starczy tego wstępu, czas rozpocząć zapoznawanie się z wyspą Kos.
Na pierwszy spacer udaliśmy się zaraz po rozpakowaniu, szybkim prysznicu i małym posiłku. Ponieważ godzina była już późna i zbliżał się zachód słońca, udało nam się jedynie obejść wokoło port w mieście Kos.
A oto co zobaczyliśmy podczas tego spaceru.

Zaraz po wyjściu z hotelu zobaczyliśmy po drugiej stronie wejścia do portu ruiny zamku rycerzy Św. Jana, ale z tej odległości nie są zbyt dokładnie widoczne.


Prawie mi tym buggy przejechał po stopach. Takie pojazdy są wszechobecne na wyspie Kos.


Skręcamy w prawo, przechodzimy na drugą stronę ulicy i wstępujemy na chodnik nabrzeża portowego, wzdłuż którego biegnie ścieżka rowerowa.



Tuż przy palmie ustawiona jest kapliczka "ku pamięci" tej osoby ze zdjęcia, znajdującego się wewnątrz niej.


Palmy rosnące przed naszym hotelem.


Na tą uliczkę mamy widok z naszego balkonu, który znajduje się na drugim piętrze budynku po prawej stronie (pomiędzy konarami drzew).


Zauroczyła nas ta willa stojąca tuż obok naszego hotelu. Taka piękna architektura i niestety w tak opłakanym stanie.



W oddali widać jakieś większe jednostki pływające,


ale my na razie mijamy zacumowane przy brzegu kolorowe łodzie rybackie.








W tym miejscu kończy się rybacka część portu. Nosi ono nazwę "Dolphin Square" (chyba widać dlaczego).

gusia-s napisał(a):I ja będę śledzić
Super fotki z lotu i te z zajawki.

Bardzo się cieszę z Twojej tutaj obecności.
I dzięki za pochwały.

Od Dolphin Square nabrzeże portu jest opanowane przez statki wycieczkowe.


Przy wejściu na każdy z tych statków stoją osoby, które zachwalają swoje oferty, rozdają foldery i ulotki reklamowe. Można u nich dokonać zakupu wybranej oferty. Najwięcej jest wycieczek na trzy wyspy: Kalymnos, Plati i Pserimos, oferowane w różnej konfiguracji. Impreza na każdym ze stateczków rozpoczyna się o godzinie 10:00 a kończy o godzinie 17:30. Cena jest taka sama na każdym ze statków i wynosi 30 euro (tylko na jednym cena była niża o 5 euro). W cenie jest zawarta opłata za posiłek na statku. My nie zdecydowaliśmy sie na taki rejs. Z tego co oglądałam na YT, to rejsy te odbywają sie przy głośnej muzyce, co nam nie odpowiada. Gdyby któryś z tych rejsów był bardziej kameralny, to wtedy chętnie byśmy popłynęli, a tak pozostawiliśmy tę imprezę tym, którzy lubią taką zabawę.
Podczas przejścia przez ten odcinek portu nie było okazji do robienia zdjęć, bowiem cały czas ktoś nas witał, zapraszał do rozmowy, przedstawiał swoją ofertę.
Ale gdy w pewnym momencie nie mogłam sobie odmówić zrobienia fotki z tym wilkiem morskim, który zapraszał do skorzystania z rejsu jego statkiem, chociaż nawet nie wiem co to był za statek. Miał tak fantstyczne włosy, że aż musiałam ich dotknąć. Były twarde jak drut i niesamowicie gęste.


W pewnym momencie doszliśmy do statku "Malena", gdzie bardzo sympatyczna dziewczyna oferowała rejs do Bodrum.
Ponieważ Bodrum było w naszych planach, to zdecydowaliśmy się na zakup. Tą wycieczkę opiszę później.


Gdy skończyła się nabrzeże ze statkami wycieczkowymi przed naszymi oczami ukazała się taki przykry widok.
To pozostałości po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło wyspę Kos w lipcu 2017 roku.






Aż do tego miejsca myślałam, że wszystkie uszkodzenia zostały już naprawione, ale tak niestety nie jest. Prace remontowo-naprawcze właśnie trwały i polegały na tym, że nad popękanymi chodnikami układano drewniane stelaże, na które układano drewniane płyty i przymocowywano je do tych stelaży. Końcowy efekt wygląda jak drewniany parkiet do tańca w wiejskiej remizie.


Czy w tej budce można coś kupić ?. Chyba trudno tu stanąć w kolejce

Te pęknięcia to nieciekawe...nie patrząc pod nogi można się załatwić....

piekara114 napisał(a):Te pęknięcia to nieciekawe...nie patrząc pod nogi można się załatwić....

Pewnie że można.
Miejmy nadzieję, że już sie uporali z tymi naprawami i może obecnie nie ma już tych pułapek na chodnikach.

Zaczyna się ciekawie.. jak w przypadku RODOS - Twoje relacje to skarbnice wiedzy:)
Czekam na dalsze części
pozdrawiam

adaryb napisał(a):Zaczyna się ciekawie.. jak w przypadku RODOS - Twoje relacje to skarbnice wiedzy:)
Czekam na dalsze części
pozdrawiam

Dzięki. Staram się przekazywać rzetelne i sprawdzone informacje, bo sama wiem, jak one potrafią ułatwić człowiekowi życie.
I niestety brak takich informacji (a może nieumiejętnie ich szukałam) trochę zepsuł nam wycieczkę do Bodrum.